Po pójściu do domu dziewczyny Natsu przebrał się w jej ubrania. W których wyglądał nawet, nawet.
Gdy zadanie mu się zaliczyło, zaczął szukać bielizny swojej dziewczyn. Gdy ją znalazł cały się zarumienił i z głowy zaczęła mu lecieć para, a z nosa strużka krwi...
Gdy Lucy czytała książkę, Natsu zaszedł ją od tyłu i ją wystraszył. Biedulka tak podskoczyła ze strachu, że z krzesła spadła na ziemie.
Spojrzała się w tedy spod byka na Natsu, który odruchowo cofnął się kilka kroków do tyłu przełykając ślinę, następnie pomógł stać dziewczynie z ziemi.
Gdy Lucy skończyła czytać książkę poszła do łazienki i wzięła ze sobą listę zadań. Gdy zamknęła się na klucz rozebrała się do bielizny.
(
Wiem , że to nie bielizna tylko strój kąpielowy XD)
Gdy spojrzała na listę, zadanie się jej zaliczyło. Następnie spojrzała się na pierwsze zadanie na liście.
-Skąd ja mam wziąć strój kotki? -Powiedziała cicho, a następnie dodała:
- Już wiem!
Podeszła do umywalki na, której zostawiła swoje klucze i wzięła do ręki jeden z kluczy. Wyciągnęła rękę z kluczem przed siebie i powiedziała:
-Otwórz się bramo do pany: Virgo!
Przed Lucy pojawiła się pokojówka o różowych włosach. Ukłoniła się przed Lucy i powiedziała:
-W czym mogę pomóc księżniczko? -Po chwili dodała. -Czas na kare?
-Nie Virgo...-odpowiedziała Lucy z rezygnacją głosie, a po chwili dodała już normalnie. -Mam do ciebie prośbę...czy możesz załatwić mi z świata duchów...-tu się zarumieniła -strój kotki?
-Już się robi księżniczko. -Virgo ukłoniła się i znikła.
Po chwili się pojawiła z strojem dla Lucy, ale wyglądała inaczej. Miała kocie uszy i ogon.
-Virgo czemu się przebrałaś?- Spytała się zdziwiona Lucy.
-A czemu nie, sytuacja odpowiednia. -Powiedziała do Lucy, a po chwili dodała. - Czas na kare księżniczko, nya.
-Dawaj mi ten strój i znikaj.
Gdy Lucy to powiedziała wzięła z rąk Virgo strój, a po chwili pana wróciła do świata duchów.
Gdy Lucy przebrała się w ten strój...spojrzała się w lustro.
-Zawstydzające...-Powiedziała rumieniąc się.
Spojrzała się na listę. Zadanie wykonane. Czas na kolejne. Wyszła z pokoju. Zobaczyła Natsu, był odwrócony do niej tyłem, podeszła do niego i położyła mu rękę na barku. Gdy Natsu odwrócił się w stronę Lucy cały się zarumienił...Dragneel gdy się tylko otrząsnął z tego cudnego widoku, złapał Lucy za ramiona i przyciągnął ją do siebie. Następnie złożył na jej ustach pocałunek, który dziewczyna odwzajemniła.
Pocałunek w każdej chwili pogłębiał się. Ich języki znalazły spólny rytm.
Ta chwila mogła by trwać wiecznie. Gdy oderwali się od siebie Lucy powiedziała:
-Tak bardzo cię kocham Natsu. -Przytuliła się do niego.
-Ja też cię kocham Lucy.
I tak wykonali kolejne zadanie. Gdy Lucy przebrała się w swój normalny strój. Natsu wziął jej rękę i złożył pocałunek na znaku gildii.
Tak właśnie wykonał kolejne zadanie.
Gdy wyszli z domu Lucy poszli poszukać Happy'ego. Gdy go znaleźli. Lucy od razu przywaliła mu w głowę. Kotek złapał się w miejsce gdzie dziewczyna nabiła mu guza. Użył swojej magi i wzleciał na wysokość twarzy Lucy.
