sobota, 26 marca 2016

Rozdział 25

 Rozdział dedykuje Mizuki-chan! ^^

W poprzednim rozdziale;
,,Co ja z nimi mam" wyszeptała cicho potrząsając wolno głową. Następnie podmieniła zbroję na swój codzienny ubiór i ruszyła w stronę Koua, później Fernandes ruszył w stronę Wendy i exceedów, zaś ja westchnąłem cicho i wolnym krokiem ruszyłem w stronę Kioske z dziwnym, a zarazem okropnym uczuciem. Po prostu czułem, czułem, że coś jest nie tak, że nasza rzeczywistość może być tylko albo snem, albo iluzją.
***
- Magia iluzji: Iluzja Oszustwa - mag rozpoczął swój plan tym zaklęciem i stało się tak jak myślał. Potwór chwycił jego przynętę i zaczął biec za iluzją przedstawiającą Natsu, Erze, Graya i Jeallala. Kiedy oddalił się na bezpieczną odległość, szybko zdjął iluzję otaczającą magów, dzięki czemu mógł odetchnąć z ulgą, ale coś go zaskoczyło.
Mag zaczął się wpatrywać z lekkim niedowierzaniem w Dregneela, który nerwowo rozglądał się po okolicy.
- Nie możliwe - wyszeptał. - Zauważył różnicę między rzeczywistością, a iluzją - dopowiedział w myślach, wciąż wpatrując się różowo-włosego.
***
Krzyk swojej kochanej siostry, która wołała jego imię. Pomimo tego, że minęło tyle lat nie może zapomnieć o tym zdarzeniu, w którym stracił przyjaciela, rodzinę, a co najważniejsze stracił swoje człowieczeństwo, które najprawdopodobniej nigdy nie powróci.
- Och~ -złapał się za głowę potrząsając nią. - Coś czuję, że w tym miejscu będę miał zabawę - uśmiechnął się mizernie i ruszył w stronę wejścia do świątyni.


*****

Kiedy wszyscy się ocknęli (wrócili do żywych), wolnym krokiem wyruszyliśmy w głąb korytarzy. Niektórzy musieli iść z naszą pomocą, ponieważ sami nie byli zdolni do marszu, bo albo mieli zranione nogi, albo skręcone kostki, albo po prostu byli dość mocno zranieni.
Po niecałych dziesięciu minutach doszliśmy do ogromnych drzwi, na których było coś napisane.
- Co tu pisze zapałko? - spytał mnie Gray, który podtrzymywał Hikaru. Spojrzałem na wyryte znaki i zacząłem czytać:
- Jeśli tu doszedłeś drogi podróżniku, twa moc musi być ogromna, gdyż już niektórzy na starcie się załamują i giną - Wszyscy słuchali w skupieniu tego co mówiłem. - Za tymi drzwiami odnajdziesz cel swojej podróży, klejnot bądź kapłankę ale pamiętaj, tylko jedno możesz wybrać, aby stąd się wydostać...
- No pięknie kolejne niebezpieczeństwa - burknął Gray.
- No to wchodzimy? - pytam się ich, trzymając dłonie na drzwiach. Oni przytakują, a ja idę do przodu, popychając ogromne drzwi. Otwierają się, a naszym oczom ukazuje się...

*****

- W prawo, lewo, prosto, lewo - mówi pod nosem blondyn, maszerując po ,,labiryncie"- teraz jak dobrze pamiętam to w prawo - Skręcił w ową stronę i nagle tuż przed nim pojawiła się bestia.
- Wo wo? - zadziwił się - Skąd on się tu wziął? - Uśmiechnął się słodko i spojrzał w oczy potwora, który gdy tylko go zauważył, najpierw zdrętwiał ze strachu, a następnie zaczął się cofać. - Nie mam ochoty na zabawę z tobą. - westchnął, łapiąc się za czoło. Następnie ściągnął miecz z barku. Prawą ręką zaczął przytrzymywać broń przy biodrze. Swoją lewą nogę wystawił do przodu, zaś prawą do tyłu, nachylił się i spojrzał zabójczym wzrokiem na hybrydę, która wyczuła nadchodzące niebezpieczeństwo i zaczęła uciekać. Chłopak odepchnął się i znikł na ułamek sekundy, po czym pojawił się przed potworem, który stał w miejscu. Blondyn ustał prosto, nagle nie wiadomo czemu jego miecz zaświecił się niebieskim światłem. Spojrzał na niego zdziwiony, potem niezadowolony schował miecz do pochwy i ruszył przed siebie z grymasem na twarzy. W międzyczasie hybryda zalała się krwią, która wyciekła z ran zadanych przez Acnologie i upadła na ziemie martwa. Potężny stwór, którego członkowie FT nie mogli pokonać, od którego otrzymali tyle ran, został pokonany jednym atakiem przez smoka apokalipsy.

