poniedziałek, 28 grudnia 2015

One Shot Nalu

Opowiem wam pewną historie. Historie dwóch królestwu walczących przeciwko sobie. Konflikt narodził się tak dawno, że nikt nie pamięta co go rozpoczęło. Jedynymi osobami, które wiedzą dlaczego się rozpoczął są władcy tych królestw. Legenda głosi, że kiedyś te dwa królestwa były jednym wielkim krajem. Król miał dwóch synów. Nie chciał zostawiać żadnego z nich  bez majątku, więc podzielił państwo na dwie części . Starszy syn się oburzył, sądził, że to on powinien objąć władzę w całym państwie, ale król nie chciał zmienić swojej decyzji. Po krótkim czasie stary król umarł i tak jak on chciał stało się. Państwo podzieliło się na dwie części. Starszy syn chcąc odzyskać to co sądził, że powinno być jego, wypowiedział swojemu bratu wojnę. Bracia dzielnie walczyli o swoje ziemie.
Wojna toczyła się przez dni, miesiące, lata. Podczas gdy dwaj bracia umarli, ich potomkowie nadal walczyli. Pewnego dnia oba królestwa postanowiły, że dzień rozpoczęcia wojny będzie liczony jako pierwszy rok w ich kalendarzu, a dzisiaj jest już rok 783. Minęło całe 783 lata, a konflikt nadal trwa. Pewnie zastanawiacie jak się zwą dwa królestwa? Przez konflikt dwóch braci nie miały one nazw. Dopiero w 400 roku zostały one nazwane. Pierwsze z nich zwie się Królestwem Gwiezdnego Nieba jest to połowa królestwa młodszego brata i obecnie królem jest Jude Heartfilia, a królową Layla Heartfilia. Mają córkę o imieniu Lucy. Drugie zaś królestwo zwie się Królestwem Ognia jest to połowa królestwa jak każdy się domyśla starszego brata, obecnie królem jest Igneel Dragneel, a królową Hana Dragneel. Mają syna o imieniu Natsu. Pewnie ciekawi was też dlaczego królestwa nazywają się tak a nie inaczej. Ponieważ w Królestwie Ognia rodzina królewska posługuje się magią Ognistych Smoczych Zabójców z pokolenia na pokolenie, a drugie królestwo nazywa się tak dlatego, że od pokolenia rodzina królewska posługuje się Magią Gwiezdnej Energii.
Oto cała historia tych królestw.

 ***************

Pewna złotowłosa dziewczyna leżała na łóżku w swojej komnacie. Była zamknięta w zamku od dnia swoich dziesiątych urodzin i nie mogła wychodzić poza jego mury. Związku z wojnami zamek otoczony jest grubymi i wysokimi murami i tylko niektórych miejscach są wyjścia. Teraz Lucy ma siedemnaście lat za miesiąc kończy osiemnaście i z pośród innych królestw z którym jej państwo ma sojusz będzie wybrany jej mąż.
Dziewczyna wstała ze swojego łoża i podeszła do okna. Wyjrzała przez nie obserwując miasto, które znajduję się za murami. Cała panorama zostaję pochłonięta przez pomarańcz zachodzącego słońca. Uśmiechnęła się lekko, ale po chwili na jej twarz wkradła się mała złość.


Lucy

- Nie mogę! - krzyczę wściele w myślach, potrząsając przy tym głową. - Chcę wyjść z tego więzienia, ale nie wiem jak - uderzyłam lekko z pięści w ścianę. - Mogę wyjść w nocy, ale to nie wypali,  bo wojsko stoi na straży całą dobę...Może spróbuje tego, przebiorę się za służącą i wyjdę poza mury, ale najpierw muszę załatwić jakiś strój - przygryzłam lekko dolną wargę. - Wiem! - olśniło mnie. - Może poproszę Levy-chan. Ona jest jedną ze służących, ale jest również moją najlepszą przyjaciółką. Chyba do niej pójdę - pomyślałam i przestałam już patrzeć się przez okno. Odsunęłam się od okna i zaczęłam kierować się  w stronę wyjścia. Kiedy chciałam sięgnąć po klamkę, drzwi otworzyły się tuż przed moim nosem, a w nich stanęła Levy-chan, niska, niebiesko-włosa dziewczyna o brązowych włosach.
- Ohayo Lu-chan  - może mnie tak nazywać kiedy jesteśmy same.
- Ohayo Levy-chan.Wiem, że tak nagle cię o to pytam, ale mam do ciebie prośbę - nachyliłam się lekko, składając ręce jak do modlitwy.
- A mianowicie jaką? - spojrzała się na mnie zaciekawiona.
- Załatwisz dla mnie strój służącej, chcę uciec z zamku chociaż na chwilę. Proszę Levy-chan. Proszę.
- na jej twarz wkradł się małe zdziwienie, zastanowiła się krótko i uśmiechnęła się ciepło.
- Dobra Lu-chan. To bardzo ryzykowne, ale dla ciebie zrobię wszystko - podeszła bliżej mnie.
- Dziękuje Levy-chan - przytuliłam ją - a na kiedy go załatwisz?
- Załatwię strój na jutro. Dobra muszę lecieć, przyjdę do ciebie wieczorem. To do zobaczenia Lu-chan - zaczęła się kierować w stronę wyjścia.
- Pa, pa Levy-chan!
Levy po chwili znikła w drzwiach. Spojrzałam przez okno i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jest późna godzina. Poszłam więc się wykąpać. Siedziałam w wanie przez dobrą godzinę, kiedy z niej wyszłam, ubrałam się w piżamę i położyłam się w łóżku. Miałam trudności z zaśnięciem z powodu tej ekscytacji, ale jakoś udało mi się zakraść w krainę snów.

Gdy tylko pierwsze promienie słońca wpadły do mej komnaty i zaczęły naświetlać moją twarz, otworzyłam oczy. Wstałam do pozycji siedzącej i ziewnęłam cicho.
- Zaraz przyjdą po mnie służące - wyszeptałam. Jak każdego dnia będą chciały mnie ubrać i zaciągnąć na śniadacie do sali jadalnej. Westchnęłam cicho, wstając z łóżka. Następnie podeszłam do szafy, wyjęłam piękną różową sukienkę, którą po chwili założyłam oraz tego samego koloru do łokci rękawiczki i białą szarfę, którą zawiązałam w pasie. Moje blond włosy dotychczas rozpuszczone musiałam spiąć w kok. Przyozdobiłam jeszcze włosy różowymi kwiatowymi ozdobami, założyłam biały naszyjnik i przejrzałam się w lustrze.
(macie zdjęcie jak ta sukienka wyglądała ).

Wstawałam bardzo wcześnie, bo nie chciałam, żeby służące mnie ubierały. Gdy weszły były bardzo zdziwione. Żebyście widzieli ich miny, po prostu tak mi się śmiać chciało, ale się powstrzymywałam.
Gdy się już ogarnęły z szoku zaczęły mi mówić:
- Księżniczko Lucy - podeszła do mnie niska staruszka, o siwych włosach oraz niebieskich oczach, ubrana w strój gosposi - czemuś sama się ubrałaś? - uśmiechnęła się.
- Bo nie lubię jak ktoś mnie wyręcza - nadymiłam lekko policzki.
- Ale księżniczko, - zaczęła druga służąca o brązowych włosach i zielonych oczach - po to ma pani służących. Powinna panienka na nas poczekać... - bla bla bla dalej już mi się jej nie chciało słuchać. Przytakiwałam tylko głową i się uśmiechałam., ale kiedy tylko usłyszałam słowa ,,na przyszłość", które oznaczały koniec tej męczarni ucieszyłam się - na przyszłość proszę uważać. Teraz niech księżniczka idzie do sali jadalnej - zrobiły przejście w drzwiach. - Król i królowa na panienkę czekają. Gdy skończyła mówić, od razu wyszłam z mojej komnaty. Znałam cały schemat zamku na pamięć pamiętałam, wszystkie drogi do każdej komnaty. Do sali jadalnej trzeba dojść tak: Najpierw prosto korytarzem, następnie skręcić w prawo, potem zejść schodami na parter, później skręcić w lewo,w prawo i już stoi się przed ogromnymi drzwiami jadalni, która by mogła pomieścić chyba całe królestwo. Strażnicy stojący przed drzwiami jadalni, gdy tylko mnie zobaczyli ukłonili się i powiedzieli:
- Witamy cię księżniczko, król i królowa na ciebie czekają - gdy skończył mówić, otworzył drzwi a ja weszłam do środka.
Wszystkie ściany były pokryte przepięknymi malowidłami, na suficie był zawieszony przepiękny szklany żyrandol, na podłodze były pokładane marmurowe płytki. Pięknie zdobiony stół, wykonany z dębowego drzewa i do tego te przepięknie strojone krzesła idealnie do niego pasujące, prezentowały się cudnie na środku tej sali. Krzesła miały na sobie zawieszone wstążki w kolorze złotym jak prawie wszystko w tym zamku. A na suficie było namalowane gwieździste niebo i słońce. Wszystkie gwiazdy dzięki magii, migoczą blaskiem prawdziwych gwiazd.
Podeszłam do rodziców przywitałam się  z nimi. Usiadłam do stołu. Oczywiście plecy miałam wyprostowana, bo jak bym się garbiła to bym wysłuchiwała kolejnych kazań.Gdy kucharki oraz kucharze, przynieśli jedzenie, zaczęliśmy jeść te pyszności. Kiedy tylko skończyłam jeść, podziękowałam za posiłek i pożegnałam się z rodzicami i wróciłam do mojego pokoju.Kiedy w nim już byłam, zaczęłam czytać książkę bo jest dopiero 14.15 a Levy przyjdzie koło 20 .

***************

W tym czasem pewien różowo-włosy chodził za swoim ojcem i próbował go namówić na to, żeby on też mógł wziąć udział w wojnie. Ognisty smok, bo tak inaczej był nazywany Igneel nie chciał już dłużej wysłuchiwać swojego syna, więc wkurzony chciał mu jak najszybciej wybić ten głupi pomysł z wojną z jego głowy.
- Natsu - zaczął mężczyzna - jeśli tak bardzo chcesz wziąć udział w tej wojnie, to będziesz musiał poślubić jakąś księżniczkę - Natsu się skrzywił. - Najlepiej jeśli to będzie, księżniczka z naszego sojuszu - dumny siebie Igneel, spojrzał się zwycięsko na syna, bo wiedział, że jego pierworodny nie chce wychodzić za mąż, więc nie zdecyduję się spełnić ultimatum na to, aby mógł wziąć udział w wojnie.
- Ale ojcze! - chłopak wydarł się naburmuszony. - Ja nie chce się z nikim żenić, a na wojnę iść chce i na pewno na nią pójdę - rzekł z zadowoleniem Natsu.
- Ile razy mam ci powtarzać Natsu... ,ŻE NIE PÓJDZIESZ NA ŻADNĄ WOJNĘ! - wykrzyczał ostatnie słowa zdenerwowany zachowaniem syna, Igneel.
- Ale ojcze, bardzo proszę - zrobił błagalną minę, która przypominała minę małego bidnego kotka, który prosi swojego właściciela o coś co chce.
Igneel popatrzył się przez chwilę na syna.
- Nie - zaczął, potrząsając głową. - Tym razem  nie dam się nabrać na ta minę. Ostatnim razem tak unieważniłeś swój ślub z księżniczką Lisanną. Masz chłopcze JUŻ 19 lat i powinieneś wyjść za mąż - powiedział to naciskając na już, ale Natsu dalej robił ta minę, wiedział on, że jego tatuś w końcu pęknie i się zgodzi.
-Bardzo proszę tatulku - powiedział słodko. - Proszę~ - poprosił ładnie.
Igneel popatrzył się na syna, po chwili przygryzł dolną wargę. Nastu wiedząc, że mężczyzna już niedługo pęknie, zdecydował użyć swej ostatecznej broni, do swojej minki dodał słodkie mruganie oraz złożył ręce jak do modlitwy, przez co wyglądaj jak aniołek, po mimo tego, że jego zachowanie czasami przypominało demona.
- Dobra - Natsu wygrał, chłopak uśmiechnął się szczęśliwie. - Tym razem ci pozwolę, ale ...
- Jakie ale - przerwał mu różowo-włosy.
- Synu nie przerywaj mi - Igneel spojrzał się na niego groźnie, smoczy zabójca przeprosił go cicho. - Będziesz walczył na granicy i atakował przybyłych żołnierzy  z wrogiego państwa i ANI MI SIĘ WAŻ PRZEKRACZAĆ GRANICY!! - wykrzyczał znowu Ognisty Smok .
- Dobrze tatulku - powiedział chłopak, który cały czas wyglądał jakby nie słuchał ojca, a po chwili wykrzyczał pełny radości - ale się napaliłem!
- A tak właściwie to kiedy będę na granicy - dodał po krótkiej chwili.
Igneel trochę pomyślał podrapał się w głowę i powiedział .
- Dzisiaj już wyjeżdżasz, więc leć się szybko spakować, a już za 4 dni dotrzesz do celu - uśmiechnął się.
- Dobra tatulku!  - krzyknął książę i wybiegł z komnaty w której był król. Ojciec chwile popatrzył się tam gdzie stał syn i powiedział:
-Co ja z nim mam - uśmiechnął się lekko.
Potem król usiadł na krzesło i zaczął wypełniać papiery po jakiś pięciu minutach zjawił się Natsu z bagażem na plecach i krzyknął:
- Już jestem!! - na to król aż podskoczył, ponieważ jego syn najprawdopodobniej nieco go wystraszył.
- Szybki jesteś synu - jego kąciki ust podniosły się do góry. - no to  za 10 minut wyjeżdżamy.
- Co za dziesięć minut - rzekł ze zrezygnowaniem i posmutniał nieco.
- A tobie o co chodzi tym razem? - Ognisty Smok się zdziwił.
- Ja chce jechać już teraz !! - uśmiechnął się szeroko - Ale się napaliłem! - i chcąc, czy nie chcąc poczekał aż król skończył.Wtedy razem poszli do czekającego wojska i wyruszyli razem w podroż .