-Za co to? -Powiedział bliski płaczu i masując bolące miejsce.
-Przepraszam Happy, ale miałam takie zadanie...-Uśmiechnęła się do niego i go przytuliła.
Gdy Happy się już uspokoił, a Natsu stał tyłem do dziewczyny. Postanowiła ona wykorzystać sytuacje, żeby wykonać kolejne zadanie.
-Natsu...-Powiedziała słodko dziewczyna.
Gdy chłopak odwracał się w jej stronę, wzięła tak Happy'ego, żeby ten pocałował Natsu.
Gdy on odwrócił się całkowicie pocałował przypadkowo Happy'ego.
Nie minęły nawet trzy sekundy nim się od siebie odsunęli. Gdy Lucy spojrzała na niebieskiego kota, który poszedł pierwszy lepszy kąt. Zobaczyła wokół niego czarną aurę. Z oczu exceeda leciały łzy, zaś łapki miał położone na głowie i przechylał się raz do przodu, raz do tyłu powtarzając:
-To był mój pierwszy pocałunek. Teraz nie pocałuje Carli.
Następnie spojrzała się na Natsu. Chłopak trzymał w ręku kartkę z zadaniami i patrzał się na nią. Najwyraźniej myślał o czymś ważnym, bo nawet nie zauważył Magini Gwiezdnej Energi, która nachyliła się nad kartką i spojrzała się w nią. Zadanie było zaliczone.
Ciekawe o czym myśli. Może się go spytam
-Natsu o czym myślisz? -Spytała się i nic. Chłopak nie reagował.
-Natsu...-pomachała mu ręką przed oczami.
-Natsu ...-spróbowała jeszcze raz, ale nic.
Postanowiła spróbować ostatni raz. Odsunęła się od Salamandra. A na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek, a następnie powiedziała słodkim głosem:
-Natsu jeśli mi nie odpowiesz to wsadzę cię do pierwszego lepszego pociągu za granice Fiore!
-Lucy! Proszę nie!
-Haha~ -Zaczęła się śmiać, a następnie spoważniała i powiedziała:
-Możesz mi powiedzieć nad czym się tak zastanawiałeś, że nawet ze światem nie reagowałeś?-Złożyła ręce na brzuch.
-Zastanawiałem się tylko co mam schować Gray'owi.
Lucy o mało co nie zaliczyła gleby. Gdy się uspokoiła powiedziała:
-I tylko nad tym myślałeś?
-Tak.
Strzeliła sobie faceplam.
-Chodźmy może po drodze znajdziesz jego ubrania. -Zaczęła iść, a Salamander ruszył za nią.
Po krótkiej chwili tak jak powiedziała Lucy znaleźli ubrania Graya na drodze. Gdy Natsu poszedł je gdzieś schować, Lucy musiała znaleźć kogoś z kim będzie mogła pogadać o swojej miłości...
Gdy się zastanawiała z kim pogada koło niej przeszła mała Wendy. Gdy Lucy ją zauważyła krzyknęła:
-Ohayo Wendy-chan! -Gdy młoda się odwróciła, Lucy jej pomachała. Po chwili niebiesko-włosa dziewczynka podeszła do niej wraz ze swoim białym exceedem.
-Ohayo Lucy-san! -Przywitała ją z uśmiechem, następnie dodając. -Czy coś się stało?
-Nic się nie stało...Tylko chce ci coś powiedzieć, ale obiecaj,że nikomu nic nie powiesz...Mam nadzieje, że ty też nic nie powiesz Carla. -Zwróciła się tym razem do kotki.
-Obiecujemy! -Powiedziały razem.
Gdy odpowiedziały Lucy....blondynka po chwili powiedziała im wszystko po kolei.
O zadaniu i o tym, że kocha Natsu.
