sobota, 24 grudnia 2016

życzenia!

 Dużo zdrowia i miłości. 
Dużo szczęścia i prezentów.
Dla Happy'ego rybek wiele!

Dzisiaj szczęście na waszych twarzach ma witać,
Uśmiechów gromkie brawa, 
Serca ciche bicie oraz śmiechy rodzinne.

Lucy ugości Cię w swoich progach.
Natsu ognia ci zażyczy, po czym spali Ci świeczniki.
Erza da Ci kawałek ciasta, swego kochanego truskawkowego
I przywali Grey'owi, który w gaciach znów paraduje. 

Wszystkiego najlepszego, życzy wam Domi!
 
PS nie umiem pisać życzeń, dlatego wybaczcie XD
 

niedziela, 23 października 2016

Przepraszam...

Chciałam dodać rozdział 28.10, ale niestety nie pojawi się w ten dzień, gdyż Domi, zrobiła coś głupiego...
Jak kopiowałam z telefonu napisane 3/4 rozdziału, to nagle przez przypadek ( jak ściął mi się telefon) nacisnęłam przycisk ,,usuń", zamiast ,,kopiuj" przez co nie mogę przywrócić utraconej części ;-;
Żebyście widzieli moją minę kiedy to zauważyłam...
Shiro: Była przekomiczna, otworzyła szeroko usta i oczy, gapiąc się na telefon, który po chwili upuściła...
Nie powiem wam, troszeczkę się załamałam, gdyż był to jeden z ważniejszych rozdziałów, a wcześniejsze do niego plany zdążyłam już usunąć i muszę jeszcze raz wszystko napisać...ale nie będę was okłamywała będzie, to dość trudne zadanie ;-; 
Ale obiecuje z ręką na sercu, że w połowie, bądź pod koniec listopada coś się pojawi!

Bez dłuższego przedłużania, pozdrawiam was i proszę o cierpliwość i wybaczenie T^T

sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział 27

W poprzednim rozdziale:
- Luce...-wyszeptałem szczęśliwy, ale ona nawet się na mnie nie spojrzała, jej brązowe oczy nawet nie po kierowały się w moją stronę.
- Kto by pomyślał, że żyjesz - Acnologia spogląda na moją ukochaną. - Jak sądzę, ta wilczyca cię uratowała - zaśmiał się cicho, idąc w jej stronę.
- Nie twój interes - powiedziała groźnie.
*****
Wkurzona wcześniejszymi poczynaniami chłopaka, dziewczyna, prychnęła obrażona otwierając portal do którego po chwili weszła, pozostawiając zdekoncentrowanego chłopaka samego. Po krótkiej chwili stania, chłopak złapał się za tył głowy i przeczesał palcami swe blond włosy.
- Może zniszczę jakąś wioskę - westchnął, zaś następnie z uśmiechem, który pojawił się na jego twarzy, ruszył w stronę zachodzącego słońca.
***** 
*****
Przed bramą gildii

Stanęliśmy przed naszym domem, miejscem gdzie każdy członek mógł znaleźć schronienie. Kiedy przekroczymy próg budynku, oficjalnie zakończy się nasza misja, na której okazało się, że Lucy jednak żyje. Wcześniej omówiliśmy z ekipą, że ja z blondynką wejdziemy ostatni, aby zrobić taką małą niespodziankę całej naszej rodzinie. Do tego wszyscy byliśmy ciekawi ich min, ale to tylko taki mały szczegół.
Kiedy tylko Gray trzymający klejnot, Erza, Jellal, Wendy, Kioske, Kou, Emilly , Yosuke, Hikaru, Shiro (który zamierza dołączyć do naszej rodziny) oraz exceedy weszli do gildii, można było od razu usłyszeć wesołe śmiechy oraz śpiewy przebywających tam osób.
- Trochę się denerwuje - spoglądam na złotowłosą. Zauważając od razu, że w jej oczach zawitał strach. - Nawet nie wiem czemu - łapie się za bluzkę w okolicy serca.
Na początku byłem zdziwiony jej słowami, ale po krótkiej chwili uśmiechnąłem się szeroko.
- Nie masz się czego obawiać - spogląda na mnie swymi czekoladowym oczami. - Gdyż wszyscy tutaj są twoją rodziną - podchodzę do niej, obejmując ją.
W tej chwili czułem się naprawdę szczęśliwy, gdyż po raz pierwszy od tak dawna czuje ten słodki zapach, który niegdyś towarzyszył mi na co dzień, a teraz powrócił po tylu latach, aby w ciągu niedalekiej przeszłości (gdy ją odnaleźliśmy), aż do teraźniejszości znów ze mną być.
- Natsu - szepcze zawstydzona wodząc wzrokiem raz w prawo, raz w lewo. - Możesz mnie...puścić - zająkała się lekko.
Zdziwiony spojrzałem się na jej twarz, od razu w oczy rzuciły mi się w różowe plamy, które powstały  na jej policzkach. Powoli odsunąłem się od niej, nabierając czerwieni na moją twarz. 
- Może już wejdziemy - zaproponowałem zdenerwowany, wsłuchają się przyśpieszone bicie mego serca. Zerknąłem na nią przez ramię, a nasze wzroki się napotkały. Zaśmiałem się nerwowo łapiąc się za tył głowy, zaś ona przez cały czas spoglądała na mnie zaskoczona.
- Dobrze - powiedziała cicho spoglądając na swe buty. Uśmiechnąłem się lekko, ruszając przed siebie. Kiedy byłem przed drzwiami gildii do moich uszu dotarła rozmowa o mnie. Szybko się zatrzymałem, słuchając co oni mają do powiedzenia.
- Gdzie jest Natsu? - uśmiechnął się Wakaba.
- Pewnie znowu coś rozwalił i został zamknięty za karę w tym słynnym mrocznym więzieniu, w tym strasznym miejscu - Macao, wziął łyk piwa z kufla. - Co nie Erzuś? - uśmiechnął się szczęśliwie.
- Po pierwsze, nie został zamknięty w więzieniu, a po drugie - uśmiechnęła się, składając ręce na klatce piersiowe - to miasto nie jest już mroczne, gdyż odzyskało swoją dawną świetność - głos Erzy jest poważny, ale zarazem szczęśliwy.
- Jak to? -zadziwił się ojciec Romea.
- Normalnie - wtrącił się do ich rozmowy Shiro.
- A ty co tu robisz - wszyscy się zdziwili, że białowłosy się odezwał. Najwyraźniej wcześniej nie zauważyli, że był w pomieszczeniu.
- Chce dołączyć do gildii - odpowiedział uśmiechając się, zaś ja zrobiłem szybkie wejście smoka, mówiąc cicho do Lucy ,,wejdź jak dam znak". Gdy tylko znalazłem się w pomieszczeniu, zacząłem spoglądać na każdą osobę po kolei, gdyż chciałem zapamiętać ich ,,zwyczajne" miny.
Wszyscy spoglądali na mnie w ciszy, ,,zatrzymując" swój czas, zaś ja uśmiechałem się szeroko ukazując swe białe zęby. Po około minuty ciszy, wszyscy zrezygnowali z poświęcania mi uwagi  i wrócili do swoich zajęć. 
- Bardzo chętnie cię przyjmiemy - uśmiechnął się dziadziunio, przenosząc swój wzrok ze mnie na niego. - Mira-chan! - krzyknął, zaś białowłosa jak na zawołanie szybko znalazła się koło dziadziunia ze stemplem, który przedstawiał znak naszej rodzinny. Mira uśmiechnęła się szeroko, ruszając w stronę Tsukiego.
- Emily chcesz dołączyć do gildii - spytał się Kou siostry, spoglądając z nadzieją na blondynkę.
- Hmmm - zaczęła się zastanawiać.
- Proszę cię dołącz! - krzyknął błagalnie. Dawna kapłanka zdziwiła się stanowczością chłopaka, zresztą reszta osób przebywająca w budynku również są szokowani, gdyż chłopak zawsze był poważny.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, przytakując w geście zgody dołączenia do gildii. Mira podeszła do niej robiąc jej znak w wybranym przed nią w miejscu.
Spoglądam na Lucy.
 Biedulka tak się denerwuje, że cała się trzęsie, wiercąc się.
- Natsu co tak stoisz w progu - Wakaba zaciągnął fajkę.
- Nie gadaj, że przeżywasz wizytę w tamtym miejscu?- spytał się mnie ze smutną miną, podkreślając dwa ostatnie słowa Macao i nagle wszyscy jak na zawołanie posmutnieli.
- Nie - potrząsłem głową- nie byłem tam - uśmiechnąłem się szeroko, a wszyscy się zdziwili, oprócz ,,misiowej ekipy'.
- To gdzie byłeś? - dziadziunio spojrzał się na mnie szokowany.
- Prawdziwe pytanie powinno być takie - spoglądam na każdego podstępnie - ,,To z kim byłeś?" 
- Co mu odwala -wyszeptał Jet.
- Znowu ześwirował - westchnął załamany Droy, biorąc kęs mięsa z ubieczonego kurczaka.
- Hihi - zachichotałem podstępnie. - Wchodź! - krzyknąłem, spoglądając drzwi. Wzroki wszystkich członków pokierowały się w to same miejsce co mój.
Lucy weszła powoli do ,,domu", kiedy tylko weszła ci co siedzieli spodli z krzesła, zaś reszta otworzyła szeroko usta.
- Co tu się dzieje?! - krzyknął Gajeel nie wierząc własnym oczom.
- Lucy-san! - krzyknęła Juvia, ledwo podtrzymując łzy.
- Natsu! - spojrzałem się na źródło głosu, czyli dziadziunia. - Szybko gadaj co tu się dzieję! - wszyscy spojrzeli się na mnie wyczekując tego co mam do powiedzenia.
- Ale co mam wam powiedzieć - podszedłem do blondynki, obejmując ją ramieniem. - Luce żyję, tylko tyle mam do powiedzenia - uśmiechnąłem się szeroko.
- Ah~ - spoglądam na Gołodupca, który robi załamkę. - Piekarniku, ty wielki idioto - podchodzi do mnie, przywalając mi.
- Za co to było striptizerze! - krzyczę odsuwając się od mojej ukochanej.
- Jakbyś nie wiedział mały smoczku, - podkreślił ironicznie te dwa słowa - to niektórym, nie wystarczy taka odpowiedź.
- Na pewno im wystarczy - uśmiechnąłem się podstępnie. - Przeciwieństwie do ciebie oni nie mają zamrożonego mózgu - na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka.
- Jeżeli ja mam zamrożony mózg, to ty masz go spalonego! - oboje w jednym czasie ruszyliśmy w swoją stronę, w gotowości na walkę.
- Gray, Natsu uspokójcie się - powiedziała groźnie Erza, zaś my czując jej morderczą aurę, uspokoiliśmy się.
- Nie musisz nic nam wytłumaczyć, gdyż... - mistrz złożył ręce na klatce piersiowej.
- I co mówiłem - uśmiechnąłem się zadowolony w stronę Graya.
- Natsu! - zagrzmiał, zaś ja zatrząsłem się ze strachu. - Nie przerywaj mi - na te słowa odpowiedziałem ,,przepraszam", zaś mag lodu, zaczęła się ze mnie cicho śmiać. - Gdyż Erza nam wszystko powiedziała, kiedy wasza dwójka się kłóciła - wymieniliśmy się z Kostką Lodu piorunującymi spojrzeniami. - A teraz czas na imprezę z okazji powrotu Lucy! - krzyknął unosząc ręce do góry.
- Tak!!! - wspólne krzyki rozniosły się po budynku, a później zaczęła się impreza powrotno-zapoznawcza. Dawni przyjaciele musieli ponownie się zaprzyjaźnić i przedstawić sobie.
Gwiezdna maginii ponownie znalazła z Levy wspólny język, ale było inaczej od poprzedniego razu. Blondynka była dawniej otwarta na nowe przyjaźnie, uśmiechała się szczerze, a teraz to wszystko schowało się za maską niepewności i nieufności, ale zbytnio nie przeszkadzało to jej dawnym przyjaciołom, gdyż chcieli, aby ona znów ich polubiła i pokochała jak rodzinę.

