czwartek, 16 listopada 2017

Rozdział 29

Zeref spoglądał na zielone liście falujące pod wpływem delikatnego, północnego wietrzyku. Pojedyncze smugi światła, którym udało się pokonać zielony labirynt, padały na jego bladą twarz co chwilę w innym miejscu.
Cisza i spokój działały tak kojąco, że czarnowłosy miał ochotę zamknąć swe oczy, pogrążając się w przyjemny śnie. Choć trochę mógł zapomnieć o tym przerażającym brzemieniu, jakie dźwiga na swych barkach od wielu setek lat.

Westchnął cicho, patrząc przed siebie, po czym uśmiechnął się lekko, kiedy zauważył blondyna. Zbliżał on się nieufnie w jego stronę z niezadowolonym wyrazem twarzy, trzymając jedną dłoń na rękojeści miecza, wyrażając tym, że nadal nie ufa całkowicie swojemu towarzyszowi i jest zdolny w każdym momencie na atak oraz ewentualną obronę.

Acnologia nie był szczęśliwy, że TA właśnie osoba siedziała pod JEGO ulubionym drzewem. Ten teren należał tylko i wyłącznie do niego, a Zeref był największym zagrożeniem dla przyrody i dla niego samego. Mimo iż łączył ich pakt o nietykalności, to nie za bardzo ufał magowi.

Podchodząc do bruneta, blondyn przybrał maskę obojętności, spoglądając uważnie na siedzącego przed nim mężczyznę. Próbował zachować się odpowiednio do sytuacji, a raczej do rangi dzisiejszego tematu na spotkaniu.

- Witaj - przywitał się pierwszy, gdyż cisza, którą poniekąd lubił, tym razem wydawała mu się niezbyt przyjemna. - Wilczycy jeszcze nie ma? - dodał po chwili, kiedy czarnowłosy nie odpowiedział na jego przywitanie. Stwierdził, że przynajmniej przez jego pytanie Zeref ocknie się choć trochę tej dziwniej zadumy, jaka mu towarzyszy.

- Jeszcze nie przyszła - odpowiedział z brakiem uczuć w głosie.

Acnologia przeklął cicho pod nosem. Zazwyczaj nie denerwuje się tak łatwo, ale dzisiaj to inna sytuacja.

- Co jest z tą dziewczyną? Umówiliśmy się dokładnie na tę porę, a ona jak zawsze się spóźnia - położył dłonie na barki, nie rozumiejąc w ogóle spóźnialstwa dziewczyny. Był świadom, że przebywa w innym wymiarze i tam czas trochę inaczej płynie, ale bez przesady!

- Spokojnie, zaraz przyjdzie - przewrócił oczami, widząc lekko naburmuszoną minę mężczyzny. - A właśnie! - uśmiechnął się podstępnie, robiąc lekką pauzę w swojej wypowiedzi. - Słyszałem, że ostatnio uratowałeś jakieś dziecko z wioski, którą zniszczyłeś. - Chłopak otworzył szerzej oczy, a następnie wbił swój wzrok w ziemię, czując, jak blond grzywka sięga mu aż do nosa.

- Skąd to wiesz? - wyszeptał z chęcią mordu, zaciskając dłonie w pięść. Nie wiedział, jakim cudem dowiedział się o tym, ale spróbuje wyciągnąć od niego informację o podglądaczu - aczkolwiek był niemal w stu procentach pewny, kim on jest.

- Ma się swoich dobrych informatorów - spojrzał się w górę, spoglądając na zielone liście, które przywoływały w nim uczucie dziwnej nostalgii.

- Czy Risha ci to powiedziała? - spytał się, a Zeref pokręcił przecząco głową.- Więc kto?

- Już ci mówiłem, mam dobrych informatorów - Acnologia zaczął wyjmować miecz z pochwy.- A tak właściwie, czemu to zrobiłeś?

- Zbyt bardzo mi ją przypominała - spojrzał w niebo ze smutkiem, niemal tracąc chęć na zrobienie krzywdy czarnookiemu.