Gdy skończyła opowiadać, mała Wendy podskoczyła z uśmiechem i powiedziała:
-Wiedziałam, że do siebie pasujecie.
-Tylko pamiętajcie nikomu nic nie mówcie.
-Będziemy miały buzie na kłódkę. -Odpowiedziała w ich imieniu Wendy zamykając niewidzialną kłódkę na buzi.
Następnie młoda Smocza Zabójczyni pożegnała się z Lucy i poszła, wraz kotką w miejsce gdzie szły wcześniej.
-Dobra teraz pójdę poszukać Natsu...-Powiedziała Lucy do siebie, kiedy dziewczynka i kotka znikły z jej punktu widzenia.
Szła chwilę aż w końcu go znalazła. Chłopak szedł sobie pogwizdując, z założonymi rękami za głowę.
-Natsu!- Krzyknęła Lucy machają do niego ręką.
Salamander przerwał wcześniejszą czynność (
Chodzi o pogwizdywanie) i podbiegł do Lucy.
-I jak Lucy...wykonałaś swoje zadanie?- Spytał się Natsu dziewczyny.
-Chyba tak...Daj kartkę. -Powiedziała Lucy i wyciągnęła rękę do chłopaka.
Chwili gdy Natsu i Lucy trzymali razem kartkę, oślepiło ich światło dochodzące z kartki.
-Co jest!? -Krzyknęła zdziwiona dziewczyna zasłaniając oczy ręką.
-Nie wiem! -Krzyknął do niej Salamander z odpowiedzią.
Po chwili światło znikło, a na ich kartce pojawiła się złota cyfra siedem.
-Udało nam się Natsu! -Krzyknęła radosna Lucy przytulając Smoczego Zbójcę.
-Natsu ...-Odsunęli się od siebie gdy usłyszeli męski głos.
-Co jest gołodupcu? -Powiedział Salamander.
-Nie twoja sprawa zapałko. -Po chwili dodał. -Przyszedłem tylko wykonać moje zadanie...-zaczął iść w ich stronę.
Natsu przygotował się na przyjęcie ataku od Graya, bo myślał,że na tym polega jego zadanie, ale gdy on się do niego zbliżył. Wydarzyło się coś nieoczekiwanego...Chłopak minął Salamandra i poszedł do Lucy. Zdezorientowany mag nadal trwał pozycji obronnej. Kiedy Salamander się odwrócił...Zobaczył to czego by nigdy nie chciał widzieć.
Gray...Jego odwieczny rywal pocałował w usta Lucy. W oczach Natsu w tej chwili, można było zauważyć złość i chęć mordu.
Gdy się tylko otrząsnął z tego widoku od razu zareagował...Natsu oderwał go od Lucy i powalił na ziemie.
-Dlaczego to zrobiłeś! -Krzyknął wściekły i zadał mu cios w twarz.
Uderzenie było tak mocne, że z nosa lodowego maga poleciała strużka krwi.
-Już ci mówiłem! Wykonałem moje ostatnie zadanie!
Salamander chciał uderzyć maga lodu kolejny raz, ale gdy maił pięść tuż przed jego twarzą, usłyszał jak Lucy mówi cicho przez płacz ,,Natsu ..." i w ostatniej chwili zatrzymał pięść przed jego twarzą...Siła ciosu była tak potężna, że chwili zatrzymania ręki powstała fala uderzeniowa.
Gdy Salamander się trochę uspokoił, odwrócił się w stronę głosu swojej dziewczyny.
Zobaczył tam Lucy skuloną na ziemi i płaczącą. Natsu od razu wstał z Graya i poszedł do niej i ją przytulił.
-Cii..-zaczął głaskać ją po głowie-...wszystko będzie dobrze. Nic się nie stało.
Gdy Natsu pocieszał Lucy, Gray w tym czasie gdzieś poszedł.
-Cii~ -Powiedział jeszcze raz, a dziewczyna nadal płakała...
