niedziela, 25 października 2015

Rozdział 23

W poprzednim rozdziale:
– Nie mogłeś tego zaproponować wcześniej?! – Wydarli się wszyscy na blondyna.
Zatrzymałem się gwałtownie i gdy kula była tuż przede mną użyłem pięści ognistego smoka. Niestety, jak tylko uderzyłem kulę, zatrzymała się, a przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Podszedłem chwiejnym krokiem do moich towarzyszy i się uśmiechnąłem, a wtedy właśnie kula znów ruszyła, a my zaczęliśmy uciekać.
– Ten korytarz, chyba nie ma końca – rzekł po pewnym czasie Hikaru.
– Jakbym trwali jednej, wielkiej pułapce  – westchnęła Erza, aż nagle zaczęliśmy upadać w dół, zdziwieni wydarliśmy się na całe gardło, lecąc w bezwzględną ciemność.

******

- Co jest grane? -krzyczę kiedy spadamy.
- Czy te cholerstwo głębsze nie mogło być?! - zbulwersował się Kou spoglądając w dół ze złością.
- Młody! - krzyczy Kioskę, a następnie uderza z pięści głowę Masako. - Nie przeklinaj, bo będzie źle! - złożył ręce na piersi, ze zgrozą spoglądając na blondyna z czerwonymi pasemkami.
- W tym przypadku mogę, bo prawdopodobnie, zderzymy się z ziemią z dość dużą prędkością i jedynie co z nas zostanie to mokra plama! - zbulwersował się chłopak o różnokolorowych tęczówkach.
- Nie skończymy jako plama! - spogląda w dół z lekkim uśmiechem brązowowłosy. - Prędzej coś wymyślimy niż staniemy się plamą - na jego twarz wkradło się zaniepokojenie z lekką nutką determinacji.
- To macie jakiś pomysł? - odezwał się Jellal. Wszyscy się na niego spojrzeli.
Zamknąłem oczy, łapiąc się za brodę, zacząłem wytężać swoje szare komórki, ale jak na złość nic nie mogłem wymyślić...
- Może rozwalę ściany...- zaproponowała Erza, a cała paczka, czyli ja, Kioske, Kou, Jellal, Gray, Yosuke, Hikaru, Happy, Crla oraz Wendy, spojrzeliśmy się na nią przestraszeni.
- Nie! - krzyknęliśmy wspólnie, krzyżując ręce w X.
- Czemu? - dziwi się, wściekle spoglądając na nas. Po chwili otacza ją ciemna aura.
- Bo nie ma dżemu! - wykrzyczał Hikaru, zaś Scarlet przeniosła swój demoniczny wzrok na Kuraia. Smoczy Zabójca Przestrzeni zadrżał. - A tak na serio - przełknął ślinę i spoważniał. - Jest duże prawdopodobieństwo, że jak rozwalisz ściany, to betonowe odłamki, spadną na nas i zginiemy! - uświadomił jej powagę z sytuacji.
- To jakie macie pomysł, abym przestali spadać? - spojrzała się na nas wyczekująco, zakładając ręce na piersi.
- Ja mam pomysł! - olśniło mnie. Uśmiechnąłem się, a wszyscy spojrzeli się na mnie zaciekawieni. - Niech Gołodupiec zrobi lodową zjeżdżalnie - nie wiem czemu, ale wszyscy naglę się zrobili wściekli. Zamrugałem kilka razy oczami, ze zdziwieniem.
- Czemu nie wpadłeś na to wcześniej - wściekła się szkarłatnowłosa.
- Czemu ja?! - prychnąłem. - Po pierwsze ja tu nigdy nie byłem od myślenia, a po drugie to ,,Gray" - przedłużyłem jego imię z ironią w głosie - powinien, wpaść na te pomysł a nie ja - odwróciłem głowę w stronę ściany, udając obrażonego, a po głowach moich towarzyszy spłynęła animowska kropelka.
- Jaka ta dziura jest głęboka - słyszę nagle głos Wendy.
- Masz rację - białowłosa kotka spojrzała się w dół, przyznając rację Marvell.
- Ach tak? - spojrzał się na mnie wściekle Fullbuster. - To powiedz mi czemu, Carla i Happy nie mogli nas wziąć wcześniej na górę - uśmiechnął się zadowolony, a mi mina zrzedła.
