sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 15

W poprzednim rozdziale:

-Dobra...-przytaknął głową-...powiedzmy mu...-uśmiechnął się lekko, a zaraz kontynuował-...i tak mamy go nie zabijać.-Zamknął oczy, a po chwili otworzył jedno patrząc się na swojego starszego brata.
-My...-zaczęli wspólnie i mówili dalej również razem-...jesteśmy uczniami...

*******
On podszedł do mnie i uklęknął na kolano. Spojrzał się w moje oczy, a ja w jego. Jego twarz była cały czas niewzruszona.
Znowu przełknęłam ślinę. Następnie powiedziałam jąkając się:
-Co ty tu robisz...
***

 Natsu

-My...-zaczęli wspólnie i mówili dalej również razem-...jesteśmy uczniami...-uśmiechnęli się znowu wspólnie -Zerefa.
-Co? -Wyszeptałem, a moje oczy powiększyły się do granic możliwości.
-Jak to? -Zadałem cicho kolejne pytanie i cofnąłem się o krok w tył.
Spojrzałem się na nich i powiedziałem cicho:
-Czemu on chce ją zabić?
Mój wzrok był spuszczony w dół.
-Nie znamy szczegółów, ale...-spojrzałem się na nich groźnie- ...chodzi chyba o...-Yosuke spojrzał się na mnie i przestał gadać. Przełknął ślinę i powiedział dalej już spokojnie. -zabicie jego.
-A co ma do tego Lucy? -Spytałem się ich i spojrzałem się na nich jeszcze groźniej.

Dwójka cofnęła się o jeden krok w tył.
Czemu się cofają? Boją się?
Uśmiechnąłem się pod nosem.

-Czy wreszcie mi powiecie co do tego ma moja Luce?
Yoske z Hikaru spojrzeli się po sobie. Kurai przytaknął głową i tym razem zaczął mówić on.
-Zeref chce ją zabić, dlatego, żeby ciebie wkurzyć. -Zapaliłem swą pięść, a Hikaru przełknął ślinę i zaraz kontynuował:
-Żebyś był gotowy go zabić...
-Guzik mnie on na razie obchodzi.-Powiedziałem spokojnie, a następnie kontynuowałem:
-Rozprawie się najpierw z wami! -Ruszyłem w ich stronę. Przywaliłem Hikaru w brzuch. Ten pod wpływem uderzenia zgiął się wpół. Cofnąłem się, a ten upadł na ziemie ciężko dysząc.
-Hikaru! -Krzyknął Yosuke. Spojrzałem się na niego. Po jego czole spływały kropelki potu.
Hiromi przygryzł dolną wargę i spojrzał się na mnie groźnie. Jeszcze nigdy u niego nie widziałem takiego wzroku.
-Teraz to mnie wkurzyłeś! -Krzyknął na całe gardło. Zaczął biec moim kierunku. Chciał zadać mi cios, ale zrobiłem unik. Kątem oka spojrzałem się na niego. Uśmiechnął się i nagle poczułem ból na plecach. Dotknąłem tamtego miejsca i spojrzałem się na dłoń, która była cała we krwi.
Jak on to zrobił!?
-Mówiłem, że mnie wkurzyłeś. Teraz to mam ochotę cię zabić! Guzik mnie obchodzi co powie Zeref. -Jego oczy zasłaniała grzywka.
-Zabiję cię za to co zrobiłeś mojemu bratu! -Krzyknął i spojrzał się na mnie ze złością, a ja uśmiechnąłem się i utworzyłem napis come on z mojego ognia.