- Ah... rozumiem - odparł wolno, a koło blondyna nagle - po raz kolejny - pojawił się fioletowy portal. Kiedy on go zauważył - ponownie - odskoczył od tego zjawiska instynktownie. Widząc dumną wilczycę, posłał jej zrezygnowane spojrzenia, marudząc coś pod nosem o deja vu.

- Witajcie. - W jej głosie można byłoby wyczuć nutkę zmęczenia.

- Spóźniłaś się - rzekł ze zgrozą wkurzony blondyn.

- Masz okres czy co? - prychnęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Okres to ty możesz mieć, a nie ja, głupi psie - wysyczał zirytowany.

- Dla twojej wiadomości jestem wilkiem, nie psem! - zawarczała.

- Gorzej niż dzieci - skomentował krótko zrezygnowany czarnowłosy, a dwójka zgodnie zgromiła go wzrokiem, przerywając swoją małą sprzeczkę. - A teraz wróćmy do konkretów - wstał z miejsca, a jego towarzysze spojrzeli się na niego iście poważnie. - Więc kto chce zawrzeć ze mną sojusz?

- Oczywiście, że ja - odezwał się z dumą smok. - Chociaż i tak bym cię najchętniej zabił - natychmiast dodał w myślach z lekkim uśmiechem na ustach.

- Dobrze - przytaknął zadowolony Zerem, po czym spojrzał się na dziewczynę.

Jej uszy były oklapnięte, a oczy zasłaniała gęsta grzywa. Pasma włosów były potargane przez wiatr, kołysały się niczym fale na morzu.

Zaciskając dłonie w pięści, przygryzła dolną wargę. Jej serce biło niewyobrażalnie szybko.

Pewnie spojrzała się na Zerefa, a swoją powagą na twarzy zdziwiła hebanowłosego, jak i blondyna.

- Nie chce dołączyć do tego sojuszu - powiedziała, godząc się z losem, jaki ją być może czeka.

- No to zginiesz. - Głos Zerefa zmroził jej krew w żyłach. Spoglądając w jego czerwone oczy, zamarła, a kilka słonych łez poleciało po bladych policzkach.

Zamknęła oczy, czekając na swój koniec.

W wyobraźni widziała, jak bawi się z całą czwórką... Swoją rodziną. Była wtedy taka szczęśliwa – nie, oni byli szczęśliwi.

Nagle poczuła niewyobrażalny ból, który momentalnie znikł. Uchyliła swoje powieki, patrząc na szokowanego smoka apokalipsy.

Posłała swojemu dawnemu panu delikatny uśmiech. Chwilę później rozpłynęła się, a błyszczące fioletowe światła - cząstki jej duszy - uleciały ku niebu.

- Risha - wyszeptał szokowany, czując, jak bardzo kuje go serce.

Nie wiedząc, jakie uczucie go ogarnia, złapał materiał swojej bluzki w okolicy serca, nie mogąc znieść tej irytującej dolegliwości.

Zeref widząc, w jakim stanie jest jego nowy sojusznik, dyskretnie się wycofał, spozierając co chwilę zza ramienia na Acnologię.

....


Z chwilą, gdy Risha umarła, naszyjnik, który miał Natsu, pękł.

Zszokowany otworzył szerzej oczy, widząc jak pojedyncze, drobne odłamki zamieniamy się w srebrzyste światła, które znikały przed zetknięciem się z ziemią.

- Co jest grane? – wymruczał, zerkając kątem oka na równie szokowanych jak on towarzyszy.

Lucy oderwała wzrok od pojawiającego się - za sprawą magii - tekstu w księgach. Obserwowała piękne błękitne światło niczym płatki śniegu błyszczącego się za sprawą księżyca w pełni. Piękne - pomyślała, ale nagle niesamowity ból głowy przeszedł przez ciało blondynki, która momentalnie wplotła palce we włosy.

Z każdą chwilą cierpiała coraz bardziej...

Cierpiała przez napływ wspomnień.

Gdyż wreszcie WSZYSTKO sobie przypomniała.

Jej WSZYSTKIE wspomnienia wróciły.

