Mrok, jasność, ciemność.
Życie, śmierć, spoczynek.
Miłość, rozpacz, życie.
Wszystko łączy się wspólną całość.
Gdy miłość okażę smutkiem się.
Gdy serce zatrzyma się.
Dwa istnienia zginą z ziemi tej.
***************
Jestem światłem w ciemną noc.
Znasz mnie lecz, gdy mnie spotkasz zapomnisz o mnie.
Tylko rok mnie możesz znać, tylko rok.
Później znowu zmienię się w mrok, później znowu żyć będę, później znowu umrę i odpocznę.
Znowu będziesz znał mnie przez rok.
Tylko tym razem zakochasz się.
Tylko tym razem rozpaczać będziesz.
Tylko tym razem żyć będę?
Lecz gdy miłość ma smutkiem okażę się. Serce me zatrzyma się znów i tym razem nie jedno, lecz dwa istnienia zginą ziemi tej.
Co się stanie gdy ty zakochasz się w innej? Co się stanie?
Nie wiem, lecz...
Pewnie krąg zatoczy się znowu.
Pewnie znowu zginiesz ty, co nic nie będziesz pamiętał i ja co znika co rok.
Tym roku po raz ostatni się spotykamy. Tym roku po raz ostatni się widzimy. Jeżeli nie pokochasz mnie, to poświęcę się. By twoje życie dalej szło. Byś ty dalej żył i byś pamiętał o mnie. O tej co znika co rok. O tej co zapominasz co rok. O tej co ginie, co rok...
A ja wciąż będę śpiewać pieśń. Zapomnianą pieśń, którą znam ja i wyłącznie tylko ja.
Mrok, jasność, ciemność.
Życie, śmierć, spoczynek.
Miłość, rozpacz, życie.
Wszystko łączy się wspólną całość.
Gdy miłość okażę smutkiem się.
Gdy serce zatrzyma się.
Dwa istnienia zginą z ziemi tej.
***************
Cały czas myślę, że o kimś zapominam.
Cały czas myślę, że ja to nie ja.
Cały czas myślę, że żyję dzięki komuś, że żyję dzięki tej dziewczynie ze snu, który śni mi się każdej nocy.
Chce pamiętać, lecz nie mogę.
Chcę sobie przypomnieć, lecz na próżno.
Chcę pamiętać złoto-włosom piękność, ze snu.
Chcę pamiętać, lecz nie mogę.
Wszystko rozpoczyna się znowu.
Cały czas myślę, lecz odpowiedzi ciągle brak.
Chcę przypomnieć coś sobie, lecz nie mogę.
Ale czuję...
Czuję, że znów spotkam tą osobę z mojego snu.
***************
Wiem, że on chcę pamiętać mnie.
Ukazuję mu się ciągle we śnie.
On być może pamięta mnie.
Chodź myślę o nim każdego dnia i każdej nocy, to czuję, że koniec naszej wspólnej historii zbliża się.
Koniec pieśni mej. Tylko gdzie ona zatrzyma się.
Tylko czy znowu spotkam go.
Tego o włosach kolorze kwiatów wiśni.
Tego co w sercu mam, już od wieków.
Tego co kocham od niepojętnych dziejów.
Znowu zacznę śpiewać swą pieśń. Tą pieśń co znam tylko ja i wyłącznie ja. Zamykam oczy i znów śpiewam w ciemności tej. Czekając na dzień kiedy spotkam go.
***************
Po raz kolejny słyszę jej śpiew w śnie mym.
Czemu taki smutny jest? Czemu nie widzi mnie?
Nagle widzę ją jak spogląda na mnie, a moje serce przyśpiesza.
Wiem, że to wydarzyć się nie powinno. Wiem, więc dlaczego widzę Cię i pamiętam twój piękny uśmiech. Boję się, że jak się obudzę, znów zapomnę o tobie. Chcę cię poznać. Chcę usłyszeć jeszcze raz twój piękny śpiew.
Uśmiechasz się do mnie, ale czemu łzy spływają po twoich policzkach?
Czemu znowu oddalasz się?
Czemu?