Cała impreza trwała do czternastej...przynajmniej o tej godzinie się obudziłem, gdyż film mi się urwał koło pierwszej rano. Tak się biłem na niej z Grayem, że chyba połowę stolików porozwalaliśmy. Cóż teraz musimy zrobić nowe...Współpracując...Co za smutę chwilę mnie czekają T^T

Jakiś czas później

Wszyscy członkowie ogarneli wnętrze oraz samych siebie, (ja z Kostką również skończyliśmy swoją robotę)
Aktualnie idziemy wraz z Lucy do mojego domu. Musiałem z niego wziąć klucze do jej mieszkania. Kiedy byliśmy w moim domu, szybko wziąłem poszukiwaną rzecz i ruszyliśmy w drogę powrotną z mojej posiadłości.
W drodze do mieszkania blondynki, opowiadałem jej o naszych pierwszych misjach. Luce uważnie mnie słuchała, tylko czasami się śmiała, lub pytała się mnie, czy na serio rozwaliłem pół miasta.
Kiedy byliśmy przed jej domem, spojrzała się na blok smutno.
- Natsu - odezwała się - nie wiem czemu, ale serce mnie boli - po jej policzku poleciała pierwsza samotna łza.
- Lucy - wyszeptałem obejmując ją ramieniem, zaś dziewczyna przeniosła swój zapłakany wzrok na mnie. - Obiecuje ci, że jakoś odzyskamy wszystkie twe wspomnienia, a jeśli to się nie uda, to stworzymy nowe o wiele wspanialsze - uśmiechnąłem się całując jej czoło.
Odsunąłem się od dziewczyny, idąc w stronę drzwi, złotowłosa stał w miejscu szokowana tym co usłyszała.
- Dziękuje Natsu - usłyszałem cichy szept. Szybko odwróciłem się na pięcie spoglądając na moją miłość.
Bym chciał się na nią rzucić i mocno ją przytulić, ale nie mogę.
Bym chciał ją pocałować, ale nie mogę.
Wszystko wydaje mi się teraz takie odlegle, a zarazem takie bliskie.
Czemu ten świat jest teraz dla nas taki okrutny?
Czemu ten świat jest dla niej tak okrutny?
Ona utraciła wspomnienia, zaś ja utraciłem prawo by z nią być jako jej kochanek.
Nasze dawne reakcję znikły. Jedyne co mi teraz pozostało, to ponowne rozkochanie jej we mnie.
- Idziemy? - powiedziałem z wielkim bólem serca. Lucy przytakuje ruszając za mną do jej domu.

*****
Nieznane miejsce
Acnologia

-Hahaha - po okolicy rozniósł się śmiech psychopaty. - Ona na serio wróciła! - uśmiechnął się zadowolony, odwracając się wokół własnej osi, spoglądając na zniszczone, płonące budynki oraz ludzkie równie zniszczone jak miasto ciała. - Nie mogłem się wcześniej z tego cieszyć, ale -
- Pomocy - przerwał gdyż usłyszał, cichy głos dziecka. Blondyn od razu spoważniał i ruszył w stronę małej dziewczynki. Kiedy był blisko niej zauważył, że jest przywalona gruzem. - Pomocy - wyszeptała ponownie, wyciągając dłoń w stronę mężczyzny.
Biedna, nawet nie wiedziała kim on jest.
Acnologia zaczął przyglądać się małej istocie, która przygnieciona przez ,,dom" traciła swoje życie.
 Jej oczy są zamglone, niemal puste, zaś jej złote loki przebijały się przez czerń sadzy. Ubrania ( o ile to jeszcze możne nazwać ubraniem) były postrzępione.
Wyciągniętą dłonią przed siebie błagała przybysza o pomoc i nagle stało się coś nieoczekiwanego. Mężczyzna wyciągnął dziewczynkę, kładąc ją w bezpieczne miejsce. Następnie ściągnął górna część swojego ubioru i przykrył nią małą, wziął ją na ręce i ruszył przed siebie, chodząc po terenie spowitym krwią i ogniem.
Kiedy wyszedł z terenu masakry, przyśpieszył, po kilku minutach znalazł się przed inną wioską, której życie toczyło się dawnym rytmem. Tak to jest już na świecie. Gdzie jedni cierpią, tam inni czerpią korzyści życia.
Wchodząc w ruchliwą uliczkę, sprawia, że wszystkie osoby pokierowały swój wzrok na niego.
- Co się stało? - powiedział jakiś mężczyzna. Blondyn ruszył w jego stronę, ,,przekazując mu dziewczynkę.
Szokowany mężczyzna spoglądał, a to na małą, a to na jej ,,wybawcę".
- Co jej się stało - odezwał się ponownie, kiedy chłopak chciał już ruszyć przed siebie.
- Śmierć i zniszczenie, pojawiły się ponownie - przerwał. - Smok apokalipsy zaatakował - zrobił krok przed siebie i znikł z oczu przestraszonym wieśniakom. Oddalony pięćset metrów od wioski, spogląda na nią w skupieniu.
- Czemu jej nie zabiłem? - zastanawia się, spogląda z ziemie i na jego twarz wkrada się kolejny szaleńczy uśmiech. - Odpowiedź jest jasna...gdyż ona przypomina mi ją. - wzdycha. - Może wrócę do swojego ,,domu"  - uśmiecha się krzywo, wyruszając drogę powrotną do polany gdzie wszystko się rozpoczęło.

Koniec.
************************************************************************************
Wybaczcie, że rozdział taki krótki i nudy...niestety te wakacje i koniec roku, doprowadziły mnie do całkowitej niechęci wszystkiego T^T
Shiro: Przesadzasz :D
O wróciłeś z wakacji?
Shiro: Tak i cieszę się, że wystąpiłem w tym rozdziale ^^
Ale masz dobry humor...
Shiro: Ja zawsze mam dobry humor ^^
Zaczynasz mnie wkurzać...*groźne spojrzenie*
Shiro: Wybacz ;-;
Kioske: Domi nie męcz go *łagodny uśmiech*
Ale ja go nie męczę, po prostu jestem wkurzona, że aż tak źle mi ten rozdział wyszedł T^T
Shiro i Kioske: Był dobry
Shiro i Kioske: Dinng! Wisisz mi soczek. *wskazują jednocześnie na siebie palcami*
Idioci...
Bez dłuższego przedłużania, na serio was przepraszam za tak długą nieobecność~
Pozdrawiam, życzę miłego czytania ^^
Do zobaczenia~
PS bym chciała podziękować moim czytelnikom za naganianie mnie do pisania. To dzięki wam, napisałam ten rozdział ;)
2PS Rozdział był sprawdzany tylko raz, więc za błędy przepraszam

niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 26

 W poprzednim rozdziale:
- Nie możliwe... - zaczyna zszokowany Kioske - ... Czy to ty senpai? - Acnologia przez cały czas przygląda się drugiej osobie.
- Owszem, to ja wielki i potężny Shiro - mówi, ściągając kaptur. Naszym oczom ukazuje się białowłosy chłopak, który niegdyś był sędzią na zawodach.
- A ta osoba z tobą, to kto to jest? - Brązowowłosy o zielonych oczach spogląda na jego towarzyszkę.
- To jest...
- Ty jesteś - przerywa mu Acnologia ze zgrozą głosie, następnie atakuje tamtą osobę. Ona robi unik, odskakując w tył. Kaptur zleciał jej z głowy, a złote włosy wydostały się spod okrycia i zaczęły falować na wietrze niczym dojrzałe kłosy ,,naruszone przez wiatr" na polu. Smok w ciele mężczyzny uśmiechnął się mówiąc - Wiedziałem... Ty jesteś...