***************
 Lucy

Czytałam książkę i nagle usłyszałam pukanie do drzwi . Spojrzałam na zegarek była 20.10.
- Kurcze chyba trochę się zaczytałam - pomyślałam, odkładając moją lekurkę na bok.
 Podeszłam do drzwi i je otworzyłam a w nich stanęła  niska niebiesko-włosa dziewczyna, która w swoich małych rączkach trzymała mój strój.
- Ohayo Lu-chan - uśmiechnęła się radośnie. - Mam dla ciebie strój - podała mi go.
- Dzięki Levy-chan. Pomożesz mi go założyć? - spytałam się jej z uśmiechem.
- Dobrze Lu-chan - podeszła do mnie.
McGarden wyjęła strój z foli, a ja mu się przyjrzałam i muszę wam przyznać, że nawet mi się spodobał.
Byłam podekscytowana tym, że wreszcie wyjdę poza mury zamku, to było moje marzenie od zawsze.
Poszłam do łazienki z moją przyjaciółką, która pomogła mi przebrać się w nią. Po założeniu jej wyglądałam nawet słodko.( nie wiem jak ja opisać , więc macie zdjęcie , nie zwracać uwagi na uciętą Virgo :D)

- Ładnie wyglądasz w tym stroju Lu-chan - jej kąciki ust uniosły się lekko.
- Dziękuje - moja przyjaciółka zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Cały czas odprowadzałam ją wzrokiem.
- Powodzenia Lu-chan - powiedziała kiedy otwierała drzwi.
- Dziękuje Levy-chan - spojrzałam się na nią szczęśliwa, - To do zobaczenia - niebiesko włosa pomachała mi na pożegnanie i wyszła.
- Teraz muszę się wymknąć - pomyślałam lekko zaniepokojona, a później dalej ciągałam swój monolog w głowie. - Na szczęście większość osób w zamku mnie nie zna, tylko niektóre pokojówki i strażnicy wiedzą jak wyglądam - usiadłam na moje łóżko. - Mają mnie dopiero poznać jak każdego członka rodzinny królewskiej dopiero w moje 18 urodziny, więc wymknę się o północy - położyłam się na nie i zaczęłam spoglądać w sufi, po chili zamknęłam oczy, próbując sobie wyobrazić to co jest daleko poza terenem, który widzę przez okno każdego dnia.

Koło godziny dwunastej w nocy wyszłam z mojego pokoju ubrana w strój podarowany mi przez moją przyjaciółkę. Przed wyjściem schowałam pod sukienką moje złote klucze, które były prezentem od mojej matki. Kiedy byłam już na zewnątrz rozejrzałam się po okolicy. Było ciemno, więc mało co widziałam, ale pomimo tego i tak zauważyłam w oddali kilka ogromnych wozów oraz bardzo dużą ilość strażników znajdujących się blisko nich.
- Przepraszam - za swoimi plecami usłyszałam męski masywny głos. W jeden chwili zamarłam. - Czy panienka jest służącą posługującą się magią? - na szczęście było ciemno i nawet jakby był ktoś znajomy by mnie nie rozpoznał.
Na początku nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Przez strach przed strażnikiem, który mógł pokrzyżować mi moje plany, nie mogłam mówić, ale w końcu po niecałej minucie, wzięłam się za siebie. Przełknęłam ślinę i powiedziałam cicho:
- Tak.
- To więc panienka jedzie z nami na wojnę - prawdopodobnie teraz uśmiechnął się lekko. - Wyruszmy już teraz - złapał mnie za rękę i zaczął ze mną iść w stronę wozu gdzie byli magowie oraz wojsko.
- Jaka wojna... - pomyślałam przestraszona. - Czemu rodzice mi o niej nie powiedzieli - zdziwiłam się ze swojej nie wiedzy, bo w końcu byłam pewna, że ta wojna zakończyła się pół wieku temu, a tu takich rzeczy się dowiaduję. -Teraz już nie ucieknę - wyszeptałam cicho zasmucona.
- A gdzie jedziemy i ile trwa droga? - spytałam się żołnierza.
- Jedziemy na granicę, a droga trwa 4 dni - odpowiedział mi szybko, następnie pomógł mi wziąć do wozu, w którym on także jechał.
- Ciekawe czy Erza będzie - pomyślałam, a moje powieki zaczęły się robić ociężałe. - W końcu jej królestwo ma z nami sojusz a jej wojsko jest jednym z najlepszym - wóz ruszył a ja po chwili zasnęłam.
W końcu długa podróż przed nami.

***************
4 dni później 
Natsu 

Weście dotarliśmy na miejsce. Nawet nie wiecie jak się cieszę! Już nie mogę doczekać się walki! Ale się napaliłem!

Obecnie jesteśmy w trakcje narady wojennej.
- Zaatakujemy ich w tym miejscu - powiedział jeden ze strategów wojskowych, wskazując jakieś miejsce na mapie.
- Dobrze! - wykrzyczeli wszyscy, wybijając pięść w górę.
Kiedy tylko doszliśmy na miejsce dowiedziałem się, że będziemy atakować wojsko wroga, które znajdowało się wozach. ,,Czemu mamy atakować bezbronnych ludzi? Przecież oni nawet się nie obronią?!". Bulwersowałem się, ale oni mi nie odpowiadali, tylko spuszczali głowy w dół.
Teraz siedzimy w krzakach, które znajdują się na górce, tuż obok naszej kryjówki u podnóża terenu położonego nad poziomem morza, biegła droga. Nie czekaliśmy nawet dziesięciu minut, a od północy zaczęły nadjeżdżać wozy z wojskiem wroga. Ja nie chcąc atakować bezbronnych ludzi tylko się przyglądałem jak moje wojsko ich atakuje. Zaciskając mocno pięści ze złości, przygryzając przy okazji dolną wargę.
Spoglądałem tylko jak to znika jeden pojazd za drugim pochłonięty przez ogień. Słyszałem jak ludzie krzyczą w agonii, wtedy moje serce przeszywał dziwny ból. Lubiłem walczyć, ale nie w taki sposób, bym wolał jakby szanse były wyrównane.
Został ostatni, przed strzałem kuli ognia, wyglądało tak  jakby ktoś z niego wyskoczył i wpadł do wody.(Koło drogi była rzeka.) Postanowiłem nikomu nie mówić o tym co widziałem i iść w dół rzeki poszukać tej osoby.
***************
Lucy (przed chwilą )

Usłyszałam wybuchy i krzyki ludzi. Spojrzałam się na inne wozy, a raczej na wraki, które były pochłaniane przez jeden z brutalniejszych żywiołów. Nie minęła nawet chwila i zdałam sobie sprawę, że tylko ten pojazd, w którym jestem nie stoi w ogniu. Spojrzałam na górkę. Przestraszyłam się, ponieważ w naszą stronę kierowała się ogromna kula ognia. Kiedy już myślałam, że zginę, pojawił się Loki - gwiezdny duch Lwa- i tuż przed ,,zderzeniem", uratował  mnie. Na szczęście lub na nieszczęście była koło drogi rzeka.
Ostatnie co pamiętam przed straceniem przytomności. To upadek do wody i zniknięcie Loki'ego. Później widziałam tylko ciemność .

***************
 Natsu 

Powiedziałem żołnierzom, że idę coś sprawdzić. Na szczęście puścili mnie samego.
Poszedłem tam gdzie był rozwalony wóz. Nikogo nie było, więc ruszyłem wzdłuż rzeki i nagle, w odległości kilku set metrów stąd coś wyczułem.
- Pierwszy raz czuje taki piękny zapach - pomyślałem, uśmiechając się lekko.
Zacząłem biec wzdłuż rzeki, aż w końcu zobaczyłem, przepiękną blondynek unoszącą się na wodzie. Bez zastanowienia wskoczyłem i wyciągnąłem ją z wody, następnie opatrzyłem jej drobne rany. Wiedziałem, że jest z wrogiego królestwa, ale to nic. Według mnie nie wyglądała na groźną.
Znów się na nią spojrzałem i nagle moje serce zabiło szybciej. Nie wiedziałem co się dzieję z moim ciałem, nie wiedziałem czemu gdy na nią spoglądam, rumienię się i zdałem sobie sprawę, że to chyba nazywają miłością od pierwszego wejrzenia. Spojrzałem się w niebo, na którym pojawiły się już pierwsze gwiazdy. Postanowiłem rozpalić ognisko, bo zauważyłem, że blondynka się trzęsie z zimna. Rozebrałem ją, oczywiście zostawiłem tylko stanik i majtki. Resztę powiesiłem na drzewie, które rosło niedaleko ogniska. Zaczęła się jeszcze bardziej trząść, więc przytuliłem ją. Byłem bardzo zmęczony, więc zasnąłem wtulony w blondynkę oparty o drzewo.

***************

W tym czasie w pałacu państwa Gwieździstego Nieba, pokojówki i służące latały w tą i  z powrotem. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Odpowiedz jest prosta, ponieważ dowiedzieli się, że cztery dni temu, księżniczka Lucy znikła. Zmartwieni rodzice a zwłaszcza królowa, bo król w 50% martwił się o swoją córkę a w drugiej połowie o jej małżeństwo, które zaplanował.
-Gdzie jest moja córka? - rozpłakała się królowa.
- A skąd ja mam wiedzieć Layla - odpowiedział jej bez uczuć król.
- Może kogoś się spytamy - spojrzała się na niego, swoimi oczami czerwonymi od płaczu.
- Ale kogo? - uniósł jedną brew do góry.
- Może kogoś ze straży - zaproponowała.
Nagle do pomieszczenia wszedł jeden ze strażników. Był cały zdyszany.
- Czy wiesz gdzie jest moja córka - spojrzała się na niego wyczekująco.
- Tak -odpowiedział
- To gdzie ona jest? - złotowłosa piękność pobiegła do niego. - Musimy do niej pojechać -rozpromieniła się królowa
- Przepraszam królowo. ale mam złe wieści - znowu posmutniała
- A jakie? - spytał się tym razem król .
- Księżniczka została wplątana w wojnę - małżeństwo się zdziwiło. - Część magów jak król rozkazał wyruszyła  walczyć na granicy - żołnierz spuścił wzrok. -  Niestety wszystkie powozy, które tam jechały zostały zniszczone na granicy. Król Ognistego Królestwa urządził nam małą niespodziankę i zaatakował nas zaskoczenia - chwila ciszy. - Nikt nie przeżył tego ataku .
- A co do tego ma moja córka? - spytał się go niewzruszony tym co powiedział strażnik, król.
- Księżniczka była przebrana za służącą i została wplątana w oddział magów wyruszających na granicę - gdy skończył, królowa właśnie zrozumiała, że jej córka nie żyje. Osunęła się na ziemie i zaczęła płakać. Po chwili powiedziała przez płacz .
- Moja kochana córka nie żyje.....moja córka nie żyje - pogrążyła się w smutku, aż nagle pod wpływem negatywnych emocji, zemdlała w ramionach męża.
Król był wściekły, że jego wrogi sąsiad zabił jego córkę i teraz pełen złości powiedział:
- Czas zacząć prawdziwą wojnę! Wyruszamy za niecały miesiąc - rozkazał wściekły. - Pomścimy moją córkę i narzazie wycofajcie wojska z królestwa Ognia i wezwijcie państwa sojuszu - rzucił wściekle jeszcze jeden rozkaz.
-Tak jest królu - wojskowy wyszedł i po chwili król wziął swoją żonę. Zaniósł ją do ich wspólnej komnaty, kiedy do niej wszedł, położył ją na łożu i powiedział cicho:
- Teraz będzie prawdziwa wojna i na pewno ją wygramy.

***************

Do komnaty, króla władającego Królestwem Ognia, wbiegł zdyszany strażnik, który po krótkiej chwili stanął na baczność.
- Przepraszam, ale mam dla króla wiadomość - spojrzał się na czerwonowłosego.
- A jak ona brzmi? - spytał się król.
- Królestwo Gwieździstego Nieba wycofuje swoje wojska - przerwał na chwilę, aby nabrać powietrze do płuc. - Ponoć zbierają je w stolicy i wzywają państwa sojuszu.
- To bardzo źle - zdziwił się Igneel. - To będzie pierwsza taka wielka wojna od wielu lat - zaczął chodzić po komnacie w tą i z powrotem. - Ciekawe co się stało? - wyszeptał do siebie, a następnie spojrzał się na swojego poddanego. - Masz może jakąś informacje, dlaczego wróg podjął taką decyzje?
- Tak królu!
- No to mów - spojrzał się na niego wyczekująco.
- Ponoć księżniczka wplątała się w walkę...- chciał jeszcze coś powiedzieć, ale król powiedział:
- I co ma to do rzeczy
- Niech król mi nie przerywa - powiedział lekka zdenerwowany, ale gdy tylko zobaczył srogi wzrok swojego władcy, zatrząsnął się ze strachu i zaczął mówić dalej. - Była w jednym z tych wozów co zniszczyliśmy dzisiaj wieczorem .
- Co?! Teraz wiem dlaczego się tak wkurzył - przygryzł lekko dolną wargę. - My też wycofajmy wszystkie wojska z pola walki i wezwiemy naszych z państwa sojuszu - rozkazał, a strażnik zasalutował mówiąc:
- Dobrze już się robi - gdy mężczyzna chciał już wychodzić król powiedział :
- A tak przy okazji gdzie jest mój syn? - blondyn (bo właśnie taki kolor włosów miał) na początku był zaskoczony pytaniem Ognistego Smoka, ale po chwili powiedział:
- Po akcji powiedział, że idzie coś sprawdzić.
- Aha - zielonooki mężczyzna uśmiechnął się. - Pewnie znowu poszedł potrenować. Jutro na pewno wróci.
Strażnik  wyszedł z poniszczenia, a król wrócił do swojej papierkowej roboty. Gdy zobaczył, że jest ciemno poszedł do swojej komnaty i zasnął na swym łożu.