Czemu nie dasz mi się ciebie poznać?
Zaczynam biec w twoim kierunku. Zatrzymałem się na przeciwko ciebie, wyciągając mom dłoń z uśmiechem.
Chcesz ją chwycić, lecz nie możesz, bo znowu znikam.
Widzę znowu twój uśmiech i łzy.
Budzę się, ale czy zapomnę?
Czy zapomnę o tej piękności?
***************
Łzy znowu spływają po mych policzkach.
Nie chcę by zapomniał, ale czas się zbliża.
Czas na zakończenie tego kręgu.
Kocham go, lecz nie wiem kogo on kocha.
Chcę, żebyś kochał mnie i tylko mnie, lecz wiem, że to nie możliwe, bo ja zniknę... Dla ciebie.
Dla twojego życia.
Zniknę już na zawszę i pamiętać będę ciebie i tylko ciebie.
Spotkamy się znowu, tylko tym razem nie w śnie, tylko na żywo.
Czas ucieknie, ale ja pamiętać będę tylko Cię.
Niedługo znów się zobaczymy.
Znowu będziemy razem spędzać nasz ostatni wspólny czas. Więc proszę nie zapominaj o mnie...
***************
-Aa! -Krzyczę spadając z hamaka na ziemię. Po moim czole spływają kropelki potu. Łapię się za głowę, wplątując palce miedzy różowe włosy.
-Sen? -Szepcze i rozglądam się po moim domu. Spoglądam w okno z bólem serca.
Znowu czuję, że o czymś zapomniałem. -Pomyślałem i wstałem z miejsca patrząc się nadal przez okno.
Gdy patrze się w słońce widzę piękne złote włosy i sylwetkę jakieś dziewczyny.
Ciekawe czemu? -Myślę znów i idę do kuchni, w której siedzi Happy jedząc jakąś rybę. Makrelę, tuńczyka, łososia? A tam nie ważne!
-Ohayo Happy! -Przywitałem się z uśmiechem podchodząc do niego.
On spojrzał się na mnie obrażony nadal jedząc swoją rybę.
-Co ci jest kotku? -Spytałem się go patrząc na niego.
On dokończył jeść i powiedział:
-Wiesz, która godzina.
-Tak koło 11.
-Nie!!! -krzyknął wzlatując na wysokość mojej twarzy, a zaraz powiedział:
-Jest prawie 14. Dobudzić cię nie mogłem.
-Przepraszam, miałem bardzo dziwny sen. -Powiedziałem łapiąc się za tył głowy.
-A jaki? -Spytał się mnie zaciekawiony patrząc się w moje oczy.
-A wiesz, że nie pamiętam. -Powiedziałem, a Happy biedulek o mało co gleby nie zaliczył.
-Wiesz co. -Wysyczał wściekły, a następnie powiedział, a raczej wykrzyczał:
-Nie odzywaj się do mnie Natsu~
! -Wyleciał z naszego domu, a ja wybiegłem szybko na zewnątrz krzycząc:
-Przepraszam Happy!! -Westchnąłem i powiedziałem z z rezygnacją głosie:
-A tam nie ważne. -Wszedłem do domu zamykając za sobą drzwi, o które się następnie oparłem.
-Sam bym chciał pamiętać ten sen. -Powiedziałem smutno i spojrzałem się smutnym wzrokiem przed siebie. Następnie ruszyłem się przebrać, później zjadłem śniadanie? Śniadaniem to można nazwać...To chyba obiad powinien być, ale dla mnie to śniadanie. Następnie ruszyłem do gildii. Wszedłem do niej w wielkim stylu, krzycząc:
-Wróciłem!
Wszyscy się ze mną przywitali, mój wzrok przykuła pewna dziewczyna siedząca przy barze. Miała długie złote włosy sięgające jej za barki, ubrana zaś była w białą suknie.
Siedziała do mnie tyłem. Zacząłem iść w jej kierunku. Ustałem za nią i powiedziałem z uśmiechem:
-Hej! Nazywam się Natsu, a ty jak się nazywasz.
Ona odwróciła się w moją stronę, a ja zaniemówiłem, ponieważ była tak piękna.