Było widać, że się wkurzył. Nagle zaczął mnie atakować. Jego ruchy była chaotyczne, niesprecyzowane. Łatwo unikałem jego ciosów. Blondyn stanął w miejscu. Nic nie robił. Nagle koło niego pojawił się jakiś portal. Odwróciłem się za siebie i zobaczyłem, że nie ma tego drugiego.
Nagle z owego portalu wychodzi mój drugi przeciwnik. Stoimy bezczynie, ani ja, ani oni nie atakują. Wiatr zawiał bawiąc się naszymi włosami i nagle Yosuke zaczął biec w moim kierunku, krzycząc:
-Wodne cieńcie smoka wód!
Co?! On jest smoczym zabójcą!
Jego atak ruszył w moją stronę. Zrobiłem szybki unik i spojrzałem się na wodne ostrze.
-Przestrzeń smoka. -Wyszeptał groźnie Kurai.
Przed wodnym atakiem pojawił się czarny portal, który wchłonął wodną magię.
Spojrzałem się na nich jeszcze bardziej szokowany.
Co?! Ci dwaj są smoczymi zabójcami!? Jak to?!
Zobaczyłem mały uśmieszek na twarzy bruneta. Spojrzałem się za siebie. Za mną pojawił się koleiny portal, z którego wyleciało wodne ostrze.
-Cholera! -Krzyknąłem i oberwałem potężnym atakiem. Dym zaczął się unosić, a ja leżałem na ziemi z krwawiącą rękom pośród dymu.
Dosyć, że mi zraniło lewą rękę, to jeszcze to coś wybuchło.
Dym opadł, a ja stanąłem. Moje nogi były jak z waty.
-O jeszcze się trzymasz? -Powiedział spokojnie Hiromi.
-Takim czymś mnie nie pokonasz. -Powiedziałem spokojnie i spojrzałem się na Yosuke. Na co on przygryzł dolną wargę z której pociekła krew i powiedział:
-Nie bój się kolejny atak cię załatwi!
-Już się boje kropelko!
-Jak mnie nazwałeś ty idioto! -Zaczął iść w moją stronę, ale Hikaru położył mu rękę na barku, przez co  Yosuke się zatrzymał.
-Czego?! -Krzyknął blondas do swojego brata odwracając się w jego stronę z groźną miną.
-Spokój! -Krzyknął groźnie Hikaru, a następnie powiedział już spokojnie:
-On już jest. Musimy iść.
-Co?! -Krzyknął zły Yosuke, a następnie kontynuował z rezygnacją w głosie:
-Nie mógł przybyć później.
-Właściwie to przybył już dawno, ale chciałem, żebyś się zabawił. -Uśmiechnął się, a następnie już powiedział z kamienną twarzą:
-Idziemy. -Powiedział Kurai i otworzył za nimi portal, następnie zaczął kierować się w tamtą stronę. Gdy miał już wchodzić, zatrzymał się, spojrzał na swojego młodszego braciszka i pokazał mu palcem gdzie ma iść. Yosuke zrezygnowany westchnął i poszedł w stronę portalu.
-Czekajcie! -Krzyknąłem do nich przed ich wejściem do portalu. Zacząłem biec, ale zaraz się wywaliłem na ziemię.
-Spokój płomyczku. -Powiedział już spokojny blondyn. Zaczął wchodzić do portalu i gdy już prawie całkowicie znikł powiedział:
-Do zobaczenia płomyczku.
Portal się zamknął, a ja zdenerwowany przywaliłem pięścią w ziemie krzycząc:
-Cholera! Cholera. -Powtórzyłem już spokojnie, patrząc się groźnie na miejsce gdzie stałą tamta dwójka.
Próbowałem się znowu podnieść i gdy mi się to udało, rozejrzałem się wokół siebie. Wsłuchiwałem się w szum wiatru z nadzieją, że usłyszę moją ukochaną. Po chwili powiedziałem:
-Cholera. Nigdzie jej nie słyszę.
Zacząłem iść wolno przed siebie. Nagle się zatrzymałem, ponieważ... świat wokół mnie zaczęła pochłaniać ciemność.
-Co się dzieję? -Szepnąłem szokowany.
Gdy ciemność całkowicie zapanowała, zacząłem się rozglądać.
-Mam ci pomóc? -Usłyszałem przepiękny melodyjny głos kobiety.
Szokowany odwróciłem się za siebie i ujrzałem dziewczynę. Miała fioletowe włosy, ogon i uszy. Spojrzałem się na nią jeszcze bardziej szokowany. Dziewczyna wilk zaczęła machać swoim puszystym ogonem.
-Mam ci pomóc odnaleźć tą dziewczynę? -Spytała mnie się znowu.
-A czemu mam ci zaufać? -Spytałem się jej, a ona się uśmiechnęła i powiedziała:
-Bo jak mi nie zaufasz to stanie się to.

Nagle przez moją głowę przeleciał mi pewien obraz.
Widziałem jak Lucy mnie osłania przed atakiem Zerefa. Czarny mag po tym ataku znikł zadowolony, a ona zaczęła upadać na ziemię. Szybko w tym obrazie ją złapałem.
Następnie stałem się uczestnikiem tego wszystkiego, a nie tylko obserwatorem.

Łzy zaczęły mi wypływać z oczu, dziewczyna położyła mi swoją dłoń na moim policzku, zaczęła mi wycierać łzy. Następnie powiedziała do mnie z słabym uśmiechem:
-Dziękuje ci Natsu, za wszystko. Kocham cię.
Łzy tym razem spłynęły po jej policzku. Zamknęła oczy, a ręka, która była na moim policzku upadła na ziemię.
W końcu jej serce się zatrzymało.
Perłowe łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-Nie! -Krzyknąłem zrozpaczony i zacząłem dalej szlochać z martwą księżniczką w mych ramionach.
                           
Wróciłem do tej ciemności. Kilka łez spłynęło mi po policzku, które szybko wytarłem. Spojrzałem się na spokojną dziewczynę, która powiedziała po chwili:
-Abo to.
Tym razem ukazał mi się mój sen. Tylko tym razem widziałem twarze dwójki napastników, którymi okazali się być Hikaru i Yosuke.
Znowu moja ukochana umiera z uśmiechem w mych ramionach mówiąc mi, że mnie kocha i znowu z moich oczu płyną łzy.
Wspomnienie snu się skończyło. Spojrzałem się z łzami w oczach na wilczycę.
-To co mam ci pomóc? -Spytała się mnie jeszcze raz, a ja odpowiedziałem jej bez chwili wahania wycierając łzy :
-Tak.
-Na początek uleczę twoje rany chłopcze. -Powiedziała i podeszła do mnie wręczając błękitny kwiat.
Przyjąłem ten kwiat i się na niego spojrzałem. Był piękny.
-Co mam zrobić z tym kwiatem? -Spytałem się wilczycy spoglądając na nią.
-Zjeść go.
-Co?
-Nie bój się nie jest trujący. -Wilczyca uśmiechnęła się.
-Dobra. My tu tak gadamy, a Lucy może grozić niebezpieczeństwo. -Powiedziałem i włożyłem kwiatek do buzi, który okazał się w smaku bardzo słodki.
-Nie bój się. -Powiedziała i zaraz kontynuowała:
-Jak jesteśmy w tej strefie to świat na zewnątrz się zatrzymuję.
-Aha. -Powiedziałem przełykając kwiat.
-To jak mam do niej trafić? -Spojrzałem się w jej oczy.
-Idź za wilczymi śladami! -Uśmiechnęła się, a następnie podeszła do mnie, a ja wciąż stałem miejscu obserwując ją. Wyciągnęła ręce z jakimś niebieskim wisiorkiem.
-Schyl się. -Powiedziała i spojrzała się na mnie tymi mądrymi oczami.
-A co to za wisiorek. -Powiedziałem schylając się. Ona założyła mi owy wisiorek na szyję mówiąc:
-Jest to talizman. Później się dowiesz do czego służy. -Uśmiechnęła się tak, że było widać jej piękne białe zęby i kły.
-A tak właściwie jak się nazywasz? Jeżeli mogę się spytać.
Spojrzała się na mnie i zrobiła przez chwilę minę smutnego szczeniaka. Jej sterczące uszy opadły. Spojrzałem się na nią smutny.
Może nie powinienem się o to pytać. 
Spuściłem wzrok na chwilę i spojrzałem się znowu na nią. Jej uszy z powrotem sterczały.
-Nazywam się Risha Ookami. -Powiedziała jak się nazywa i uśmiechnęła się.
-Miło mi. -Uśmiechnąłem się do niej, a następnie powiedziałem:
-Ja jestem Natsu Dragneel.
-Wiem jak się nazywasz. -Spojrzałem się na nią zdziwiony.
-A teraz czas już na ciebie. -Powiedziała Risha i znikła. Zabłysło światło i świat wrócił do normy.
Szybko zacząłem szukać wilczych śladów i znalazłem w końcu odcisk wilczej łapy. Zacząłem biec w tamtym kierunku najszybciej jak się da.