Po chwili magini się uspokoiła i zasnęła w jego ramionach. Gdy chłopak się tylko zorientował, że Lucy zasnęła. Wziął ją na ręce i zaniósł ją do jej domu. Gdy już był w jej domu...Położył ją delikatnie na łóżku...
Spojrzał się na nią...Widział jej czerwone oczy od płaczu.
Zacisnął dłoń w pieść.
Zabiję cię Gray...
Uspokoił się i położył się koło dziewczyny,zasypiając...
***********
Przez las szły dwie osoby w płaszczu przeciwdeszczowym i exceed, który jak jego towarzysze miał ten sam ubiór pomimo swojego wzrostu...
Po ich wzroście można było wnioskować, że to kobieta i mężczyzna.
Mężczyzna szedł przodem robiąc im drogę przez gęsty las.
To właśnie koło mężczyzny latał czarny kot w płaszczu. Jego niska towarzyszka szła z tyłu, było widać, że już nie mogła za nim nadążyć.
Widać było również, że dziewczyna była już nieźle zmęczona.
Resztkami sił podbiegła do swojego towarzysza z przodu i powiedziała ledwo zipiąc.
-Daleko jeszcze?
-Jeszcze trochę mała. -Odpowiedział jej chłopak.
-Ale ja jestem już zmęczona Gajeel. -Gdy powiedziała to,nadymiła policzki, obróciła głowę i udawała obrażoną
-No dobra,już dobra. -Gdy to powiedział zatrzymał się nagle, a Levy na niego wpadła krzycząc:
-Ała! -O mało co by upadła na ziemie, ale ostatniej chwili za ramię złapał ją Smoczy Zabójca.
Ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Levy zarumieniła się tak samo jak Gajeel. Spojrzeli sobie w oczy...Niebiesko włosa jednak była za bardzo zawstydzona i odwróciła głowę mówiąc cicho.
-Dziękuje Gajeel...-Zarumieniła się jeszcze bardziej.
-Gihi! Nie ma sprawy mała. -Odpowiedział jej Redfox pomagając jej wstać na równe nogi. Gdy upewnił się, że jego ,,mała " towarzyszka już stoi normalnie...Usiadł na pierwszy lepszy kamień i spojrzał się na nią...Ona również usiadła jak on na jakimś kamieniu.
Levy zdjęła plecak, który miała na plecach...Zaczęła w nim grzebać, z chęcią znalezienia czegoś.
-Mam! -Nagle krzyknęła i uniosła rękę z butelką wody do góry. Następnie odkręciła korek z butelki, który położyła koło siebie i zaczęła pić wodę. Była tak spragniona, że wypiła całą zawartość litrowej butelki.
Zakręciła pustą butelkę i z powrotem włożyła ją do swojego małego plecaczka.
Odpoczywali tak jeszcze przez pół godziny, aż nagle Smoczy Zabójca wstał i powiedział:
-Idziemy.
-Tak jest! -Krzyknęła i założyła na swoje plecy mały plecak i wstała z kamienia.
Znowu ruszyli podróż przez zarośnięty las. Szli tak może z dwie godziny, aż wyszli z niego i znaleźli się na jakieś pustej polanie, na której stał stary zamek. Gdy zbliżali się do zamku pogoda zmieniała się diametralnie. Nad budowlą zaczęły trzaskać pioruny i zaczął do tego lać deszcz. Sam widok mógł odstraszać przybyszy trafiających na tą polanę, ale oni szli dalej. Mieli w końcu zadanie do wykonania.
(Gdzieś tak wyglądał zamek, tylko tam padał jeszcze deszcz i był na polanie :D )
Gdy tylko weszli do zamku od razu za nimi zatrzasnęły się drzwi przez, które weszli.