************

-(...) Lucy - uśmiechnął się jakby złowieszczo, ale w jego oczach można było zauważyć ukrytą radość.
Kiedy usłyszałem to imię, nie mogłem zaufać mym uszom i oczom. Cały świat wydawał mi w tej chwili spowolniony. Nie mogłem uwierzyć, że ponownie widzę tę piękne czekoladowe oczy, które niegdyś wpatrywały się we mnie ogromną czułością i miłością oraz te prześliczne słoneczne włosy, które mieniły się niczym jedyna gwiazda na dziennym niebie. Wyglądała ona jak mej wizji, przez co mym sercu zawitało zwątpienie i niepokój, gdyż bałem się że się obudzę, że znowu będzie to wybryk mojej wyobraźni i stracę ją na zawsze...znowu.
Po mych policzkach zaczęły spływać słone łzy. W międzyczasie świat który specjalnie na me życzenie się zatrzymał, wrócił do normy.
Lucy wylądowała z równowagą na ziemię, zaś ja spojrzałem się na moich przyjaciół, którzy jak ja płakali.
- Luce...-wyszeptałem szczęśliwy, ale ona nawet się na mnie nie spojrzała, jej brązowe oczy nawet nie po kierowały się w moją stronę.
- Kto by pomyślał, że żyjesz - Acnologia spogląda na moją ukochaną. - Jak sądzę, ta wilczyca cię uratowała - zaśmiał się cicho, idąc w jej stronę.
- Nie twój interes - powiedziała groźnie.
- Ach~- wzdycha. -Wiesz co? Przez ciebie straciłem jakąkolwiek chęć na zabawę, więc...- na jej czole pojawiły się małe kropelki potu - już będę szedł - zaczął iść w stronę wejścia, przez które wcześniej się dostał do pomieszczenia. - Pa~! - krzyknął na pożegnanie znikając nam z naszych oczu.
Szybko biegnę w stronę mojej dziewczyny, a  za mną ruszają ci co mogą jeszcze iść.
- Stójcie! - krzyczy, wyciągając dłoń w naszą stronę. Zatrzymujemy się zszokowani. - Kim wy jesteście? - jej wzrok był złowieszczy, zaś wyraz twarzy poważny, ale pomimo tego w jej oczach można było zauważyć malutkie iskry strachu, ale co jej się dziwić, jest wśród ludzi, którzy niegdyś byli dla niej bliscy, a teraz nasze oblicza są dla niej obce.
- Luce czy ty żartujesz? - musiałem zadać, to pytanie pomimo mojego cholernego przeczucia, że to co mówi jest prawdą, że nas nie pamięta, że nie pamięta mnie...Ale miałem jednak nadzieję, że to jest tylko jej mały żart...
- Jestem śmiertelnie poważna - mówi tym słodkim głosem, który w tym krótkim momencie był pozbawiony wszelkich uczuć.
Między nami zapadła głucha cisza, której wręcz nienawidzę.
- Więc kim jesteście? - spytała się nas, spojrzałem się w dół, moje oczy zasłoniły pasemka koloru sakury, pięknych drzew, które kwitną każdej wiosny i latem.
- Ja jestem Natsu...Natsu Dragneel - powiedziałem, podchodząc do złotowłosej piękności z wyciągniętą dłonią w jej stronę. Spojrzałem się w jej piękne czekoladowe oczy, które w jednej chwili z złowrogich zamieniły się przyjazne przepełnione szczęściem i radością jak za dawnych czasów. Moje serce zaczęło bić szybciej zaś na twarz wkradły się ogromne rumieńce, które spotęgowały się, kiedy chwyciła mą dłoń, przez co przez krótką chwilę poczułem jej bliskość.
Wszyscy się zdziwili moim posunięciem.
- Ja jestem Erza Scaret - przedstawiła się z uśmiechem czerwonowłosa, - a to jest Jellal Fernandes- wskazała dłonią niebieskiegowłosego, który uśmiechnął się do Lucy mówiąc ,,Miło mi cię poznać", zaś sama blondynka powiedziała to samo, co chłopak.
- Witaj panienko, mam na imię Gray Fullbuster- powiedział Gołodupiec podchodząc do Lucy, która nie wiadomo czemu zarumieniła się jak diabli.
- Gdzie masz ciuchy? - spytała się zszokowana, zasłaniając sobie dłonią oczy, na twarz tego idioty wkradł się podejrzany uśmiech wymieszany z wielkimi rumieńcami.  ,,Co on kombinuje" pomyślałem patrząc się na niego.
- Czy panienka pożyczy mi swoje majtki? - ton jego głosu był poważny, czy on czasem nie chciał nawiązać do ich pierwszego spotkania? Na jego słowa blondynka zasadziła mu mocnego kopa, przez co Gray wylądował na biednego Kioske, który poleciał prosto na kapłankę. Białowłosy jak i różnooki zaśmieli się cicho, kiedy brązowowłosy i blondynka zarumienili się ze swej bliskość, po mojej głowie poleciała animowana kropelka zażenowania.
Następnie inni się przedstawili i przywitali moją ukochaną, jedynie Yosuke i Hikaru jakoś się denerwowali i było można poczuć między nimi napięcia, które Lucy nie mogła się domyślić czemu tak jest.
- A właśnie...- zacząłem - kiedy bierzemy tą kapłankę i klejnot ze sobą? - spojrzałem się na nich przechylając głowę w bok.
- Nie traktuj mnie jak jakąś rzecz! - krzyknęła Emily spoglądając na mnie swymi krwistymi oczami, które były w tej chwili pełne nienawiści skierowanej w mą stronę.
- Przepraszam - uśmiechnąłem się nerwowo łapiąc się za tył głowy. Prychnęła tylko, odwracając wzrok. Ach te kobiety...obrażają się o byle co.
- Ale tak właściwie - spojrzeliśmy się na Lodówkę - pamiętajcie co tam pisało...że mamy wziąć, albo kapłankę, albo klejnot - olśnił nas...chyba pierwszy raz od dawna.
- No brawo bezmózgi idioto - powiedziałem, następnie złożyłem ręce na klatce piersiowej, zaś wyraz mej twarzy byłpoważny.
- Jak mnie nazwałeś ty Smoczku, ja przynajmniej coś wiedziałem i powiedziałem, a nie miałem pustkę w głowie jak ty- uśmiechnął się zadowolony, zaś ja zacząłem iść w jego stronę podnosząc niewidzialne rękawy do góry.
- Nie przeginaj Zamrażarko - z naszych oczu poleciały aż błyskawice, zaś wokół nas pojawiła się czarna, niewyobrażalnie zła aura.
- Ty cholery płomyczku!
- Ty głupi striptizeru za pięć groszy! - nasze czoła zaczęły się stykać, już chcieliśmy sobie przywalić, ale nagle poczułem ogromny ból w okolicy głowy i wylądowałem na ziemi.
Spojrzałem się na Gołodupca, który tak jak ja ,,gryzł" ziemie.
- Za co to było?!- krzyknęliśmy jednocześnie w stając, ale gdy tylko napotkaliśmy na rozzłoszczony, niemal demoniczny wzrok szkarłatnowłosej zatrzęśliśmy się ze strachu.
- Przestańcie się kłócić idioci! - zagrzmiała, zaś ja natychmiastowo położyłem rękę na ramie Gołodupca, a on na moje.
- Widzisz Erza - Gray uśmiechnął się sztucznie - jesteśmy dobrymi przyjaciółmi!
- Aye! - krzyknąłem i wspólnie wybiliśmy pięści w górę. Czerwonowłosa uśmiechnęła się szczęśliwie. Gdy tylko odwróciła się do nas tyłem, mówiąc coś o prawdziwej przyjaźni, odsunęliśmy się od siebie jak poparzeni.
- Oni tak zawsze - Luce spojrzała się na Jellala zmieszana.
- Niestety tak - odrzekł jej troszeczkę załamany.
- To co robimy? - spytałem się, przechylając lekko głowę w bok.
- Jak to co -  Gray uśmiechnął się, a następnie ruszył w stronę klejnotu. Cały zaś wodziliśmy za nim wzrokiem. - Po prostu to wezmę - wyciągnął ręce w kierunku pięknej błyskotki. Jego dłonie były coraz bliżej pochwycenia go, aż nagle...
- Stój!! - krzyknęła Emily, zaś Gołodupiec odsunął się od niego, podnosząc ręce do góry z otwartymi dłońmi. Do tego stanął na baczność. - Jeśli, to dotkniesz zamienisz się w smoka jak Acnologia!
Przez te słowa przypomniałam sobie te dzikie zwierzęce oczy, w których można było zauważyć radość po wielu stoczonych walkach i wielu śmierciach niewinnych. Ale wewnątrz, kiedy mogłem przypatrzeć się tej zieleni, zobaczyłem smutek w postaci małej iskierki ukrytej gdzieś wewnątrz jego duszy.
- To wiem jak to wezmę - do mych uszu dotarł głos Gołodupca, wybudzając mnie z moich rozmyślań o smoku, spojrzałem się na niego i zauważyłem, że szczerzy się jak mysz do sera.
- Jak kostko lodu? - złożyłem ręce na klatce piersiowej.
- Otoczę ten kryształ lodową barierą - stanął dumnie, zaś ja zaklaskałem uśmiechając się podstępnie. - Coś masz do mnie płomyczku? - spojrzał się na mnie wściekle.
- Nic~ - przedłużyłem, aby go bardziej powkurzać.
Wściekły ruszył w mą stronę. Na jego czole można było zauważyć pulsującą żyłkę, która wydawała się, że zaraz pęknie, a ja tylko stałem. Nie ruszałem się, bo wiedziałem co się stanie.
Kiedy Gray był  kilka kroków ode mnie stanął jak słup soli i szybko odwrócił się na pięcie, gdyż zauważył zdenerwowany wzrok ,,demona", który go informował, że jak zrobi jeszcze jeden krok to zginie.
Zaśmiałem się cicho i spojrzałem się na złotowłosą piękność. Jest ona lekka zszokowana naszym postępowaniem. Jej delikatne ręce wisiały ,,bezwładni". Usta miała lekko otwarte, gdyż odrobinkę była zdziwiona naszymi małymi potyczkami, zaś jej blond włosy opadały delikatnie na drobne ramiona i zasłaniały ociupinkę piękne czekoladowe oczy.
Kiedy dziewczyna spostrzegła, że na nią spoglądam, to się ogarnęła. Następnie obdarowała mnie uśmiechem piękniejszym i jaśniejszym niż jakiekolwiek słońce. Od razu zarumieniłem się jak diabli i odwróciłem wzrok. Reszta oczywiście zaczęła się ze mnie śmiać po cichu.
- No to zaczynam - do mych uszu doszedł głos Graya, spojrzałem się na niego. W tym momencie był śmiertelnie poważny. Zamknął oczy i wyciągnął ręce przed siebie, tak, że znajdowały się tuż przy klejnocie. Wypowiedział zaklęcie ,,Lodowy Twór: Lodowa Skorupa". Jego dłonie otoczyła niebieska poświata i jakby niebieski dym, który powstaje po ,,zderzeniu" ciepłego powietrza z zimnym. Po chwili wokół kryształu pojawiła się ,,bariera".Gołodupiec pochwycił klejnot z wielkim bananem na twarzy.
- No to idziemy? - podszedł do nas z jego łupem.
- A co zrobimy jak trafimy na tego potwora - odezwał się po raz pierwszy od przybycia Lucy-Yosuke.
- Spokojnie - ten gwiazdor, uśmiechnął się zadowolony.- Zapędziłem go w ,,las" daleko od nas - pokazał na siebie kciukiem, stając dumnie z wyciągniętą przed siebie klatką piersiową.
- Ale jednak możemy go spotkać - spojrzałem się na niego i uśmiechnąłem się zadziornie.
- Słuchaj mnie kolo - spoważniał zakładając ręce na kładce piersiowej. - Jeśli się tak stanie, to znowu użyje mej magii - zamknął oczy, uśmiechając się lekko.
- Jakiej magii...
- Zaraz ,,znowu" - Erza przerwała mi moją wypowiedź.
- Wcześniej uratowałem wam tyłki używając mojej magi iluzji - wszyscy się zdziwiliśmy, bo najprawdopodobniej tylko dzięki białowłosemu nadal żyjemy. - Dlatego bądźcie mi wdzięczni - na jego twarzy pojawił się zadziorny ban. W tym momencie (nie wiedząc czemu), miałem ogromną ochotę z dzielenia mu tej facjaty.
- Mam pytanie...- spojrzeliśmy się na Lucy, która spoglądała na kryształ. - Po co on wam? - wskazała na błyskotkę otoczoną lodem.
- Nie wiemy - podniosłem barki do góry, zaś dziewczyna się zdziwiła.- Taką mamy misję - uśmiechnąłem się ciepło, Luce odpowiedziała mi tym samym.
Zaczęliśmy wychodzić z pomieszcza, ale gdy tylko ostatnia osoba trzymająca kryształ, czyli Gray przekroczył ,,próg" wszystko zaczęło się trząść. Spojrzeliśmy się po sobie przestraszeni i zaczęliśmy uciekać. Wszystko waliło się za nami, doprowadzając nas nie jeden raz do zawału. Kiedy (cudem) wydobyliśmy się z świątyni, wszystko się kompletnie zapadło, pozostało tylko kilka ścian, zaś po wielkiej budowli pozostała jedynie ruina.
Nagle stał się kolejny cud, ciemna strona lasu zaczęła się rozjaśniać i jakby pod wpływem różki, spadał na nią czarodziejski złoty pyłek.
Przeróżne stworzenia ukrywające się w mroku znikły ustępując swego miejsca naturalnym mieszkańcom lasu.
- Pięknie, czyż nie - rzekł Yosuke, biorący kąpiel w promieniach słonecznych. Był cały brudny, jego złote włosy, kolorem przypominały szarość, zaś kremowa skóra była o wiele ciemniejsza.
Nic nie odpowiedzieliśmy, tylko dołączyliśmy do blondyna, spoglądając na te bardzo przyjemne źródło ciepła i świata.
Po krótkiej chwili wyruszyliśmy w podróż powrotną.