***********************
 Lucy

-Co ty tu robisz Zerefie?
Nic mi nie odpowiedział tylko wstał. Spojrzał się na mnie z góry. Jego czerwone oczy hipnotyzowały mnie. Te oczy kolorze szkarłatnej krwi. Chciałam przestać się w nie wpatrywać, ale nie mogłam tego zrobić.
-Wstań. -Jego groźny, a zarazem spokojny ton wyrwał mnie z transu.
Nie mogłam wykonać jego polecenia, chociaż tak bardzo tego chciałam. Strach opanował całe moje ciało. Nie mogłam się ruszać. Byłam sparaliżowana. Ostatni raz czułam się tak jak Zero nas atakował. Tylko teraz jest o wiele gorzej.
-Wstań! -Krzyknął wkurzony. Złapał mnie za głowę i zaczął podnosić do góry.
-Au! -Krzyknęłam z łzami w oczach.
Gdy już stałam, puścił moją głowę i spojrzał się znowu w moje oczy. Uśmiechnął się i powiedział:
-Lubię u ciebie ten wyraz twarzy. Lubie patrzeć się w twoje oczy pełne bólu i strachu.
Powiedział i przywalił mi z pięści w brzuch. Pod wpływem uderzenia zgięłam się wpół. Wypluwając przy tym ślinę zmieszaną z krwią. Odsunął rękę i zaczęłam spadać, ale złapał mnie drugą ręką tuż przed upadkiem. Wziął mnie na ręce w stylu ślubnym. Przybliżył się do mojej twarzy i powiedział mi na ucho:
-Trochę chcę się z tobą zabawić, zanim umrzesz.
Odsunął ode mnie twarz i uśmiechnął się złowieszczo. Następnie położył mnie na ziemię. Szybko usiadłam na ziemi, on wyciągnął moją stronę rękę. Od niechcenia ją chwyciłam. Pociągnął mnie do siebie tak, żebym mogła ustać. Gdy byłam już pozycji stojącej powiedział do mnie:
-Masz dwadzieścia sekund na ucieczkę. -Uśmiechnął się, a następnie krzyknął. -Czas star!
Zaczęłam uciekać. Spojrzałam się dla pewności za siebie. Stał miejscu. Zaczęłam biec najszybciej jak się da przed siebie.
-Zostało ci dziesięć sekund!
Przyśpieszyłam. Moje serce zaczęło szybko bić, a ja sama zaczęłam ciężko dyszeć. Nagle się po-tchnęłam i przewróciłam. Spojrzałam się stronę Zerefa, zaczął wolno iść w moim kierunku. Następnie szybko spojrzałam się w stronę lasu, który był już na wyciągnięcie ręki. Szybko wstałam.
-Au!-Syknęłam, bo poczułam ból w kolanie. Spojrzałam się na nie, krwawiło. Zaczęłam iść wolno w stronę lasu, utykając na jedną nogę.
Może uda mi się zgubić w tym lesie!
Jeszcze trochę...
Po moim czole spłynęły kropelki potu.
*Bam*
Przede mną wybuchła kula magii Zerefa.
-Aaa! -Krzyknęłam w powietrzu wyrzucona pod wpływem wybuchu.
Na ziemie upadłam z hukiem. Zeref podszedł do mnie. Nic nie mówił tylko uśmiechnął się. Następnie kopnął mnie w brzuch. Siła uderzenia była tak mocna, że zatrzymałam się na wielkim stuletnim drzewie stojącym na polanie.
Spojrzałam się zamglonym wzrokiem na czarnego maga. Podchodził do mnie, a ja wyplułam z moich ust krew.
Zaczęłam znowu uciekać.
-Aleś ty nie znośna. -Powiedział Zeref, a następnie powiedział groźnie:
-Filar śmierci.
(Proszę nie zwracać uwagi, że on jest w tym samolocie i ,że on go zniszczył. On stoi na łące, a nie na pokładzie XD)

                                                                      Zmiana narracji.

Pod blondynką pojawił się czarny krąg magiczny, z którego po chwili wyłoniła się czarna kolumna sięgająca aż poza chmury.
Czarny mag po wykonaniu zaklęcia uśmiechnął się zadowolony.
Stał cały czas w miejscu patrząc się na miejsce gdzie stała dziewczyna.
Wolał lepiej poczekać, aż dym upadnie, bo w końcu nigdy nic nie wiadomo.

