niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 26

 W poprzednim rozdziale:
- Nie możliwe... - zaczyna zszokowany Kioske - ... Czy to ty senpai? - Acnologia przez cały czas przygląda się drugiej osobie.
- Owszem, to ja wielki i potężny Shiro - mówi, ściągając kaptur. Naszym oczom ukazuje się białowłosy chłopak, który niegdyś był sędzią na zawodach.
- A ta osoba z tobą, to kto to jest? - Brązowowłosy o zielonych oczach spogląda na jego towarzyszkę.
- To jest...
- Ty jesteś - przerywa mu Acnologia ze zgrozą głosie, następnie atakuje tamtą osobę. Ona robi unik, odskakując w tył. Kaptur zleciał jej z głowy, a złote włosy wydostały się spod okrycia i zaczęły falować na wietrze niczym dojrzałe kłosy ,,naruszone przez wiatr" na polu. Smok w ciele mężczyzny uśmiechnął się mówiąc - Wiedziałem... Ty jesteś...

************

-(...) Lucy - uśmiechnął się jakby złowieszczo, ale w jego oczach można było zauważyć ukrytą radość.
Kiedy usłyszałem to imię, nie mogłem zaufać mym uszom i oczom. Cały świat wydawał mi w tej chwili spowolniony. Nie mogłem uwierzyć, że ponownie widzę tę piękne czekoladowe oczy, które niegdyś wpatrywały się we mnie ogromną czułością i miłością oraz te prześliczne słoneczne włosy, które mieniły się niczym jedyna gwiazda na dziennym niebie. Wyglądała ona jak mej wizji, przez co mym sercu zawitało zwątpienie i niepokój, gdyż bałem się że się obudzę, że znowu będzie to wybryk mojej wyobraźni i stracę ją na zawsze...znowu.
Po mych policzkach zaczęły spływać słone łzy. W międzyczasie świat który specjalnie na me życzenie się zatrzymał, wrócił do normy.
Lucy wylądowała z równowagą na ziemię, zaś ja spojrzałem się na moich przyjaciół, którzy jak ja płakali.
- Luce...-wyszeptałem szczęśliwy, ale ona nawet się na mnie nie spojrzała, jej brązowe oczy nawet nie po kierowały się w moją stronę.
- Kto by pomyślał, że żyjesz - Acnologia spogląda na moją ukochaną. - Jak sądzę, ta wilczyca cię uratowała - zaśmiał się cicho, idąc w jej stronę.
- Nie twój interes - powiedziała groźnie.
- Ach~- wzdycha. -Wiesz co? Przez ciebie straciłem jakąkolwiek chęć na zabawę, więc...- na jej czole pojawiły się małe kropelki potu - już będę szedł - zaczął iść w stronę wejścia, przez które wcześniej się dostał do pomieszczenia. - Pa~! - krzyknął na pożegnanie znikając nam z naszych oczu.
Szybko biegnę w stronę mojej dziewczyny, a  za mną ruszają ci co mogą jeszcze iść.
- Stójcie! - krzyczy, wyciągając dłoń w naszą stronę. Zatrzymujemy się zszokowani. - Kim wy jesteście? - jej wzrok był złowieszczy, zaś wyraz twarzy poważny, ale pomimo tego w jej oczach można było zauważyć malutkie iskry strachu, ale co jej się dziwić, jest wśród ludzi, którzy niegdyś byli dla niej bliscy, a teraz nasze oblicza są dla niej obce.
- Luce czy ty żartujesz? - musiałem zadać, to pytanie pomimo mojego cholernego przeczucia, że to co mówi jest prawdą, że nas nie pamięta, że nie pamięta mnie...Ale miałem jednak nadzieję, że to jest tylko jej mały żart...
