środa, 12 listopada 2014

Rozdział 5

Lucy

To właśnie dzisiaj rozpoczną się wielkie zawody.
Ale się ciesze! Ciekawa jestem jakie konkurencje będą. Mam nadzieje, że mi i Natsu trafią się łatwi przeciwnicy, bo jak trafimy na Erze albo Mirajane to już po nas.

Muszę się iść ubrać. -Wyszeptałam i zaczęłam iść w stronę szafy.
Gdy byłam już przy niej wyjęłam mój ulubiony strój, który zawsze się ubieram i zaczęłam myśleć.
Na razie ubiorę się w to. Jak dobrze pamiętam...mistrz powiedział nam po ogłoszeniu o zawodach, że wymyśli dla nas specjalne stroje...Ale zżera mnie ciekawość jak one będą wyglądać.... 
Westchnęłam i wzięłam do rąk ciuchy. Następnie poszłam w stronę łazienki do, której po chwili weszłam. Ubrałam się, umalowałam się, uczesałam się i na koniec z niej wyszłam i zaczęłam iść w stronę pokoju. Gdy byłam w moi pokoju zobaczyłam tam Natsu siedzącego na foteli i czytającego moją powieść. Na ten widok zacisnęłam tylko ręce i pomyślałam.
Ja mu to chyba kiedyś przywalę, ale dzisiaj mu odpuszczę, bo są zawody i mam dobry humor.
Podeszłam do niego szybkim tempem, wyrwałam mu z rąk MOJE opowiadanie, a następnie przywaliłam mu leciutko w głowę  mówiąc.
-Czy ktoś powiedział ci, że możesz to czytać? -Przerwałam chwilkę i znowu zadałam kolejne pytanie. -Ile razy ja ci już to mówiłam? Moją pierwszą czytelniczką ma być Levi-chan.
-Mówiłaś mi to już kilka tysięcy razy. A tak przy okazji... Ohayo Lucy. -Uśmiechnął się do mnie.
-Ohayo Natsu .-Powiedziałam zawstydzona. Szybko się uspokoiłam i powiedziałam:
-Skoro już tu jesteś to zostaniesz na śniadaniu? -Spojrzałam się na niego, a w jego oku zobaczyłam przez chwilę niebezpieczny błysk, a potem tylko się uśmiechnął tak jak ja to kocham i powiedział:
-Bardzo chętnie zostanę tylko zrób DUŻO jedzenia. -Powiedział to nadal uśmiechając się i nacisnął specjalnie na dużo.
Dużo to ja mu zrobię jak przez niego zabraknie mi jedzenia w lodówce .
Pomyślałam i poszłam do kuchni. Przygotowałam potrzebne składniki i zaczęłam robić śniadanie. Oczywiście kiedy je robiłam wiecznie głodny Natsu co chwilę wchodził do kuchni sprawdzając co robię. W tedy rzucałam w niego pierwszą lepszą rzeczą podsuniętą pod rękę, ale musiałam uważać. Przed każdym rzucaniem w niego sprawdzałam czym rzucam. W końcu chciałam go tylko odpędzić, a nie zabić.