************

Pod martwym drzewem, opierając się o pieniek, spał mężczyzna. Wiatr bawił się jego kruczoczarnymi włosami, niosąc przy okazji w dalm, suchy piasek, który go otaczał. Z niewiadomych przyczyn cały teren wokół niego był zniszczony. Uschłe, zgniłe czarne trawy i krzewy otaczały go.
Nagle zaciekawiony mężczyzną kruk przyleciał. Kiedy wylądował na przeciwko niego, przechylił swój łepek w bok i zaciekawieniem spoglądał na Zerefa. Rozłożył skrzydła i wzleciał lekko, alby zbliżyć się do obiektu jego zainteresowania. Teraz spoglądał na czarnowłosego z góry, z drzewa o które się opierał.
Nagle po okolicy rozniosły się wesołe gwizdy. Przestraszony ptak odleciał, kiedy w zasięgu swego wzroku, zobaczył złotowłosego mężczyznę, który z pozoru nie wyglądał niebezpiecznie.
Na ziemi pozostawił po sobie jedynie czarne pióro.
- Już jestem - Acnologia uśmiechnął się ukazując swe białe kły.
Zeref otworzył swe oczy, które początkowo były tego samego koloru co jego włosy.
- Jesteś za wcześnie - powiedział wstając, zaś blondyn  zaniepokojony poczynaniem czarnowłosego położył swą dłoń na rękojeść katany.
- Pamiętam o naszym układzie...Bo ja tak, jeśli dobrze pamiętam, nie możemy siebie zabić, albo zranić - spojrzał się na Czarnego Maga podejrzliwie. - Ale czy ty o tym pamiętasz? - jego twarz stała się poważna.
- Oczywiście, że pamiętam - powiedział, uśmiechając się, zaś jego kolor oczu zmienił się z czarnego na krwisty szkarłat.
- No to zaczynamy - chłopak po słowach Zerefa, odprężył się lekko.
- Czekamy jeszcze na nią - po słowach Czarnego Maga, Smok Apokalipsy stanął dębem, z otwartymi ustami. Nagle koło blondyna pojawił się fioletowy portal, kiedy tylko go zauważył odskoczył na bezpieczniejszą odległość.
Fioletowowłosa piękność wyszła z przejścia. Stając dumnie spojrzała się groźnie na blondyna, który jej poczynaniem przygotował się do ataku, chwytając swą katanę.
Jej uszy oklapły na chwilę, tylko po to, aby po chwili wróciły na swoje miejsce.
Zamachała jeszcze ogonem i prychając odwróciła głowę składając przy tym ręce na kładce piersiowej, zdezorientowany chłopak o mało co nie opuścił swej pieczęci na ziemie.
- Teraz jesteśmy już wszyscy - dwójka spojrzała się na ich ,,szefa" zebrania.
- Po co nas wezwałeś Zerefie? - Risha zadała pytanie, składając ręce na piersi.
- Nie będę owijał w bawełnę - przerwał, odchodząc do dwójki, kiedy był blisko nich podniósł pióro kruka z ziemi. Acnologia w oczekiwaniu przełknął ślinę, zaś wilczyca zamachała ogonem pokazując tym, że jest z lekka niezadowolona. - Chce nawiązać z wami sojusz - uśmiechnął się podstępnie, zaś dwójka nie wiedziała jak na to zareagować. - Nie musicie odpowiadać od razu spotkamy się jeszcze w przyszłości - powiedział spalając owe piórko w dłoni. Następnie uśmiechnął się podstępnie, odchodząc w stronę mgły, która z niewiadomych przyczyn się pojawiła.
Kiedy całkowicie znikł pochłoniony przez mgłę, wilczyca i smok spojrzeli się po sobie.
Wkurzona wcześniejszymi poczynaniami chłopaka, dziewczyna, prychnęła obrażona otwierając portal do którego po chwili weszła, pozostawiając zdekoncentrowanego chłopaka samego. Po krótkiej chwili stania, chłopak złapał się za tył głowy i przeczesał palcami swe blond włosy.
- Może zniszczę jakąś wioskę - westchnął, zaś następnie z uśmiechem, który pojawił się na jego twarzy, ruszył w stronę zachodzącego słońca.