- Jestem śmiertelnie poważna - mówi tym słodkim głosem, który w tym krótkim momencie był pozbawiony wszelkich uczuć.
Między nami zapadła głucha cisza, której wręcz nienawidzę.
- Więc kim jesteście? - spytała się nas, spojrzałem się w dół, moje oczy zasłoniły pasemka koloru sakury, pięknych drzew, które kwitną każdej wiosny i latem.
- Ja jestem Natsu...Natsu Dragneel - powiedziałem, podchodząc do złotowłosej piękności z wyciągniętą dłonią w jej stronę. Spojrzałem się w jej piękne czekoladowe oczy, które w jednej chwili z złowrogich zamieniły się przyjazne przepełnione szczęściem i radością jak za dawnych czasów. Moje serce zaczęło bić szybciej zaś na twarz wkradły się ogromne rumieńce, które spotęgowały się, kiedy chwyciła mą dłoń, przez co przez krótką chwilę poczułem jej bliskość.
Wszyscy się zdziwili moim posunięciem.
- Ja jestem Erza Scaret - przedstawiła się z uśmiechem czerwonowłosa, - a to jest Jellal Fernandes- wskazała dłonią niebieskiegowłosego, który uśmiechnął się do Lucy mówiąc ,,Miło mi cię poznać", zaś sama blondynka powiedziała to samo, co chłopak.
- Witaj panienko, mam na imię Gray Fullbuster- powiedział Gołodupiec podchodząc do Lucy, która nie wiadomo czemu zarumieniła się jak diabli.
- Gdzie masz ciuchy? - spytała się zszokowana, zasłaniając sobie dłonią oczy, na twarz tego idioty wkradł się podejrzany uśmiech wymieszany z wielkimi rumieńcami.  ,,Co on kombinuje" pomyślałem patrząc się na niego.
- Czy panienka pożyczy mi swoje majtki? - ton jego głosu był poważny, czy on czasem nie chciał nawiązać do ich pierwszego spotkania? Na jego słowa blondynka zasadziła mu mocnego kopa, przez co Gray wylądował na biednego Kioske, który poleciał prosto na kapłankę. Białowłosy jak i różnooki zaśmieli się cicho, kiedy brązowowłosy i blondynka zarumienili się ze swej bliskość, po mojej głowie poleciała animowana kropelka zażenowania.
Następnie inni się przedstawili i przywitali moją ukochaną, jedynie Yosuke i Hikaru jakoś się denerwowali i było można poczuć między nimi napięcia, które Lucy nie mogła się domyślić czemu tak jest.
- A właśnie...- zacząłem - kiedy bierzemy tą kapłankę i klejnot ze sobą? - spojrzałem się na nich przechylając głowę w bok.
- Nie traktuj mnie jak jakąś rzecz! - krzyknęła Emily spoglądając na mnie swymi krwistymi oczami, które były w tej chwili pełne nienawiści skierowanej w mą stronę.
- Przepraszam - uśmiechnąłem się nerwowo łapiąc się za tył głowy. Prychnęła tylko, odwracając wzrok. Ach te kobiety...obrażają się o byle co.
- Ale tak właściwie - spojrzeliśmy się na Lodówkę - pamiętajcie co tam pisało...że mamy wziąć, albo kapłankę, albo klejnot - olśnił nas...chyba pierwszy raz od dawna.
- No brawo bezmózgi idioto - powiedziałem, następnie złożyłem ręce na klatce piersiowej, zaś wyraz mej twarzy byłpoważny.
- Jak mnie nazwałeś ty Smoczku, ja przynajmniej coś wiedziałem i powiedziałem, a nie miałem pustkę w głowie jak ty- uśmiechnął się zadowolony, zaś ja zacząłem iść w jego stronę podnosząc niewidzialne rękawy do góry.