Ranek Natsu .

Obudziłem się pierwszy, spojrzałem się na piękną złotowłosą, która jeszcze smacznie spała. Wstałem z miejsca i poszedłem sprawdzić jej ubrania, które okazały się być suche. Już mi się nie chciało czekać aż się obudzi i łaskawie się ubierze, dlatego ubrałem ją, następnie wziąłem ją na barana i zacząłem kierować się w stronę małego zamku w którym akurat przebywaliśmy.
,,Teraz pozostaje jeden problem...Gdzie ja mam ją schować. Pomyślałem tak sobie chwilkę, aż w końcu wymyśliłem, że będzie przebywała w moim pokoju. To idealny pomysł!" Nagle zaburczało mi w brzuchu ,,Chyba muszę trochę przyśpieszyć, bo spóźnię się na śniadanie a trochę zgłodniałem". Przyśpieszyłem, a po chwili byłem już na miejscu. Niezauważalnie przemknąłem koło straży. Jak byłem już w moim tymczasowym pokoju, ułożyłem blondynkę na łożu, następnie poszedłem się umyć i przebrać. Gdy skończyłem, wyszedłem z łazienki i spojrzałem na nieprzytomną blondynkę, którą wyglądała przepięknie jak jakaś księżniczka, z różnych baśni opowiadanych mi przez mamę w dzieciństwie. Uśmiechnąłem się i zacząłem wychodzić z pomieszczenia, bo w końcu nie chciałem spóźnić się na śniadanie. Wszedłem do sali jadalnej a tam mój ojciec dyskutował o czymś z moją mamą, która pewnie nie dawno przyjechała. Jej włosy miały taki sam kolor jak moje, a oczy miała koloru fioletu.
Przed wejściem trochę podsłuchiwałem .
- Wiesz , że ta wojna nie będzie miała korzyści - powiedziała moja matka.
- O czym oni gadają?- pomyślałem
- To nie moja winna, że akurat jednym z tych wozów była córka króla i zginęła - odezwał się tatko.
- Właściwie, że to twoja wina - zbulwersowała się kobieta. - Poco wydawałeś rozkaz, żeby atakować bezbronnych ludzi - spojrzała się na niego ze złością.
- Na tym polega wojna Hanna - uśmiechnął się smutno. - A teraz zacznie się jeszcze gorsza walka
Już mi się nie chciało dalej słuchać o czym mawiają, więc wyszedłem z ukrycia i się przywitałem. Oni się ze mną przywitali i udawali, że wcześniejsza rozmowa nie miała miejsca. Zresztą tak jak zawsze o niczym mi nie mówią.
Gdy skończyło się jedzenie (XD) poszedłem na trening,  a później wróciłem do mojego pokoju. Spojrzałem się na łózko a ona jeszcze była nie przytomna. Było późno, więc poszedłem do łazienki. Wykąpałem się, ubrałem i położyłem się koło niej spać. Biedulka znowu się trzęsła z zimna., więc ją przytuliłem i zasnąłem.
Rano obudziłem się po przywitaniu z podłogą. Nie wiedziałem jak się na niej znalazłem, ale tylko kiedy spojrzałem się na łóżko, znałem już powód. Wylądowałem na ziemi, ponieważ dziewczyna się obudziła. Spojrzałem się jej piękne oczy koloru czekolady  i przywitałem się :
- Ohayo nazywam się Natsu - uśmiechnąłem się promienie. - A jak ty się nazywasz? - wyciągnąłem w jej stronę rękę. Ta na początku się na mnie spojrzała i niepewnie złapała chwyciła moją dłoń.  Uścisnęła ją.
- Ohayo Natsu - odpowiedziała z uśmiechem. -  Ja jestem Lucy - przedstawiła się. - A tak przy okazji gdzie jestem - rozejrzała się po pomieszczeniu - bo ostatnie co pamiętam to upadek do wody - spojrzała się w moje oczy.
- Nie martw się - moje kąciki ust podniosły się do góry. - Jesteś bezpiecznym miejscu - ona nic nie odpowiedziała tylko cały czas na mnie spoglądała.
- A więc...- zaczęła niepewnie - jak mogę wrócić do mojego państwa?
- Na razie nie możesz wrócić - gdy to powiedziałem posmutniała
- Dlaczego? - przechyliła głowę w bok.
- Szykuje się wojna, jeszcze gorsza od tej co była.
- Co?! - wstała na równe nogi.
- Nie martw się...jak coś się stanie obronię cię - uśmiechnęłam się i spojrzałem na nią, a ta się troszeczkę zarumieniła,
- Dziękuje - wyszeptała.
Później gadaliśmy o różnych rzeczach. Trochę lepiej ją poznałem, ale i tak myślę, że ukrywa coś przede mną. Zresztą ja też mam przed nią tajemnice, bo w końcu nie powiedziałem jej, że jestem księciem tego królestwa. Kiedy zrobiła się senna, a ja zdałem sobie sprawę, że przegadaliśmy cały dzień, spytała się czy może użyć mojej łazienki. Zgodziłem się i pokazałem jej gdzie ona jest. Kiedy się umyła, przyszła do mnie, ubrana w moją koszulę i spytała  się gdzie ma spać. Powiedziałem, żeby spała ze mną. Na początku protestowała, mówiła mi, że będzie spała na ziemi, ale  w końcu, po dłuższych namowach,  zgodziła się spać ze mną. Lucy położyła się w łózko, a ja poszedłem się umyć, gdy wróciłem ona już spała, więc wszedłem pod kołdrę i się do niej przytuliłem. W końcu po pewnym  czasie zasnąłem.

Lucy 

Przez prawie miesiąc dobrze dogadywałam się z Natsu. Zaczął wydawać mi się bardzo uroczy. Często gdzieś wychodził, a  ja w tedy musiałam zostawać w jego pokoju. Po pewnym czasie zauważyłam, że mieszka w pałacu królewskim. Pewnie ma wysoką range, ale to nic.
Przez ten czas zdążyłam się w nim zakochać. Dzisiaj powiedział, że zabierze mnie do pięknego miejsca. Już nie mogę się doczekać.
Czekałam na niego jak każdego dnia w jego pokoju. Za rodzicami za bardzo nie tęsknie, no może czasami mamy mi brak.
Nagle drzwi się otworzyły, Natsu stał w nich z sukienką zawieszoną na rękach. Podszedł do mnie i mi ja podarował. Podziękowałam mu i ucałowałam w polik. Kazał mi się w nią przebrać a ja z chęcią ja ubrałam. Kiedy miałam ją na sobie przejrzałam się w lustrze. Całkiem ładnie w jej wyglądam.
Z przodu jest krótka a z tyłu długa . Była koloru beżu i brązu ze złotymi zdobieniami. Kokarda i naszyjnik pasowały do niej.

- Ciekawi mnie skąd Natsu bierze te rzeczy. Później się go spytam. - pomyślałam,  a następnie, wyszłam z łazienki. Kiedy mnie zobaczył, zarumienił się, a ja uśmiechnęłam się do niego z lekkim rumieńcem. en  jeszcze bardziej się zarumienił i  obrócił się na pięcie.
- Ładnie wyglądasz - powiedział po chwili, siadając na łóżko.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się. - To idziemy - zarumieniłam się.
Stał z łózka, uśmiechnął się do mnie ,złapał za rękę i powiedział:
- Chodź.
Pierwszy raz wyszłam normalnie z jego pokoju .Zamek środku wyglądał pięknie, ale coś mi nie pasowała. Jakoś tak mało ludzi w nim  było.
- Natsu czemu jest tu tak mało ludzi? - chłopak spojrzał się na mnie.
- Zapomniałaś - zatrzymał się, a ja razem z nim. - Mówiłem ci, że ,prawdziwa woja się niedługo zaczyna - uśmiechnął się smutno.
- Aha...zapomniałam - posmutniałam,
- Dobra chodźmy szybciej - powiedział z uśmiechem i zaczął mnie ciągnąć za sobą. Gdy wyszliśmy z zamku nagle się zatrzymał.
-Tylko się nie przestrasz jak będę ci zawiązywał opaskę na oczach, bo to co zobaczysz ma być niespodzianką - jego kąciki ust podniosły się do góry.
- Ok - odpowiedziałam nie pewnie, następnie zamknęłam oczy, czekając aż zawiąże mi opaskę na oczy.

Natsu

Gdy zawiązałem opaskę, chwyciłem z jej delikatną rękę i zacząłem ją prowadzić do mojego najulubieńszego miejsca w całym królestwie. Zawsze tam chodziłem gdy byłem smutny. Kiedy chciałem odpocząć, uciec od obowiązków.
Dzisiaj w tym miejscu planuje powiedzieć Lucy o tym, że jestem wrogiem królestwa z którego pochodzi. Chce jej również powiedzieć, że ją kocham, a po tym pragnę się jej oświadczyć.
- Natsu daleko jeszcze? - spytała się niepewnie.
- Jeszcze kawałek - powiedziałem jej i skupiłem się bardziej na drodze.
Po niecałych dziesięciu minutach ukazał mi się mój ulubiony krajobraz w królestwie.
Korony drzew wyglądały jak płonący ogień mieniący się wszystkimi barwami. Niedaleko było jezioro do którego spływał wodospad, który również mienił się tysiącami barw, a na jego powierzchni tworzyły się małe serduszka, ale to nie wszystkie atrakcję, ponieważ wszędzie latały różnobarwne śliczne motyle. Nie zabrakło w tym miejscu też przepięknych kwiatów, ułożyłem koc obok jeziora.
Gdy już byliśmy na miejscu. Zdjąłem Lucy opaskę z oczu.
- Wow...- wyszeptała zdziwiona i zaczęła się rozglądać po okolicy. - Natsu, ale tu jet pięknie -powiedziała podekscytowana spoglądając w moją stronę, a ja zaśmiałem się cicho.
- Usiądźmy - wskazałem jej na koc.
Gdy usiedliśmy Lucy nadal się rozglądała po okolicy.
- Lucy...- zacząłem, a ona odwróciła wzrok moją stronę  - chce ci powiedzieć coś ważnego - zarumieniłem się.
- Słucham - jej wzrok powędrował na mnie.
- Ja...ja cię kocham !- wykrzyczałem cały zarumieniony. Nastąpiła chwila ciszy, która była dla mnie wiecznością. Odwróciłem wzrok i gdy spojrzałem na Lucy jej oczu płynęły łzy. Byłem cholernie zaskoczony jej reakcją.
- Może ona mnie nie kocha - pomyślałem i posmutniałem, ale nagle rzuciła się na mnie, przytulając mą osobę.
- Ja też cię kocham Natsu - spojrzała mi w oczy, na jej słowa ucieszyłem się jak diabli.
Już się nie powstrzymywałem, zacząłem przybliżać moją twarz do jej, aż w końcu pocałowaliśmy się. Na początku nieśmiały pocałunek zaczął przeobrażać się z czasem w namiętny. Nasze języki właśnie w tedy znalazły wspólny rytm. Bym chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale niestety nic nie trwa wiecznie. Gdy skończyliśmy się całować, chwyciłem ją za dłonie i spojrzałem się w jej oczy.
- Lucy są jeszcze dwie sprawy o których chciałem ci powiedzieć...
- Dobra mów, a później ja ci będę musiała coś powiedzieć - posmutniała lekko.
- Najpierw chcesz dobrą czy złą wiadomość - spoważniałem, a ona się zdziwiła.
- Do...brą - rzekła niepewnie uśmiechając się do mnie.
Gdy to powiedziała zmusiłem ją do stania. Wyjąłem małe pudełeczko z kieszeni, ukląkłem i powiedziałem:
- Czy wyjdziesz za mnie Lucy?
Zakryła dłońmi twarz i powiedziała:
- Tak Natsu!
- Cieszę się - uśmiechnąłem się, a następnie posmutniałem - Dobra teraz zła wiadomość - wstałem ba równe nogi. - Jestem...jestem ks...- zawahałem się - Jestem księciem tego, królestwa - zamknąłem szybko oczy, ponieważ bałem się, że Lucy zerwie ze mną zaręczyny i do tego nie chciałem widzieć jej wyrazu twarzy. Kiedy je otworzyłem spojrzałem się na Lucy.
-Wiesz Natsu...- bałem się, że jednak to powie - a ja jestem księżniczką królestwa Gwiezdnego Nieba -  nastąpiła chwila ciszy.
- Co?! - wykrzyczałem w myślach.
- Jeśli jednak nie chcesz, żebym była twoją żoną zrozumie - jej głos przepełniał smutek.
- Nie! - szybko zaprzeczyłem, wymachując rękami. - Nie o to mi chodzi!- Chce żebyś była moją żoną! Po prostu byłem trochę zaskoczony...- przestałem krzyczeć i powiedziałem już spokojnie - ale pomimo tego co powiedziałaś nadal cię kocham -uśmiechałem się, a  w jej oczach pojawiły się łzy, przytuliłem ją a ona mnie.