Koniec
*********************************************************************************************
Przepraszam, że rozdział taki krótki...przepraszam, że tak późno go dodałam, ale cóż w końcu za pierwszym razem mi się skasował...Dlatego nie miałam na niego siły, więc proszę mi nie wypominać błędów :)
Shiro: Co za kobieta...
Odwal się, ale nie mam na nic siły, nawet nie chce mi się z tobą kłucić...
Shiro: 0-0
Dobra bez dłuższego przedłużenia...
Do zobaczenia! I pozdrawiam!

niedziela, 1 maja 2016

Przeprosiny...

Dzisiaj miałam dodać rozdział (przynajmniej miałam tak w planach), ale nie wiem co odwaliłam i calutki rozdział, który napisałam skasował mi się (a raczej nie zapisał) i będę musiała napisać go jeszcze raz, a szkoda, bo przez to będziecie musieli dłużej czekać, dlatego bardzo i to ekstremalnie bardzo chce was przeprosić za moją nieuwagę przy zapisywaniu T^T
Nie wiecie nawet jakim byłam w szoku jak wchodzę na notatnik w telefonie i patrzę się, a tam jest tylko malutki kawałek całego rozdziału, tak się załamałam, że planowałam nawet bloga zawiesić, ale cóż, wzięłam się za robotę i pomalutku zaczęłam go pisać od nowa, tak wiec proszę o jeszcze trochę cierpliwości ^^

Mam za to dla was mały prezencik w formie szablonów ;)
Nie jeszcze nie są gotowe, ale wstawię tutaj nagłówki i wybierzecie z którym ma być szablon, a ja postaram się go jak najszybciej zrobić ;)
A oto one:
(Ten mi się nie podoba, ale cóż może ktoś będzie chciał z tym nagłówkiem szablon)
(Przepraszam za te czarne paski z podpisem ,,Domi L", ale musi być jakieś zabezpieczenie )
To wpisujcie w komentarzu nr od 1 do 4, a ten co zdobędzie najwięcej głosów zostanie zrobiony pierwszy ;)
No to do zobaczenia!

 

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 25

 Rozdział dedykuje Mizuki-chan! ^^

W poprzednim rozdziale;
,,Co ja z nimi mam" wyszeptała cicho potrząsając wolno głową. Następnie podmieniła zbroję na swój codzienny ubiór i ruszyła w stronę Koua, później Fernandes ruszył w stronę Wendy i exceedów, zaś ja westchnąłem cicho i wolnym krokiem ruszyłem w stronę Kioske z dziwnym, a zarazem okropnym uczuciem. Po prostu czułem, czułem, że coś jest nie tak, że nasza rzeczywistość może być tylko albo snem, albo iluzją.
***
- Magia iluzji: Iluzja Oszustwa - mag rozpoczął swój plan tym zaklęciem i stało się tak jak myślał. Potwór chwycił jego przynętę i zaczął biec za iluzją przedstawiającą Natsu, Erze, Graya i Jeallala. Kiedy oddalił się na bezpieczną odległość, szybko zdjął iluzję otaczającą magów, dzięki czemu mógł odetchnąć z ulgą, ale coś go zaskoczyło.
Mag zaczął się wpatrywać z lekkim niedowierzaniem w Dregneela, który nerwowo rozglądał się po okolicy.
- Nie możliwe - wyszeptał. - Zauważył różnicę między rzeczywistością, a iluzją - dopowiedział w myślach, wciąż wpatrując się różowo-włosego.
***
Krzyk swojej kochanej siostry, która wołała jego imię. Pomimo tego, że minęło tyle lat nie może zapomnieć o tym zdarzeniu, w którym stracił przyjaciela, rodzinę, a co najważniejsze stracił swoje człowieczeństwo, które najprawdopodobniej nigdy nie powróci.
- Och~ -złapał się za głowę potrząsając nią. - Coś czuję, że w tym miejscu będę miał zabawę - uśmiechnął się mizernie i ruszył w stronę wejścia do świątyni.


*****

Kiedy wszyscy się ocknęli (wrócili do żywych), wolnym krokiem wyruszyliśmy w głąb korytarzy. Niektórzy musieli iść z naszą pomocą, ponieważ sami nie byli zdolni do marszu, bo albo mieli zranione nogi, albo skręcone kostki, albo po prostu byli dość mocno zranieni.
Po niecałych dziesięciu minutach doszliśmy do ogromnych drzwi, na których było coś napisane.
- Co tu pisze zapałko? - spytał mnie Gray, który podtrzymywał Hikaru. Spojrzałem na wyryte znaki i zacząłem czytać:
- Jeśli tu doszedłeś drogi podróżniku, twa moc musi być ogromna, gdyż już niektórzy na starcie się załamują i giną - Wszyscy słuchali w skupieniu tego co mówiłem. - Za tymi drzwiami odnajdziesz cel swojej podróży, klejnot bądź kapłankę ale pamiętaj, tylko jedno możesz wybrać, aby stąd się wydostać...
- No pięknie kolejne niebezpieczeństwa - burknął Gray.
- No to wchodzimy? - pytam się ich, trzymając dłonie na drzwiach. Oni przytakują, a ja idę do przodu, popychając ogromne drzwi. Otwierają się, a naszym oczom ukazuje się...

*****

- W prawo, lewo, prosto, lewo - mówi pod nosem blondyn, maszerując po ,,labiryncie"- teraz jak dobrze pamiętam to w prawo - Skręcił w ową stronę i nagle tuż przed nim pojawiła się bestia.
- Wo wo? - zadziwił się - Skąd on się tu wziął? - Uśmiechnął się słodko i spojrzał w oczy potwora, który gdy tylko go zauważył, najpierw zdrętwiał ze strachu, a następnie zaczął się cofać. - Nie mam ochoty na zabawę z tobą. - westchnął, łapiąc się za czoło. Następnie ściągnął miecz z barku. Prawą ręką zaczął przytrzymywać broń przy biodrze. Swoją lewą nogę wystawił do przodu, zaś prawą do tyłu, nachylił się i spojrzał zabójczym wzrokiem na hybrydę, która wyczuła nadchodzące niebezpieczeństwo i zaczęła uciekać. Chłopak odepchnął się i znikł na ułamek sekundy, po czym pojawił się przed potworem, który stał w miejscu. Blondyn ustał prosto, nagle nie wiadomo czemu jego miecz zaświecił się niebieskim światłem. Spojrzał na niego zdziwiony, potem niezadowolony schował miecz do pochwy i ruszył przed siebie z grymasem na twarzy. W międzyczasie hybryda zalała się krwią, która wyciekła z ran zadanych przez Acnologie i upadła na ziemie martwa. Potężny stwór, którego członkowie FT nie mogli pokonać, od którego otrzymali tyle ran, został pokonany jednym atakiem przez smoka apokalipsy.

*****

- Coś jest nie tak - mówi ze zdziwieniem głosie zakapturzony chłopak. Jego towarzyszka spojrzała się na niego zaskoczona. - Straciłem połączenie z potworem... Już nie działa na niego moja iluzja - mówi lekko zaniepokojony, rozmyślając nad tym co mogło stać się bestii. Kiedy już się namyślił, zaśmiał się głupawo i następnie dwójka tajemniczych osób wyruszyła za magami Fairy Tail.


*****

W ciemnościach stała fioletowłosa dziewczyna. Jej oczy były zamknięte, zaś jej wyraz twarzy był poważny.
- Niedługo los się wypełni - otworzyła swe oczy, które z wyglądu nie przypominały ludzkich, tylko wilcze, które były dzikie i bezlitosne.