Zrobienie takiej ilości jedzenia dla tego głodomora zajęło mi godzinę. Jak skończyłam poszłam do mojego pokoju i zaczęłam rozkładać jedzenie. Natsu zamiast mi pomóc siedział przy stole i obserwował każdy mój ruch kiedy rozkładałam jedzenie. Gdy usiadłam do stołu, Natsu wytarł z kącików ust ślinę i zaczął nakładać i zjadać jedzenie z zawrotna prędkością. Nie minęło pięć minut, a zjadł on już prawie wszystko ze stołu. Nie zjadł jedynie tego co nałożyłam sobie na talerz. Spojrzałam się na niego. Zobaczyłam go masującego się po brzuchu. Nie minęła chwila, a powiedział:
-Lucy ty naprawdę dobrze gotujesz.
Już to kiedyś mówił. -Pomyślałam.
-Dziękuje Natsu. -Uśmiechnęłam się.
Następnie wzięłam wszystkie talerze i poszłam do kuchni. Włożyłam je delikatnie do umywali i zaczęłam je myć jeden po drugim. Gdy skończyłam poszliśmy z Natsu do gildii. Przez całą drogę do niej gadaliśmy. Kiedy byliśmy już blisko niej Natsu minął mnie i jak zawsze potraktował drzwi kopniakiem krzycząc:
-Ohayo!!!!!!!!!
Wszyscy jak tylko weszliśmy do środka jak zawsze się z nami przywitali. Pierwsze co zrobiłam po przywitaniu się z wszystkimi to szukanie wzrokiem kogoś znajomego. Zobaczyłam, że Erza siedzi sama przy barze jedząc swoje ciasto truskawkowe. Podeszłam do niej i gdy byłam już przy niej przywitałam się.
-Ohayo Erza. -Uśmiechnęłam się do niej.
-Ohayo Lucy. -Spojrzała się na mnie, a następnie dodała:
-Co tam u ciebie?
-U mnie nic ciekawego. -Odpowiedziałam jej i zadałam pytanie. -A co u ciebie?
-Wiesz...-zaczęła się rumienić!-...chcę z tobą o czym pogadać,ale na osobności.
-Okey. To chodźmy na zewnątrz. -Uśmiechnęłam się do niej.
Gdy wyszłyśmy usiadłyśmy na jednej z wielu ławek postawionych przed gildą. Wokół panowała nieznośna cisza, która mnie wręcz denerwowała.
-To o czym chciałaś pogadać .
-Na razie tylko ty będziesz o tym wiedzieć...-zarumieniła się jej twarz zlewała się kolorem jej włosów-...ja...chodzę z Jellalem. -Powiedziała to po cichu z wzrokiem z puszczonym w dół, ale i tak zrozumiałam co powiedziała.
-Co?! -Wykrzyczałam. Po chwili dodałam ciszej:
-To spaniała wiadomość Erza. -Przytuliłam ją i powiedziałam. -Dużo szczęścia razem .
-Dziękuje Lucy.
-Dobrze Erza wracamy do gildii.
-Dobrze.
Poszliśmy do niej. Gdy do niej weszliśmy, ruszyłyśmy obie w stronę baru, przy którym po chwili usiadłyśmy i zamówiłyśmy coś dla siebie. Ja sok pomarańczowy, a Erza ciasto.
W trakcie mojego picia i jedzenia cista przez Erze, gadałyśmy.
Przestałyśmy ze sobą rozmawiać gdy dziadziunio wskoczył na blat koło nas. Najwyraźniej chciał coś powiedzieć, ale nikt oprócz mnie i Erzy nie zwracał na niego uwagi. Mistrz zaczął tupać nogą i nic. Zauważyłam po chwili, że na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka.
Chyba jest wkurzony...
Spojrzałam się na Erze, a ona na mnie. Dałyśmy sobie znak i ostatniej chwili zatkałyśmy sobie uszy. Na szczęście zdążyłyśmy. Mistrz krzyknął z całej siły.
-Cisza!!!!!!!!!!!!!!!!
Nagle zrobiło się cicho. Wszyscy,którzy byli obecni w gildii spojrzeli się trochę wystraszeni na dziadziunia.
-Tak więc. -Zaczął mistrz. -Wszyscy co biorą udział w zawodach proszę do mojego gabinetu po stroje. Mamy taki zaszczyt , że zawody są odbywane w tym roku w naszym mieście. Tak więc chodźcie za mną. -Zszedł z blatu i zaczął iść w stronę jego gabinetu.
Tak jak powiedział mistrz wszyscy poszli za nim. Każda para miała inne stroje. Mi i Natsy przypadły akurat jasno żółte. (macie zdjęcie )
Natomiast Gray i Juvia mieli ciemno żółte.
 Erza i Jeall mieli czarne stroje ze złotymi elementami 
(Lepszego zdjęcia nie mogłam znaleźć.)
                                  Zaś Mira i Laxus byli ubrani w stroje odcieniu szarości i czerni.
Już całkiem gotowi, wyszliśmy z gildii i ruszyliśmy w wesołych humorach w stronę areny wybudowanej na obrzeżach Magnolii. Gdy weszliśmy do niej na naszych twarzach był wymalowany zachwyt. Nigdy jeszcze nie widziałam tylu ludzi na oczy.