*****

- Coś jest nie tak - mówi ze zdziwieniem głosie zakapturzony chłopak. Jego towarzyszka spojrzała się na niego zaskoczona. - Straciłem połączenie z potworem... Już nie działa na niego moja iluzja - mówi lekko zaniepokojony, rozmyślając nad tym co mogło stać się bestii. Kiedy już się namyślił, zaśmiał się głupawo i następnie dwójka tajemniczych osób wyruszyła za magami Fairy Tail.


*****

W ciemnościach stała fioletowłosa dziewczyna. Jej oczy były zamknięte, zaś jej wyraz twarzy był poważny.
- Niedługo los się wypełni - otworzyła swe oczy, które z wyglądu nie przypominały ludzkich, tylko wilcze, które były dzikie i bezlitosne.

*****

(...) Naszym oczom ukazało się wielkie pomieszczenie. Ściany tego pokoju były pokryte różnymi obrazami i napisami, które zostały wyryte dawno temu. Na samym środku pomieszczenia znajdowała się mała ,,wysepka" na której umieszczony był piedestał. Był on bogato zdobiony przez drogocenne materiały takie jak diamenty, srebro, złoto, smoki i liście wykonane z tego samego materiału, które znajdowały się na górze i na dole piedestału. Były tam również rubiny i szmaragdy, a na samej jego górze stał, a raczej leżał ogromny klejnot, który był najprawdopodobniej smoczym klejnotem.
Same pomieszczenie było dość duże, zaś w suficie była dziura, przez którą wpadało jedyne źródło światła.
Kiedy to zauważyłem zaparło mi wdech w piersi. Wszystko wydawało się takie piękne, pomimo tego, że było dość stare.
- Ouu ou! - zagwizdał Gray z zachwytem, spoglądając na to wszystko.
- Ale tu pięknie - mówi z zachwytem Marvel.
- Mhm~ - przytakuje głową, przyglądając się każdemu zakamarkowi ,,pokoju".
Nagle w ciemnościach dostrzegam sylwetkę człowieka, przecieram oczy, aby sprawdzić czy czasem wzrok mnie nie myli. Coś w tej ciemności się zaświeciło i nagle w naszą stronę poleciało kilka sztyletów.
- Uważajcie! - krzyknąłem, zapalając swoją pięść, następnie zamachnąłem się ręką, a przed nami pojawiła się ognista bariera, topiąca ,,nożyki".
- Dalej! Wychodź z ukrycia! - rozkazałem. Minęła chwila, a z ciemności wyłoniła się złotowłosa dziewczyna o prostych włosach i czerwonych jak krew oczach. Ubrana była w typowy strój kapłanki (nie będę wam go opisywać, bo chyba każdy wie jak wygląd), przez co od razu skapnąłem się, że to jest ,,cel" naszej podróży.
- Emily!! Siostrzyczko! - krzyknęli wspólnie Kioske i Kou.  Na ich twarzach widniało ogromne zdziwienie, zaś ich oczy powiększyły się do granic możliwości. Po chwili po ich policzkach zaczęły lecieć łzy.
Wszyscy spojrzeliśmy się na nich zdziwieni.
- To ty żyjesz?! - wykrzyczał Kioske, wymachując ręką i odsuwając się od Jellala, który mu pomagał stać, zaś na jego twarzy można było zauważyć strach wymieszany z zdziwieniem oraz radością. Nagle biedny stracił grunt pod nogami i o mało co nie zaliczył gleby. Całe szczęście, że w ostatniej chwili go złapałem.
- Dzięki - podziękował mi cicho, odsuwając się ode mnie.
- Siostrzyczko... Czemu nie dawałaś znaku życia... Czemu nic nie mówisz? - Po policzkach Kou'a spłynęły słone łzy, które pozostawiały za sobą czyste ślady na brudnej skórze roztrzęsionego chłopaka.
- Nie może wam powiedzieć prawdy - Usłyszeliśmy czyiś głos... Głos który był znany tylko mi. Kroki obiły się echem po ścianach, aż w końcu na przeciwko nas, blisko czerwonookiej ,,wyłonił" się z ciemności uśmiechnięty złotowłosy chłopak.
Moim ciało zawładnął strach, zacząłem się trząść. Żeby powstrzymać to uczucie zacisnąłem moje dłonie w pięść, zaś moje oczy powiększyły się do granic możliwości.
- Kto to jest? - pyta się sam siebie Gray, spoglądając na niego jak mu się zdarza patrząc
na mnie, czyli jak na idiotę.
- Dawno się nie widzieliśmy - Robi krok w przód i nagle znajduje się tuż przede mną, spoglądając w moje oczy swoimi, które z każdą chwilą wydają się robić bardziej dzikie, zwierzęce, smocze...
Kiedy odsunął się ode mnie, uśmiechnął się zadowolony, a ja w tej chwili... Chwili, w której na mnie spoglądał czułem się jak zahipnotyzowany.
Gray podchodzi do mnie, kładąc mi dłoń na bark.
- Znasz go zapałko? - Spoglądam na niego i zauważam w jego oczach małą nutkę zaniepokojenia.
- To jest... - mówię cicho, a następie przełykam ślinę i kontynuuje - ... Człowiek, który mnie zaatakował na polanie - Mag lodu zadrżał.