Dym opadł, a zdziwienie pojawiło się na twarzy czarnego maga. Był zdziwiony, bo zobaczył leżącą Lucy całą i zdrową (No nie licząc tych ran co jej zadał wcześniej i tych małych skaleczeń XD ) koło wielkiego krateru, który powstał pod wpływem zaklęcia.
Czarny mag uśmiechnął się nikle mówiąc:
-Muszę przyznać niezłą jesteś. -Zaczął iść w jej stronę, a zaraz kontynuował dalej:
-Przeżyłaś mój atak i do tego zrobiłaś unik.
Lucy próbowała się podnieść, ale jej się to nie udawało.
Zeref  podszedł przodem do leżącej dziewczyny. Ukucnął i spojrzał się na nią z góry. (XD)
Dziewczyna spojrzała się w jego oczy ze strachem. Czarny mag zamknął oczy i wstał. Podszedł obok dziewczyny i kopnął ją w brzuch. Siła uderzenia była tak mocna, że dziewczyna wylądowała na wielkim drzewie krzycząc z bólu. (Znowu XD)
Sunęła się po pieńku, a z jej buzi wyleciała mała strużka krwi. Zeref znikł i zaraz pojawił się koło dziewczyny. Ukucną i złapał ją za szyję jedna ręką, podnosząc ją do góry. Lucy nie mogła złapać powietrza. Drżącymi rękami złapała jego rękę. Cały czas próbowała nabrać powietrza. Zaczęła już tracić przytomność. Nagle Zeref ją puścił przez co wylądowała na ziemie.
Nabierała powietrze kaszląc. Złapała się za szyję i spojrzała z łzami w oczach na czarnego maga. Następnie mag ukucnął przed Heartfilią, spojrzał się w jej zapłakane oczy. Przybliżył swoja twarz do jej i pocałował ją w polik, następnie powiedział jej na ucho:
-Jak za dawnych dobrych lat.


 Lucy

O co mu chodzi? 
Spojrzałam się na niego zdziwiona. Nic nie mówił tylko odsunął się ode mnie.
Nagle za jego plecami pojawił się jakiś portal.
-Długo to wam zajęło. -Powiedział niczym nie wzruszony Zeref, nawet nie odwracając się w stronę owego portalu.
-Bylibyśmy wcześniej, ale musiałem uspokoić mojego młodszego braciszka.
Z portalu wyszła mi dobrze mi znana postać, a mianowicie brunet. Następnie wyszedł blondyn. Spojrzałam się na nich z powiększonymi do granic możliwości oczami.
Co oni tu robią.
Przez moje ciało przeszedł nagle dziwny impuls.
Natsu!
Spojrzałam się na dwójkę zła.
Yosuke spojrzał się na mnie i uśmiechnął się zadowolony, a następnie powiedział zwracając się do czarnego maga:
-Jeszcze jej nie zabiłeś mistrzu. -Spojrzał się na mnie groźnie, na co ja przełknęłam tylko ślinę,  następnie blondyn spojrzał się na czarnego maga.
Zeref odwrócił się w ich stronę spoglądając na nich.
-A jak tam z Natsu? -Spytał się ich spoglądając na mnie ukradkiem.
Brunet uśmiechnął się i powiedział spokojnie:
-Niedługo powinien tu dotrzeć.
Westchnęłam cicho i zaczęłam ich obserwować. Nagle blondyn zaczął iść, ale minął czarnego maga. W czasie jego mijania spojrzał mu w oczy, które na chwilę zamknął i z powrotem otworzył. Podszedł do mnie uklęknął na kolano i powiedział z wielkim uśmiechem:
-Pamiętasz mnie?
-Tak. -Odpowiedziałam mu, a za chwilę dodałam z chytrym uśmiechem:
-Jak mam nie pamiętać takiego brzydala jak ty.
Yosuke przygryzł dolną wargę i wysyczał groźnie przywalając mi w brzuch:
-Jak mnie nazwałaś!
Siła uderzenia była tak mocna, że musiałam nabrać powietrza, bo mi go przez chwilę zabrakło, a następnie Hiromi powiedział już spokojnie:
-Nie chodzi mi o tamto. Czy pamiętasz jak spotkaliśmy się w przeszłości...w dzieciństwie.
-O czym ty mówisz! -Krzyknęłam zła, ale uspokoiłam się gdy zobaczyłam jego wściekły wzrok, następnie powiedziałam już spokojnie:
-Ja poznałam cię dopiero niedawno. Nie pamiętam, żebym cię spotkała w dzieciństwie.
Chłopak tylko westchnął wstając, spojrzał się na swojego brata. Hikaru zamknął oczy i przytaknął mówiąc:
-Powiedz jej.
Gdy brunet to powiedział Yosuke spojrzał się na mnie i powiedział:
-Moje i mojego brata prawdziwe nazwisko to Julenell...
Co! Tak na nazwisko miał koleś za którego miałam wyjść za mąż. Zaraz to któryś z nich.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam się szokowana w oczy blondyna. Ten uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Teraz pamiętasz. Chociaż nie widzieliśmy się jak ogłosili nasze zaręczyny to widzieliśmy się na bankiecie zorganizowanym przez twojego ojca.
-Ciebie trochę kojarz, ale jego nie. -Spojrzałam się na Hikaru.
Chociaż pewna nie jestem, że go spotkałam...
-To dlatego, że na mnie wpadłaś w ogrodzie.
Chwila namysłu...
-Pamiętam cię! -Wskazałam na niego palcem.
Jak był mały to wyglądał słodko.