- Aye! - podniósł łapkę do góry mój niebieski towarzysz. - Ale teraz jest za późno, aby was zanieść na górę - posmutniał, tylko po to, aby na jego pyszczek znów się wkradł szeroki uśmiech. - Dlatego niech Gray zrobi tą zjeżdżalnie - nagle Happy wyjął skądś rybę i zaczął ją jeść. Po naszych czołach spłynęła animowska kropelka.
- Okey! Już się biorę do roboty - uśmiechnął się Gray, następnie zamyka oczy. Otwiera je gdy jego ciało zaczyna otaczać niebieska poświata. - Lodowe tworzenie - ręce Graya zaczęły otaczać kryształki lodu - Zjeżdżalnia! - dotknął ściany, na której zaczęła się po krótkiej chwili robić lodowa zjeżdżalnia.
Zaczęliśmy zjeżdżać z ogromną prędkością. Wszyscy krzyczeli, albo ze strachu, albo z ekscytacji. Jedynie Kou i Yosuke śmiali się szczęśliwie.
- Ja - wyszeptał Gray, po dwudziestu minutach - długo już z tym nie pociągnę - na jego twarzy można było zauważyć zmęczenie oraz pot który spływał po jego czole.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę Gray - mówi Hikaru. - Spróbuję zrobić portal, który zaprowadzi nas na sam koniec tej dziury.
- Czemu nie zaproponowałeś tego wcześniej?! - wykrzyczałem ja, Erza, Kioske oraz Kou. Na twarz bruneta wkradło się zdziwienie.
- Czemu nie zaproponowałem tego wcześniej? - spytał unosząc w górę brwi. - Ponieważ zapomniałem, że mogę to zrobić - złapał się za tył głowy, zaś na jego twarz wkradł się głupawy uśmieszek.
Chwila ciszy...
- Chłopie - wysyczałem zapalając swoją pięść. Wszyscy oprócz Gołodupca spojrzeli się na mnie zdziwieni. - Szybko otwieraj ten portal, bo lodów zaraz nam zdechnie.
- Dobrze, już go otwieram - uśmiechnął się, a ja zgasiłem pięść. - Gray, na mój sygnał przestań robić zjeżdżalnie - uśmiechnął się do Fullbustera, który przytaknął głową, mówiąc ,,oke",następnie Hikaru zamknął oczy.
- Co on robi? - spytałem się Yosuke, przerywając mu jego śmiech radości z zjeżdżania.
- Próbuje obliczyć gdzie ma otworzyć portal - uśmiechnął się do mnie.
- A po co mu te obliczenia...- przymrużyłem oczy, zastanawiając się, bo do jasnej cholery nie kapowałem, co w magi trzeba obliczać.
- Jeśli złym miejscu i czasie otworzy portal, to możemy go ominąć i jak to wcześniej powiedziałeś ,,lodów nam zaraz zdechnie" oraz my - wytłumaczył zaś ja, od razu się zaniepokoiłem .
- Gray! - usłyszałem głos Hikaru. - Zaraz zaczynamy, kiedy krzyknę ,,już" masz przestać - Gołodupiec przytaknął głową. -Przestrzeń - zaczął wymawiać swoje zaklęcie, a pod nami w odległości pięciuset metrów, pojawił się zarys magicznego okręgu - smoka! - okrąg zrobił się wyraźniejszy, zaś po kilku chwilach zmienił się portal. - Już! - Kurai krzyknął magiczne słowo. Lodowy twór Graya się rozpadł, a my zaczęliśmy spadać, krzycząc w niebo głosy. Kiedy znaleźliśmy się w portalu, od wszystkich stron towarzyszyła nam ciemność. Nagle zaczęły nas otaczać gwiazdy, które oświetlały nam drogę, zaś my sami zaczęliśmy opadać pomalutku.
- Hikaru, kiedy dolecimy? - Erza spojrzała się na niego  oczekując odpowiedzi.
- Erza - zaczął Yosuke - nie przeszkadzaj mu na razie - uśmiechnął się do niej ciepło, przez co szkarłatnowłosa się zarumieniła, zaś nibieskowłosy zezłościł się nieco.
Po niecałych pięciu minutach na dnie portalu, pojawiło się światło, gdy w nie wlecieliśmy, na chwilę nas ono oślepiło. Następnie uderzyłem o jakąś twardą powierzchnie, najprawdopodobniej ziemię. Później poczułem jak moi przyjaciele spadają na mnie. Oj, ale to bolało...co ja gadam! Nadal boli jak diabli!