- Nie przeginaj Zamrażarko - z naszych oczu poleciały aż błyskawice, zaś wokół nas pojawiła się czarna, niewyobrażalnie zła aura.
- Ty cholery płomyczku!
- Ty głupi striptizeru za pięć groszy! - nasze czoła zaczęły się stykać, już chcieliśmy sobie przywalić, ale nagle poczułem ogromny ból w okolicy głowy i wylądowałem na ziemi.
Spojrzałem się na Gołodupca, który tak jak ja ,,gryzł" ziemie.
- Za co to było?!- krzyknęliśmy jednocześnie w stając, ale gdy tylko napotkaliśmy na rozzłoszczony, niemal demoniczny wzrok szkarłatnowłosej zatrzęśliśmy się ze strachu.
- Przestańcie się kłócić idioci! - zagrzmiała, zaś ja natychmiastowo położyłem rękę na ramie Gołodupca, a on na moje.
- Widzisz Erza - Gray uśmiechnął się sztucznie - jesteśmy dobrymi przyjaciółmi!
- Aye! - krzyknąłem i wspólnie wybiliśmy pięści w górę. Czerwonowłosa uśmiechnęła się szczęśliwie. Gdy tylko odwróciła się do nas tyłem, mówiąc coś o prawdziwej przyjaźni, odsunęliśmy się od siebie jak poparzeni.
- Oni tak zawsze - Luce spojrzała się na Jellala zmieszana.
- Niestety tak - odrzekł jej troszeczkę załamany.
- To co robimy? - spytałem się, przechylając lekko głowę w bok.
- Jak to co -  Gray uśmiechnął się, a następnie ruszył w stronę klejnotu. Cały zaś wodziliśmy za nim wzrokiem. - Po prostu to wezmę - wyciągnął ręce w kierunku pięknej błyskotki. Jego dłonie były coraz bliżej pochwycenia go, aż nagle...
- Stój!! - krzyknęła Emily, zaś Gołodupiec odsunął się od niego, podnosząc ręce do góry z otwartymi dłońmi. Do tego stanął na baczność. - Jeśli, to dotkniesz zamienisz się w smoka jak Acnologia!
Przez te słowa przypomniałam sobie te dzikie zwierzęce oczy, w których można było zauważyć radość po wielu stoczonych walkach i wielu śmierciach niewinnych. Ale wewnątrz, kiedy mogłem przypatrzeć się tej zieleni, zobaczyłem smutek w postaci małej iskierki ukrytej gdzieś wewnątrz jego duszy.
- To wiem jak to wezmę - do mych uszu dotarł głos Gołodupca, wybudzając mnie z moich rozmyślań o smoku, spojrzałem się na niego i zauważyłem, że szczerzy się jak mysz do sera.
- Jak kostko lodu? - złożyłem ręce na klatce piersiowej.
- Otoczę ten kryształ lodową barierą - stanął dumnie, zaś ja zaklaskałem uśmiechając się podstępnie. - Coś masz do mnie płomyczku? - spojrzał się na mnie wściekle.
- Nic~ - przedłużyłem, aby go bardziej powkurzać.
Wściekły ruszył w mą stronę. Na jego czole można było zauważyć pulsującą żyłkę, która wydawała się, że zaraz pęknie, a ja tylko stałem. Nie ruszałem się, bo wiedziałem co się stanie.
Kiedy Gray był  kilka kroków ode mnie stanął jak słup soli i szybko odwrócił się na pięcie, gdyż zauważył zdenerwowany wzrok ,,demona", który go informował, że jak zrobi jeszcze jeden krok to zginie.
Zaśmiałem się cicho i spojrzałem się na złotowłosą piękność. Jest ona lekka zszokowana naszym postępowaniem. Jej delikatne ręce wisiały ,,bezwładni". Usta miała lekko otwarte, gdyż odrobinkę była zdziwiona naszymi małymi potyczkami, zaś jej blond włosy opadały delikatnie na drobne ramiona i zasłaniały ociupinkę piękne czekoladowe oczy.