Wstał i spojrzał się na mnie groźnie, a następie powiedział:
-Przeszłość nie jest ważna. Liczy się to co jest teraz, a teraz mam za zadanie cię zabić.
Yosuke i Hikaru zaczęli iść w stronę Zerefa. Gdy stanęli koło niego, chłopak o czerwonych oczach odwrócił się w moją stronę patrząc się na mnie. Hiromi również się odwrócił patrząc się na mnie. Wiat zawiał mocniej bawiąc się moimi i ich włosami. Nagle Zeref znikł i pojawił się koło mnie. Spojrzałam się na niego przestraszonym wzrokiem. Nagle czarny mag kopnął mnie z całej siły tak, że wylądowałam w ramionach Hikaru stojącego dwa metry dalej. Spojrzałam się tym razem na niego. Uśmiechnął się i rzucił mnie w stronę Yosuke, który wbił mnie w ziemię.
-Czas skończyć naszą zabawę. -Podszedł do mnie spokojny Zeref, a blondyn mnie puścił.
-Zaraz on przybiegnie. -Powiedział znowu czarno-włosy i spojrzał się w las, a następnie kontynuował:
-Więc zaczynajmy. -Spojrzałam się pustym wzrokiem na trójkę, Yosuke i Hikaru przytaknęli tylko na znak zgody. Yosuke wstał z miejsca mówiąc:
-Miecz wodnego smoka.
W jego ręku pojawił się wodny miecz. Zamachnął się nim i zranił mnie w rękę.
-Aa!! -Krzyknęłam w bólu.
Następnie podszedł do mnie Kurai, mówiąc wystawiając przed siebie rękę:
-Miecz smoka przestrzeni.
W jego wystawionej ręce pojawił się czarny miecz. Podszedł do mnie i zranił mi drugą rękę. Tym razem nie krzyknęłam z bólu. Udawałam silną, ale zaczęłam tracić przytomność.
-Tym razem nie uciekniesz. -Powiedział Zeref podchodząc do mnie, a dwójka za to się cofa na bezpieczną odległość.
-Filar śmierci. -Powtarza znowu Zeref.
Pode mną pojawia się czarny krąg. Zamykam oczy czekając na śmierć.
-Luce!!!!!!
Słysze krzyk Natsu i otwieram oczy, patrząc się na niego. Jest zdyszany. Uśmiecham się słabo i mówię cicho:
-Natsu kocham cię.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Czar zaczął działać, a ciemność zaczęła mnie pochłaniać.


******************
                                                                                Natsu
                                                                      (Trochę wcześniej)

Biegłem za śladami wilczych łap. Nagle poczułem zapach Luce. Zacząłem biec szybciej. Wybiegłem z lasu. Zobaczyłem Yosuke, Hikaru i Zerefa, moja ukochana zaś leżała na ziemi. Oczy miała zamknięte a pod nią był czarny magiczny krąg.
-Luce!!!!!! -Krzyknąłem biegnąc w jej kierunku.
Ona otworzyła oczy i spojrzała się na mnie. Przyśpieszyłem mój bieg przez co zacząłem ciężko dyszeć. Widzę jak ona uśmiecha się słabo i jak mówi cicho:
-Natsu kocham cię.
Powiedziała to, a jej krystaliczne łzy zaczęły spływać po jej policzku. Byłem coraz bliżej niej. Nagle czar się aktywował. Wielka czarna kolumna sięgająca poza chmury pochłonęła Lucy.
Zatrzymałem się szokowany. Moje źrenice powiększyły się do granic możliwości. Upadłem na kolana i wpatrywałem się pustym wzrokiem znikającą kolumnę, gdy ona całkowicie znikła Luce nie było. Wielkim kraterze leżały tylko jej kluczę. Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach, a zaraz spłynęły po mym policzku.
-Luce! -Krzyknąłem jej imię w bólu i w rozpaczy. Łzy nadal płynęły po moich policzkach. Słyszę, że ktoś kieruję się w moją stronę. Nie wiem kto idzie. Guzik mnie to obchodzi!
Dwie osoby zatrzymały się koło mnie.
-Trochę mi jej szkoda. -Mówi Yosuke, a następnie kontynuuję:
-To ja chciałem ją zabić.
Spojrzałem się na niego groźnie z łzami w oczach.
-Zamknij się bracie! Przynajmniej wykonaliśmy swe zadanie. -Powiedział opanowany brunet z uśmiechem.
Wstałem na równe nogi, wzrok miałem wpuszczony ziemię, a moje oczy zasłaniała grzywka. Wytarłem łzy i spojrzałem się na nich groźnie. Oni cofnęli się o kilka kroków w tył. Zacząłem biec, gdy znalazłem się koło dwójki, przywaliłem Yosuke z całej siły brzuch. Poleciał kilka metrów dalej. Następnie zacząłem iść w stronę bruneta, ale minąłem zdezorientowanego brązowookiego i poszedłem w stronę dziury. Wszedłem do niej i chwyciłem klucze mojej ukochanej. Przyłożyłem je sobie do serca, a z mych oczu znowu zaczęły płynąć łzy. Zacisnąłem dłoń w pięść.
Zabiję ich. Zabiję. Głupia wilczyca miała do tego nie dopuścić. 
Wstałem i schowałem kluczę Luce do kieszeni. Wytarłem po raz kolejny łzy i spojrzałem się na Zerefa. Wiatr zawiał mocniej bawiąc się naszymi włosami. Zacząłem pomalutku iść przed siebie. Minąłem zdziwionego Zerefa. Koleś pewnie myślał, że się zaraz na niego rzucę.
Poszedłem w stronę braci. Yosuke najwyraźniej dopiero co doszedł do swojego brata. Zacisnąłem dłonie w pięść, a po chwili zapaliłem je. Zacząłem biec w ich stronę. Zdziwieni nawet nie zdążyli zrobić uniku.  Wbiłem oby dwóch w ziemie. Wstałem na równe nogi i spojrzałem się na nich moim pustym wzrokiem, mówiąc niewzruszony:
-Najpierw rozprawie się z wami. -Spojrzałem się groźnie na Zerefa, mówiąc:
-A później z nim.
Zeref uśmiechnął się zadowolony, patrząc się w moje oczy, a wiatr zawiał po raz kolejny tego dnia bawiąc się naszymi włosami. Następnie spojrzałem się na tych cholernych braci z góry. Oni spojrzeli się na mnie i na ich twarzach zagościł strach. Przełknęli jednocześnie ślinę.
-Przestrzeń smoka. -Powiedział szybko Hikaru, a pod nimi pojawił się kolejny portal. Wchłonął ich i pojawił się znów tylko tym razem koło Zerefa. Oni wyszli z niego, a ja zacząłem kierować się w ich stronę. Gdy byłem wystarczająco blisko nich zapaliłem swoje całe ciało.
-Ja się nim zajmę. -Powiedział Yosuke nawet nie spoglądając na swojego brata. Patrzył się cały czas na mnie z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
-Dobrze. -Powiedział Hikaru, a następnie kontynuował z uśmiechem:
-Twoja woda, zgasi jego płomień.
-Chyba śnicie! -Krzyknąłem wściekły i zacząłem biec w stronę blondyna, atakując go moją ognistą pięścią. Ten zrobił szybki unik, krzycząc w powietrzu:
-Ostrze wodnego smoka!
Wodne ostrze poleciało w moja stronę, nie zrobiłem uniku tylko przyjąłem atak na siebie.