- Risha nie żyje - wyszeptała zszokowana, pamiętając w pełni wilczycę, Acnologię i Zerefa, a po jej policzkach spłynęły słone łzy. Zemdlała, słysząc ostatkiem świadomości krzyki jej przyjaciół, NIE! Krzyki jej, zapomnianej przez nią, niegdyś rodziny.

KONIEC
Sagi II

********************************************************************************************

Wiem, że dawno mnie nie było... Wiem, że rozdział jest krótki, ale wybaczcie... straciłam po prostu zapał do FT, a raczej zapał do tego opowiadania (anime i mangę nadal kocham i ma ważne miejsce w moim kokoro)  i jeżeli mam być szczera, pisałam ten rozdział na siłę... gdyż mam lekki problem w odnalezieniu się w fabule... tak Domi ma słabą pamięć i nie pamięta co kiedyś pisała xD

A teraz chciałabym wam podziękować za 100 tys. wyświetleń! Nigdy bym nie przypuszczała, że będzie aż tyle wejść... kurcze... aż mi wstyd za to opowiadanie xd

Jak pisałam wcześniej, ów seria (a raczej opowiadanie) mi się już znudziła i nie mam siły pisać tego dalej - może powrócę z chęcią pisania tego opowiadania wraz z nowym sezonem :)

Pozdrawiam i naprawdę przepraszam was za tak kiepski rozdział ^^

PS Przepraszam jeżeli ktoś mnie źle zrozumiał, ale ja nadal uwielbiam oraz kocham Fairy Tail. Nigdy nie stwierdziłam, że ta seria jest przeżytkiem, po prostu Domi straciła zapał do pisania czegokolwiek - w tym tego opowiadania xd
Nagrodę za to nieporozumienie, postaram się napisać jakiegoś milusiego OS Nalu, może będzie małe co nieco <lenny>  Od razu mówię, nie liczcie na hentaia XD
Pozdrawiam <3

sobota, 1 kwietnia 2017

Rozdział 28

Rozdział dedykuje:
Safirze StarDragon

Spoglądając w górę w bezgraniczną ciemność, wilczyca marzyła, aby ponownie zobaczyć piękne gwiaździste niebo.
Zamykając oczy, przywołała wizją wspomnień mieniące się złotem punkciki na czarnym nieboskłonie, które sprawiały, że jej serce biło szybciej, przypominając sobie, jak to za dawnych czasów, leżała na trawię wśród pełni, obserwując gwiazdy, próbując nieraz je pochwycić w swą dłoń.
Ukazując z powrotem fiolet swoich oczu, na jej twarz wkradł się lekki uśmiech smutku i nostalgii.
Niestety znów poczuła te niemiłe uczucie, które sprawiało, że serce w piersi zaciskało się, chcąc sprawić, że po bladych polikach poleją się krystaliczne łzy.
Tym uczuciem była samotność, która doskwierała ją jeszcze bardziej, przez samotność, spowodowanej oddaniem jej kochanej pani jej własnemu światu.
Jej serce coraz bardziej przepełniało się smutkiem i samotnością. Fioletowe puszyste uszy oklapły,a wzrok stał się zamglony.
Wszechobecna cisza sprawiała, że jej stan się z każdą chwilą pogarsza, przez co coraz więcej pęknięć powstawało na jej szklanym sercu
Nagle koło niej pojawiła się światło, oświetlającą i oczyszczając duszę dziewczyny ze smutku i samotności. Risha spoważniała, zaś je oczy spoglądające we fioletowe światło nabrały dawny blask. Wpatrywała się w nie dobre kilka godzin, obserwując co wyprawia smok apokalipsy. Przez cały jego samolubny pokaz przygryzał dolną wargę ze złości, sprawiając, że po jej brodzie spłynęła czerwona stróżka krwi, oznaczająca się bardzo wyraźnie, na bladej niczym śnieg cerze.
Na jej twarz po jakimś czasie,  zawitało zdziwienie, a później lekki uśmiech, gdy zobaczyła jak Acnologia ratuje ludzkie dziecko i odnosi je do wioski. ,,Jeszcze jest nadzieja na jego zmianę" pomyślała, zamykając portal i oczy.
*******