Jej jasna skóra i brązowe wielkie oczy komponowały się idealnie z złotymi włosami. Wydaję mi się jakaś znajoma, ale gdy tylko sobie próbuję przypomnieć boli mnie głowa.
-Mam na imię Lucy. -Powiedziała uśmiechając się do mnie, a moje serce szybciej zabiło. Szybko odwróciłem głowę, żeby ukryć przed nią swoje rumieńce.
-Hihi. -Usłyszałem chichot Happyego. Zacząłem się rozglądać, aż usłyszałem nagle nad sobą:
-On ja luuuubi!
Podskoczyłem do góry z chęcią złapania kota, a on zrobił unik, przez co wylądowałem z twarzą w ziemię. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. Spojrzałem się na Lucy, ze łzami w oczach masując obolały nos, ona jak reszta również się śmiała. Gdy zauważyła, że się na nią patrzę uśmiechnęła się do mnie promienie, a ja znowu się zarumieniłem. Tylko tym razem schowałem twarz w szaliku. Ona nagle wstała z krzesła, ustała na przeciwko mnie, wyciągając w moją stronę rękę. Spojrzałem się na nią zdziwiony, a ta uśmiechnęła się przechylając głowę w bok i powiedziała:
-No dalej pomogę ci wstać.
-Wstać? -Spytałem się jej zaskoczony.
-No w końcu siedzisz. Uważaj, bo wilka złapiesz.
Rozejrzałem się wokół siebie i miała rację. Ja siedzę! Myślałem, że dawno wstałem!
Pomyślałem i chwyciłem zażenowany swoją głupotą jej rękę, a ona pomogła mi wstać.
-Dziękuję. -Powiedziałem już stojąc.
-Nie ma sprawy! -Powiedziała z uśmiechem ukazując swe białe ząbki.
Znowu się rumienie! Cholera! -Wykrzyczałem w myślach, odwracając się przy tym, kucając i łapiąc się za głowę.
-Haha! Co ci jest płomyczku! -Wykrzyczał Gray śmiejąc się, a ja spojrzałem się na niego szybko i zobaczyłem jak wyciera z kącików oczu łzy.
Wstałem na równe nogi i zacząłem biec w jego stronę.
-Lodówko!!! -Krzyknąłem zapalając pięść, a ten spojrzał się na mnie szokowany. Chciał zrobić unik, ale nie zdążył i dostał w pięścią w brzuch. Pod wpływem mojego uderzenia wylądował na zewnątrz przebijając ścianę, a ja uśmiecham się tryumfalnie i zaczynam się śmiać, łapiąc się za biodra.
-Przesadziłeś! -Krzyczą wszyscy, a ja nadal się śmiałem.
Kilka dni później...
Zaprzyjaźniłem się z Luce, codziennie chodzę do jej mieszkania i nawet zaproponowałem jej dołączenie do mojej drużyny. Na co ona, na początku moją propozycją była zdziwiona, ale jednak ją zaakceptowała.
Te kilka dni spędziłem zabawnie, radośnie i przyjemnie. Sny, które zapominam już mi się nie śnią. Ciekawe dlaczego?
Dzisiaj cała moja drużyna, czyli : Ja, Lucy, Erza, Gray, Wendy, Lisanna, Carla i Happy idziemy na naszą kolejną wspólną misję. Nie wiemy na czym ona polega. Mamy dowiedzieć się szczegółów, dopiero u zleceniodawcy, ale wiemy jaka jest nagroda. Wynosi ona 800.000 klejnotów, czyli każdy dostanie po 100.000 klejnotów.
Moja nowa przyjaciółka zaprzyjaźniła się prawie ze wszystkimi. Jedyną osobą była moja obecna dziewczyna Lisanna. Kiedy powiedziałem Luce, że chodzę z Lis, ona jakoś posmutniała. Gdy widziałem jej smutek tak jakoś serce mnie bolało. Chciałem w tedy, aby nie była smutna. Być może zakochałem się w niej. Wybacz Lisanno.