Levy po usłyszeniu okropnego trzasku podskoczyła, przytulając się przy tym do Smoczego Zabójcy...Cała ze strachu się trzęsła. Gajeel próbując ją pocieszyć przytulił ją i powiedział:
-Nie ma co się bać mała. Jak by co to cię obronie...więc się nie bój.
Levy na te słowa zarumieniła się. Następnie odsunęła się od chłopaka i spojrzała na niego.
-Dziękuje Gajeel. -Zrobiła kilka kroków na przód. Następnie odwróciła się do niego i powiedziała z uśmiechem:
-Idziemy w końcu odkryć tajemnice tego zamku? -Znowu zaczęła iść do przodu w stronę schodów, a co z chłopakiem. Nadal stał w miejscu....Uśmiechał się. Dziewczyna widząc, że Redfoxs i exceed nie idą za nią...odwróciła się do nich i powiedziała.
-Idziecie?
-Hai! -Krzyknęli razem i ruszyli w stronę dziewczyny.
************
Erza
Cieszę się jak diabli! Dzisiaj mam nocną randkę z Jellalem...Nocną. Jak to nocną!
-AAA! -Złapałam się za głowę i zaczęłam się miotać cała zarumieniona.
Co my będziemy robić na nocnej randce! Co mam się ubrać! Wiem! Pójdę spytać się Lucy...Spytam się od razu jej o bieliznę jaką mam ubrać!
Zaczęłam biec w stronę mieszkania Lucy, ale zatrzymałam się przed jej domem.
Jedno mi nie przyszło do głowy. Jeśli ona śpi, albo jest z Natsu, albo jedno i drugie! Albo robią to!
Gdy sobie to wyobraziłam para zaczęła mi lecieć z głowy i zarumieniłam się jeszcze bardziej niż wcześniej.
A tam zaryzykuje.
Po króciutkiej chwili znalazłam się przed drzwiami Lucy, ale na szczęście światła były zgaszone (
Lucy miała zasłonięte żaluzję w pokoju) i było cicho. Więc ruszyłam do jej pokoju.
Przynajmniej muszę ją obudzić. To sprawa najwyższej wagi. Jak ona może tak spać.
Gdy weszłam do pokoju krzyknęłam:
-Lucy wstawaj! Mam do ciebie sprawę! -A następnie podeszłam do łóżka i ją odkryłam. Gdy zauważyłam, że Natsu śpi przytulony do Lucy. Mojej głowy dosłownie zaczęła lecieć para, bo znowu wyobraziłam sobie jak robią to.
Ten różowy idiota nadal spał, a Lucy zaczęła się przebudzać.
-O cześć Erza...-Powiedziała z uśmiechem troszeczkę zaspana, a następnie kontynuowała...-co cię do mnie sprowadza?
-Chce cię prosić o radę booo...-zaczęłam się jąkać-...bo idę z.zz Je.eellalem na ra...randkę.-Powiedziałam cała zarumieniona.
-Było tak od razu Erza! -Krzyknęła podekscytowana. -A gdzie my kupimy ci sukienkę o tej porze!-Krzyknęła załamana łapiąc się za głowę.
-Spokojnie Lucy mam sukienkę. Tylko musimy iść do mnie do domu...
Nagle Lucy wyszła z łóżka krzycząc:
-To szybko chodźmy do twojego domu! Trzeba cię na bóstwo urządzić!
Spojrzałam się na Natsu, który dalej spał. Wskazałam na niego palcem i powiedziałam:
-Co z tym idiotom. -Lucy odwróciła się w stronę łóżka zaskoczona. Najwyraźniej teraz ska-pła się, że Natsu z nią spał.
-Zostawmy go...Nic mu nie będzie.
-Dobra. -Wzięłam Lucy za rękę i ruszyłam z nią w stronę w mojego domu. Nie minęło nawet pięć minut i już byliśmy na miejscu.
Szybka ja. Haha.
-Erza?
-Słucham?
-Czy ostatnio dokupiłaś kilka pokoi?
-Tak...A co?