Na mnie spadł Hikaru, później Yosuke, Kioske, Kou, Gray, Wendy, Carla, Happy, Jellal, a na samej górze była Erza.
- Wszyscy cali? - spytała się nas Scarlet, rozglądając się dookoła.
- Erza/ Erza-san, możesz z nas zejść! - krzyknęliśmy wspólnie.
- Przepraszam! - krzyknęła zażenowana, schodząc z nas. Później schodziły następne osoba i wreszcie mogłem odetchnąć z ulgą.
- Ale tu ciemno - mówi Kioske, siadając na ziemie po turecku. Nagle jak przedtem , nie wiadomo czemu, pochodnie znowu się zapaliły.
- Co oni mają z tymi pochodniami - powiedział Kou rozglądając się dookoła. Po chwili na jego twarz wkradło się małe zdziwienie oraz zaczął się uważnie wpatrywać w ścianę, która była ze dwieście metrów przed nami. - Zobaczcie! - wskazując w stronę gdzie się patrzył. - Na tamtej ścianie są jakieś napisy i rysunki! - kiedy ,,Młody", jak to by powiedział Aimi, rzekł to zdanie, Fernandes podszedł do ściany i zaczął jej się dokładnie przyglądać.
Szybko wstałem z miejsca i zacząłem iść w stronę niebieskowłosego.
- To pismo i te malowidła, mają gdzieś tak z czterysta lat - powiedział to Jellal, kiedy wszyscy znajdowaliśmy się koło niego.
- Smok zstąpił z nieba, dał coś dziewczynie, chyba jego ukochanej - wszyscy spojrzeli się na Kou'a. - Ona strzegła tej rzeczy, a zazdrosna trójka chłopaków, pomagała jej w tym - powiedział Masako, a my spojrzeliśmy się na niego jak na idiotę. Biedny Kioske nawet z całej siły, przywalił sobie otwarta dłonią w twarz, załamany.
- Młody proszę...nie załamuj mnie więcej - rzekł z rezygnacją w głosie.
- No co?! - zbulwersował się. - Ja to tak interpretuję - uśmiechnął się do nas.
Zacząłem się wpatrywać w malowidła i starożytne pismo, a co najdziwniejsze umiałem to przeczytać!
- Pewnego dnia, kiedy dzień z nocą się spotykał, Król Smoków  zstąpił z nieba - zacząłem,  a wszyscy spojrzeli się na mnie zdziwieni. - Natrafił na złotowłosą niewiastę. Zachwyciły go jej pełne szczęści i miłości oczy. Ponieważ był rany, postanowił oddać jej do opieki klejnot serca swego i powiedział: ,,Chroń ten klejnot przed smokami i nie dopilnuj, aby pękł. Gdy go jakiś smok dopadnie, człowieka zmieni się, a gdy go pochwyci jakiś człowiek, oprócz ciebie, to on wnet smoka zmieni się". Klejnot trafił jej ręce, a smok zamienił się w pył, który wiatr rozwiał po całej okolicy - westchnąłem i zacząłem czytać dalej. - Dziewczyna po śmierci smoka, przyrzekła chronić kryształ, a wraz z nią opiekę podjął jej brat oraz ukochany jej i jego brat. Każdej nocy wygląd dziewczyny zmieniał się.  Jej blond włosy, bielą kryły się, zaś jej oczy błękitem lśniły. Pewnego dnia do świątyni, przybyło szczenie wilczego bóstwa - zacząłem iść w głąb korytarza - Risha je nazwali - zdziwiłem się  i zacząłem wszystko czytać szybciej. - Szczenie szybko urosło, aż w końcu wilczyca chroniła ich i smoczy klejnot, ale pewnego dnia coś strasznego się wydarzyło. Rodzice jej i jego zginęli przez wojnę. Przez co brat ,,Pierwszego" - przecież tak mnie nazwał ten duch! - złamał tabu próbując ich przywrócić do życia. Wrodzy przybysze dostali się do świątyni. Kiedy walka trwała, przez nieuwagę wszystkich kryształ pękł na trzy części. Ognisty Smok Igneel, przybył na miejsce, wszyscy