(Zmiana narracji) 

Spojrzeli sobie z czułością w oczy, następnie pocałowali się. Na początku delikatne i niezdecydowane pocałunki przemieniały się na coraz łapczywe i czułe. Pod wpływem pocałunków, Lucy poleciała na ziemie a Nastu leżał nad nią. Po chwili odczepili się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Następnie Natsu pochylił się nad nią i pocałował ją w czule usta.
Dla nich nic innego się nie liczyło, oprócz ich drugiej połówki. Całowali się tak przez piętnaście minut.W końcu zaprzestali w danej czynności i byli zajęci czymś innym niż pocałunki.
Byli zajęci sobą...Tylko sobą.
- Natsu - odezwała się po pewnym czasie blondynka. - Wiesz, że musimy iść - pocałowała różowo-włosego w czoło, który niechętnie otworzył soje wcześniej zamknięte oczy.
- Tak...wiem - powiedział niepewnie. Wstał z miejsca i wyciągnął swą dłoń w stronę dziewczyny. Ona ją chwyciła, a ten pociągnął ją do siebie pomagając jej wstać.
Później ruszyli w stronę zamku. Kiedy w nim już byli Natsu, podwinął dwa konie. Wsiedli na nie i zaczęli jechać do miejsca gdzie oba królestwa miały się spotkać i rozpocząć walkę.
Kiedy dojechali na miejcie im oczom ukazały się dwa ogromne wojska. Po prawej stronie widniały oddziały Ognistego Sojuszu, a po lewej Gwieździstego Sojuszu.
- Teraz zacznie się prawdziwa wojna! - po okolicy rozniósł się głos Juda. - Nie będzie dla ciebie miłosierdzia Królu Ognistego Królestwa!
- Rozumiem twój ból! - wykrzyczał Ognisty Smok. - Ale jeśli chcesz walczyć to proszę!
Obaj królowie unieśli swoje miecze do góry.
- Stójcie! - krzyknęła dwójka zakochanych zbliżając się do wojsk, kiedy ich ojcowie, chcieli już schylić swe bronie dając sygnał do ataku.
- Kto chce nam przeszkodzić w walce! - krzyczy  Heartfilia do oddalonych od nich jeźdźców.
- Ja pragnę przeszkodzić- zaczyna Natsu kiedy dojeżdża wystarczająco blisko, aby wszyscy moli ujrzeć jego twarz. - Książę Królestwa Ognia, Natsu Dragneel! - wśród wszystkich zaczęły się szepty.
- Oraz ja! - tym razem po okolicy rozniósł się przepiękny kobiecy głos. - Księżniczka Królestwa Gwiezdnego Nieba, Lucy  Heartfilia! - tłumy jeszcze bardziej się zdziwiły po usłyszeniu tego imienia i nazwiska.
- Lucy! - ojciec dziewczyny zaczął kierować się w jej stronę. - Myślałem, że nie żyjesz - dopowiedział będąc przy nich.
- Natsu - koło nich pojawił się ojciec chłopaka. - Co ty wyprawiasz...
- Tato - zaczął chłopak - nie pozwolę wam zacząć walki - spojrzał się ze złością na ojca, a później na przyszłego teścia.
- Jeśli podasz mi choć jeden powód - uśmiechnął się lekko - nie będę walczyć i wycofam wojska - kąciki ust Natsu podniosły się do góry. - Tylko nie wiem jak będzie z Judem - podniósł barki do góry, zamykając na chwilkę oczy.
- Ja również wycofam swoje wojska - spojrzał się na swoją córkę.
- Dziękuje ojcze - przytaknęła.
- Nie dziękuj za wczasy córko - wiatr zaczął bawić się ich włosami. - A teraz podajcie nam powód, który ma zdecydować czy walka, która jeszcze nie miała początku ma się zakończyć, czy rozpocząć - spojrzał się na swojego rywala.
Natsu i Lucy spojrzeli się w swoje oczy i uśmiechnęli się, zaś królowie czekali, aż wreszcie zaczną gadać.
- Zaręczyliśmy się - powiedzieli wspólnie, a Jude i Igneel o mało co z koni nie spadli.
- Co?! - wykrzyczał zdziwiony  Heartfilia, zaś Ognisty Smok obejrzał Lucy od nóg do głowy, po czym pokazał Natsu z uśmiechem kciuk do góry.
- Nie zgadzam się! - blondyn zaczął czerwienić się ze złości.
- Jude uspokój się - powiedział z uśmiechem starszy Dragneel. - To idealna szansa na pojednanie królestwa - po jego słowach, drugi król zaczął się zastanawiać.
- Dobrze - zaczął niepewnie - zaprzestaniemy walki i wreszcie od tylu setek lat w naszym królestwie zapanuje pokój - wszyscy uśmiechnęli się wesoło. Po tym uściśli sobie dłonie na zgodę i odesłali wojska.
Natsu wraz z Lucy siedli z koni i przytulili się do siebie, następnie książę pocałował namiętnie swoją księżniczkę.

Po niecałym miesiącu odbył się ślub dwójki, którzy swoim małżeństwem sprowadzili pokój na dwa królestwa. Wojna, która trwała 783 kara wreszcie została zakończona.
Z czasem młodzi władcy doczekali się pięknej różowo-włosej córki, która była piękniejsza od jakiegokolwiek kwiatu. Po jej narodzinach wszyscy żyli długo i szczęśliwie...na zawsze.

Koniec~  

**************************************************************************************
Mogę śmiało powiedzieć, że znowu zepsułam zakończenie T^T
Shiro: *czyta* wiesz, że ten One Shot jest bardzo nudny :/
Wiem ;-;
Kioske: Shiro nie dołuj jej, mi się on tam spodobał :D
Przynajmniej tobie się podoba ;-;  Ale długi wyszedł ten OS O-O po prostu szok, że kiedyś coś tak długiego napisałam...
Shiro: Może jest długi, ale jest nudny. Ale...
Zamknij się Shiro!
Shiro: Daj mi dokończyć *spogląda na mnie ze złością* Ale brawo dla ciebie, bo w tym One Shocie nie zabiłaś Lucy, tylko ją lekko zraniłaś.
Zdarza mi się XD
Kioske: Czy mi się wydaje, czy wasza dwójka lepiej się dogaduję.
Zdaję ci się *mówimy wspólnie*
A tak właściwie jest to mój stary OS, jedynie końcówkę dopisałam, bo jej nie było :) Mam nadzieję, że po mimo tej nudności i błędów, które w nim występują (a na pewno występują, bo nie miałam siły na sprawdzanie tego OS...wybaczcie mi moje lenistwo XD), spodoba wam się on ^^
W między czasie (od poprzedniej notki z życzeniami) zrobiłam dwa wolne szablony ( z czego jeden został już poprany) oraz zrobiłam nowy szablon do tego bloga, który za chwilkę zostanie dodany.
A o to te dwa szablony:

(Z kim chcecie następny szablon? )
Pozdrawiam! 
PS Rozdział postaram się napisać do końca tego roku ^-^

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Chce wam wszystkim życzyć jak najwspanialszych Świąt Bożego Narodzenia!
Mile spędzonego czasu z rodziną.
Bogatego mikołaja.
Dużo szczęścia i miłości w ten magiczny czas :D

****
By Wam wszystko pasowało, by kłopotów było mało, byście zawsze byli zdrowi, by problemy były z głowy, by się wiodło znakomicie, by wesołe było życie! *


Takie, krótkie życzenia składam wam, mam nadzieję, że choć troszkę uszczęśliwię dzisiaj was :D




niedziela, 6 grudnia 2015

Krótka informacja...

Termin wysyłania prac na konkurs, został wydłużony do 30.12.2015r.
Pozdrawiam was wszystkich i do zobaczenia! 

piątek, 4 grudnia 2015

One Shot Gruvia

UWAGA!!!
TO MÓJ STARY ONE SHOT, DLATEGO JEST W NIM MAŁO OPISÓW I MOŻE BYĆ NUDNY!!

Dziadek wraz z wnuczkiem siedzieli w pokoju. Całe pomieszczenie było oświetlane tylko światłem z palącego się kominku. Po chłopczyku było można zobaczyć szczęście i zarazem zniecierpliwienie.
Chłopczyk nagle powiedział:
- Dziadku przeczytasz mi jeszcze raz tą legendę.
- Wnusiu ile razy można ją czytać...- powiedział staruszek siedząc na bujanym fotelu.
- Proszę dziadziuniu~ - poprosił ładnie.
Kiedy staruszek spojrzał się na niego, ten zrobił minę słodkiego kotka. Staruszek nie odpowiadał...
Był nie ugięty, ale po chwili jego nieugiętość znikła.
- No dobra wnusiu...- westchnął -...przeczytam ci jeszcze raz, ale to ostatni raz...Zrozumiano  -nacisnął na zrozumiano.
- Pewnie dziadziunio  - uśmiechnął się promienie przechylając głowę w bok. - Dziękuje ci - dopowiedział pełen szczęścia.
Gdy spojrzało się na jego twarz, można było zauważyć emitujące od niego szczęście.
Dziadek wstał z bujanego krzesła i pomalutku podszedł do półki z książkami, wyciągnął jedną rękę, którą chwycił całkiem niewielką książką. Na książce dużymi literami było napisane ,,Legenda Wodnej Nimfy''. Chłopczyk cały czas patrzył się podekscytowany na dziadka, a ten pomalutku wracał na swój bujany fotel. Chłopczyk siedział na ziemi na dywanie. Jak staruszek usiadł, otworzył ową książkę. Chłopczyk zaczął się wiercić ze szczęścia, a staruszek zaczął czytać.
- Dawno, dawno temu. W lesie za siedmioma górami, za siedmioma lasami...Żyła nimfa wodna...była tak piękna, że każdy chciał ją złapać i mieć tylko dla siebie, ale to nie było takie łatwe. Nimfa uciekała, każdemu przybyszowi, który po nią przyszedł.
Nimfa żeby uciec wchodziła do rzeki,jeziora,stawu i zmieniała się w wodę. Miała piękne niebieskie włosy i oczy...Z czasem ludzie zaczęli uczyć się magi, a nimfa nie miała już tak łatwo, ale i tak nadal udawało się jej uciec.
Pewnego dnia zjawił się mag, który złapał prawie nife wodną. Mag posługiwał się bardzo groźną magią dla nimfy, a mianowicie magią lodu. Potrafił on zamrażać każdą wodę...
Nimfa myślała, że to już jej koniec, uciekła do pobliskiego lasu, a tam schronienia zaproponowały jej smoki.
Smoki zamieszkiwały tą krainę i mówi się, że do dziś one tam są i ta nimfa, ale nikt nie mógł jej znaleźć.
Minęło kilka lat, a nimfa wyszła z ukrycia. Powiedziała w tedy wieśniakom, że jeden smok potrafi przewidzieć przyszłość. Powiedziała, że smok jej przekazał, że pewnego dnia zakocha się w magu lodu, ale nie wiadomo kiedy się to stanie. Gdy wieśniacy chcieli złapać nife, zaczął padać deszcz, a nimfa znikła razem z deszczem. Wiele magów lodu próbowało odnaleźć nife i wypełnić legendę, ale nie stało się to aż do dzisiejszego dnia. Może to ty odnajdziesz nife?
KONIEC.
Dziadek spojrzał na wnuczka, który nadal się szeroko uśmiechał. Nagle chłopczyk wstał krzycząc:
-To ja odnajdę nife i ją poślubię! - teraz odwrócił się do dziadka mówiąc:
- Dziadku nauczysz mnie magi lodu?
Zrobił minę słodkiego szczeniaka.
- Dobrze nauczę cię Gray, ale musisz pamiętać, że bez przyjaciół nigdzie nie dojdziesz.
- Obiecuje, że ją znajdę z przyjaciółmi. Tak więc nauczysz mnie?
- Tak nauczę...zaczynamy od jutra .
- Super!! - wykrzyczał pełen radości.
- A teraz idź spać.
Chłopczyk poszedł do swojego pokoju, przed otwarciem drzwi do niego powiedział :
- Dobranoc dziadku~
- Dobranoc wnuczku.
Jutro jak obiecał dziadek zaczął się trening na początku on sam go trenował, ale po pewnym czasie zaczęła go uczyć jego ciocia Ul.
Tak mijały lata, a mały chłopczyk miał już dziewiętnaście lat. Właśnie był w trakcje podroży ze swoimi przyjaciółmi. Było ich trzech, licząc z kotkiem czterech. Każdy był magiem i miał podobny cel...A mianowicie dotarcie do tej doliny.

Natsu jeden z towarzyszy Graya, posługiwał się magią Ognistego Smoczego Zabójcy, Lucy jego ukochana była zaś Magiem Gwiezdnej Energii, a kotek który z nimi podróżował miał na imię Happy. Szkarłatnowłosa kobieta miała na imię Erza i była rycerzem. Nie tylko posługiwała się tą magią, ale była nim na prawdę...ochraniała w czasie tej podroży Lucy, która była również księżniczką.
Ich celem było odnalezienie wychowanka chłopaka, czyli Ognistego Smoka - Igneela...

Do celu ich podróży zostało im całkiem niedużo...Pozostało tylko przejść jeden las i już będzie się w miasteczku z legendy...
A co z podróżnikami?
Teraz między dwójką naszych bohaterów właśnie panuje kłótnia.A mianowicie między Gray'em,a Natsu...

                                                           Gray

Jak zawsze ten grzejnik musi się ze mną kłócić o byle co!
Nawet nie pamiętam o co poszło, ale i tak muszę mu coś powiedzieć.
Właśnie przed chwilką mnie przewał więc ja go też wyzwałem:
- Jak mnie nazwałeś płomyczku!
- Tak jak słyszałeś lodówko!
- Chcesz się bić grzejniku!
- Z tobą zawsze kostko lodu! - wykrzyczał w moją stronę Natsu.
Już chciałem na niego się rzucić, ale usłyszałem Lucy:
- Gray ciuchy.
Spojrzałem w dół...jak zobaczyłem, że nie jestem ubrany, krzyknąłem :
- Co!? Kiedy?! Gdzie?!
Kurcze kiedy to się stało, jeszcze przed chwilą je miałem na sobie - pomyślałem.
Zacząłem rozglądać się wszędzie i w końcu je znalazłem przy drzewie.
Spojrzałem jeszcze na tego różowego półgłówka, a ten zaczął się śmiać z byle powodu.
Z czego się śmiejesz idioto!! - wykrzyczałem w myślach spoglądając na niego groźnie. Chciałem do niego pójść...przywalić mu, ale Lucy i Erza mnie wyprzedziły i przywaliły mu jednocześnie w głowę...W tedy to ja zacząłem się śmiać po cichu. Na szczęście dziewczyny mnie nie usłyszały, bo bym w tedy też oberwał...
Poszedłem po ciuchy i się ubrałem. Było ciemno, więc Natsu za pomocą swojej magii rozpalił ognisko.
Wreszcie do czegoś się przydał. 
Następnie każdy rozłożył swój śpiwór...
Lucy miała swój koło Natsu, a Happy spał  z tym idiotą...Erza zaś miała swój śpiwór niedaleko Lucy, a ja miałem niedaleko półgłówka.
Jak oni spali koło siebie to czemu nie ja?
Byłem zmęczony i po chwili zasnąłem. Następnego dnia rozpoczęła się nasza podroż...