Dojechaliśmy do miasta Elesko. Jest to ogromne miasto portnicze gdzie znajdują się największe i najpiękniejsze statki. Tam właśnie mieszka nasz zleceniodawca, ale gdy myślę tylko o statkach robi mi się nie dobrze...
-Natsu wszystko w porządku? -Blondynka i białowłosa zadały mi wspólnie pytanie.
-Hai. -Odpowiadam dziewczyną po dojściu do siebie i ruszyliśmy dalej przed siebie. Szliśmy jeszcze spory kawałek drogi. Erza szła przed nami, a ja zastanawiałem się nad jedną istotną rzeczą, a mianowicie...skąd Lucy pochodzi.
Doszliśmy do ogromnej posiadłości. Wielka majestatyczna budowla wyglądająca niczym zamek, którą ogradzała wielki mur, żeby wejść na teren posiadłości, trzeba przejść przez wielką równie majestatyczną jak cała budowla, bramę, która była bardzo ozdobna. Na samym jej środku widniał znak, przestawiający smoka i gwiazdę.
-Wow. -Powiedzieli wszyscy, oprócz mnie i Luce.
Złapałem się za klatę piersiową ściskając kamizelkę w okolicy serca. Czemu czuję, że znam skądś tą budowlę. Czemu czuję, że znam ten herb.
Westchnąłem i spojrzałem się na Lucy, która smutnym wzrokiem wpatrywała się w smoka i gwiazdę. Nagle brama się otworzyła, jako pierwszy ruszyłem przed siebie, a za mną reszta. Szedłem bardzo szybko, tak jak bym rzeczywiście znał cały ten zamek na pamięć. Weszliśmy do środka, stał tam lokaj.
-Czekałem na was. -Ukłonił się i spojrzał się na nas, a następnie się uśmiechnął. Później się wyprostował, odwrócił i zaczął iść. Wszyscy nadal stali w miejscu. Zatrzymał się, znowu się odwrócił w naszą stronę i powiedział:
-Proszę iść za mną.
Przytaknęliśmy głową i zaczęliśmy iść za nim.
Szliśmy długimi krętymi korytarzami, na każdej ścianie co chwilę były powieszone obrazy, ale niestety każdy był zasłonięty. W końcu doszliśmy do wielkiej sali gdzie siedział odwrócony do nas tyłem nasz zleceniodawca.
-Przyprowadziłem ich paniczu.
-Dziękuję.
Osoba siedząca wstała i odwróciła się w naszą stronę. Był to dość dobrze zbudowany chłopak.
Miał blond włosy z różowymi pasemkami, a jego oczy były zielone. Ubrany był zaś w czarny garnitur.
Nasze oczy się spotkały, a na jego twarzy skradło się zdziwienie. Uśmiechnął się i powiedział:
-Nazywam się Hotaru. Mam 16 lat i to ja jestem waszym zleceniodawcą.
Nie wiem czemu, ale jego uśmiech jest mi tak bardzo znajomy.
Pomyślałem i spojrzałem się w smutny, na Lucy.
-Wasze zadanie polega na odnalezieniu dwójki ludzi.
-A jak mamy ich odnaleźć? -Spytała się go Erza, a on spojrzał się na nią i powiedział:
-Znajdziecie ich na podstawie tej legendy.
-Jakiej legendy? -Powiedział tym razem Gray.
-Dacie mi dokończyć. -Spojrzał się na nich, a oni przytaknęli głową na zgodę. Hotaru przełknął ślinę i kontynuował:
-Legenda brzmi tak:
Ta dwójka losy wspólne ma, lecz co roku rozdzielają się one.
Ona wciąż pamięta go, lecz on zapomina o niej.
Tym roku drogi ich przecinają się po raz ostatni.
Po raz ostatni się oni widzą.
Po raz ostatni ona i on się kochają.
Ale ich wspólne życie nie jest jakąś bajką.
Chłopak już dziewczynę ma, a ona rozpacza.
Dziewczyna co go kocha, zastanawia się.
Zastanawia się gdzie jej pieśń zatrzyma się.
Czas dla nich i dla wszystkich w kółko inaczej biegnie.