Zmiana narracji.

Salamander dostał atakiem blondyna, który jak tylko wylądował z powrotem na ziemi, tylko zadowolony się uśmiechnął. Dym zaczął opadać.  Oczom całej trójki ukazał się Dragneel cały i zdrowy.
-Niezły jesteś. -Powiedział Yosuke przyglądając się Smoczemu Zabójcy Ognia. Ruszył na różowo-włos-ego, który stał nadal w miejscu niewzruszony. Blondyn dobiegł do niego i zadawał mu coraz szybsze ciosy, które Salamander unikał. Dragneel zapalił swoją pięść, a następnie przywalił niebieskookiemu w twarz. Chłopak po raz kolejny pod wpływem uderzenia zatrzymał się na jednym, jedyny drzewie na wielkiej polanie. Chłopak sunął się po drzewie, uśmiechnął się i wytarł strużkę krwi wypływającą z jego ust. Natsu zaczął kierować się w jego stronę. Naszyjnik na jego szyi zalśnił niebieskim światłe. Zeref spojrzał się na niego zdziwiony.
Skąd on ma ten talizman. 
Zacisnął ręce w pięść, a następnie pomyślał zezłoszczony:
Risha. 
Spojrzał się wściekły na chłopaka o różowych włosach i zacisnął pięści jeszcze mocniej.
Trzeba zniszczyć ten talizman. 
Zaczął iść wolno w jego kierunku. Zdziwienie wkradło się na twarz bruneta, który stał koło czarnego maga, bo w końcu Zeref stał cały czas bezczynie przyglądając się walce.
Natsu w między czasie walczył z Yosuke, który ze swojej wody stworzył kolejny wodny miecz. Stanął przed Salamandrem wyciągając miecz przed siebie. Natsu tylko jak poprzednio podpalił swoją pięść i spojrzał się groźnie na swojego przeciwnika. Blondyn przełknął tylko ślinę i ruszył na Salamandra. Deszcz zaczął padać, a złoto-włosy uśmiechnął się i znikł. Natsu po raz pierwszy w czasie tej walki był zdziwiony. Jego płomień na rękach zgasły, a on sam zaczął rozglądać się wokół siebie. Nagle Yosuke pojawił się przed nim. Salamander ostatniej chwili zrobił szybki unik przed mieczem Hiromiego, ale niestety miecz przeciął mu polik. Krew zmieszana z wodą skapywała na ziemię. Natsu szybko chwycił Yosuke za rękę, przez co on upuścił miecz, który znikł upadając. Niebieskooki przygryzł dolną wargę i spojrzał się wściekłe oczy chłopaka. Natsu zamachnął się i przywalił z całej siły Yosuke w brzuch z pięści, którą zdołał zapalić pomimo deszczu. Uderzony chłopak splunął krwią, a Smoczy Zabójca Ognia puścił jego rękę, przez co Hiromi upadł na ziemię łapiąc się za brzuch. Natsu spojrzał się na niego z góry, a chłopak o błękitnych niczym najczystsze niebo oczach spojrzał się na różowo-włos-ego. Zeref podszedł do swojego ucznia i spojrzał się w oczy Salamandra, a następnie pokierował wzrok na wystający medalion. Przygryzł dolną wargę i ze złością spojrzał się w puste oczy Salamandra, a deszcz zaczął mocniej padać...

Ciąg dalszy nastąpi...

*********************************************************************************
Shiro: Zrobiłaś to ;-; Zamordowałaś moją Luce ;-;
Tak zrobiłam to i co mi zrob...
*przestałam mówić, bo Shiro wyszedł zapłakany z domu*
Okey... 
*Powiedziałam zdziwiona, a następnie powiedziałam już normalnie*
Każdy czekał na śmierć Luce, a kto spodziewał się, że tak zginie. Sen i wizja była inna. Chociaż ja mam niezawodny plan.
*Uśmiecham się*
Kto zgadnie jak to wszystko się skończy.
Czy Salamander pokona dwójkę braci?
Czy Natsu zabiję Zerefa?
Jak zakończą się zawody?
Jak zareaguję gildia na wieść o Lucy?
Na zadane pytania znajdziecie odpowiedź za tydzień w ostatnim rozdziale ;)
*Uśmiecham się*
To do zobaczenia :*
PS Wiem, że tym rozdziale pojawiało się dużo razy słowo NAGLE i NASTĘPNIE, dlatego proszę o wybaczenie nadużycia tych dwóch słów i mam nadzieję, że rozdział się podobał ;) 
(Macie tu naszych bohaterów zrobionych na żywo XD ) 
I coś co mnie rozbawiło :




sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 14

Rozdział dedykuję  Nashi-chan, Coco-chan i Marice-chan :D

                                                       W poprzednim rozdziale:

Cała szóstaka dla mnie była dość dziwna, aż stąd można było poczuć ich magię...
Złą magię...