Podróżowaliśmy przez niecałe dwa miesiące, w końcu dotarliśmy do celu.
Akurat teraz staliśmy przed wioską. Było w niej zdecydowanie za cicho. Spojrzałem na Natsu, a on na mnie...porozumiewaliśmy się bez słów.
Przytaknąłem on też i pomalutku wchodziliśmy do wioski. Lucy i Happy szli z tyłu. Tak na wypadek, jakby coś się stało to ich obronimy. Nagle znikąd pojawił się chłopak. Miał blond włosy i fiołkowe oczy. Był ubrany białą koszule i czarne spodnie, a na szyi miał zielony szalik.
Spojrzałem na Natsu...ten zapalił swe pięści, a ja przyjąłem pozycje do wykonania zaklęcia .
- Czego chcecie?- spytał się ten blondaś.
- Nie martw się...- zaczęła Lucy -...niczego złego nie chcemy.
- To po co przyszliście? - spytał się znowu.
Lucy na nas spojrzała ,a ja przytaknąłem na zgodę, żeby powiedziała o celu naszej podróży, Natsu również przytaknął.
- Przyszliśmy odszukać dolinę smoków i nife, która się tam kryje.
Spojrzałem na gościa, jego wyraz twarzy z poważnej zmienił się momentalnie na radosny.
- To mogliście od razu tak powiedzieć, już od wieków czekamy na śmiałków - powiedział, a po chwili dodał:
- Możecie przestać się chować! Oni nic nam nie zrobią! - zwrócił się do kogoś?
Znikąd,znowu pojawili się ludzie.
Co za dziwna wioska.

Wieśniacy urządzili na naszą część imprezę i zapewnili nocleg. Powiedzieli, że jutro Akira (tak nazywał się ten blondyn ) zaprowadzi nas do tej doliny.
Tak jak powiedzieli następnego dnia zrobili...
Akira powiedział nam, że trudno przebić się przez barierę chroniącą dolinę i głównie wiele osób rezygnuje na tym odcinku. My się nie podaliśmy.

Gdy Akira odszedł, pożegnaliśmy się z nim. Ja i Natsu chcieliśmy przejść przez ową barierę, ale zostaliśmy odepchnięci kilka metrów w dal.
- Wszystko gra chłopaki? - spytała się nas Lucy z troską, podbiegając do nas.
- Tak...- odpowiedzieliśmy równo.
Znowu podeszliśmy do bariery tylko tym razem użyliśmy...magie.
Gdy myśleliśmy, że się przebijemy...magia wysłana na barierę odbiła się w naszą stronę. Ja oberwałem płomieniem, a płomyczek lodem.
Robiliśmy tak kilka razy, aż usłyszałem Lucy:
- Chłopacy!
- Co?! - krzyknęliśmy w jej stronę nieźle wkurzeni, ale jej nie było.
Zaczęliśmy się rozglądać, ale tej nadal nigdzie nie było. Nie było także również nigdzie Erzy i Happy'ego.
Spojrzałem się gdzie była bariera, a oni stali za nią?! Jak to?!
- Jak wy się tam znaleźliście? - spytał się ich Natsu. Na co Erza odpowiedziała:
- Przecięłam ją.
Mi i Natsu szczeny opadły do ziemi...wiedziałem, że ona jest silna, ale żeby aż tak .
Jako pierwszy oprzytomniałem i spytałem się:
- W którym miejscu?
- O tam - Erza pokazała nam ruchem głowy.
Stanęliśmy przed miejscem gdzie pokazała nam Erza...
- No to ty pierwszy - powiedziałem do grzejnika.
- Nie ty idź pierwszy.
- Smoczki mają pierwszeństwo.
- Nie, pierwszeństwo mają osoby bez ubrań.
- O co ci chodzi z tymi ubraniami.
- Spójrz w dół...
Tak jak mi kazał zrobiłem...ubrania leżały koło mnie.
Szybko bez żadnych słów je chwyciłem, następnie się ubrałem i popchnąłem Natsu w stronę bariery.
Nic mu się nie stało. Czyli można przejść.
Przeszedłem przez nią, a Natsu do mnie podleciał i krzyknął:
- Czemu mnie popchnąłeś!
- Bo nie chciałeś iść pierwszy!
- Chłopacy spokój - Erza powiedziała to i spojrzała się na nas.
Ze strachu zacząłem się trząść i nie tylko ja.
Gdy się tylko uspokoiliśmy Natsu zaczął węszyć. Po chwili krzyknął:
- Igneel!!!!!!!!!
I już go nie było...pędził tak szybko, że po chwili znikł, a biedna Lucy musiała za nim biec. Po chwili ona też znikła, a z nią Erza i Happy.
No to zostałem sam. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko poszukać tej nimfy.

Szukam jej już chyba od godzinny.Akurat przechodziłem koło stawiku i poczułem czyiś wzrok na sobie.Zacząłem nerwowo się rozglądać,ale nikogo nie widziałem.Spojrzałem na wodę.Na początku myślałem,że są tam same lilie wodne,ale ktoś zaczął się wynurzać.Była to kobieta.

Wyszła z wody i stanęła naprzeciwko mnie mówiąc:
- Kim jesteś?
- Jestem Gray Fullbuster - odpowiedziałem jej kłaniając się, a po chwili dodałem:
- A ty kim jesteś piękna niewiasto?
- Ja jestem Juvia.
- Ładne imię i domyślam się, że to ty jesteś nimfą.
- Tak jestem nią...A ja domyślał się, że panicz jest magiem lodu .
- Tak jestem nim.
- To ty zabierzesz mnie z tego lasu i zamienisz w człowieka?
- Jak to w człowieka? - odpowiedziałem na jej pytanie zdziwiony.
- Ten kto przyjdzie do mnie i okaże się mą miłością, poprzez pocałunek zamieni mnie w człowieka, a później będziemy żyli razem już na zawsze.
- Nie chcesz ze mną walczyć?
- Nie...
- A czemu?
- Bo się w tobie zakochałam od pierwszego wejrzenia.
Zarumieniłem się i odpowiedziałem:
- Ja w tobie też.
Podszedłem do niej. Chwyciłem ją w pasie i zbliżałem moją twarz do niej. Po chwili nastąpił pocałunek...
Oderwałem się od Juvi, bo zaczęła lśnić na niebiesko. Gdy blask znikł miała na sobie niebieską sukienkę taką jak jej kolor włosów.
- Wyglądasz pięknie - szepnąłem całując jej dłoń.
Zobaczyłem w tedy ukradkiem na jej twarzy rumieniec...
Następnie złapałem ją mocniej za rękę i powiedziałem:
- Chodź poszukamy moich towarzyszy.
Ta uśmiechnęła się do mnie i poszliśmy w dal.

Po chwili znaleźliśmy Natsu i resztę, zabawiali się ze smokami.
Zostaliśmy tam na noc. Następnego dnia wyruszyliśmy podróż powrotną do naszych domów...
Przez drogę powrotną Lucy zaprzyjaźniła się z Juvią, ale nasze drogi niedługo się rozeszły.
Zostaliśmy tylko my...
Podróż minęła szybko. Po miesiącu znowu spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi...tylko tym razem w innych okolicznościach...
Na ślubie moim i Juvii. A potem żyliśmy razem długo i szczęśliwie.

                                                        Koniec :D
*****************************************************************************************
Jak zawsze zawaliłam koniec... ;-; Nawet jeśli to stary One Shot...ile ja w tedy mało opisywałam..., że aż dziwnie tak...
Shiro: Powiedz byłaś wtedy leniwa...
Nie wiem o co chodzi...
*Unikam jego wzroku*
Shiro: Przy ich spotkaniu miała być walka, ale nie chciało ci się jej opisywać. A obiecałaś mi jak kiedyś pisałaś tego One Shota, że ona będzie >-<
*Patrzy się na mnie*
Nie wiem o co kaman...i nie pamiętam co ci obiecywałam...
*odwracam znowu wzrok*
Shiro: No! Obiecałaś mi wtedy walkę!
Ale jej nie było!
Ciesz się w ogóle,że Gruvia była!
...
Mam nadzieję, że wam się spodoba, znalazłam go w moim folderze z One Shoami  również zauważyłam, że mam tam jeszcze jeden Shocik z Nalu, ale bardzo krótki i bezsensu...chcecie abym później go dodała?

poniedziałek, 30 listopada 2015

Przypomnienie!

 Przypominam wam o konkursie, który kończy się 6 grudnia! 

Na razie, tylko jedna osoba wysłała swoją pracę, z pośród tych co się zgłosiło.
Bez dłuższego przedłużania do zobaczenia!

PS Znalazłam na komputerze stary One Shot z Gruvią, chcecie, abym go dodała?

niedziela, 25 października 2015

Rozdział 23

W poprzednim rozdziale:
– Nie mogłeś tego zaproponować wcześniej?! – Wydarli się wszyscy na blondyna.
Zatrzymałem się gwałtownie i gdy kula była tuż przede mną użyłem pięści ognistego smoka. Niestety, jak tylko uderzyłem kulę, zatrzymała się, a przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Podszedłem chwiejnym krokiem do moich towarzyszy i się uśmiechnąłem, a wtedy właśnie kula znów ruszyła, a my zaczęliśmy uciekać.
– Ten korytarz, chyba nie ma końca – rzekł po pewnym czasie Hikaru.
– Jakbym trwali jednej, wielkiej pułapce  – westchnęła Erza, aż nagle zaczęliśmy upadać w dół, zdziwieni wydarliśmy się na całe gardło, lecąc w bezwzględną ciemność.