-Gdzie masz szafę z sukienkami!
-Chodź...-Powiedziałam i wzięłam ją za rękę i zaczęłam ja prowadzić w stronę pokoju z sukienkami.
Minęliśmy jeden, drugi, trzeci, czwarty...osiemnasty pokój i już byliśmy na miejscu.
-Erza ile ty masz pokoi?! Nawet masz jeden pokój poświęcony ciastu truskawkowemu!
-Pokoi...poczekaj niech pomyśle. -Złapałam się za brodę i zamknęłam oczy. Po króciutkiej chwili otworzyłam je i krzyknęłam:
-Już wiem! -Potem powiedziałam już spokojnie. -Koło dwudziestu.
-Co?! -krzyknęła zdziwiona. A następnie dodała, -To ile ty płacisz czynszu za jeden?
-Za jeden.
-Tak.
-Za jeden płacę 100 000 klejnotów.
-Co!!!!
-A to coś dziwnego? -Powiedziałam to i spojrzałam się na nią.
-Nie Erza...-westchnęła-...to nic dziwnego.Tylko...-przerwała i powiedziała po chwili. -Nieważne.
Następnie poszła kilka kroków do przodu i zaczęła się rozglądać po pokoju. Nie wiem co w nim takiego ciekawego wszędzie są tylko szafy z sukienkami, z butami i rożnymi innymi akcesoriami.
Później skierowała w moją stronę wzrok i powiedziała z uśmiechem.
-To w której szafie masz sukienki.
-Sukienki są w wszystkich szafach. No oprócz tych małych, bo tam są buty i różne akcesoria. -Jak to powiedziałam to na jej twarzy pojawiło się zdziwienie i krzyknęła po raz kolejny dzisiaj.
-Co!! -A następnie zaczęła mówić cichutko:
-Spokojnie Lucy...Spokojnie.
Jakie było moje zdziwienie jak Lucy podeszła do szafy i wyjęła z niej różową sukienkę z czarnym gorsetem, o której istnieniu nie miałam nawet pojęcia, a raczej, o której kompletnie zapomniałam.
Lucy podeszła do mnie. Wyciągnęła ręce z sukienką i powiedziała:
-Masz ubierz ją. W tej na pewno będziesz wyglądać ślicznie. -Uśmiechnęła się do mnie promiennie.
-Dzięki. -Powiedziałam z uśmiechem i przyjęłam sukienkę od niej. Gdy chciałam już iść się w nią przebrać, usłyszałam jak Lucy do mnie mówi:
-Erza, a w której dokładnie szafie masz dodatki.
Odwróciłam się do niej i powiedziałam:
-Dodatki są w tych małych szafach po środku.
-Dzięki. -Powiedziała i zaczęła szukać jakiś dodatków.
A ja w tym czasie ubrałam się w sukienkę. Suknia sięgała mi do kolan. Gdy się tak w niej przeglądałam przyszła do mnie Lucy z dodatkami. Przyniosła mi czarną kokardę z różową koronką, białe rękawiczki za łokieć i jako naszyjnik czarny pasek. Za pomocą kokardy związałam sobie włosy w wysokiego kucyka. Byłam zadowolona z mego wyglądu.
Gdy patrzyłam się tak w lustro przyszła Lucy z pasującymi butami do sukienki. Gdy Lucy mnie zobaczyła powiedziała tylko.
-Wow Erza! Jeallowi na pewno się spodobasz, a teraz idź bo się spóźnisz na randkę.
-Dobrze i dzięki za pomoc. -Podziękowałam jej z uśmiechem.
-Nie ma sprawy Erza. -Również się do mnie uśmiechnęła.
Następnie razem wyszliśmy z Fairy Hils.
Lucy poszła w swoją stronę, a ja poszłam stronę restauracji. Gdzie miałam spotkać się z Jellalem.