Lecz on nie odczuwa tego.
Dni coraz mniej, a ona ochronić go pragnie.
Ochronić go pragnie od śmierci.
Skończył mówić. Wszyscy stanęli szokowani, spojrzałem się na niego, a w jego oczach zobaczyłem kilka łez. Szybko je wytarł i powiedział stanowczo:
-Macie ich znaleźć za wszelką cenę.
-Jaki mamy czas? -Zadała pytanie znowu Erza.
On zamknął oczy, otworzył je, poszedł do okna i spojrzał się przez nie, a następnie powiedział stanowczo:
-Macie kilka dni. -Odwrócił się w naszą stronę i powiedział z uśmiechem:
-Odnajdziecie ich bardzo szybko. Gorzej będzie z tym, żeby oni byli razem, żeby ona przeżyła.
-Czemu ci tak na tym zależy? -Spytałem się go, a ten znowu się uśmiechnął i powiedział:
-Dowiecie się w swoim czasie. Kurai. -Zwrócił się do lokaja, a zaraz dodał:
-Zaprowadź ich do ich pokoi.
-A nie masz więcej wskazówek? -Pyta się go Lisanna.
On uśmiechnął się chytrze, spojrzał się na nią groźnie i powiedział:
-Złoty i różowy.
Spojrzeliśmy się na niego szokowani i wyszliśmy z pomieszczenia. Ruszyliśmy za lokajem.
On wie więcej niż nam się wydaję.
Pomyślałem i spojrzałem się na chwilę za siebie.
Czas pominięty...
Leże na łóżku, patrze się na sufit i na piękny kryształowy żyrandol.
Myślę, że wszystko jest jakieś dziwne. Ta posiadłość, którą jak by skądś kojarzył. Ten chłopak, którego czuję, że skądś go znam i ostatnia rzecz. Najważniejszą dla mnie, a mianowicie Lucy...
Gdy ona się pojawiła, poczułem, że moja więź z Lisnną spadła, że ona nie jest moją miłością, a jest nią brązowooka. Muszę jeszcze trochę poczekać. Muszę być na 100% pewien mojego wyboru.
Westchnąłem, przewróciłem się na prawy bok, przykryłem się kołdrą i zasnąłem.
Ostatni dzień poszukiwań...
Przez te kilka dni coś zrozumiałem.
Zrozumiałem, że kocham Lu, a nie białowłosą.
Ale boję się jej to wyznać.
Boję się...
Dzisiaj postanawiam zakończyć z Lisanną. Po zachodzie słońca powiem jej, że z nią zrywam. Powiem jej również przepraszam.
Wieczór.
Pół godziny przed zachodem słońca.
Dzisiaj mija ostatni dzień naszego poszukiwania.
Poszukiwania dwójki z legendy, których jak dotąd nie odnaleźliśmy. Moja nowa miłość podczas naszych poszukiwań nic się nie odzywała.
Przed chwilą była ona z nami, ale po prostu znikła. Słońce zbliżało się ku zachodowi, a ja biegałem po całej posiadłości szukając ją. W końcu wbiegłem na jakąś polanę. Na środku owej polany znajdowało się jezioro.
Wszedłem na łąkę i spojrzałem się przed siebie. Ujrzałem Lucy stającą nad jeziorem. Przyglądałem się jej w ogromnym skupieniu.
Bym chciał wiedzieć o czym myśli. Bym chciał wiedzieć również, dlaczego jest taka smutna.
Zrobiłem krok w przód i przypomniał mi się mój sen, który mi się śnił dzień przed przybyciem blondynki.
Złąpałem się za kamizelkę w okolicy klatki piersiowej.
Teraz wiem.
Teraz wiem, że to była ona.
Zacząłem iść przed siebie w jej kierunku.
Wspomnienia ze snu wracały.
Podszedłem do niej. Spojrzałem się na nią, a ona się odwróciła i uśmiechnęła się do mnie.
-Au... -Wyszeptałem, bo poczułem ogromny ból głowy. Złapałem się ręką za głowy i przymrużyłem oczy.