-Natsu! - krzyknęła blondynka, spoglądając ze zgrozą na różowowłosego mężczyznę, leżącego wraz z niebieskim kotem na jej łóżku. Smoczy Zabójca spojrzał się na nią śpiącym wzrokiem, zobaczył, że dziewczyna macha ręką, tak, jakby chciała odgonić jakiegoś natrętnego robaka. Gdy blondynka zauważyła, że o wy gest nie daję nic do zrozumienia Natsu, westchnęła cicho, kładąc dłonie na barki. - Wynocha z mojego łóżka - powiedziała, spoglądając na niego z iskierkami złości, w pięknej brązowej barwie.
- Mnie - ziewnął przerywając na chwilę swoją wypowiedź -  to wyganiasz, a Happyego już nie - westchnął zrezygnowany podnosząc się do siadu, po czym spojrzał się na brązowooką ze smutkiem w oczach, robiąc do tego minę zdołowanego słodkiego kociaka.
- Ciebie nie zwale z łóżka, ale tego obok ciebie -spojrzała się na słodko śpiącego exceeda - już tak.
- Dobra dobra - ponownie ziewną przeciągając się. Zrezygnowany wstał z łóżka i wziął swojego niebieskiego towarzysza, aby przez ,,przypadek" dziewczynie nie przyszło na myśl o wyrzuceniu kotka przez okno, tak jak zrobiła to kilka dni temu.
Różowowłosy nadal pamięta, jaką wtedy dziewczyna urządziła im pobudkę. Biedny Happy jak i on byli przemoczeni do suchej nitki, okrzyczeni, tak, że Smoczy Zabójca i kot, bali się otworzyć usta, aby nie pogorszyć sytuacji. Nawet nie dostali śniadania, choć ich kiszki grały głośny marsz. A gdy biedny, głodny Happy wyciągnął skądś rybę zamiarem jej przekąszenia, Lucy zabrała mu ją i wyżuciła przez ono. Przez co Natsu musiał go pocieszać przez prawie pół godziny. Oj na samą myśl o tamtym poranku, przechodzą go dreszcze.
- Zadowolona? - usiadł na fotel niczym szef wielkiej korporacji, a na swoich nogach trzymał gadającego kota. Spojrzał na dziewczynę, która powróciła do jego życia trzy tygodnie temu. Od tamtego czasu, w dzień, w dzień wszyscy członkowie gildii próbują wymyślić sposób na przywrócenie jej wspomnień, ale na razie wszystko utkwiło w martwym punkcie.
- Tak - uśmiechnęła się słodko, a jednocześnie niewinnie, siadając na swoim kochanym łóżku.
- To co - zaczął - za dziesięć minut idziemy do gildijskiej biblioteki, poczytać stare książki - po jego słowach dziewczyna przytaknęła z lekkim smutkiem. Bo w końcu nie wiadomo czy starych księgach, znajdą coś o przywróceniu wspomnień.
*******
Jakiś czas później

Dwójka magów wraz z exceedem weszli do gildii, w której zostali gorąco powitani. Różowowłosy poszedł do białowłosej barmanki, spytać się jej czy ktoś jest w pomieszczeniu do którego się wybierają. Potrząsają głową dała mu do zrozumienia, że nikogo tam nie było. Mówiąc, aby chwilę poczekał, schyliła się pod blat.Swoimi niebieskimi oczami zaczęła szukać wzrokiem klucza. Kiedy go odnalazła, wychyliła się pod lady z wielkim przyjaznym uśmiechem, podając Smoczemu Zabójcy stary,  dość dużej wielkości klucz.
Gdy Natsu odebrał go od dziewczyny, powiedział radośnie ,,dziękuje" uśmiechając się promienie i wrócił do swojej złotowłosej przyjaciółki, a dokładnie do miłości jego życia. Następne stara trzyosobowa ,,Drużyna Natsu" ruszyła w stronę biblioteki.
*******
W bibliotece
Jakiś czas później 