- On - spojrzał się na niego, a tamten blondyn nie wiadomo czemu ciągle się uśmiecha. - Przecież on wygląda tak idiotycznie jak ty. - Gray zaśmiał się cicho, a mężczyzna spoważniał. Spojrzałem się na złotowłosą dziewczynę, która złapała się za podbródek zastanawiając się nad czymś.
- Gray... Spokój. - Erza spojrzała się morderczo na mojego ,,przyjaciela do bijatyk", a on zadrżał ze strachu.
- Aye... -powiedział przestraszony.
- Jesteście zabawni - odezwał się ,,gościu od katany". - Aż szkoda was zabijać - Spoważniał, a na jego twarz wkradł się złowieszczy uśmiech. Następnie sięgnął po swoją katanę. Złapał za rękojeść i gdy tylko ją leciutko wysunął z pochwy, doszła do nas ogromna fala energii, która odepchnęła nas na kilka metrów. ,,Jest silniejszy niż przedtem" pomyślałem, wstając z ziemi. ,,A może kiedy ze mną walczył nie używał całej swojej mocy...". Spojrzałem się na Erze, Jellala oraz Graya, którzy jako jedyni po mimo tego podmuchu mogli utrzymać się na równych nogach.
Nagle piedestał jak i sam kryształ, zaczął się mienić różnymi kolorami. Kiedy jego miecz ukazał się nam w całości, zauważyłem, że świeci tymi samymi barwami co owy ,,stolik" na błyskotkę i sama błyskotka. Nagle poczułem pieczenie w okolicy gdzie miałem swój naszyjnik. Wyjąłem go i on również się mienił kolorowym światłem. Następnie
poczułem jakby w naszyjniku biło serce, zaś on sam zaczął pulsować, zresztą to samo działo się z kataną i klejnotem.
- Twój miecz to część smoczego klejnotu! - wykrzyczała blondynka, wskazując na złotowłosego. - Zresztą twój naszyjnik też jest jego częścią - Pokazuje na mnie, a ja zszokowany spoglądam na moją błyskotkę. - Skąd macie zaginione części?! - krzyczy, spoglądając na nas wściekle, a chłopak zaczyna się śmiać. Wszyscy spoglądają na niego szokowani.
- Skąd je mamy? - Śmieję się jeszcze głośniej. - Ja mam moją katanę od samego początku, a ten tu o to - wskazał na mnie ostrzem. - dostał swoją część od Rishy. - ucichł, chowając swoją broń do pochwy. - Tylko jedno mnie dziwi... Czemu po otrzymaniu klejnotu nie zamieniłeś się w smoka - Zamyka oczy, zastanawiając się nad czymś, po chwili jego kąciki ust podnoszą się do góry. - To przecież wiadome, ona cię chroni - Spogląda na mnie zadowolony.
- Czyli ty jesteś... - zaczyna szokowana tym co usłyszała niejaka Emily - bratem pierwszej kapłanki...
- Bingo! - Spogląda na nią.
- Czyli ty jesteś smokiem apokalipsy, Acnologia! - krzyczy zszokowana, upadając ze strachu, gdyż jej nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
- Podwójne bingo! - Podrzuca pochwę z mieczem do góry, tylko po to aby klasnąć w dłonie.
- Ale czemu on jest człowiekiem!? - krzyczy zszokowana Erza, której oczy (zresztą nie tylko jej) powiększyły się do granic możliwości.
- T-a-j-e-m-n-i-c-a - literuje, spoglądając na Scarlet ze zgrozą. Ona zadrżała ze strachu, następnie zauważam, że jej dłonie zaciskają się w pięść. - Ah~ - Wzdycha. - Teraz muszę się zastanowić czy was zabić, czy jednak pozostawić przy życiu - Na nasze twarze wkradł się jeszcze większy strach, a tamten uśmiecha się coraz szerzej zadowolony z naszej reakcji. - Wiem! - W jednej sekundzie kładzie katanę w pochwie pod pachę, a następnie uderza pięścią o otwartą dłoń. - Jest tylko jedno rozwiązanie... Na początek was troszeczkę po torturuje - Spojrzał na nas zabójczo.
- Stój!! - Do sali wbiega dwójka zakapturzonych postaci. - Nie pozwolimy ci ich skrzywdzić - krzyczy jakiś chłopak, a jego głos wydaje mi się dziwnie znajomy.
- Nie możliwe... - zaczyna zszokowany Kioske - ... Czy to ty senpai? - Acnologia przez cały czas przygląda się drugiej osobie.
- Owszem, to ja wielki i potężny Shiro - mówi, ściągając kaptur. Naszym oczom ukazuje się białowłosy chłopak, który niegdyś był sędzią na zawodach.
- A ta osoba z tobą, to kto to jest? - Brązowowłosy o zielonych oczach spogląda na jego towarzyszkę.
- To jest...
- Ty jesteś - przerywa mu Acnologia ze zgrozą głosie, następnie atakuje tamtą osobę. Ona robi unik, odskakując w tył. Kaptur zleciał jej z głowy, a złote włosy wydostały się spod okrycia i zaczęły falować na wietrze niczym dojrzałe kłosy ,,naruszone przez wiatr" na polu. Smok w ciele mężczyzny uśmiechnął się mówiąc - Wiedziałem... Ty jesteś...
Ciąg dalszy nastąpi...