Gdy byłam blisko zauważyłam go. Był ubrany garnitur, a w ręku trzymał bukiet czerwonych róż. Co chwile zerkał na zegarek i rozglądał się. Nie zwlekając dłużej ruszyłam w jego stronę. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się i się zarumienił, a następnie powiedział:
-Przepięknie wyglądasz Erza. -Na ten komplement zarumieniłam się. Byłam szczęśliwa, że mężczyzna, którego kocham powiedział mi taki komplement. Na jego wypowiedź odpowiedziałam mu:
-Dziękuje.
-Może już wejdziemy do restauracji. -Powiedział to i otworzył mi drzwi do niej.
-Bardzo chętnie. -Powiedziałam do niego i weszłam do restauracji. Gdy się w niej znalazłam pierwsze co powiedziałam to:
-Wow~
Nie była to normalna restauracja, a magiczna...Stoły unosiły się na specjalne piętra z widokiem, a raczej lewitowały...Instrumenty,które znajdowały się w niej same grały. Wszędzie świeciły się różnokolorowe światła. Po prost Wow.
Po zajęciu naszego stolika zamówiliśmy dania, które okazały się przepyszne. Podczas posiłku rozmawialiśmy, świetnie się przy tym bawiąc. Następnie po posiłku przyszła pora na deser. Po dostaniu karty z deserami, tylko jedno z nich przykuło moją uwagę. Było to ciasto truskawkowe. Oprócz tego ciasta zamówiłam ciasto waniliowe, czekoladowe, malinowe i krówko-we. Jellal zaś zamówił lodowy deser.
Po dostaniu naszych deserów od razu zajęłam się za ciasto truskawkowe. Gdy tylko wzięłam je do ust to myślałam,że się rozpłynę. To było najlepsze ciasto truskawkowe jakie w swoim życiu jadłam! No po prostu myślałam, że przeniosłam się do nieba. Było aż takie pyszne.
Gdy chciałam wziąć kolejną porcję ciasta truskawkowego do buzi, spojrzałam się na Jellala, który uśmiechał się do mnie. Gdy zjadłam inne ciasta, które też były przepyszne zamówiłam u nich trzy całe blachy ciast z każdego rodzaju spróbowanych przeze mnie ciast. Prosiłam ich żeby wysłali je na mój adres.
Następnie Jellal odprowadził mnie do domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a gdy przyszedł czas naszej rozłąki...Jellal po prostu mnie pocałował!! Był to nieśmiały, delikatny pocałunek, który po krótkiej chwili przemienił się w namiętny.
Po oderwaniu się od siebie...powiedział mi jak bardzo mnie kocha. Na jego wyznanie również powiedziałam, że go kocham. Gdy już chciał wracać przytuliłam go i powiedziałam:
-Dziękuje za dzisiejszy dzień...
Na co on się tylko uśmiechnął i pocałował mnie w polik.
Gdy weszłam do mojego pokoju rzuciłam się na łóżko i powiedziałam wtulona poduszkę.
-To był najwspanialszy dzień w moim życiu.
Następnie wstałam z łóżka poszłam się umyć...Po ubraniu się w pidżamę, położyłam się na łóżku i zasnęłam.
******************
Gray
(akcja w czasie randki Erzy i Jellala)
Leżałem na łóżku, rozmyślając o tym jak zraniłem Lucy. Gdy zamykam oczy nadal widzę jej zapłakaną twarz...
Jak ja jej teraz spojrzę w oczy...No jak?! Kocham ją! Ale, ona najprawdopodobniej kocha tego idiotę! Co bądź kocha mnie Juvia, ale ona jest jakaś dziwna. O wszystko jest zazdrosna, a wszystkie dziewczyny, które są koło mnie nazywa rywalkami w miłości....
Zaśmiałem się cicho i uśmiechnąłem się.