Otaczała ich sterta, dużych starych książek, dziewczyna uważnie czytała każdą stronę, o dziwo różowowłosy również się do tego przykładał, bo w końcu chciał, aby jego ukochana pamiętała o nim, o misjach, które wykonali, o chwilach szczęścia i smutku, o swojej nowej rodzinie, a przede wszystkim o ich wspólnej miłości.
Lucy wzdychając sięgnęła po dużą zakurzoną książkę, z racji tego, że nie mogła odczytać tytułu, wzięła głęboki wdech, dmuchając na okładkę. Dzięki powiewowi od razu cześć kurzu zeszła książki, ale niestety, zaczął on unosić się w powietrzu, przez co dziewczyna biorąc wdech kichnęła.Następnie podtarła nos, gdyż nadal czuła dziwne mrowienie.
Spojrzała się na okładkę.
- Se - przeczytała tylko pierwszą sylabę tytułu, gdyż reszta była tak przetarta, że nie można było nic odczytać.
Zrezygnowana, wzruszyła tylko ramionami, otwierając delikatnie, pierwszą stronę owej księgi. Ku jej zdziwieniu pierwsza strona, jak i inne były puste. Nic nie było w niej zapisanej. Nie zawierała żadnej treści... żadnej historii... jedynie był niepełny tytuł, a dokładnie tylko jedna jego sylaba.
Blondynka zaciekawiona księgą, zaczęła przeglądać jeszcze raz stronę, po stronie. Nawet nie zauważyła, że do pomieszczenia, którym przebywają, przyszli inni magowie, a mianowicie Kioske, Shiro, Gray, Juvia, Erza i Jellal.
Natsu widząc swojego wroga publicznego numer jeden, bez zastanowienia i instynktownie rzucił w niego wielką starą księgą, czego mag lodu kompletnie się nie spodziewał, przez co oberwał nią centralnie twarz.
Przybyłę osoby obserwowały, to zdarzenie ze zdziwieniem w oczach, które szybko u niektórych  zostało zasępione, a to rozbawieniem, a to złością, bądź zdekoncentrowaniem.
- Zabiję cię grzejniku - wycedził o dziwo już pozbawiony koszulki Fullbuster, któremu brew zaczęła niebezpiecznie drgać, kiedy Smoczy Zabójca otworzył już usta, aby odgryźć się swojemu przyjacielowi, nagle to on oberwał książką w to samo miejsce co jego rywal.
Widząc to Shiro i Kioske wybuchli głośnym śmiechem, upadając na kolanach. Na co reszta, nie licząc biednego Natsu oraz sprawcy bólu poprzednio wymienionego osobnika i oczywiście Lucy zajętą tajemniczą księgą, obdarzyli dwójkę pytającym spojrzeniem.
- O-Ona - wydukał ledwo przez śmiech białowłosy, łapiąc łapczywie powietrze na uspokojenie.
- Rzu-ciła w-w nieego książką - wskazał na Juvie drżącą ręką Kisoke, który nie był lepszym stanie emocjonalnym od swojego kolegi.
Jak na zawołanie, wszyscy spojrzeli się szokowani na Lockser, która ze zgrozą w oczach, spoglądała na różowowłosego. Natsu był tak szokowany faktem tym, że oberwał od wodnej kobiety, że aż zbaraniał.
- Oberwałem od dziewczyny, którą nie była Erza -  pomyślał, załamany, spuszczając wzrok, zaś wokół niego pojawiła się dołująca czarna, niemal szara barwa, ilustrująca jego nastrój.
Widząc tą zmianę nastroju u Dragneela i pogrążonych w śmiechu dwójkę mężczyzn oraz wściekłą wodną kobietę, po czole Erzy i Jellala popłynęła animowska kropelka.
- Co się tutaj - zaczęła szkarłatnowłosa, spoglądając na każdego z osobna.
- Dzieję? - dokończył jej ukochany.