*****

(...) Naszym oczom ukazało się wielkie pomieszczenie. Ściany tego pokoju były pokryte różnymi obrazami i napisami, które zostały wyryte dawno temu. Na samym środku pomieszczenia znajdowała się mała ,,wysepka" na której umieszczony był piedestał. Był on bogato zdobiony przez drogocenne materiały takie jak diamenty, srebro, złoto, smoki i liście wykonane z tego samego materiału, które znajdowały się na górze i na dole piedestału. Były tam również rubiny i szmaragdy, a na samej jego górze stał, a raczej leżał ogromny klejnot, który był najprawdopodobniej smoczym klejnotem.
Same pomieszczenie było dość duże, zaś w suficie była dziura, przez którą wpadało jedyne źródło światła.
Kiedy to zauważyłem zaparło mi wdech w piersi. Wszystko wydawało się takie piękne, pomimo tego, że było dość stare.
- Ouu ou! - zagwizdał Gray z zachwytem, spoglądając na to wszystko.
- Ale tu pięknie - mówi z zachwytem Marvel.
- Mhm~ - przytakuje głową, przyglądając się każdemu zakamarkowi ,,pokoju".
Nagle w ciemnościach dostrzegam sylwetkę człowieka, przecieram oczy, aby sprawdzić czy czasem wzrok mnie nie myli. Coś w tej ciemności się zaświeciło i nagle w naszą stronę poleciało kilka sztyletów.
- Uważajcie! - krzyknąłem, zapalając swoją pięść, następnie zamachnąłem się ręką, a przed nami pojawiła się ognista bariera, topiąca ,,nożyki".
- Dalej! Wychodź z ukrycia! - rozkazałem. Minęła chwila, a z ciemności wyłoniła się złotowłosa dziewczyna o prostych włosach i czerwonych jak krew oczach. Ubrana była w typowy strój kapłanki (nie będę wam go opisywać, bo chyba każdy wie jak wygląd), przez co od razu skapnąłem się, że to jest ,,cel" naszej podróży.
- Emily!! Siostrzyczko! - krzyknęli wspólnie Kioske i Kou.  Na ich twarzach widniało ogromne zdziwienie, zaś ich oczy powiększyły się do granic możliwości. Po chwili po ich policzkach zaczęły lecieć łzy.
Wszyscy spojrzeliśmy się na nich zdziwieni.
- To ty żyjesz?! - wykrzyczał Kioske, wymachując ręką i odsuwając się od Jellala, który mu pomagał stać, zaś na jego twarzy można było zauważyć strach wymieszany z zdziwieniem oraz radością. Nagle biedny stracił grunt pod nogami i o mało co nie zaliczył gleby. Całe szczęście, że w ostatniej chwili go złapałem.
- Dzięki - podziękował mi cicho, odsuwając się ode mnie.
- Siostrzyczko... Czemu nie dawałaś znaku życia... Czemu nic nie mówisz? - Po policzkach Kou'a spłynęły słone łzy, które pozostawiały za sobą czyste ślady na brudnej skórze roztrzęsionego chłopaka.
- Nie może wam powiedzieć prawdy - Usłyszeliśmy czyiś głos... Głos który był znany tylko mi. Kroki obiły się echem po ścianach, aż w końcu na przeciwko nas, blisko czerwonookiej ,,wyłonił" się z ciemności uśmiechnięty złotowłosy chłopak.
Moim ciało zawładnął strach, zacząłem się trząść. Żeby powstrzymać to uczucie zacisnąłem moje dłonie w pięść, zaś moje oczy powiększyły się do granic możliwości.
- Kto to jest? - pyta się sam siebie Gray, spoglądając na niego jak mu się zdarza patrząc
na mnie, czyli jak na idiotę.
- Dawno się nie widzieliśmy - Robi krok w przód i nagle znajduje się tuż przede mną, spoglądając w moje oczy swoimi, które z każdą chwilą wydają się robić bardziej dzikie, zwierzęce, smocze...
Kiedy odsunął się ode mnie, uśmiechnął się zadowolony, a ja w tej chwili... Chwili, w której na mnie spoglądał czułem się jak zahipnotyzowany.
Gray podchodzi do mnie, kładąc mi dłoń na bark.
- Znasz go zapałko? - Spoglądam na niego i zauważam w jego oczach małą nutkę zaniepokojenia.
- To jest... - mówię cicho, a następie przełykam ślinę i kontynuuje - ... Człowiek, który mnie zaatakował na polanie - Mag lodu zadrżał.
- On - spojrzał się na niego, a tamten blondyn nie wiadomo czemu ciągle się uśmiecha. - Przecież on wygląda tak idiotycznie jak ty. - Gray zaśmiał się cicho, a mężczyzna spoważniał. Spojrzałem się na złotowłosą dziewczynę, która złapała się za podbródek zastanawiając się nad czymś.
- Gray... Spokój. - Erza spojrzała się morderczo na mojego ,,przyjaciela do bijatyk", a on zadrżał ze strachu.
- Aye... -powiedział przestraszony.
- Jesteście zabawni - odezwał się ,,gościu od katany". - Aż szkoda was zabijać - Spoważniał, a na jego twarz wkradł się złowieszczy uśmiech. Następnie sięgnął po swoją katanę. Złapał za rękojeść i gdy tylko ją leciutko wysunął z pochwy, doszła do nas ogromna fala energii, która odepchnęła nas na kilka metrów. ,,Jest silniejszy niż przedtem" pomyślałem, wstając z ziemi. ,,A może kiedy ze mną walczył nie używał całej swojej mocy...". Spojrzałem się na Erze, Jellala oraz Graya, którzy jako jedyni po mimo tego podmuchu mogli utrzymać się na równych nogach.
Nagle piedestał jak i sam kryształ, zaczął się mienić różnymi kolorami. Kiedy jego miecz ukazał się nam w całości, zauważyłem, że świeci tymi samymi barwami co owy ,,stolik" na błyskotkę i sama błyskotka. Nagle poczułem pieczenie w okolicy gdzie miałem swój naszyjnik. Wyjąłem go i on również się mienił kolorowym światłem. Następnie
poczułem jakby w naszyjniku biło serce, zaś on sam zaczął pulsować, zresztą to samo działo się z kataną i klejnotem.
- Twój miecz to część smoczego klejnotu! - wykrzyczała blondynka, wskazując na złotowłosego. - Zresztą twój naszyjnik też jest jego częścią - Pokazuje na mnie, a ja zszokowany spoglądam na moją błyskotkę. - Skąd macie zaginione części?! - krzyczy, spoglądając na nas wściekle, a chłopak zaczyna się śmiać. Wszyscy spoglądają na niego szokowani.
- Skąd je mamy? - Śmieję się jeszcze głośniej. - Ja mam moją katanę od samego początku, a ten tu o to - wskazał na mnie ostrzem. - dostał swoją część od Rishy. - ucichł, chowając swoją broń do pochwy. - Tylko jedno mnie dziwi... Czemu po otrzymaniu klejnotu nie zamieniłeś się w smoka - Zamyka oczy, zastanawiając się nad czymś, po chwili jego kąciki ust podnoszą się do góry. - To przecież wiadome, ona cię chroni - Spogląda na mnie zadowolony.
- Czyli ty jesteś... - zaczyna szokowana tym co usłyszała niejaka Emily - bratem pierwszej kapłanki...
- Bingo! - Spogląda na nią.
- Czyli ty jesteś smokiem apokalipsy, Acnologia! - krzyczy zszokowana, upadając ze strachu, gdyż jej nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
- Podwójne bingo! - Podrzuca pochwę z mieczem do góry, tylko po to aby klasnąć w dłonie.
- Ale czemu on jest człowiekiem!? - krzyczy zszokowana Erza, której oczy (zresztą nie tylko jej) powiększyły się do granic możliwości.
- T-a-j-e-m-n-i-c-a - literuje, spoglądając na Scarlet ze zgrozą. Ona zadrżała ze strachu, następnie zauważam, że jej dłonie zaciskają się w pięść. - Ah~ - Wzdycha. - Teraz muszę się zastanowić czy was zabić, czy jednak pozostawić przy życiu - Na nasze twarze wkradł się jeszcze większy strach, a tamten uśmiecha się coraz szerzej zadowolony z naszej reakcji. - Wiem! - W jednej sekundzie kładzie katanę w pochwie pod pachę, a następnie uderza pięścią o otwartą dłoń. - Jest tylko jedno rozwiązanie... Na początek was troszeczkę po torturuje - Spojrzał na nas zabójczo.
- Stój!! - Do sali wbiega dwójka zakapturzonych postaci. - Nie pozwolimy ci ich skrzywdzić - krzyczy jakiś chłopak, a jego głos wydaje mi się dziwnie znajomy.
- Nie możliwe... - zaczyna zszokowany Kioske - ... Czy to ty senpai? - Acnologia przez cały czas przygląda się drugiej osobie.
- Owszem, to ja wielki i potężny Shiro - mówi, ściągając kaptur. Naszym oczom ukazuje się białowłosy chłopak, który niegdyś był sędzią na zawodach.
- A ta osoba z tobą, to kto to jest? - Brązowowłosy o zielonych oczach spogląda na jego towarzyszkę.
- To jest...
- Ty jesteś - przerywa mu Acnologia ze zgrozą głosie, następnie atakuje tamtą osobę. Ona robi unik, odskakując w tył. Kaptur zleciał jej z głowy, a złote włosy wydostały się spod okrycia i zaczęły falować na wietrze niczym dojrzałe kłosy ,,naruszone przez wiatr" na polu. Smok w ciele mężczyzny uśmiechnął się mówiąc - Wiedziałem... Ty jesteś...
Ciąg dalszy nastąpi...

*****************************************************************************************
Yupi, yupi jej rozdział skończony...nareszcie XD
Miał być wcześniej, ale złapał mnie wirus, który powoduje, że jest się chorym przez miesiąc...tak mam szczęście, a jeszcze wcześniej były ferie :)
Może być dość sporo błędów gdyż dawno nie pisałam...dlatego chce was za to przeprosić :D Przepraszam was, jeżeli coś jest napisane  bez sensu i...
Shiro: Juhu! Pojawiłem się *cieszy się jak małe dziecko*
Idioto! Bądź cicho!
Shiro: Ale cieszę się jak diabli!~
Idiota -_-' *nie zwraca na mnie uwagi*
Wracając do tematu...i na pewno wiele osób mnie zabiję za zakończenie XD Cóż lubię tak kończyć :3
Chcę jeszcze podziękować Mizuki-chan za korektę <3 jestem ci wdzięczna i dlatego dostałaś dedykację  ^^ XD

Chce wam jeszcze życzyć mokrego dyngusa i szczęśliwych Świąt Wielkanocnych!
(Przepraszam, że takie krótkie życzenia, ale ja ich naprawdę nie umiem pisać XD)
(tu macie naszych bohaterów robiących pisanki ^^)

wtorek, 22 marca 2016

Informacja + podziękowanie!

Na początek informacja...
Chce was wszystkich poinformować,że nowy rozdział pojawi się w tą sobotę, wiem, że miał być 19 (i był na ten dzień napisany), ale chciałam z nim udostępnić pewną małą informacje (a raczej projekt), z którą myślałam, że się wyrobie i bym się wyrobiła, ale niestety coś zepsułam i muszę zrobić to jeszcze raz. 

Podziękowania!
Chce wam wszystkim podziękować za te 60tys. wyświetleń ( a nie dawno wam dziękowałam za 50tys.), dlatego krótko i na temat dziękuje za tyle wejść❤❤

poniedziałek, 15 lutego 2016

LIEBSTER AWARD 5!

Zabawa polega na tym !
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Nominację dostałam od Lucy Heartphilia.