Trybuny były całe zapełnione przez magów, nie biorących udziału w zwodach i przez zwykłych ludzi. Zaś na arenie gdzie się wszyscy zebrali było kilkadziesiąt magów. Naszych przeciwników.
Nagle tłumy ucichły. Wszyscy w jednej chwili spojrzeli się w miejsce gdzie siedzą sędziowie. Jedno miejsce wśród nich było puste.
Nagle koło nich nastąpił wybuch. Gdy dym opadł pojawił się chłopak o białych włosach i brązowych oczach. Ubrany był zaś w biały garnitur, różową koszulę, niebieski krawat i w białe buty pasujące w całości do stroju. Wszystkie dziewczyny na jego widok zaczęły piszczeć. On tylko uwodzicielsko mrugnął do nich i zaczął mówić:
-Tak więc wreszcie zaczną się zawody. -Jego głos był czysty i aksamitny. -A teraz czas zacząć konkurencie, z racji tego, że jest dużo uczestników w pierwszym dniu zaczną się eliminacje. Już tłumacze na jakich zasadach się to odbędzie. W jednej grupie będzie 8 drużyn dwuosobowych. Każda grupa będzie miała swój numer. Między tymi drużynami odbędą się walki. Na początku przeciwnicy będą losowani. To coś w podobnie mini zawodów. Ten kto wygra finał  przechodzi do następnego etapu czyli do drugiego dnia zawodów. A przegrani odpadają i wracają do domu. Walki będą odbywać się jednocześnie, dlatego osoby walczące będą przeniesieni  do tak zwanego innego wymiaru. Wymiar ten będzie miał formę pola bitwy. Po pierwszym etapie walki czyli z tych pierwszych grup zostaną cztery pary. Między tymi dwoma walkami będzie przerwa dwugodzinna. Między przedostatnim i końcowym etapem będzie również  dwugodzinna przerwa. Jak się domyślacie etapy są trzy. Czy wszyscy rozumieją o co chodzi.
-Hai!! -Krzyknęliśmy wszyscy nawet Natsu, o niego się trochę bałam, że czegoś nie zrozumie, bo w końcu jest trochę nie kumaty.
-Mam jeszcze jedno do ogłoszenia. -Wszyscy znowu skierowali wzrok w jego stronę. -Zaraz zostaną wylosowane osoby walczące w danej grupie, więc się szykujcie. Jak zostaną ukazane, popatrzycie kogo macie wylosowanego w swojej drużynie, ale uważajcie...po pięciu minutach zostajecie przeniesieni.
-Hai!!! -Znowu było słychać krzyki biorących udział.
Nie minęła nawet chwila, a już wiedzieliśmy z kim będziemy w grupie
.Na szczęście lub na nieszczęście. Nie było w naszej grupie Miry ani Erzy, ale byli: Yukino i Orga oraz Yuka i Toby. Yukiego o Toby'ego to się ich wo gule nie boje w końcu już raz ich pokonaliśmy, ale mam obawy co do Yukino i Orgi. Yukino tak jak ja jest Magiem Gwiezdnej Energii, a Orga jest Zabójcą Bogów władającego piorunami. Tak to nikogo innego oprócz nich nie znam, chyba, że należą do jakiejś nieznanej gildii.
Nagle poczułam na sobie cziś wzrok. Zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony  i  nikogo podejrzanego nie zauważyłam. Nie wiem kto to jest, ale...mam co do tego złe przeczucia...
-Lucy...-usłyszałam głos Natsu-...czy wszystko w porządku?
-Tak. -Westchnęłam. -Nie przejmuj się.
-Ale czy na pewno?
-Tak Natsu. Przygotuj się bo zaraz będziemy przeniesieni. -Spojrzałam się na jego uśmiechniętą twarz i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Ale się napaliłem! -Wykrzyczał pełen radości wyskakując w górę.
Za to ja się uśmiechnęłam jeszcze bardziej. Skierowałam wzrok na licznik. Był tam specjalnie umieszczony jak by ktoś zapomniał o czasie.
Zostało jeszcze 30 sekund. Spojrzałam się znowu na Natsu. Po prostu cały ten czas uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Fajnie jest się patrzeć na radosnego Natsu. Bym chciała go widzieć ciągle uśmiechniętego. Jak tak o tym pomyśle to za niecałe pięć dni wyznam mu moje uczucia...Więc te dni mogą być naszymi ostatnimi dniami przyjaźni...Niezależnie od tego czy mi odmówi czy nie nasza przyjaźń się skończy. Nigdy nie będzie taka sama. Jak odwzajemni moje uczucia nie będziemy przyjaciółmi, ale będziemy czymś więcej...A patrząc na to z innej strony jak je nie odwzajemni popsuje się.
Z zamyślenia wyrwały mnie krzyki. Wszyscy zaczęli obliczać od 10 do 1. Gdy byli przy czwórce złapałam Natsu za rękę, żeby jak by co nas nie rozdzieliło.