****************
Lucy nagle wstaje na równe nogi. Patrzy się na nich.
Oni uśmiecha się złowieszczo do niej.
A ona?
Ukrywa swój strach... wiem to...

************
-Co powiecie, żeby się rozdzielić i ich poszukać. -Zaproponowała Erza.
-Ale co tak sami? -Spytała się jej Luce.
-Nie sami, tylko w dwójkach. Najlepiej jeżeli każdy pójdzie ze swoją parą.
-Zgadzam się. -Powiedział Gray.
-Jak Gray-sama się zgadza, to Juvia również!
-Ja również. -Powiedział Laxus.
-I ja! -Krzyknęła Mirajane.
-My też. -Odpowiedziałem w imieniu moim i mojej ukochanej.

*********
-Oj jak mi przykro...-Powiedziała Kagome i po chwili dopowiedziała z chytrym uśmiechem- ...zniszczyliśmy wszystkie Lacrimy.
-Jak to...- Wyjąkałem.
A one zaczęły się śmiać... A my nadal tonęliśmy w piasku.

******
-Dobra powiemy wam... -Zaczął Lukas.
-Naszym celem jest... -Dopowiedział Hiroshi.
-Lucy Heartofilia. -Powiedzieli wspólnie.

Co?!Czemu Lucy!Nie pozwolę wam krzywdzić mojej przyjaciółki!
****
-Życzymy szczęści płomyczkowi... a teraz do boju!
Krzyknął i dwójka ruszyła do walki. Nie pozostając im dłużny również ruszyłem, żeby skopać im tyłek!
Luce mam nadzieję, że nic ci się nie stanie...

**

Gray

Kurczę muszę coś wymyślić, bo zaraz utoniemy!
Zacząłem się rozglądać dookoła siebie. Mój wzrok powędrował na drzewa.
Wiem co mogę zrobić. 
Uśmiechnąłem się i powiedziałem:
-Lodowe tworzenie: Haki.
Stworzyłem dwa haki z lodu i wycelowałem nimi mocniejsze gałęzie drzew, a następnie powiedziałem do mojej przyjaciółki:
-Juvia szybko chwyć się mnie.
-Och! Gray-sama jaki panicz śmiały. -Powiedziała to, a zamiast jej oczu pojawiły się serduszka i zaczęła się wiercić, przez co szybciej tonęliśmy!
-Juvia no dalej. -Rzekłem zrezygnowany.
-Hai! -Zasalutowała i szczęśliwa do mnie się przytuliła.
Szybko nas wydostałem z tej pułapki.
(Tak to wyglądało tylko to było w jakimś lesie, Juvia była do niego przytulona i haki były zaczepione o gałęzie drzew i nie ,,tonęli" w podłodze tylko w piasku :D )

Wylądowaliśmy na stabilnym gruncie, a nasze przeciwniczki zaczęły klaskać.
-Nieźle się spisałeś słodziaku. -Powiedziała Mikasa.
Kurcze powiedziała do mnie słodziaku! Juvia oszaleje!
Poczułem nagle koło siebie jakąś niewyobrażalną złą energię.
Wiem od kogo ona jest, ale boje się spojrzeć, bo pewnie teraz ona wygląda strasznie. -Chwila namysłu. -Zaryzykuje.
Spojrzałem się na nią...
Kurcze!
Krzyknąłem i cofnąłem się o kilka kroków w tył. Tak jak spodziewałem wyglądała strasznie.
Wokół niej pojawiła się czarna aura, zaś jej włosy unosiły się w powietrzu i wciąż do tego powtarzała groźnie ,,rywalki w miłości".
Odsunąłem się od niej jeszcze kilka kroków dalej. Spojrzałem się na te dziewczyny. Były zdziwione zachowaniem Juvi.
Mam pomysł. -Uśmiechnąłem się. -Trzeba dolać oliwy do ognia.
-No, no piękne panie...-Spojrzałem się na nie z seksownym uśmiechem.-... ,ale wy jesteście słodkie.
-O widzę, że piękniś lubi się rozbierać. -Powiedziała z uśmiechem zarumieniona Kagome.
Spojrzałem się w duł i krzyknąłem w myślach:
Co?! Gdzie?! Kiedy?!
-RYWALKI W MIŁOŚCI! -Krzyknęła nagle wściekła Juvia i ruszyła na nasze przeciwniczki.
Spojrzałem się na jej bark, który był wyleczony.
Jak ona to zrobiła? Nieważne.
Nagle moja intuicja zadziałała. Zrobiłem szybki skok w tył omijając ciosu Misaki. Kurz uniósł się do góry, a z niego wyłoniła się dziewczyna, atakująca mnie stalowymi mieczami.
Robiłem unik za unikiem .
W końcu przecięła mi polik mieczem, a z zadanej rany zaczęła się sączyć krew.
-Cholera. -Powiedziałem wycierając krew z polika.
Kolejny atak i na szczęście w odpowiedniej chwili zamroziłem jej miecze.
Stała szokowana. Patrząc się raz na mnie raz na miecze. Podszedłem do niej z uśmiechem zadowolenia i walnąłem lekko jej miecz, który pęk na drobne kawałeczki.
Kawałki żelaza zmieszane z lodem mieniły się różnymi kolorami, kiedy promienie słoneczne na nie padały.
Gdy nadal spadały moja przeciwniczka powiedziała:
-Nieźle, ale to za mało by mnie pokonać.
Kopnęła mnie brzuch, a ja zatrzymałem się dopiero na drzewie.
-Niezły cios. -Powiedziałem obolały wstając.
Spojrzałem się na Juvię, miała kłopoty. Kagome zmieniła wokół nich pogodę. Było tam piekielnie gorąco. Minąłem Mikase i ruszyłem pomóc Juvi.
-Lodowe tworzenie: Podłoga!