spojrzeli się na niego przerażeni, oprócz smoczej kapłanki. Postanowiła go zatrzymać, ale zawadzili jej w tym wrodzy przybysze. Ostrożny smok, pochwycił kryształ, który zmienił się medalion, zaś on sam zmienił się w mężczyzny i zniknął nim ktokolwiek zdążył zareagować. Gdy kapłanka i jej towarzysze wiedzieli, że nie wygrają tej wojny,  brat kapłanki zmienił swoją siostrę i przyszłego szwagra w dzieci i rannych wysłał ich do przyszłości. Szybko pochwycił drugą część i od razu smoka się zmienił zwanego później Acnologią. Jego klejnot przyjął postać katany, zaś trzecia część pozostała pod opieką rannej wilczycy. Obserwowała ona z niepokojem walkę ludzi ze smokiem. Na początku jej pan był dobrym stworzeniem zionącym ogniem, ale pewnego dnia przybył brat ,,Pierwszego". Pod wpływem zaklęcia, maga łamiącego tabu, stał się smokiem apokalipsy. Obaj znikli, a wilczyca pozostała sama. Po dwudziestu latach, postanowiła nadłamać kawałek trzeciej części i zapieczętować go w swoim medalionie. Poszukała kapłanki, która zamiast niej miała chronić kryształ, kiedy ją znalazła, odeszła szukając swoich właścicieli, przyjmując formę człowieka. Zaś ostatnia część kryształu, nie wiadomo czemu  w kule się zmieniła i pozostała pusta w środku , z powodu braku pozostałych części, zaś sam Smoczy Kryształ po dzień dzisiejszy, chroniony jest w murach tej świątyni  - skończyłem czytać i zaniepokojony spojrzałem się na moich towarzyszy, byli oni zdziwieni.
- Co to miało być...Co to w ogóle ma znaczyć - zaniepokoił się Jellal.
- Acnologia, Igneel - spojrzał się na mnie Kioske, analizując wszystko - smocza kapłanka, ,,pierwszy" i jeszcze najprawdopodobniej Zeref oraz te dzieciaki podróżujące w czasie...Nic nie rozumiem!! Agrr - złapał się za głowę.
- Ja tam nie rozumiem jak ta pusta łepetyna - Gray wskazał na mnie - mogła to przeczytać.
- Nie tylko ty się dziwisz, chodząco lodówo - spojrzałem się na niego, a z naszych oczu dosłownie zaczęły lecieć błyskawice.
- Tutaj jeszcze coś piszę - naszą mała sprzeczkę, przerwał Kou, wskazując głową na ścianę na przeciwko.
- Już patrze - podszedłem do niej. - Uwaga! Ten korytarz jest chroniony przez potwora. Nieupoważnionym wstęp zabroniony...
- Co to za komunikat - zdziwił się Yosuke.
- Ja tam tu na razie żadnego potwora nie widzę - powiedział Hikaru rozglądając się wokół siebie.
- I się lepiej ciesz, że go tu nie ma - Erza spojrzała się na niego z lekkim uśmiechem. Nagle usłyszeliśmy kroki, które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze i wyraźniejsze. Spojrzałem się na ziemię. Małe kamyczki podskakiwały do góry.
- No i wykrakałeś - wyszeptał Yosuke do swojego brata. Po jego słowach ogromne monstrum wyszło naprzeciw nam.
Miał on gdzieś dwa metry wysokości. Z postury przypominał człowieka, ale jego oczy były czerwone, zaś ciało owłosione i miało kolor zieleni. W prawej dłoni trzymał ogromny miecz, a w lewej tarcze.
- Teraz to zginiemy...-szepcze przestraszony Kioske.
- Nie zginiemy, to on zginie - mówię, a bestia akurat w tej chwili się na nas rzuciła, wymachując swoim mieczem. Kiedy broń zderzyła się z ziemią, powstała ogromna wyrwa, ciągnąca się pięćset metrów dalej.
Spojrzeliśmy się na bestie lekko przestraszeni, a później za siebie.
- Teraz to na pewno zginiemy - Aimi spojrzał się na potwora, a my zaczęliśmy walczyć.