Po chwili znaleźliśmy się na arenie. Natrafiliśmy na łatwych przeciwników. Natsu rozwalił ich jednym uderzeniem. Ja jak zwykle nic nie zrobiłam.
Po niecałych dziesięciu sekundach znaleźliśmy się z powrotem na arenie. Jak się okazało inni z naszej gildii też dalej przeszli. Z racji tego, że nie wszyscy pokonali pierwszych przeciwników musieliśmy poczekać. Zaczęło mi się nudzić więc poszłam do Erzy, żeby z nią pogadać. Rozmowa minęła nam dosyć szybko, po chwili wszystkie walki były skończone.
Natsu do mnie podszedł i położył mi rękę na ramieniu. Przytaknęłam mu. Wziął rękę z mojego ramienia i zaczął iść przed siebie. Wiedziałam o co mu chodzi,więc ruszyłam za nim. Po chwili stanęliśmy przed ogromną tablicą. Wzrokiem zaczęłam szukać naszych przeciwników. Chwila szukania i jest! Następnej walce walczymy z Toby'm i Yukim. Natsu jak zawsze twierdzi, że będzie to będzie łatwa walka,ponieważ  już raz ich kiedyś pokonaliśmy.
-Znowu na nic się nie przydam. -Pomyślałam i znowu te dziwne uczucie, że ktoś na mnie patrzy.
-Ciekawe kto to jest? A tam nie ma się czym przejmować.
Popatrzyłam się w stronę Natsu. Ten jak zwykle miał szeroki uśmiech na twarzy.
Zostało jeszcze nie całe dwie godziny do rozpoczęcia następnych walk. Mi nie chciało się tutaj siedzieć. Więc zaproponowałam Natsu żebyśmy poszli do gildii. Kiedy mu to proponowałam jak zwykle odezwał mu się jego brzuch. Zawstydzony zaczął się śmiać. Spojrzał się na mnie i złapał mnie za rękę i wyszliśmy z areny, a w mojej głowie pojawiły się takie myśli:
Teraz to po prostu współczuje Mirze bo będzie musiała gotować dla tego głodomora. Zaraz coś mi się przypominało... przecież Mira też bierze udział w zawodach. To kto zajmuje się gildą? Pewnie Kinana ona często pomaga Mirze.
Po krótkiej chwili znaleźliśmy się w gildii. Natsu pierwsze co zrobił po wejściu do niej to puszczenie mojej dłoni i pójście do baru. Gdy tylko Kinana przyszła zaczął on zamawiać tyle jedzenia, że współczuje jej. Usiadłam koło Natsu i zaczęłam wszystko obserwować. Gdy Kinana wróciła nie było jej nawet widzieć. Wyszła chwiejnie z zaplecza z kilkudziesięcioma talerzami pełnymi jedzenia!
A Natsu? Gdy tylko Kinana ułożyła jedzenie na stole, Natsu zaczął je pochłaniać z prędkością światła. Jeden talerz po drugim. Na moją twarz wpłynęło zdziwienie. Gdy skończył jeść jedną porcje, zamawiał drugą.
Ile jeszcze czasu nam zostało? Westchnęłam i spojrzałam się na zegarek. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Za dziesięć minut mamy być na arenie!
-Natsu!! -Krzyknęłam i odeszłam od baru.
Ten się tylko na mnie spojrzał. Momentalnie zaczęłam się śmiać. Wygląda teraz tak śmienie. No mówię wam. Jego poliki były takie jak u chomika.
-O co chodzi Lucy? -Powiedział to po przełknięciu jedzenia.
-Szybciej to jedz, bo za dziesięć minut mamy być na arenie!!!
Popatrzył się na mnie chwilę i krzyknął:
-Mogłaś mi to powiedzieć...szybciej Lucy!
Szybko wstał, złapał mnie za rękę i zaczął biec. Ja próbowałam za nim nadążyć, ale on mnie ciągnął za sobą. Po chwili byliśmy już na miejscu. Jak się okazało zdążyliśmy na czas. Zostały jeszcze trzy minuty.
Rozejrzałam się po arenie i już można było zauważyć mniej osób po pierwszej rundzie. Tylko trzeba czekać teraz na następną. Spojrzałam na tablice, kto z kim walczy w grupie.
Wiem z kim my walczymy, ale nie wiem z kim walczą nasi przyjaciele. Nikt inny oprócz Erzy i Jealla nie mają nikogo z innych gild w swojej grupie. Tak więc  Erza i Jeall trafili na Ichiy'e i Nichiy'e. To będzie ciekawe. Ta dwójka jest straszna. Te jego perfumy... jeszcze razy dwa. Współczuje Erzie i Jeallowi.
Bym dalej tak myślała, ale z zamyśleń wyrwał mnie głos Natsu.
-Lucy zaraz zaczynamy. -Powiedział to z uśmiechem.
Złapał mnie za rękę i zaczęli obliczać.
Ciekawe czy kiedyś się im to obliczanie znudzi?
Gdy przy obliczaniu byliśmy przy piątce uścisnęłam mocniej rękę Natsu. On spojrzał się na mnie, a ja na niego. Następnie uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój uśmiech swoim. Przenieśliśmy się.
Tym razem przeniosło nas do przepięknej leśnej krainy.