1. Gdybyś mogła wybrać jakąś magiczną moc, jaka by ona była?
Prawdę mówiąc miałabym dylemat między dwiema mocami, a tymi zdolnościami są: moc żywiołów oraz zdolność podróżowania po wymiarach. Więc nie wiem jaką bym wybrała, chyba bym miała w trakcje wyboru dylemat życia XD
2. Jaka jest Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?
Pokemon *-*
3. Co było ostatnią kupioną przez Ciebie rzeczą?
Bułki i cola xD
4. Gdzie widzisz siebie za 20 lat?
Nigdzie...A tak na serio, nie lubię myśleć co będę robić w przyszłości :D
5. Kim dla Ciebie są osoby czytające Twojego bloga? 
Są dla mnie moją inspiracją, są moimi przyjaciółmi, skarbami <3
6. Czy byłabyś w stanie porzucić pisanie?
Na chwilą obecną nie, ale pewnie kiedyś je porzucę ;-;
7. Opisz idealnego bohatera anime :)
Zabawny, tajemniczy, silny, przyjacielski i romantyczny :D
8. Z jaką sławną osobistością (z obecnie żyjących) chciałabyś się spotkać?
Żadną, nie lubię tych sławnych gości -_-
9. Wolisz wakacje w górach czy nad morzem? Dlaczego? 
Wolę wakacje nad morzem, ponieważ jak jedziesz w góry to musisz chodzić po nich nawet jak jest upał, a jak jesteś nad morzem i jest ciepło wskoczysz do morza i się ochłodzisz :3
10. Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Dlaczego? 
Moim ulubionym dniem tygodnia jest sobota, ponieważ się w ten dzień tygodnia urodziłam oraz można się w soboty polenić XD
11. Czy śpiewasz pod prysznicem? :D
Tak, śpiewam pod prysznicem XD 

Nominuje:

Pytania: 
1. Kogo najbardziej lubisz w FT? Dlaczego?
2. Wolisz anime, czy manga?
3. Czy po napisaniu obecnej historii planujesz napisać nową? 
4. Twoje ulubione gatunki (np. komedia, romans)
5. Czy masz jakiś ulubiony paring? Jeśli tak, to napisz jaki :D
6. Najśmieszniejsza sytuacja w twoim życiu (opisz ją krótko).
7. Masz jakieś ulubione anime? Jeśli tak wymień co najmniej 3 (max 5) 
8. Potrafisz zorganizować sobie czas, tak, żeby Ci się nie nudziło?
9. Co lubisz robić w wolnym czasie? 
10. O czym pomyślałaś/pomyślałeś w tej chwili? XD
11. Piosenka na dziś?

piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 24

Rozdział dedykuje: Mizu-chan, Coco-chan, Hinacie-chan, Lucy-chan oraz Zelo!

W poprzednim rozdziale:
- Teraz to zginiemy...- szepcze przestraszony Kioske.
- Nie zginiemy, to on zginie - mówię, a bestia akurat w tej chwili się na nas rzuciła, wymachując swoim mieczem. Kiedy broń zderzyła się z ziemią, powstała ogromna wyrwa, ciągnąca się pięćset metrów dalej.
Spojrzeliśmy się na bestie lekko przestraszeni, a później za siebie.
- Teraz to na pewno zginiemy - Aimi spojrzał się na potwora, a my zaczęliśmy walczyć

*****

Wszyscy razem zaatakowaliśmy bestię. Kiedy byliśmy tuż przed zderzeniem się z potworem, on w jednej chwili odepchnął nas kilka metrów od siebie. Następnie nie wiedząc czemu założył swoją tarczę na plecy.
Wylądowałem ze stabilnością na ziemi, ale niektórzy nie mieli tle szczęścia i ich ,,lot" zatrzymał się na ścianach, a tymi szczęściarzami byli Kioske oraz Hikaru.
- Bracie! / Kioske! - krzyczą wspólnie chłopaki.
- Jesteście cali? - słyszę zatroskany głos (Yosuke).
- Tak, jesteśmy...cali - powiedział brązowowłosy stając z obolałym wyrazem twarzy na równe nogi.
- Mów za siebie - brunet spogląda na zielonookiego przymrożonymi oczami. - Nie wiem jak ty, ale ja KOMPLETNIE - lekko się zirytował - nie jestem cały - zachwiał się, a na podłogę skapnęła krew.
- Bracie! - krzyknął Yosuke biegnąc w stronę Kuraia, ale nagle, gdy był w połowie drogi do chłopaka, przed nim pojawił się nasz wróg, zagradzając mu drogę, ale Yosuke się nie zatrzymał biegł dalej. Potwór zamachnął się mieczem, a blondyn przejechał ślizgiem tuż pod nim, przez co jego spodnie w okolicach kolan się starły.
Spojrzałem się na niego a kilka blond kosmyków spadło na ziemi.
- Prawie zginąłem - wyszeptał szokowany, ale szybko się otrząsnął poprzez potrząsanie głową, westchnął i podbiegł do Przestrzennego. Potwór się odwrócił w ich stronę.
- Kurcze - pomyślałem. - Musze zacząć działać - zacząłem biec w ich stronę. W między czasie kiedy biegłem, dołączyli do mnie inni i razem (znów) zaczęliśmy na niego nacierać. Kiedy byliśmy blisko wroga potwór zamachnął się swoją bronią w celu dobicia, a raczej zabicia braci.
- Pięść Ognistego Smoka! - krzyknąłem uderzając z ogromną siłą miecz, który znajdował się tuż nad głowami chłopaków. - Na szczęście zdążyłem - pomyślałem szczęśliwy, a reszta w jednej chwili zaatakowała bestie.
Z jego ogromnej łapy, ręki czy czegoś tam innego, został wytrącony miecz na odległość kilkunastu metrów, a sam osobnik przewrócił się, zaś my odeszliśmy od niego na podobną odległość jaką poleciał miecz.
- Super! - krzyczy Kiokse podskakując w górę.
- Nie ciesz się za wczasy - Kou spogląda na niego groźnie.
- Ale czemu mam się nie cieszyć? - nadyma policzki jak dziecko, przez jego czyn zaśmiałem się cicho pod nosem.
- Ponieważ! - podniósł ton głosu. - To coś - wskazał w stronę bestii - za chwilkę wstanie - tak jak powiedział stało się.
- Czy ty jesteś jakąś wróżbitą? - spytał się go z poważnym wyrazem twarzy brązowowłosy.
- Nie - strzelił facepalm'a - nie jestem wróżbi - nie dokończył zdania, ponieważ potwór, który nagle pojawił się przy nas przyłożył mu, przez co różnooki uderzył z ogromną prędkością w ścianę. Przy zderzeniu z nią jego ust wyleciała stróżka krwi. Następnie wylądował na ziemię z hukiem tracąc w między czasie przytomność.
Nasze oczy rozszerzyły się do granic możliwości, byliśmy cholernie zdziwieni tym co się stało, a ja w jednym zastanawiałem się nad jednym...nad tym, że jak to możliwe, że tak szybko znalazł się przy nas.
Znowu znikł, ale tym razem pojawił się tuż przy Kioske, który podzielił los swojego przyjaciela.  Następna była Wendy, potem oberwał Yosuke, który próbował ochronić brata swoimi wodnymi atakami oraz Hikaru. Nawet exceedów nie oszczędził.
- Cholera - zakląłem w czasie robienia uniku.
- Musimy wytrzymać jak najdłużej i ochronić naszych przyjaciół! - krzyknęła Erza, kiedy w powietrzu zmieniała zbroje.
- Ale jak mamy z tym walczyć!? - Gray próbował nadążyć wzrokiem nad naszym przeciwnikiem.
- Jak to jak? - uśmiechnąłem się lekko w trakcje uniku. - Po prostu atakujmy tego dupka bez przerwy dopóki moc nam się nie wyczerpie! - spojrzałem się na moich przyjaciół, którzy uśmiechnęli się lekko przytakując głową.  Przeniosłem swój wzrok na wroga, kiedy był blisko mnie odskoczyłem w stronę Erzy, która zmieniała zbroję na Zbroje Niebiańskiego Koła . Kiedy byłem już przy niej koło nas wylądował Mrożonka, a później Jeallal. Mieliśmy w tedy tylko jedną szanse na wspólne zaatakowanie stwora. Na krótką chwilę wytężyliśmy swoje zmysły, aby przewidzieć gdzie wróg będzie się znajdował. O dziwo nie atakował naszej czwórki, tylko krążył wokół nas, dzięki czemu ułatwiał nam zadanie.
Nasza czwórka zamknęła oczy, czekając na idealny moment do ataku.
Wyobrażałem sobie, że stoję w pustym ciemnym pokoju. Co chwilę tą ciemność rozpraszało zielone światło symbolizujące hybrydę, która pojawiała się w różnych momentach w określonych przez nią miejscach.
Szybko otworzyłem oczy, w tym samym momencie otworzyli je członkowie mojej drużyny.
- Grzmot Ognistego Smoka Piorunów! Blumenblatt! Lodowe tworzenia: Bazuka! Gwiezdny podmuch! - nasze ataki połączyły się i poleciały w stronę wroga, uderzając go.
Dym, popiół, piasek, a nawet odłamki skał uniosły się do góry, tylko po to, aby po chwili opaść z powrotem na swoje miejsce.
- Dorwaliśmy go? - zdenerwowany Gray spoglądał wciąż ten samy punkt, co my.
- To się zaraz okaże - powiedziałem zaciskając mocniej pięści. - Erza, możesz dostrzec co z naszymi przyjaciółmi - spojrzałem się na nią ukradkiem. Szkarłatnowłosa przygryzła dolną wargę.
- Nie jest z nimi dobrze - potrząsa głową. - Są nieprzytomni i rani - zacisnęła mocniej pięści, tak jak ja, Fernandes i gołodupiec. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci i obwinialiśmy siebie, że nie mogliśmy pomóc naszej rodzinie wcześniej. Gdybym tylko wiedzieli, że jest on tak potężny, to już dawno byśmy połączyli nasze ataki.
Po niecałej minucie pomieszczenie było coraz bardziej widoczne. Kiedy wszystkie ,,nieczystości" opadły na ziemie. Przez moje ciało jak strzała wystrzelona z łuku przeszyło zdziwienie.
- Gdzie on jest do cholery! - wydukałem, trzęsąc się ze strachu oraz ze zdziwienia. Nasza czwórka zaczęła  nerwowo rozglądać się wokół siebie.
- Przecież ten potwór nie powinien tak łatwo zniknąć! - wykrzyczał na jednym tchu Jeallal.
- Zamknijcie się i przygotujcie się na ewentualny atak! - wykrzyczała Erza.
- Hai! - krzyknęła męska część ,,żywych osób" przytakując nerwowo.
Między nami zapanowała cisza. W pomieszczeniu jedynie było słychać ciężkie oddechy naszych rannych przyjaciół oraz przyśpieszone bicia naszych serc, ale o dziwo nie było nigdzie śladu potwora.
- Czy on zwiał? - Gray przełknął ślinę rozglądając się dokładnie wokół własnej osi. Kiedy po dłuższej chwili niczego nie zauważył rozluźnił się trochę i zaczął iść w stronę Yosuke i Hikaru.
- Co ty wyprawiasz?! - wykrzyczała wściekle szkarłatnowłosa.
- Bestia zniknęła - odpowiedział szybko tonem pozbawionym uczuć. - Idę im pomóc - uśmiechnął się lekko i przyśpieszył.
Erza na początku była troszeczkę zdenerwowana poczynaniami  lodowego maga, ale tylko kiedy doszedł do dwójki, a stwór go nie zaatakował, szkarłatnowłosa westchnęła ,,Co ja z nimi mam" wyszeptała cicho potrząsając wolno głową. Następnie podmieniła zbroję na swój codzienny ubiór i ruszyła w stronę Koua, później Fernandes ruszył w stronę Wendy i exceedów, zaś ja westchnąłem cicho i wolnym krokiem ruszyłem w stronę Kioske z dziwnym, a zarazem okropnym uczuciem. Po prostu czułem, czułem, że coś jest nie tak, że nasza rzeczywistość może być tylko albo snem, albo iluzją.