******

- Co jest grane? -krzyczę kiedy spadamy.
- Czy te cholerstwo głębsze nie mogło być?! - zbulwersował się Kou spoglądając w dół ze złością.
- Młody! - krzyczy Kioskę, a następnie uderza z pięści głowę Masako. - Nie przeklinaj, bo będzie źle! - złożył ręce na piersi, ze zgrozą spoglądając na blondyna z czerwonymi pasemkami.
- W tym przypadku mogę, bo prawdopodobnie, zderzymy się z ziemią z dość dużą prędkością i jedynie co z nas zostanie to mokra plama! - zbulwersował się chłopak o różnokolorowych tęczówkach.
- Nie skończymy jako plama! - spogląda w dół z lekkim uśmiechem brązowowłosy. - Prędzej coś wymyślimy niż staniemy się plamą - na jego twarz wkradło się zaniepokojenie z lekką nutką determinacji.
- To macie jakiś pomysł? - odezwał się Jellal. Wszyscy się na niego spojrzeli.
Zamknąłem oczy, łapiąc się za brodę, zacząłem wytężać swoje szare komórki, ale jak na złość nic nie mogłem wymyślić...
- Może rozwalę ściany...- zaproponowała Erza, a cała paczka, czyli ja, Kioske, Kou, Jellal, Gray, Yosuke, Hikaru, Happy, Crla oraz Wendy, spojrzeliśmy się na nią przestraszeni.
- Nie! - krzyknęliśmy wspólnie, krzyżując ręce w X.
- Czemu? - dziwi się, wściekle spoglądając na nas. Po chwili otacza ją ciemna aura.
- Bo nie ma dżemu! - wykrzyczał Hikaru, zaś Scarlet przeniosła swój demoniczny wzrok na Kuraia. Smoczy Zabójca Przestrzeni zadrżał. - A tak na serio - przełknął ślinę i spoważniał. - Jest duże prawdopodobieństwo, że jak rozwalisz ściany, to betonowe odłamki, spadną na nas i zginiemy! - uświadomił jej powagę z sytuacji.
- To jakie macie pomysł, abym przestali spadać? - spojrzała się na nas wyczekująco, zakładając ręce na piersi.
- Ja mam pomysł! - olśniło mnie. Uśmiechnąłem się, a wszyscy spojrzeli się na mnie zaciekawieni. - Niech Gołodupiec zrobi lodową zjeżdżalnie - nie wiem czemu, ale wszyscy naglę się zrobili wściekli. Zamrugałem kilka razy oczami, ze zdziwieniem.
- Czemu nie wpadłeś na to wcześniej - wściekła się szkarłatnowłosa.
- Czemu ja?! - prychnąłem. - Po pierwsze ja tu nigdy nie byłem od myślenia, a po drugie to ,,Gray" - przedłużyłem jego imię z ironią w głosie - powinien, wpaść na te pomysł a nie ja - odwróciłem głowę w stronę ściany, udając obrażonego, a po głowach moich towarzyszy spłynęła animowska kropelka.
- Jaka ta dziura jest głęboka - słyszę nagle głos Wendy.
- Masz rację - białowłosa kotka spojrzała się w dół, przyznając rację Marvell.
- Ach tak? - spojrzał się na mnie wściekle Fullbuster. - To powiedz mi czemu, Carla i Happy nie mogli nas wziąć wcześniej na górę - uśmiechnął się zadowolony, a mi mina zrzedła.
- Aye! - podniósł łapkę do góry mój niebieski towarzysz. - Ale teraz jest za późno, aby was zanieść na górę - posmutniał, tylko po to, aby na jego pyszczek znów się wkradł szeroki uśmiech. - Dlatego niech Gray zrobi tą zjeżdżalnie - nagle Happy wyjął skądś rybę i zaczął ją jeść. Po naszych czołach spłynęła animowska kropelka.
- Okey! Już się biorę do roboty - uśmiechnął się Gray, następnie zamyka oczy. Otwiera je gdy jego ciało zaczyna otaczać niebieska poświata. - Lodowe tworzenie - ręce Graya zaczęły otaczać kryształki lodu - Zjeżdżalnia! - dotknął ściany, na której zaczęła się po krótkiej chwili robić lodowa zjeżdżalnia.
Zaczęliśmy zjeżdżać z ogromną prędkością. Wszyscy krzyczeli, albo ze strachu, albo z ekscytacji. Jedynie Kou i Yosuke śmiali się szczęśliwie.
- Ja - wyszeptał Gray, po dwudziestu minutach - długo już z tym nie pociągnę - na jego twarzy można było zauważyć zmęczenie oraz pot który spływał po jego czole.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę Gray - mówi Hikaru. - Spróbuję zrobić portal, który zaprowadzi nas na sam koniec tej dziury.
- Czemu nie zaproponowałeś tego wcześniej?! - wykrzyczałem ja, Erza, Kioske oraz Kou. Na twarz bruneta wkradło się zdziwienie.
- Czemu nie zaproponowałem tego wcześniej? - spytał unosząc w górę brwi. - Ponieważ zapomniałem, że mogę to zrobić - złapał się za tył głowy, zaś na jego twarz wkradł się głupawy uśmieszek.
Chwila ciszy...
- Chłopie - wysyczałem zapalając swoją pięść. Wszyscy oprócz Gołodupca spojrzeli się na mnie zdziwieni. - Szybko otwieraj ten portal, bo lodów zaraz nam zdechnie.
- Dobrze, już go otwieram - uśmiechnął się, a ja zgasiłem pięść. - Gray, na mój sygnał przestań robić zjeżdżalnie - uśmiechnął się do Fullbustera, który przytaknął głową, mówiąc ,,oke",następnie Hikaru zamknął oczy.
- Co on robi? - spytałem się Yosuke, przerywając mu jego śmiech radości z zjeżdżania.
- Próbuje obliczyć gdzie ma otworzyć portal - uśmiechnął się do mnie.
- A po co mu te obliczenia...- przymrużyłem oczy, zastanawiając się, bo do jasnej cholery nie kapowałem, co w magi trzeba obliczać.
- Jeśli złym miejscu i czasie otworzy portal, to możemy go ominąć i jak to wcześniej powiedziałeś ,,lodów nam zaraz zdechnie" oraz my - wytłumaczył zaś ja, od razu się zaniepokoiłem .
- Gray! - usłyszałem głos Hikaru. - Zaraz zaczynamy, kiedy krzyknę ,,już" masz przestać - Gołodupiec przytaknął głową. -Przestrzeń - zaczął wymawiać swoje zaklęcie, a pod nami w odległości pięciuset metrów, pojawił się zarys magicznego okręgu - smoka! - okrąg zrobił się wyraźniejszy, zaś po kilku chwilach zmienił się portal. - Już! - Kurai krzyknął magiczne słowo. Lodowy twór Graya się rozpadł, a my zaczęliśmy spadać, krzycząc w niebo głosy. Kiedy znaleźliśmy się w portalu, od wszystkich stron towarzyszyła nam ciemność. Nagle zaczęły nas otaczać gwiazdy, które oświetlały nam drogę, zaś my sami zaczęliśmy opadać pomalutku.
- Hikaru, kiedy dolecimy? - Erza spojrzała się na niego  oczekując odpowiedzi.
- Erza - zaczął Yosuke - nie przeszkadzaj mu na razie - uśmiechnął się do niej ciepło, przez co szkarłatnowłosa się zarumieniła, zaś nibieskowłosy zezłościł się nieco.
Po niecałych pięciu minutach na dnie portalu, pojawiło się światło, gdy w nie wlecieliśmy, na chwilę nas ono oślepiło. Następnie uderzyłem o jakąś twardą powierzchnie, najprawdopodobniej ziemię. Później poczułem jak moi przyjaciele spadają na mnie. Oj, ale to bolało...co ja gadam! Nadal boli jak diabli!
Na mnie spadł Hikaru, później Yosuke, Kioske, Kou, Gray, Wendy, Carla, Happy, Jellal, a na samej górze była Erza.
- Wszyscy cali? - spytała się nas Scarlet, rozglądając się dookoła.
- Erza/ Erza-san, możesz z nas zejść! - krzyknęliśmy wspólnie.
- Przepraszam! - krzyknęła zażenowana, schodząc z nas. Później schodziły następne osoba i wreszcie mogłem odetchnąć z ulgą.
- Ale tu ciemno - mówi Kioske, siadając na ziemie po turecku. Nagle jak przedtem , nie wiadomo czemu, pochodnie znowu się zapaliły.
- Co oni mają z tymi pochodniami - powiedział Kou rozglądając się dookoła. Po chwili na jego twarz wkradło się małe zdziwienie oraz zaczął się uważnie wpatrywać w ścianę, która była ze dwieście metrów przed nami. - Zobaczcie! - wskazując w stronę gdzie się patrzył. - Na tamtej ścianie są jakieś napisy i rysunki! - kiedy ,,Młody", jak to by powiedział Aimi, rzekł to zdanie, Fernandes podszedł do ściany i zaczął jej się dokładnie przyglądać.
Szybko wstałem z miejsca i zacząłem iść w stronę niebieskowłosego.
- To pismo i te malowidła, mają gdzieś tak z czterysta lat - powiedział to Jellal, kiedy wszyscy znajdowaliśmy się koło niego.
- Smok zstąpił z nieba, dał coś dziewczynie, chyba jego ukochanej - wszyscy spojrzeli się na Kou'a. - Ona strzegła tej rzeczy, a zazdrosna trójka chłopaków, pomagała jej w tym - powiedział Masako, a my spojrzeliśmy się na niego jak na idiotę. Biedny Kioske nawet z całej siły, przywalił sobie otwarta dłonią w twarz, załamany.
- Młody proszę...nie załamuj mnie więcej - rzekł z rezygnacją w głosie.
- No co?! - zbulwersował się. - Ja to tak interpretuję - uśmiechnął się do nas.
Zacząłem się wpatrywać w malowidła i starożytne pismo, a co najdziwniejsze umiałem to przeczytać!
- Pewnego dnia, kiedy dzień z nocą się spotykał, Król Smoków  zstąpił z nieba - zacząłem,  a wszyscy spojrzeli się na mnie zdziwieni. - Natrafił na złotowłosą niewiastę. Zachwyciły go jej pełne szczęści i miłości oczy. Ponieważ był rany, postanowił oddać jej do opieki klejnot serca swego i powiedział: ,,Chroń ten klejnot przed smokami i nie dopilnuj, aby pękł. Gdy go jakiś smok dopadnie, człowieka zmieni się, a gdy go pochwyci jakiś człowiek, oprócz ciebie, to on wnet smoka zmieni się". Klejnot trafił jej ręce, a smok zamienił się w pył, który wiatr rozwiał po całej okolicy - westchnąłem i zacząłem czytać dalej. - Dziewczyna po śmierci smoka, przyrzekła chronić kryształ, a wraz z nią opiekę podjął jej brat oraz ukochany jej i jego brat. Każdej nocy wygląd dziewczyny zmieniał się.  Jej blond włosy, bielą kryły się, zaś jej oczy błękitem lśniły. Pewnego dnia do świątyni, przybyło szczenie wilczego bóstwa - zacząłem iść w głąb korytarza - Risha je nazwali - zdziwiłem się  i zacząłem wszystko czytać szybciej. - Szczenie szybko urosło, aż w końcu wilczyca chroniła ich i smoczy klejnot, ale pewnego dnia coś strasznego się wydarzyło. Rodzice jej i jego zginęli przez wojnę. Przez co brat ,,Pierwszego" - przecież tak mnie nazwał ten duch! - złamał tabu próbując ich przywrócić do życia. Wrodzy przybysze dostali się do świątyni. Kiedy walka trwała, przez nieuwagę wszystkich kryształ pękł na trzy części. Ognisty Smok Igneel, przybył na miejsce, wszyscy spojrzeli się na niego przerażeni, oprócz smoczej kapłanki. Postanowiła go zatrzymać, ale zawadzili jej w tym wrodzy przybysze. Ostrożny smok, pochwycił kryształ, który zmienił się medalion, zaś on sam zmienił się w mężczyzny i zniknął nim ktokolwiek zdążył zareagować. Gdy kapłanka i jej towarzysze wiedzieli, że nie wygrają tej wojny,  brat kapłanki zmienił swoją siostrę i przyszłego szwagra w dzieci i rannych wysłał ich do przyszłości. Szybko pochwycił drugą część i od razu smoka się zmienił zwanego później Acnologią. Jego klejnot przyjął postać katany, zaś trzecia część pozostała pod opieką rannej wilczycy. Obserwowała ona z niepokojem walkę ludzi ze smokiem. Na początku jej pan był dobrym stworzeniem zionącym ogniem, ale pewnego dnia przybył brat ,,Pierwszego". Pod wpływem zaklęcia, maga łamiącego tabu, stał się smokiem apokalipsy. Obaj znikli, a wilczyca pozostała sama. Po dwudziestu latach, postanowiła nadłamać kawałek trzeciej części i zapieczętować go w swoim medalionie. Poszukała kapłanki, która zamiast niej miała chronić kryształ, kiedy ją znalazła, odeszła szukając swoich właścicieli, przyjmując formę człowieka. Zaś ostatnia część kryształu, nie wiadomo czemu  w kule się zmieniła i pozostała pusta w środku , z powodu braku pozostałych części, zaś sam Smoczy Kryształ po dzień dzisiejszy, chroniony jest w murach tej świątyni  - skończyłem czytać i zaniepokojony spojrzałem się na moich towarzyszy, byli oni zdziwieni.
- Co to miało być...Co to w ogóle ma znaczyć - zaniepokoił się Jellal.
- Acnologia, Igneel - spojrzał się na mnie Kioske, analizując wszystko - smocza kapłanka, ,,pierwszy" i jeszcze najprawdopodobniej Zeref oraz te dzieciaki podróżujące w czasie...Nic nie rozumiem!! Agrr - złapał się za głowę.
- Ja tam nie rozumiem jak ta pusta łepetyna - Gray wskazał na mnie - mogła to przeczytać.
- Nie tylko ty się dziwisz, chodząco lodówo - spojrzałem się na niego, a z naszych oczu dosłownie zaczęły lecieć błyskawice.
- Tutaj jeszcze coś piszę - naszą mała sprzeczkę, przerwał Kou, wskazując głową na ścianę na przeciwko.
- Już patrze - podszedłem do niej. - Uwaga! Ten korytarz jest chroniony przez potwora. Nieupoważnionym wstęp zabroniony...
- Co to za komunikat - zdziwił się Yosuke.
- Ja tam tu na razie żadnego potwora nie widzę - powiedział Hikaru rozglądając się wokół siebie.
- I się lepiej ciesz, że go tu nie ma - Erza spojrzała się na niego z lekkim uśmiechem. Nagle usłyszeliśmy kroki, które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze i wyraźniejsze. Spojrzałem się na ziemię. Małe kamyczki podskakiwały do góry.
- No i wykrakałeś - wyszeptał Yosuke do swojego brata. Po jego słowach ogromne monstrum wyszło naprzeciw nam.
Miał on gdzieś dwa metry wysokości. Z postury przypominał człowieka, ale jego oczy były czerwone, zaś ciało owłosione i miało kolor zieleni. W prawej dłoni trzymał ogromny miecz, a w lewej tarcze.
- Teraz to zginiemy...-szepcze przestraszony Kioske.
- Nie zginiemy, to on zginie - mówię, a bestia akurat w tej chwili się na nas rzuciła, wymachując swoim mieczem. Kiedy broń zderzyła się z ziemią, powstała ogromna wyrwa, ciągnąca się pięćset metrów dalej.
Spojrzeliśmy się na bestie lekko przestraszeni, a później za siebie.
- Teraz to na pewno zginiemy - Aimi spojrzał się na potwora, a my zaczęliśmy walczyć.

Ciąg dalszy nastąpi...

*****************************************************************************************
Dawno nie pisałam i dlatego bardzo was przepraszam. Przepraszam was również za to, że rozdział jest krótki i taki badziewny oraz za to, że One Shot nie był wstawiony wtedy kiedy obiecywałam (napisałam go w połowie i jakoś nie mogłam dokończyć).
Przepraszam również za jakiekolwiek błędy, dawno nie pisałam i jakoś tak z prawy wyszłam ;-;
Shiro: Do jasnej cholery! Znowu za dużo przepraszania! *spoglądam na niego*
Kioske: Shiro...nie załamuj już jej *chłopak uśmiecha się do mnie*
Kioske, dziękuje *odwzajemniam jego uśmiech*, a Shiro ciebie zabiję
Shiro: Jestem wściekły.
Kioske i ja: Za co znowu??? *dziwimy się*
Shiro: Jestem wściekły, że w tym rozdziale mnie nie było *siada smutny w kącie, a po naszych czołach spływają animowskie kropelki* 
Przez talki coś jesteś załamany...
Kioske: Po prostu brak mi słów *dokańcza za mnie*
Shiro: No co *spogląda na nas* Kioske był w tym rozdziale. 
Ah~ *wzdycham* Obiecuję, że niedługo się pojawisz.
Shiro: Obiecujesz *spogląda na mnie z miną szczeniaczka, a Kisoke powstrzymuje się od śmiechu* 
Obiecuje *uśmiecham się szeroko* 
Wracając do rozdziału, nie wiem kiedy następny się pojawi...mam bardzo dużo nauki, wenę mam, ale czasu już nie ma ;-;
Zapraszam was jeszcze do wzięcia udziału w konkursie konkurs oraz zapraszam was na mój drugi blog nie związany z FT, tylko grą Słodki Flirt pt. Słodka, a zarazem pełna bólu miłość.
Pozdrawiam i do zobaczenia!


sobota, 3 października 2015

Konkurs!!