Nie mogłam jej już dłużej podziwiać bo zaraz Toby się na mnie rzucił!
Z skąd on się pojawił?!
-O nie ominęłaś mój atak!
-No widzisz.
Co za idiota.
-Nie wkurzaj mnie *wolf*! Poznaj moją moc....Super Paraliżujący Pazur Mega Mega Meduzy! *wolf*

Stanął przede mną i się zaczął na mnie patrzyć.
Czemu nie atakuje?
 Nagle powiedział:
-Teraz to nie zgadniesz!
Spojrzałam się na niego jak na wariata.
-Jaka moc jest ukryta w moich pazurach.
Strzeliłam sobie facepalm.
Czy on jest takim idiotą, czy tylko udaje?
-Paraliżują. -Odpowiedziałam mu szybko.
Ten zrobił zdziwioną minę i powiedział:
-Skąd to wiedziałaś. *wolf* Tylko ten w różowych włosach to zgadł. *wolf*
-To musiałeś walczyć z samymi idiotami. -Powiedziałam cicho.
-Coś mówiłaś? -Spytał mnie się, a ja mu szybko powiedziałam:
-Że coś tu masz. -Pokazałam mu na tył pleców.
Ten idiota się tam dotknął i pokonał się.
-Co za idiota. -Szepnęłam.
Ciekawe gdzie jest Natsu? Ten głupi idiota Toby mnie z nim rozdzielił.
Zaczęłam rozglądać się dookoła. Nigdzie go nie mogłam zauważyć. Aż nagle przeleciał koło mnie Yuka. Stałam w miejscu zdziwiona. No mówię, ale się przestraszyłam! Stoję nadal w miejscu, a koło mnie tym razem wyleciał Natsu. Szybko się uspokoiłam. Spojrzałam się na naszego przeciwnika. Nie podnosi się...Pewnie Natsu go pokonał.J uż zaczęłam iść w kierunku Natsu, a nasz przeciwnik się podnosi. Cofam się, a Natsu w między czasie użył swojego ryku smoka.
-Cięcie. -Powiedział to przed dostaniem atakiem Natsu.
Magia Natsu rozproszyła się. Zauważyłam, że on skupia się tylko Natsu.
Pewnie nie wiedzą, że tu jestem. 
Wyciągam zloty klucz i wyszeptałam:
-Otwórz się bramo do lwa: Loki.
Mój przyjaciel pojawił się i powiedział:
-O! Hej Lucy. Dawno się nie widzieliśmy. Czy zabrakło ci mojej miłości? -Poprawił swoje okulary.
-Przestań gadać i idź pomóż Natsu, ale zakradnij się do nich po cichu.
-Okey Lucy.
Powiedział to i zaczął zakradać się do wroga. Po chwili był przy nim i go zaatakował. Niestety on się podniósł. Yuka chciał się rzucić na Lokiego, ale nagle usłyszałam Natsu .
-Odsłoniłeś się. -Wyskoczył za przeciwnikiem w górę. Uśmiechnął się i  krzyknął:
-Pięść Ognistego Smoka!
Atak tym razem dosięgnął przeciwnika. Yuuka wylądował na ziemi. Minęła chwila. Nie podnosi się! Wygraliśmy! Szybko odesłałam  Lokiego i podeszłam do Natsu. Uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie i wróciliśmy z powrotem na arenę.
******************************************************************************************
Koniec rozdziału piątego, ale się z nim męczyłam. Mam nadzieje, że nawet może być ;)
Następnym rozdziale mam w planach opisać trochę walkę Jealla i Erzy.
Nie wiem kiedy się pojawi. Możliwe, że przyszłym tygodniu. Chodź nigdy nic nie wiadomo :P
Jeżeli chcecie zobaczyć jak wygląda nowy sędzia, zapraszam do zakładki bohaterowie ;)
A i jeszcze coś. Sędziowie są  tacy sami jak na Igrzyskach Magicznych, no oprócz tego jednego ;)
To do zobaczenia ludziska :D