Zobaczyłem siebie i Lucy, przed posiadłością. Trzymałem ją za rękę, spojrzałem się w tedy w jej oczy i uśmiechnąłem się. Weszliśmy do posiadłości, która wyglądała całkiem inaczej. Była bardzo ładna, wszystko wyglądało na nowe.
Słońce zbliżało się ku zachodowi...
Poczułem większy ból, a przez moją głowę przeszedł kolejny obraz.
Tym razem całowałem się z moją wybranką serca, ale nasz pocałunek przerwał mały szkrab. Był to Hotaru...nasz syn. Wziąłem go na ręce i zacząłem się z nim kręcić wokół własnej osi, a on się śmiał w niebo głosy. Dopiero teraz zauważyłem obrączki na naszych palcach.
Słońce już połowie znika za horyzontem...
Przypomina mi się nasza klątwa. Klątwa, która sprawia, że giniemy i zapominamy o sobie, że ja zapominam.
Chociaż my rzeczywiście nie giniemy. Tylko przechodzimy w roczny sen do innego wymiaru. Uświadamiam sobie, że ostatnio się coś zmieniło, a było tym to, że żyłem tym świecie dłużej, bez niej.
Ból głowy już znikł. Podbiegam do niej i patrze się w jej oczy.
Słońce prawie zachodzi...
Zbliżam nasze twarze. Po jej policzkach płynom łzy, ale nie wiem, czy są to łzy szczęścia, czy łzy smutku.
Słońce prawie znika za horyzontem...
Całuję ją, czuję jej słodki smak, ale coś się dzieję.
Przerywam pocałunek i patrzę się na nią.
Ona znika...
Łzy spływają po mych policzkach.
-Kocham cię. -Mówię, ale jest już za późno.
Słońce zaszło. Łzy zaczynają mocniej płynąć. Podchodzę do niej i ją przytulam.
Ona coraz bardziej znika.
-Ja też cię kocham Natsu. -Słyszę jej cichy głos. Przygryzam dolną wargę i uściskam ją mocniej, a ona coraz bardziej znika. Czuję jej łzy na mojej kamizelce, a od jej osoby ulatuję złoty pył. Złoty pył jak jej włosy.
Zamykam oczy, ale po mimo tego łzy nadal płyną.
Czuję, że mój uścisk się poluźnił.
Otwieram oczy...
Zaciskam dłonie w pięści i patrze się na złoty pył.
Na ten pył co pozostał po niej.
Na ten pył niesiony przez wiatr i mieniący się w ciemności.
Upadam na kolana i zaczynam głośno płakać.
Ale jedno mnie cieszy.
To, że pamiętam o niej, po mimo zachodu słońca.
Dzięki temu będę maił ją w sercu, do końca moich dni.
Dzięki temu będę pamiętał nasze wspólne chwilę.
Dzięki temu będę ją kochał po wieki.
*****************************************************************************************************
Jest to One Shot, który napisałam na konkurs do Nashi-chan ^-^ Od razu macie linki do jej blogów:
blog 1 -jest to blok, na którym jest konkurs, blog 2, blog 3, blog 4
Napisałam go w ferie o-0 Chyba tak gdzieś koło tego XD
Mam nadzieję, że wam się podobał ^-^
PS Znowu przypominam XD Robię szablony na zamówienie XD
Macie nawet jeden wolny:
Jak wam się podoba ? Jeśli go chcecie pobrać, proszę najpierw zgłosić mi, że chce się ten szablon i dać linka do swojego bloga tutaj, bądź w zakładce zamów szablon ;) . Proszę po wgraniu szablonu na swojego bloga dać info, że to ja zrobiłam ten szablon z linkiem do mojego bloga, bądź wstawić mój button z linkiem na mojego bloga XD
Ale proszę mnie poinformować o ściągnięciu, bo w tedy usunę link do pobrania ;)
Ale muszę wam przyznać z tego szablonu nie jestem za bardzo zadowolona >-< , ale może komuś się spodoba ^-^
PS To nie jest ten One Shot, co decydowaliście o paringach i gatunkach, ale chociaż dramat, romans i tragedia jest XD