Z racji tego, że blog ma dzisiaj urodziny, postanowiłam zrobić pierwszy konkurs!!!
A na czym on będzie polegać, już mówię...
Macie napisać dowolnego One Shota z jakimkolwiek paringiem, gatunkiem. 
Proste co nie? 
Bądź jest też drugi wariant, możecie narysować dowolnego bohatera z FT, bądź z mojego bloga.
(Powiem wam tak... do tego, nie liczy się talent tylko chęć i dobra zabawa. )
A jakie są nagrody zastanawiacie się? Już mówię...

Pierwsze miejsce: szablon  na bloga + One Shot (dowolną tematyką) + promowanie bloga (przez miesiąc) + spoiler do opowiadania
Drugie miejsce: szablon  na bloga + promowanie bloga (przez tydzień) + mały spoiler
Trzecie miejsce: szablon na bloga + mały spoiler

Wszystkie wysłane pracę, będą później udostępnione tutaj i to wy, moi drodzy czytelnicy będziecie decydować kto zdobędzie, które miejsce.

PS Jeśli ktoś nie ma żadnego bloga, to jeśli znajdzie się w pierwszej trójce, to obojętnie od miejsca, które zdobędzie napiszę dla niego One Shota.

Swoje prace możecie wysyłać do 6 grudnia (daję dużo czasu, ze względu na szkołę)

Jeśli chcecie wziąć udział w tym konkursie, napiszcie komentarz pod tym postem ;) zaś swoje pracę możecie wysyłać na e-mail, który jest podany w lewej kolumnie bloga ^^

niedziela, 13 września 2015

35 000!!!

Na początek chciałabym wam podziękować za te 35 tys. wejść!!!
Jestem bardzo szczęśliwa z tylu wyświetleń, że nawet nie wiecie jak się cieszę ^^

Jestem troszeczkę na siebie zła, że tak stoję z tymi rozdziałami i One Shotem ( który miał się pojawić pod koniec sierpnia), ale po prostu nie mam weny na Fairy Tail ;-; Jedynie co mnie trzyma przy FT to rozdziały mangi Hiro Mashimy oraz wasze blogi (które również zaniedbuję), ale obiecuję dać sobie porządnego kopa, wszystko nadrobić i coś napisać, ale niestety, przez szkołę nie mam za bardzo czasu, przyjeżdżam do domu, uczę się, odrabiam prace domową i już po 22 ;-; Dlatego postanowiłam, że...spróbuję coś napisać w weekendy i sprężyć się z napisaniem One Shota, do końca miesiąca, tak, żeby wam podziękować za wejścia  oraz, żeby blog nie świecił pustkami.
A teraz przyznać się....kto myślał, że zawieszam boga XD? 
Bez dłuższego przedłużania do zobaczenia, pozdrawiam was wszystkich oraz życzę wam dobrych ocen w szkole! :3

piątek, 14 sierpnia 2015

LIEBSTER AWARD 4!

Zabawa polega na tym !
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Nominację dostałam od Harlequin ♥

Pytania: 
1. Jakie książki ostatnio czytałeś/aś i jakie lubisz?
Ostatnio czytałam delirium, requiem i pandemonium, autorstwa Lauren Oliver <3 Oprócz tych trzech, lubię jeszcze Niezgodną, Zbuntowaną i Wierną ;) 

2.Dlaczego prowadzisz bloga? Kto i Co cię zainspirowało?
Bloga prowadzę dla przyjemność, dla hobby :3 
Kto i Co mnie zainspirowało? Hm~...Chyba sama siebie zainspirowałam. Od zawsze miałam wybujałą wyobraźnie, dlatego postanowiłam to wykorzystać i coś napisać ;)
3.Kto jest twoim autorytetem?
Tak właściwie nie mam autorytetu...ale jak tak się zastanowię to moimi autorytetami są rodzice :3
4.Jaką muzykę polecasz?
Jaką tu ci muzykę mogę polecić...Hm~...Nie mam kompletnego pojęcia XD
5.Wierzysz w magię, jeśli tak to dlaczego?
Czy wierzę magię? Dobre pytanie, na które nie znam odpowiedzi XD Wierzę, a zarazem nie wierzę, dziwne co? 
6.Czy cieszy cię widok komentarza pod postem?
Oczywiście, że cieszy mnie widok komentarza pod postem! 

Jeszcze raz dziękuje za nominację ^-^

Nominuję: 

Pytania:
1. Jakie masz zainteresowania?(oprócz pisania)
2. Jaki jest twój ulubiony kolor?
3. Ulubione anime? (ile się chce) 
4. Piosenka na dzisiaj? 
5. Ulubiony autor/ autorka bloga? 
6. Jaka jest,  twoja ulubiona pora roku? 
7. Ulubione zwierzę? 
8. Morze, czy góry? Co wolisz i dlaczego? 
9. Czy wkurza cię już to ciepło? 
10. Anime, czy manga. Co wolisz i dlaczego? 
11. Jakiej postaci z Fairy Tail nie lubisz? 
PS Mam małą informację :) Zaczęłam prowadzić drugiego bloga o tematyce Słodkiego Flirtu. Jest na nim na razie zapowiedź+ przedstawienie. Zainteresowanych zapraszam do przeczytania. Link ;) 
2 PS 2 część One Shotu pojawi się prawdopodobnie pod koniec miesiąca ^-^ 

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 22

Miałem piękny sen. Sen w którym ją spotkałem.
Była szczęśliwa. Uśmiechała się od ucha do ucha, przytulała mnie, całowała...ale niestety jak każdy inny sen, ten też musiał się skończyć.
Czemu po mimo tylu lat nie mogłem o niej zapomnieć?

Codziennie o niej myślałem. O jej pięknym uśmiechu, o jej brązowych oczach.
Każde nocy o śniłem. Śniłem o jej śmierci, ale jakoś dzisiaj pierwszy raz od tych dwóch lat śniła mi się ona szczęśliwa.
Ciekawe czemu tak jest?... Nie wiem, ale może niedługo się dowiem.

Otworzyłem leniwie oczy i zauważyłem, że leże sam w namiocie. Wstałem do pozycji siedzącej i rozejrzałem się nieobecny wokół siebie. Nagle wspomnienia z wczorajszego dnia uderzyły mnie jak błyskawica.
Złapałem się za czoło i uśmiechnąłem się słabo, ponieważ uświadomiłem sobie czemu miałem właśnie taki sen, a powód był jasny. Śniło mi się to, ponieważ tutaj po raz ostatni widziałem ją żywą.
– Jaki ja jestem żałosny  – wyszeptałem.
Szybko wyszedłem z namiotu, aby wyprostować plecy. Gdy byłem na zewnątrz, wziąłem głęboki wdech, prostując się.
Rozejrzałem się po okolicy. Zauważyłem, że przy zgaszonym ognisku leżał gołodupiec.
Pewnie stary miał warte i zasnął, przeniosłem swój wzrok na drzewo. Nie wiem czemu, ale coś mnie kusiło, żebym tam poszedł.
Więc ruszyłem wolnym krokiem w stronę kolosa.

Z każdym moim krokiem medalion od Rishy i klucze Lucy bujały się zawieszone na mojej szyi. Pierwsze promienie słoneczne zaczęły mnie oświetlać, kiedy jakiś padał na moje cenne skarby, mieniły się one kolorami tęczy.
Poszedłem do drzewa, położyłem dłoń na pień, zamykając oczy. Następnie zacząłem w skupieniu nasłuchując się śpiewu ptaków.
– Witaj –  Usłyszałem cichy szept.
Odskoczyłem od drzewa jak poparzony, rozglądając się dookoła siebie. Nikogo nie zauważyłem, więc przeniosłem swój wzrok na koronę.
Moim oczom ukazał się blondyn, który trzymał w dłoniach katanę i uśmiechał się.
 Do jasnej anielki, czemu go nie wyczułem? Zadałem sobie to pytanie w myślach, przygryzając dolną wargę.
On spojrzał się na mnie rozbawiony, zeskoczył i powiedział spokojnie:
– No wreszcie. Ile to można czekać, aż się obudzisz  –  Uśmiechnął się promienie, a ja poczułem dziwną nostalgię, ciekawe czemu?
Następnie spojrzał się na mnie zadziornie i dodał szczęśliwy:
– Czas zacząć zabawę.  – Uśmiechnął się groźnie. Na co ja przyjąłem pozycję obroną.
Zrobił krok do przodu. Prawa noga była bardziej wysunięta od drugiej. Nachylił się tak, że po boku było widać, że trzymał miecz. Jedną ręką złapał za rękojeść, a drugą za pochwę.
Zaczął wyciągać katanę, odepchnął się lekko od podłoża i nagle znikł.
Poczułem piekący ból w okolicy biodra. Położyłem tam rękę, następnie spojrzałem się na nią zaskoczony, ponieważ moja dłoń była cała we krwi.
Złapałem się szybko za bok i upadłem na jedno kolano. Spojrzałem za siebie oszołomiony, a w odległości kilku metrów znajdywał się ten chłopak.
– No ciekawie –  powiedział cicho, wpatrując się poważnie na lekko wyjętą broń z pochwy. Na jej ostrzu znajdowało się trochę mojej krwi.  Wyprostował się i spojrzał się na mnie zadowolony.
 – Jeszcze nie czas na naszą zabawę, ale niedługo na serio się zabawimy, a wtedy nie gwarantuje, że przeżyjesz  – zaśmiał się. Znowu wyjął całkowicie katanę i przeciął powietrze.
Przed nim pojawiła się wyrwa w czasoprzestrzeni.
– Papa, Natsu.  –  Machnął mi na pożegnanie nim owa wyrwa się zamknęła.
 – Skąd on zna moje imię i co to miało znaczyć?! – krzyknąłem zbulwersowany, przez co mój głos rozniósł się po okolicy echem.
– Co jest grane?! – Usłyszałem krzyk Graya, szybko odwróciłem się w stronę obozowiska. Wstałem z ziemi i wolnym krokiem ruszyłem do mojego przyjaciela, przytrzymując krwawiącą ranę. Każdym moim krokiem bolało mnie coraz mocniej.
Gdy szedłem moi towarzysze wyszli z namiotów przyglądając mi się. Nagle syknąłem z bólu upadając na ziemie.
– Natsu, coś się stało?!  – Usłyszałem krzyk Erzy, podniosłem swój wzrok i spojrzałem się przed siebie i zauważyłem, że biegła w moją stronę. Szybko usiadłem do pozycji siedzącej. Podniosłem moją kamizelkę a moim oczom ukazała się głęboka rana.
– Kurcze...myślałem, że tylko mnie zadrapał. – wyszeptałem z obolałym uśmiechem, a zaraz dodałem w myślach zaniepokojony.
Jakby chciał, to by zabił mnie bez problemu.
Erza podbiegła do mnie, pomogła mi wstać, spojrzała się na mój krwawiący bok.
– Co ci się stało, Natsu? – spytała  się zaniepokojona.
– Miałem mały wypadek z pewnym blondasiem  – powiedziałem z irytacją głosie, przewracając przy tym oczami. Spojrzałem się na każdego z po kolei, chwili gdy spoglądałem na Kioske, ten posłał jednemu kolesiowi w płaszczu morderczy wzrok. Ten podniósł obie ręce na wysokości głowy i pokręcił głową przecząco, a Aimi westchnął z ulgą.
– O co mu chodziło? – Taka myśl przyszła mi pierwsza do głowy jak zobaczyłem reakcje brązowowłosego.
Zaprowadzili mnie do wygasłego ogniska i usadzili na jednym z postawionych kamieni.  Jellal ruszył do namiotu, a po chili wyszedł z apteczką. Erza chwyciła środek odkażający, popsikała mi nim ranę, a ja syknąłem z bólu. Następnie założyła mi opatrunek i spojrzała się na mnie i powiedziała:
– Na razie ci Wendy tego nie wyleczy, bo wczoraj użyła zbyt dużo magii – Gdy to mówiła ukradkiem spojrzała się na niebieskowłosą, następnie przeniosła na mnie wzrok. Przytaknąłem głową i westchnąłem zrezygnowany.