Ciąg dalszy nastąpi...

*****************************************************************************************
Dawno nie pisałam i dlatego bardzo was przepraszam. Przepraszam was również za to, że rozdział jest krótki i taki badziewny oraz za to, że One Shot nie był wstawiony wtedy kiedy obiecywałam (napisałam go w połowie i jakoś nie mogłam dokończyć).
Przepraszam również za jakiekolwiek błędy, dawno nie pisałam i jakoś tak z prawy wyszłam ;-;
Shiro: Do jasnej cholery! Znowu za dużo przepraszania! *spoglądam na niego*
Kioske: Shiro...nie załamuj już jej *chłopak uśmiecha się do mnie*
Kioske, dziękuje *odwzajemniam jego uśmiech*, a Shiro ciebie zabiję
Shiro: Jestem wściekły.
Kioske i ja: Za co znowu??? *dziwimy się*
Shiro: Jestem wściekły, że w tym rozdziale mnie nie było *siada smutny w kącie, a po naszych czołach spływają animowskie kropelki* 
Przez talki coś jesteś załamany...
Kioske: Po prostu brak mi słów *dokańcza za mnie*
Shiro: No co *spogląda na nas* Kioske był w tym rozdziale. 
Ah~ *wzdycham* Obiecuję, że niedługo się pojawisz.
Shiro: Obiecujesz *spogląda na mnie z miną szczeniaczka, a Kisoke powstrzymuje się od śmiechu* 
Obiecuje *uśmiecham się szeroko* 
Wracając do rozdziału, nie wiem kiedy następny się pojawi...mam bardzo dużo nauki, wenę mam, ale czasu już nie ma ;-;
Zapraszam was jeszcze do wzięcia udziału w konkursie konkurs oraz zapraszam was na mój drugi blog nie związany z FT, tylko grą Słodki Flirt pt. Słodka, a zarazem pełna bólu miłość.
Pozdrawiam i do zobaczenia!


sobota, 3 października 2015

Konkurs!!

Z racji tego, że blog ma dzisiaj urodziny, postanowiłam zrobić pierwszy konkurs!!!
A na czym on będzie polegać, już mówię...
Macie napisać dowolnego One Shota z jakimkolwiek paringiem, gatunkiem. 
Proste co nie? 
Bądź jest też drugi wariant, możecie narysować dowolnego bohatera z FT, bądź z mojego bloga.
(Powiem wam tak... do tego, nie liczy się talent tylko chęć i dobra zabawa. )
A jakie są nagrody zastanawiacie się? Już mówię...

Pierwsze miejsce: szablon  na bloga + One Shot (dowolną tematyką) + promowanie bloga (przez miesiąc) + spoiler do opowiadania
Drugie miejsce: szablon  na bloga + promowanie bloga (przez tydzień) + mały spoiler
Trzecie miejsce: szablon na bloga + mały spoiler

Wszystkie wysłane pracę, będą później udostępnione tutaj i to wy, moi drodzy czytelnicy będziecie decydować kto zdobędzie, które miejsce.

PS Jeśli ktoś nie ma żadnego bloga, to jeśli znajdzie się w pierwszej trójce, to obojętnie od miejsca, które zdobędzie napiszę dla niego One Shota.

Swoje prace możecie wysyłać do 6 grudnia (daję dużo czasu, ze względu na szkołę)

Jeśli chcecie wziąć udział w tym konkursie, napiszcie komentarz pod tym postem ;) zaś swoje pracę możecie wysyłać na e-mail, który jest podany w lewej kolumnie bloga ^^