*****

W ciemnościach ukrywały się dwie zakapturzone postacie. Po sylwetkach można było orzec, że była to kobieta oraz mężczyzna. Przedstawiciel płci męskiej klęczał na ziemi, a jego rękę otaczała szara, a to srebrna mieniąca się aura.
- Niech ruszą te tyłki szybciej...- wyszeptał prawie niesłyszalnie, obserwując pole na której używa swojej magi.
Magi, która ukrywa obecność jego i jej towarzyszki.
Magi, która ukrywa również magów Fairy Tail przed spojrzeniem potwora, któremu teraz się wydaję, że wszyscy jego przeciwnicy są martwi, chociaż, że rzeczywiście tak nie jest, bo w końcu wszyscy żyją.
Ocalała czwórka skończyła opatrywać rany swoich przyjaciół, a tajemniczy chłopak coraz bardziej zaczął się niecierpliwić.
- Powiedz mi czemu ten stwór nie odejdzie gdzieś indziej - zaczął powstrzymywać lewą ręką, prawą, która zaczęła mu się trząść od zbyt długiego trzymania jej w jednej pozycji. - Będę musiał zdjąć iluzję, którą teraz trwa - dodał, a zaskoczona kobieta cofnęła się nagle w tył uderzając o ścianę. Chłopak zaśmiał się cicho spoglądając na nią. - Nie to miałem na myśli - jego uśmiech ukazał się spod kaptura. - Po prostu stworzę inną iluzję, która zastąpi obecną - następnie zaczął tłumaczyć jego towarzyszce na czym ma polegać jego ,,zamiana". Powiedział jej, że stworzy iluzję, że nagle przed bestią pojawi się czwórka ocalałych i zaczną uciekać labiryntem korytarzy. Wróg za nimi pobiegnie i kiedy on będzie w bezpiecznej odległości od magów Fairy Tail będzie mógł zdjąć obowiązującą ich iluzję, dzięki której oszukiwał ich zmysły.
Po wytłumaczeniach chłopaka dziewczyna przytaknęła głową.
- Magia iluzji: Iluzja Oszustwa - mag rozpoczął swój plan tym zaklęciem i stało się tak jak myślał. Potwór chwycił jego przynętę i zaczął biec za iluzją przedstawiającą Natsu, Erze, Graya i Jeallala. Kiedy oddalił się na bezpieczną odległość, szybko zdjął iluzję otaczającą magów, dzięki czemu mógł odetchnąć z ulgą, ale coś go zaskoczyło.
Mag zaczął się wpatrywać z lekkim niedowierzaniem w Dregneela, który nerwowo rozglądał się po okolicy.
- Nie możliwe - wyszeptał. - Zauważył różnicę między rzeczywistością, a iluzją - dopowiedział w myślach, wciąż wpatrując się różowo-włosego.

*****

Złotowłosy chłopak spacerował sobie po lesie zgrozy z zarzuconym na bark mieczem.  Od czasu do czasu pogwizdywał wesoło, zaś bestie, które go widziały chowały się w postrachu. Nagle na jego twarz wkradł się złowrogi uśmiech, a jego oczom ukazała się świątynia.
- Trochę nostalgiczne to miejsce - jego uśmiech zniknął. - Dawno tutaj nie byłem... - zawahał się lekko -...nie byłem w tym miejscu gdzie zaczęła się ta klątwa - spojrzał się ze zgrozą na swoją dłoń. Następnie zdjął z barku miecz, który zaczął trzymać tuż nad swoją głową w kierunku gdzie słońce wchodziło.
Zamknął oczy, a w jego głowie pojawił się krajobraz walki. Walki gdzie ludzie ginęli, gdzie smoki wtrącały się do bitwy. On stał na środku, otaczał go ogień ze wszystkich stron, a koło niego na wzniesieniu leżał klejnot. Usłyszał krzyk. Krzyk swojej kochanej siostry, która wołała jego imię. Pomimo tego, że minęło tyle lat nie może zapomnieć o tym zdarzeniu, w którym stracił przyjaciela, rodzinę, a co najważniejsze stracił swoje człowieczeństwo, które najprawdopodobniej nigdy nie powróci.
- Och~ -złapał się za głowę potrząsając nią. - Coś czuję, że w tym miejscu będę miał zabawę - uśmiechnął się mizernie i ruszył w stronę wejścia do świątyni.

********************************************************************************************
Rozdział skończony!! :D
Przepraszam, że jest taki krótki. Miał być wcześniej, ale wena mnie kompletnie opuściła i myślę, że wyszłam kompletnie z prawy...
Shiro: Co jeszcze!? Może meteor uderzył w ziemie!
Kioske: ...Daj jej spokój Shiro *leki uśmiech
Shiro: -_-
*olewam białowłosego i mówię dalej* Przez to, że wyszłam z prawy mogłam popełnić dość dużą ilość błędów, dlatego mam nadzieję, że nie będziecie zbytnio zwracać na nie uwagę :)
Shiro: Chwilka! Chwilka! Chwilka! *spoglądam na niego szokowana* Co to za koleś, który używa magii iluzji! A kiedy pojawię się ja *spogląda na mnie wściekle*
Kioske i ja: ... *strzelamy facepalm'a
Nie wypowiadam się na to co powiedziałeś...
Kioske: Czy to nie jest oczywiste *mówi z rezygnacją w głosie*
Shiro: Może jest, a może nie jest, ale ja nie wiem kto to jest!
Jeśli nie wiesz kto to jest, to dowiesz się o tożsamości tego chłopaka już niedługo.
Shiro: ... Dobra poczekam na następny rozdziała, ale wiesz co?
Mhm?
Shiro: W następnych rozdziałach może być ciekawie! Do akcji wkracza Acnologia, dwójka tajemniczych osób! Do zabawy brakuje tylko Zerefa i Rishy!
Ale się podniecasz XD
Shiro: W cale się nie podniecam *nadyma policzki*
Kioske: Podniecasz się...
Shiro: Wcale, że nie!!
Niech już ci będzie...

Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ale postaram się go napisać jak najszybciej!
Pozdrawiam i do zobaczenia! :D

piątek, 15 stycznia 2016

Podziękowania! Informacja! Wyniki!

Chce wam wszystkim podziękować za te 50 tys. wejść!!
Nigdy nie przypuszczałam, że tyle ich będzie!!  Na samym początku myślała, że nikt nie będzie czytał moich wypocin, a tu taka niespodzianka :D
Nawet nie wiecie jak się cieszę ^^

Jeszcze raz bardzo i to bardzo wam za to dziękuje! Teraz dobijmy do 100 tys. wyświetleń, które są takim małym moim marzeniem XD

Informacja:
Rozdział najprawdopodobniej pojawi się 17.01.2016r. (ewentualnie 18). Wiem, że miał się pojawić 31.12.2015r., ale po prostu w tamtym okresie opuściła mnie wena i napisałam tylko kawałek obiecanego rozdziału ;-;

Wyniki:
Pamiętacie konkurs, który organizowałam? Niestety, tylko jedna osoba wysłała mi swoją pracę, dlatego pogratulujcie Zelo, a o to link do wysłanej pracy (link)
(PS Zelo proszę o napisanie na mój e-mail w sprawie nagrody.)

Bez dłuższego przedłużania pozdrawiam!!