*****************************************************************************************
Yupi, yupi jej rozdział skończony...nareszcie XD
Miał być wcześniej, ale złapał mnie wirus, który powoduje, że jest się chorym przez miesiąc...tak mam szczęście, a jeszcze wcześniej były ferie :)
Może być dość sporo błędów gdyż dawno nie pisałam...dlatego chce was za to przeprosić :D Przepraszam was, jeżeli coś jest napisane  bez sensu i...
Shiro: Juhu! Pojawiłem się *cieszy się jak małe dziecko*
Idioto! Bądź cicho!
Shiro: Ale cieszę się jak diabli!~
Idiota -_-' *nie zwraca na mnie uwagi*
Wracając do tematu...i na pewno wiele osób mnie zabiję za zakończenie XD Cóż lubię tak kończyć :3
Chcę jeszcze podziękować Mizuki-chan za korektę <3 jestem ci wdzięczna i dlatego dostałaś dedykację  ^^ XD

Chce wam jeszcze życzyć mokrego dyngusa i szczęśliwych Świąt Wielkanocnych!
(Przepraszam, że takie krótkie życzenia, ale ja ich naprawdę nie umiem pisać XD)
(tu macie naszych bohaterów robiących pisanki ^^)

wtorek, 22 marca 2016

Informacja + podziękowanie!

Na początek informacja...
Chce was wszystkich poinformować,że nowy rozdział pojawi się w tą sobotę, wiem, że miał być 19 (i był na ten dzień napisany), ale chciałam z nim udostępnić pewną małą informacje (a raczej projekt), z którą myślałam, że się wyrobie i bym się wyrobiła, ale niestety coś zepsułam i muszę zrobić to jeszcze raz. 

Podziękowania!
Chce wam wszystkim podziękować za te 60tys. wyświetleń ( a nie dawno wam dziękowałam za 50tys.), dlatego krótko i na temat dziękuje za tyle wejść❤❤