Lucy ze coraz większym zdziwieniem, przesuwała każdą kartkę od nowa. Jej brązowe oczy próbowały wychwycić choć najmniejszy tekst, być może ukryty za pomocą magii, lub innej sztuczki. W końcu przy jej boku pojawił się Smoczy Zabójca, z zaciekawieniem spoglądając na tajemniczą książkę.
- Co to za księga? - spytał się zdziwiony.
- No właśnie nie wiem - burknęła pod nosem, podnosząc wzrok, zdając sobie sprawę, że twarz różowowłosego jest bardzo blisko jej.
Poliki dziewczyny zaczęły piec, a w oczach pojawiły się wesoło migające świetliki, kiedy przyglądała się twarzy Natsu. Przyłapując się na obserwowaniu chłopaka, z zawrotnym tempie, pokierowała swój wzrok z powrotem na biel kartek. Zgromadzone osoby widząc tą scenę, uśmiechnęli się lekko, wymieniając się porozumiewawczymi spojrzeniami, po czym powrócili do przeszukiwania ksiąg.
- Hm - zaczął się zastanawiać Dragneel. - Nie wiem o co chodzi z tym brakiem teksu, ale może jak podpalę strony, to coś się pojawi - oznajmił Lucy, swój jakże genialny pomysł. Blondynka spojrzała się na chłopaka, jak na idiotę, ale kiedy zauważyła, że on wcale nie żartuje z tym podpaleniem, otworzyła szerzej oczy, szybko zamykając książkę, po czym objęła ją, tak aby Smoczy Zabójca, jej nie mógł zabrać.
- Ani mi się waż podpalać książki, bo oberwiesz - spojrzała się na niego groźnie.
- No ej! - oburzył się, ale nagle na jego twarzy zagościł ogromny uśmiech, który zmylił brązowowłosą. W oczach Natsu pojawił się niebezpieczny błysk. Korzystając z chwili, kiedy jego ukochana była zdezorientowana, szybko dotknął księgę, podnosząc swoje kąciki ust w geście zwycięstwa.
- Natsu nie! - krzyknęła blondynka, ale było już za późno. Różowowłosy aktywował swoją magię, ale stało się coś nieoczekiwanego. Księga zamiast spłonąć, zabłysła jasnym żółtym światłem, oślepiając na krótką chwilę obecnych w bibliotece.
Niespodziewanie okładka odnowiła się, a zamazany, niewidoczny tytuł pojawił się ponownie.
- Serca Wszelkie Tajemnice - wyszeptała zdziwiona złotowłosa, spoglądając ze zdziwieniem na przyjaciół, którzy szybko się koło niej pojawiła oraz na Smoczego Zabójce, który nadal przecierał oczy, aby pozbyć się dziwnych mroczków.

************************************************************************************
Trochę krótki rozdział... wiem... miał być dłuższy, no, ale już nie chciałam, abyście dłużej czekali, bo prawdę mówiąc Fairy Tail mi się znudziło... do tego nie mam weny na te opowiadanie + szkoła mnie zabija ;-;
Shiro: Przestań się tłumaczyć -_-'' Ważne, że coś dodałaś.
Weź... to ma tylko 1000 słów (może trochę więcej ;-;)
Shiro: Przynajmniej coś dodałaś, a nie!
....
Wracając do tego co mówiłam...
Pierwotna wersja mi się nie skasowała, to wszystko byłoby dłuższe, bo (mały spoiler następnego rozdziału) później miała być scena z Rishą (samą), a później z Zerefem, wilczycą i Acnologią, a na samym końcu byśmy powrócili do naszych bohaterów, bo będzie mały suprais xD
Shiro: Taka niespodzianka, że prawie każdy się domyśli o co chodzi....
No cichaj, no XD Mówię to wam to, bo nie wiem kiedy napisze ostatni rozdział tej sagi. Przynajmniej, będziecie mieli mały przedsmak, czego będziecie mogli się spodziewać w przyszłym rozdziale ;)

Pozdrawiam~
Shiro: Ja również ślę pozdrowienia :D

PS Chciałam dzisiaj wam zrobić kawał, ale Shiro mnie powstrzymał, zagrażając, że jak będę was straszyć, to mi spali wszystkie mangi i skasuje moje wszystkie opowiadania z Victuri, które czytam T^T Dlatego się powstrzymałam od psikusu, zawieszania tego bloga XD
2PS Rozdział za bardzo nie sprawdzony, więc wybaczcie jeżeli będą jakieś błędy ^^