Po dziesięciu minutach wyruszyliśmy z naszego chwilowego obozowiska.
Jak poprzednio prowadziłem, a za mną szli wszyscy moi towarzysze. Szliśmy dobre pół godziny, a mgła z każdą chwilą się coraz bardziej zagęszczała.
– Hihi...haha. – Usłyszeliśmy nagle cichy chichot i szum krzaków. Każdy przyjął pozycję obroną. Z każdą mijającą sekundą śmiech był coraz głośniejszy.
Spojrzałem się za siebie...W odległości kilku metrów od nas zauważyłem jakąś sylwetkę. Szturchnąłem w ramię pierwszą osobę,która mi się natrafiła, a był nim Kioske. Odwrócił się w moją stronę, a ja jednym ruchem głowy skazałem na tą... zjawę?
On szturchnął kolejne osoby i pokazał im, tak jak ja, ruchem głowy owego stwora.
Spojrzałem się na moich towarzyszy, przekazując im porozumiewawcze spojrzenie. Przytaknęli głową, a ja ruszyłem przed siebie.  Gdy byłem blisko, zauważyłem klęczącą dziewczynkę.
Szlochała cicho.
Przyjrzałem jej się z daleka...
Miała ona długie ciemno-niebieskie włosy sięgające do ziemi. Ubrana była w białą zakrwawioną sukienkę i białe balerinki. Podszedłem do niej powoli.
– Hej, mała  – wyszeptałem cicho, wyciągając powoli swoją dłoń w jej kierunku. Gdy już miałem położyć jej dłoń na barku, zaczęła przeraźliwie się śmiać. Stanąłem oszołomiony obserwując ją. Nagle spojrzała się na mnie jej krwisto-czerwonymi oczami bez źrenic. Wtedy zauważyłem, że płakała krwawymi łzami, które zostawiły po jej policzku czerwone ślady. Odskoczyłem od niej na bezpieczną odległość, sycząc lekko z bólu. Ona wstała i uśmiechnęła się specyficznie. Z trudem przełknąłem ślinę, spojrzałem się na chwilę na moich towarzyszy za mną. Zauważyłem ich przerażone twarze. Nagle po moim ciele przeszły dziwne dreszcze. Odwróciłem wzrok i zamarłem, ponieważ na wysokości mojej twarzy znajdowała się twarz tej dziewczynki. Unosiła się nad ziemią. Nagle przybliżyła swoją twarz do mojej.
– Więc to ty jesteś pierwszym strażnikiem  – Jej głos był strasznie ochrypły. Odsunęła się ode mnie, podniosła rękę do góry. Po chili zamieniła się ona w siekierę. Byłem zbyt zdziwiony, żeby pobiec do moich przyjaciół, żeby w ogóle zaatakować. Uśmiechnęła się psychicznie i się zamachnęła. Czas spowolniał, gdy siekiera była blisko mojej twarzy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Spojrzałem się za siebie i zobaczyłem ciemność, a po chwili ujrzałem twarze moich towarzyszy. Spojrzałem się na kolesia, który nadal mnie trzymał, a okazał się on być jednym z tych ludków w płaszczach. Przeniosłem swój wzrok na dziewczynkę, stała ona w miejscu. Gray użył swoich Lancy, a Erza Blumenblatto. Lodowe lance i miecze przebiły ciało dziewczyny. Ona uśmiechnęła się wyjmując miecz i lód swojego ciała. Podniosła swoją dłoń na wysokość klatki piersiowej. Wszystkie lance i miecze, które wbiły się w ziemię koło niej, zaczęły lewitować, a nakierowane były one w naszą stronę.
– Kurcze, kim jest ta mała? – wyszeptał przestraszony Kioske.
– Ja? – zapytała dziewczynka, przechylając główkę. – Ja jestem, obrońcą miejsca pobytu smoczej kapłanki  –  Zamachnęła się, a w naszą stronę ruszył atak.
Użyłem ryku ognistego smoka, ale stopił on tylko lód. Erza znowu użyła swojego ataku, odbijając miecz o miecz.
– Dobra...koniec zabawy –  powiedział Aimi, spoglądając na nią groźnie. – Chłopcy, czas zacząć walkę.  – Spojrzał się na Koua i na tych dwóch, a następnie dodał:
– Może przestaniecie się już ukrywać?
Gdy to powiedział ci dwaj tajemniczy goście ściągnęli płaszcze.
Moje oczy powiększyły się do granic możliwości, ponieważ jeden okazała się być blondynem o imieniu Yosuke, a drugi ten co mnie uratował okazał się być brunetem, który nazywał się Hikaru.
– Hikaru, możesz przysłać moje cacuszko? – Zadał mu pytanie Aimi, wyciągając rękę w bok. Brązowooki uśmiechnął się i wyszeptał cicho:
– Przestrzeń smoka.
Przy ręce Kioske pojawił się czarna dziura, która po chwili znikła pozostawiając po sobie tylko jego ulubioną gitarę. Kou wyjął miecz z pochwy, rękę Hiromiego zaczęła otaczać woda, zaś Kurai utworzył miecz ze swojej magii. Gray przyjął pozycję do ataku, Erza przywołała zbroję cesarzowej ognia, Jellal zaczął rysować kręg magiczne potrzebne do użycia wielkiego wozu, Wendy szykowała się do użycia swojego ryku smoka, a ja leżałem na ziemi pogrążony w myślach.
– Może to oni przyczynili się do jej zabicia – Pokręciłem przecząco głową. – Przecież oni byli kontrolowani przez tego dupka. Nie muszą być źli, skoro jeden mnie uratował, a drugi pomaga walczyć moim towarzyszom.
Szybko wstałem i użyłem mojego ryku. Wszyscy zaatakowali jednocześnie.
Dym zaczął się unosić, a my czekaliśmy zniecierpliwieni na wynik. Kurz opadł, a naszym oczom ukazała się leżąca na ziemi dziewczynka. Zaczęła płakać, ale tym razem nie płakała krwią, tylko normalnymi łzami, zauważyłem również, że jej oczy miały teraz kolor zieleni. Spojrzała się na mnie z bólem i rzekła cicho:
– Dziękuje.
Zamknęła oczy i znikła, a zaraz za nią pojawiła się wielka świątynia

*******

Gdy tylko wyrwa się zamknęła, po małej zabawie z Nastu, blondyn wszedł do wymiaru Rishy, rozejrzał się dookoła bezgranicznej ciemności i westchnął.
– Znowu muszę ją szukać – szepnął zrezygnowany, i zaczął iść przed siebie.
Po dość długiej wędrówce, zauważył fioletowe światło. Wszedł w poświatę, mówiąc:
– No ile można cię szukać, Ris...ha. – Dokończył niepewnie gdyż jego oczom ukazała się wilczyca i piękna blondynka o czekoladowych oczach. Chłopak stanął w osłupieniu, gdy się otrząsnął ze zdziwienia zrobił pierwszy krok, a Ookami zasłoniła Lucy swoim ciałem.
– Odejdź stąd – zawarczała wściekła.
– Kim on jest? – Blondynka zadała pytanie do Rishy, a wilczyca spojrzała się na nią opuszczając swe fioletowe uszy.
–  Na razie nie możesz wiedzieć, ale później się na pewno dowiesz – Uśmiechnęła się do niej smutno, a Lucy spojrzała się na nią trochę zaskoczona, zaś on uśmiechnął się obolałe i spojrzał się w ziemię, tak, że jego zielone oczy przysłaniała grzywka. Wilczyca wpatrywała w niego swoje ślepia, aż w kocu zauważyła coś czego się nie spodziewała, a dokładnie tego, że po policzku chłopaka spłynęła jedna samotna łza. Łza, której wilczyca nie widziała już od dobrych kilkuset lat.
Stała w szoku, osłaniając Lucy.
– Skoro się tak sprawy mają... – Blondyn odwrócił się plecami do dziewczyn. – To mnie już tu nie ma – Odszedł od nich, a gdy był już dobre kilka metrów od Rishy i Lucy, wyjął gwałtownie miecz, otwierając sobie kolejny portal prowadzący do jego ulubionego miejsca przesiadywania.
Risha westchnęła z ulgą, następnie spojrzała się na blondynkę.
– Posłuchaj mnie Lucy, niedługo zostaniesz przeniesiona do świata gdzie powinnaś żyć. Nikomu nie ufaj, zaufaj dopiero pewnemu smoczemu zabójcy o różowych włosach – Heartfilia spoglądała na nią w milczeniu i w skupieniu, a wilczyca położyła jej dłonie na barki. Spojrzała się w jej oczy. – Proszę zaufaj mi, a wtedy obiecuje, że ta pustka w twojej głowie znowu się wypełni – Uśmiechnęła się ciepło, a brązowooka przytaknęła głową. Risha odeszła od niej i spojrzała się przestrzeń, gdzie Acnologia zniknęła.
– To bardzo niewiarygodne. Pierwszy raz widziałam u niego oznakę utraconej tak dawno ludzkości. Wierzę, że Lucy i Natsu zmienią tą mroczną dwójkę już na zawsze... – wyszeptała, uśmiechając się delikatnie, a do niej podeszła blondynka.

*******
Natsu

Hikaru i Yosuke spojrzeli się smutno na mnie. Podszedłem do nich i położyłem im ręce na barki.
– Dlaczego się ukrywaliście? – spytałem, uśmiechając się, a oni zaskoczeni, spojrzeli na mnie.
– Baliśmy się, po prostu się baliśmy, że nas nienawidzisz – rzekł łamiącym  głosem blondyn.
– Nie było się o co martwić, w końcu nie byliście sobą.
Gdy to powiedziałem, po ich policzkach zaczęły płynąc krystaliczne łzy.
– Kioske, to jakiej magi w końcu używasz? – Zwróciłem się tym razem do brązowowłosego, który ze zdziwieniem się na mnie spojrzał.
– A nie widać?  – Wskazał na uwieszoną gitarę, na swoim ramieniu.
–  Magie gitary  – odparłem szybko, a Aimi uderzył się otwartą dłonią w czoło.
– Używam magii muzyki! – wydarł się zrezygnowany, a ja się zaśmiałem.
– Ciekawa magia – Uśmiechnęła się Scarlet.
– Kioske-san, kiedyś mi zagrasz na gitarze?  – Podeszła do niego Wendy, a ten stanął dumnie, szczerząc się.
– No jasne  – odpowiedział, a Marvel podskoczyła do góry szczęśliwa.
Gdy wszyscy się uspokoili, spojrzeliśmy się na świątynie.
– Idziemy? –  zapytał, podchodząc do mnie Jellal.
– Tak, idziemy.

Kiedy byliśmy w środku przywitały nas egipskie ciemności. Chciałem zapalić moją pięść, ale nagle zapaliły się pochodnie, a ja zdziwiony nadal trzymałem moją pięść nad głową.
– Zapałko, jak to zrobiłeś?
– To nie ja...
– Mów głośniej, bo twojego szczekania nie słyszę  – zażartował.
– Mówiłem, że to nie ja zapaliłem te, cholerne, pochodnie! -wykrzyczałem, a Gray podskoczył przestraszony. Westchnąłem i ruszyłem przed siebie.

Dziesięć minut później.

Maszerujemy cały czas, a w ogóle nie widać końca tego przeklętego korytarza.
– Wiecie co... – zaczął Kioske, a wszyscy się na niego spojrzeli. – ...tak sobie myślę, że tu mogą być jakieś pułapki.
– Jakie znowu puła...ki. – zapytał Gray, stawiając krok do przodu. Gdy jego noga dotknęła podłoża jakaś płytka opuściła się w dół. – Ups. – Dodał zaskoczony, cofając się w tył, a następnie odwrócił się w naszą stronę. – Widzicie, nic się nie stało.
Zamknął oczy, uśmiechając się, a my westchnęliśmy. Gdy otworzył swoje oczy, pobladł.
Zaskoczeni odwróciliśmy się za siebie i również pobledliśmy, ponieważ w naszą stronę zaczęła się staczać ogromna kula.
– Uciekajmy! – krzyknąłem i zacząłem biec, a za mną pobiegła cała ekipa.
Kula zaczęła przyspieszać, kiedy my przyspieszaliśmy.
– Cholera! – wykrzyczał Yosuke, a zaraz dodał: – Nie możemy tego cholerstwa rozwalić za pomocą magii?!
Spojrzeliśmy się na niego zaskoczeni.
– Nie mogłeś tego zaproponować wcześniej?! – Wydarli się wszyscy na blondyna.
Zatrzymałem się gwałtownie i gdy kula była tuż przede mną użyłem pięści ognistego smoka. Niestety, jak tylko uderzyłem kulę, zatrzymała się, a przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Podszedłem chwiejnym krokiem do moich towarzyszy i się uśmiechnąłem, a wtedy właśnie kula znów ruszyła, a my zaczęliśmy uciekać.
– Ten korytarz, chyba nie ma końca – rzekł po pewnym czasie Hikaru.
– Jakbym trwali jednej, wielkiej pułapce  – westchnęła Erza, aż nagle zaczęliśmy upadać w dół, zdziwieni wydarliśmy się na całe gardło, lecąc w bezwzględną ciemność.
**************************************************************************************
Rozdział trochę krótki, ale co tam! Ważne, że w ogóle jest XD
Shiro: Jesteś idiotką i tyle. *przewraca oczami* Nic więcej nie mam do powiedzenia.
Co ty idioto gadasz?!
Shiro: Mówię, że jesteś idiotką! *podchodzi do mnie*
Idiota mówi, że jestem idiotką. No pięknie. *spojrzeliśmy sobie w oczy, wściekli*
Shiro: To jesteś zboczoną, sadystyczną idiotką! *Zaczęliśmy się stykać czołami.*
Co ty gadasz?!
Shiro: Do tego chyba jesteś głucha!
Kioske: Teraz wyglądacie jak byście mieli się pocałować.
Shiro i ja: Że co!? *Krzyknęliśmy razem, a Kioske zaczął się zwijać ze śmiechu. * Agrr! *odwróciliśmy się do siebie plecami*
Wiesz co, lepiej przez okno wyskocz.
Shiro: Właśnie to chciałem zrobić! *podszedł do okna* *No to nara!!  *krzyknął i wyskoczył przez nie*
Idiota to pierwsze piętro...
Kioske: ....
Ach~*wzdycham*
Rozdział pisany w trochę innym stylu niż zazwyczaj, mam nadzieję, że po mimo tego spodoba się wam :3
Nie wiem kiedy pojawi się następny, ponieważ w przyszłym tygodniu na weselę jadę do cioci...albo kuzynki...Guzik wiedzieć XD Ale wiem jedno! Na weselu, na sali spróbuję napisać część, drugiej części One Shotu XD
No niestety, został już nam tylko jeden miesiąc wakacji ;-; Wiem, że każdy się smuci i ubolewa nad tym ;-; Dlatego  życzę wam jak najmilszego spędzenia tego ostatniego miesiąca wolności :3
Chce wam jeszcze polecić wspaniały blog Coco-chan, a oto link do niego:
http://niebieski-krysztal.blogspot.com/
Pozdrawiam was wszystkich!
(Rozdział poprawiony dnia 2.08.2015r. przez Jibril (Nashi-chan) )