....Może jest trochę słodka jak jest spokojna, ale Lucy jest jeszcze słodsza. Zaraz, zaraz jak Juvia się dowie, że całowałem się z Lucy to ją zabije. Na razie nie może się o tym zdarzeniu dowiedzieć. Nie tylko dla dobra naszej drużyny, ale też dla bezpieczeństwa Lucy. Mam tylko jedną najmniejszą nadzieje....Mam nadzieje, że Lucy mi wybaczy.
-Lucy wybacz mi. -Powiedziałem cicho i zasnąłem na łóżku.
Lucy
(zaraz po spotkaniu z Erzą)
Gdy wracałam od Erzy zaczęło się ściemniać. Zatrzymałam się i spojrzałam się w niebo.
Mam nadzieje,że Natsu jeszcze się nie obudził. Nie chce go za bardzo martwić.
Pomyślałem i ruszyłam przed siebie w stronę mojego domu.
Szłam strasznie wolno....Zrobiło się ciemno. Przede mną i za mną zaczęły zapalać się światła latarni. Zamknęłam oczy, gdy je otworzyłam...zatrzymałam się, bo kilka latarni przede mną stał jakiś blondyn...
Nagle uśmiechnął się do mnie?
Coś mi nie pasowało...chciałam uciekać, ale nie mogłam się ruszyć. Próbowałam jeszcze raz się wyrwać, ale na próżno....
Niewyraźniej skądś wiedział,że próbuje się wyrwać, że próbuje uciec, bo powiedział:
-Nie próbuj mi się nawet ruszać z miejsca...-był coraz bliżej-...bo ci się to nie uda.
Tym bliżej był mnie, tym bardziej zaczęłam się bać...Próbowałam krzyczeć, ale mi się to nie udawało...
Krzyczałam tylko w mojej podświadomości ,,Natsu ratuj!", ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Miałam jednak małą nadzieję, że jednak uda mi się coś powiedzieć...
Gdy był wystarczająco blisko złapał mnie za podbródek. Kciukiem odsunął mi dolną wargę i pocałował mnie...
Była to najgorsza chwila mojego życia. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Czułam się okropnie.
Czemu mi to się zawsze zdarza najpierw Gray, a teraz on...
Gdy przestał mnie całować przybliżył się do mnie i powiedział mi na ucho.
-Nie płacz skarbie...-przerwał-...To co się stanie później będzie jeszcze gorsze...-I ugryzł mnie w ucho.
Pocałował mnie jeszcze w polik i wziął mnie na ręce w stylu ślubnym i ruszył w nie znane mi uliczki Magnoli...
******************************************************************************************
No to ludzie skończyłam ósmy rozdział dość długi mi wyszedł...Chyba
Shiro:Nie wiem...trudno stwierdzić, bo dużo zdjęć dodałaś...
Masz rację :)
A co do rozdziału chce wam coś wytłumaczyć, bo może być mały problem czasowy:
Sprawa Natsu, Grayem i Lucy wydarzyła się koło godziny osiemnastej i właśnie koło tej godziny oni zasnęli. Zaś Erza do Lucy przyszła koło dziewiętnastej, a randka Erzy z Jellalem była gdzieś pół godziny później i trwała do do dwudziestej. (Trzeba pamiętać,żę akcja toczy się w lato) Misja Gajeela i Levi jest całkiem innym przedziale czasowym niż akcja w tym rozdziale.
Z resztą raczej się połapiecie:D
Shiro: Ja się połapałem...i jeszcze jedno...Jak mogłaś to zrobić Lucy!
Najpierw Gray,później ten tajemniczy blondyn, ale ci wybaczę, bo była Jerza i Galevy.
*Uśmiecha się*
Dzięki Shiro...
Shiro: Nie ma sprawy :)
Wiem, że jest wcześnie, ale życzę wraz z Shiro...
szczęśliwego nowego roku!
Shiro: Nawet zmieniła szablon na sylwestrowy...
Shiro...
Shiro: No co?
Nic...
To życzę wam jeszcze raz szczęśliwego nowego roku :D