Kiedy dziewczyna spostrzegła, że na nią spoglądam, to się ogarnęła. Następnie obdarowała mnie uśmiechem piękniejszym i jaśniejszym niż jakiekolwiek słońce. Od razu zarumieniłem się jak diabli i odwróciłem wzrok. Reszta oczywiście zaczęła się ze mnie śmiać po cichu.
- No to zaczynam - do mych uszu doszedł głos Graya, spojrzałem się na niego. W tym momencie był śmiertelnie poważny. Zamknął oczy i wyciągnął ręce przed siebie, tak, że znajdowały się tuż przy klejnocie. Wypowiedział zaklęcie ,,Lodowy Twór: Lodowa Skorupa". Jego dłonie otoczyła niebieska poświata i jakby niebieski dym, który powstaje po ,,zderzeniu" ciepłego powietrza z zimnym. Po chwili wokół kryształu pojawiła się ,,bariera".Gołodupiec pochwycił klejnot z wielkim bananem na twarzy.
- No to idziemy? - podszedł do nas z jego łupem.
- A co zrobimy jak trafimy na tego potwora - odezwał się po raz pierwszy od przybycia Lucy-Yosuke.
- Spokojnie - ten gwiazdor, uśmiechnął się zadowolony.- Zapędziłem go w ,,las" daleko od nas - pokazał na siebie kciukiem, stając dumnie z wyciągniętą przed siebie klatką piersiową.
- Ale jednak możemy go spotkać - spojrzałem się na niego i uśmiechnąłem się zadziornie.
- Słuchaj mnie kolo - spoważniał zakładając ręce na kładce piersiowej. - Jeśli się tak stanie, to znowu użyje mej magii - zamknął oczy, uśmiechając się lekko.
- Jakiej magii...
- Zaraz ,,znowu" - Erza przerwała mi moją wypowiedź.
- Wcześniej uratowałem wam tyłki używając mojej magi iluzji - wszyscy się zdziwiliśmy, bo najprawdopodobniej tylko dzięki białowłosemu nadal żyjemy. - Dlatego bądźcie mi wdzięczni - na jego twarzy pojawił się zadziorny ban. W tym momencie (nie wiedząc czemu), miałem ogromną ochotę z dzielenia mu tej facjaty.
- Mam pytanie...- spojrzeliśmy się na Lucy, która spoglądała na kryształ. - Po co on wam? - wskazała na błyskotkę otoczoną lodem.
- Nie wiemy - podniosłem barki do góry, zaś dziewczyna się zdziwiła.- Taką mamy misję - uśmiechnąłem się ciepło, Luce odpowiedziała mi tym samym.
Zaczęliśmy wychodzić z pomieszcza, ale gdy tylko ostatnia osoba trzymająca kryształ, czyli Gray przekroczył ,,próg" wszystko zaczęło się trząść. Spojrzeliśmy się po sobie przestraszeni i zaczęliśmy uciekać. Wszystko waliło się za nami, doprowadzając nas nie jeden raz do zawału. Kiedy (cudem) wydobyliśmy się z świątyni, wszystko się kompletnie zapadło, pozostało tylko kilka ścian, zaś po wielkiej budowli pozostała jedynie ruina.
Nagle stał się kolejny cud, ciemna strona lasu zaczęła się rozjaśniać i jakby pod wpływem różki, spadał na nią czarodziejski złoty pyłek.
Przeróżne stworzenia ukrywające się w mroku znikły ustępując swego miejsca naturalnym mieszkańcom lasu.
- Pięknie, czyż nie - rzekł Yosuke, biorący kąpiel w promieniach słonecznych. Był cały brudny, jego złote włosy, kolorem przypominały szarość, zaś kremowa skóra była o wiele ciemniejsza.
Nic nie odpowiedzieliśmy, tylko dołączyliśmy do blondyna, spoglądając na te bardzo przyjemne źródło ciepła i świata.
Po krótkiej chwili wyruszyliśmy w podróż powrotną.