8 komentarzy:

  1. Woha ! :D Wygrali... Ale idioci... xd
    xD Hahah... :D
    Ty mnie zawsze rozśmieszysz :D
    Pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Głupi idiota xD Ale serio, ten tekst Lokiego... "Czy zabrakło ci mojej miłości?"
    *facepalm*
    Ten dziad mnie wkurza *-* Chcę Zerefa (to moja ulubiona postać z Fairy Tail) :3 :3 :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zeferek nie długo *O* o rety. Toby najlepszy dać się tak pokonać :I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toby to Toby XD Go nigdy nie ogarniesz XD
      Dzia za koma :D

      Usuń
  4. Świetny rozdział, strasznie bawiła mnie głupota Tobiego oraz wiecznie głodny Natsu.
    Widziałam za ledwie może 2 błędy orto? Ale to nic! Ważniejsza jest fabuła!
    Igrzyska strasznie ciężko się opisuję, więc podziwiam Cię za tak dokładnie opisy.
    Pozdrawiam i przesyłam wenę ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głupota Tobiego zawsze śmieszy XD
      2 błędy ortograficzne 0-o później będę musiała ich poszukać XD
      Cieszę się, ze opisy ci się podobają, chociaż mi często mówią, że u mnie opisów jest bardzo mało XD
      Dzia za koma i wenę :3

      Usuń