************

Pod martwym drzewem, opierając się o pieniek, spał mężczyzna. Wiatr bawił się jego kruczoczarnymi włosami, niosąc przy okazji w dalm, suchy piasek, który go otaczał. Z niewiadomych przyczyn cały teren wokół niego był zniszczony. Uschłe, zgniłe czarne trawy i krzewy otaczały go.
Nagle zaciekawiony mężczyzną kruk przyleciał. Kiedy wylądował na przeciwko niego, przechylił swój łepek w bok i zaciekawieniem spoglądał na Zerefa. Rozłożył skrzydła i wzleciał lekko, alby zbliżyć się do obiektu jego zainteresowania. Teraz spoglądał na czarnowłosego z góry, z drzewa o które się opierał.
Nagle po okolicy rozniosły się wesołe gwizdy. Przestraszony ptak odleciał, kiedy w zasięgu swego wzroku, zobaczył złotowłosego mężczyznę, który z pozoru nie wyglądał niebezpiecznie.
Na ziemi pozostawił po sobie jedynie czarne pióro.
- Już jestem - Acnologia uśmiechnął się ukazując swe białe kły.
Zeref otworzył swe oczy, które początkowo były tego samego koloru co jego włosy.
- Jesteś za wcześnie - powiedział wstając, zaś blondyn  zaniepokojony poczynaniem czarnowłosego położył swą dłoń na rękojeść katany.
- Pamiętam o naszym układzie...Bo ja tak, jeśli dobrze pamiętam, nie możemy siebie zabić, albo zranić - spojrzał się na Czarnego Maga podejrzliwie. - Ale czy ty o tym pamiętasz? - jego twarz stała się poważna.
- Oczywiście, że pamiętam - powiedział, uśmiechając się, zaś jego kolor oczu zmienił się z czarnego na krwisty szkarłat.
- No to zaczynamy - chłopak po słowach Zerefa, odprężył się lekko.
- Czekamy jeszcze na nią - po słowach Czarnego Maga, Smok Apokalipsy stanął dębem, z otwartymi ustami. Nagle koło blondyna pojawił się fioletowy portal, kiedy tylko go zauważył odskoczył na bezpieczniejszą odległość.
Fioletowowłosa piękność wyszła z przejścia. Stając dumnie spojrzała się groźnie na blondyna, który jej poczynaniem przygotował się do ataku, chwytając swą katanę.
Jej uszy oklapły na chwilę, tylko po to, aby po chwili wróciły na swoje miejsce.
Zamachała jeszcze ogonem i prychając odwróciła głowę składając przy tym ręce na kładce piersiowej, zdezorientowany chłopak o mało co nie opuścił swej pieczęci na ziemie.
- Teraz jesteśmy już wszyscy - dwójka spojrzała się na ich ,,szefa" zebrania.
- Po co nas wezwałeś Zerefie? - Risha zadała pytanie, składając ręce na piersi.
- Nie będę owijał w bawełnę - przerwał, odchodząc do dwójki, kiedy był blisko nich podniósł pióro kruka z ziemi. Acnologia w oczekiwaniu przełknął ślinę, zaś wilczyca zamachała ogonem pokazując tym, że jest z lekka niezadowolona. - Chce nawiązać z wami sojusz - uśmiechnął się podstępnie, zaś dwójka nie wiedziała jak na to zareagować. - Nie musicie odpowiadać od razu spotkamy się jeszcze w przyszłości - powiedział spalając owe piórko w dłoni. Następnie uśmiechnął się podstępnie, odchodząc w stronę mgły, która z niewiadomych przyczyn się pojawiła.
Kiedy całkowicie znikł pochłoniony przez mgłę, wilczyca i smok spojrzeli się po sobie.
Wkurzona wcześniejszymi poczynaniami chłopaka, dziewczyna, prychnęła obrażona otwierając portal do którego po chwili weszła, pozostawiając zdekoncentrowanego chłopaka samego. Po krótkiej chwili stania, chłopak złapał się za tył głowy i przeczesał palcami swe blond włosy.
- Może zniszczę jakąś wioskę - westchnął, zaś następnie z uśmiechem, który pojawił się na jego twarzy, ruszył w stronę zachodzącego słońca.

Koniec
*********************************************************************************************
Przepraszam, że rozdział taki krótki...przepraszam, że tak późno go dodałam, ale cóż w końcu za pierwszym razem mi się skasował...Dlatego nie miałam na niego siły, więc proszę mi nie wypominać błędów :)
Shiro: Co za kobieta...
Odwal się, ale nie mam na nic siły, nawet nie chce mi się z tobą kłucić...
Shiro: 0-0
Dobra bez dłuższego przedłużenia...
Do zobaczenia! I pozdrawiam!

niedziela, 1 maja 2016

Przeprosiny...

Dzisiaj miałam dodać rozdział (przynajmniej miałam tak w planach), ale nie wiem co odwaliłam i calutki rozdział, który napisałam skasował mi się (a raczej nie zapisał) i będę musiała napisać go jeszcze raz, a szkoda, bo przez to będziecie musieli dłużej czekać, dlatego bardzo i to ekstremalnie bardzo chce was przeprosić za moją nieuwagę przy zapisywaniu T^T
Nie wiecie nawet jakim byłam w szoku jak wchodzę na notatnik w telefonie i patrzę się, a tam jest tylko malutki kawałek całego rozdziału, tak się załamałam, że planowałam nawet bloga zawiesić, ale cóż, wzięłam się za robotę i pomalutku zaczęłam go pisać od nowa, tak wiec proszę o jeszcze trochę cierpliwości ^^

Mam za to dla was mały prezencik w formie szablonów ;)
Nie jeszcze nie są gotowe, ale wstawię tutaj nagłówki i wybierzecie z którym ma być szablon, a ja postaram się go jak najszybciej zrobić ;)
A oto one:
(Ten mi się nie podoba, ale cóż może ktoś będzie chciał z tym nagłówkiem szablon)
(Przepraszam za te czarne paski z podpisem ,,Domi L", ale musi być jakieś zabezpieczenie )
To wpisujcie w komentarzu nr od 1 do 4, a ten co zdobędzie najwięcej głosów zostanie zrobiony pierwszy ;)
No to do zobaczenia!