(Nie ma tam tej myszy tylko Kagome XD )

Stworzyłem lodową podłogę przewracając przy tym Kagome. Pogoda diametralnie wróciła do swej właściwej. Juvia odetchnęła z ulgą.
-Nie możemy działać osobno. -Wyciągnąłem jej stronę rękę, którą ona chwyciła.- Lepiej zróbmy to razem. -Uśmiechnąłem się.
-Hai. -Powiedziała i pomogłem jej wstać.
-No to zabawmy się! -Krzyknąłem i przyjąłem z Juvią odpowiednią pozę do połączonego ataku.
-Połączony atak wody i lodu! -Krzyknęliśmy wspólnie, a nad nami pojawił się magiczny krąg mój i Juvi, a nasze ciała zaczęły świecić się na niebiesko.
-My też się zabawmy Mikasa!
-Hai!
Przyjęły również taką pozę jak my i krzyknęły:
-Połączony atak harmonii i tworzenia.
Nad nimi pojawił się jasno niebieski krąg magiczny i kolorowy.
-Dalej!! -Krzyknęliśmy wszyscy czterej w tym samym momencie.
Potężne ataki się minęły....
One dostały naszym zaklęciem, a my ich.
Opadam na ziemie zadowolony i obolały. Patrze się na nasze przeciwniczki, które są nie przytomne. Patrze się tym razem na Juvię, która również jest nie przytomna. Dziewczyny znikają, a ja upadam na ziemię, mówiąc z nikłym uśmiechem:
-Remis...co?
Zaczynam tracić przytomność. Jak dziewczyny przeniosłem się na arenę. Słyszę jak ktoś krzyczy:
-Przynieście kolejne noszę.
Nic więcej nie słyszę, bo tracę przytomność...

******************

-Co pani Tytania i reszta już się zmęczyli. -Powiedział Lukas śmiejąc się.
Czerwonowłosa kobieta spojrzała się na swoich towarzyszy. Każdy oddychał ciężko i miał wiele ran powierzchniowych i siniaków na swoim ciele. Co tu kryć? Ona również była takim stanie jak oni, zaś ich przeciwnicy, stali jak by niewzruszeni, jakby w ogóle nie czuli zmęczenia, bo po czym? Dlaczego tak jest? To oni powinni czuć największe zmęczenie w końcu walczą dwóch na czterech, więc czemu? Odpowiedź jest prosta. Gdy magowie Fairy Tail używali magi to oni z niej nie korzystali, radzili sobie bez niej. Dawali im taki wycisk bez użycia magii. Jak to możliwe? Walczyli przecież z najpotężniejszą czwórką z całej gildii, to jak dawali sobie radę. Już tłumaczę...
Lukas i Hiroshi użyli swoją magię tylko na początku. Do stworzenia bariery ognia, która dla naszych wróżek jest jak więzienie i do stworzenia wytrzymałych mieczy. Każdy z chłopaków miał odpowiedni miecz do swojej magi.
Lukas miał miecz żywiołów, ponieważ taką magią się posługiwał. Stworzył swój miecz na początku wykorzystując atak Laxusa.
Zamiast dostać potęgą błyskawicy stworzył przy pomocy swojej magi przepiękny miecz.

Błyskawice, a magia żywiołów?
 Lukas potrafi nie tylko władać czterema żywiołami, ale również elementami żywiołu takimi jak: jasność, mrok, błyskawice itp.
Niepozorny mały miecz, a jednak wytrzymały i mocny, który potrafi niszczył najpotężniejsze zbroje Scarlet, powalić na ziemie Draylera.
Hiroshi zaś miał rośliny miecz. Na pozór nie wygląda jak miecz zrobiony z roślin.


Chociaż nie dajcie oszukać się wzrokowi, bo tak jest.
Wracając do akcji...
Tytania rusza na nich w zbroi lotu. Ta zbroja jest za szybka dla Lukasa. Nie nadąża za nią wzrokiem.
Wreszcie się osłonił.
-Laxus! -Krzyczy czerwono-włosa zatrzymując się.
-Hai! Wybuch błyskawic!
Pod Lukasem pojawił się złoty krąg.
-Cholera! Nie zdążę uciec.-Powiedział różowo-włosy, a następnie wykrzyczał szybko:
-Magia żywiołów: Ogień, woda, błyskawice, mrok i jasność!
Nad Laxusem pojawiło się pięć magicznych kręgów.W jednej chwili obaj oberwali potężnymi atakami.

(Wyobraźcie sobie, że tam zamiast Mystogana jest Lukas :D )

Dym się nadal unosił. Nie było widać ani naszej wróżki, ani różowo-włosego...
-Lukas!
-Laxus!
Hiroshi i Mira krzyknęli jednocześnie.
Dym zaczął opadać...
Było widać w nim niewyraźnie jedną sylwetkę stojącą.
Chwila niepewności i...
Mira, Jellal, Erza byli bardzo zdziwieni, byli wręcz w szoku, bo...
Laxus wnuk mistrza leży pokonany na ziemi, a Lukas nadal stoi na chwiejnych nogach cały poobijany. Rosado (nazwisko Lukasa) idzie chwiejnym krokiem w stronę swojego przyjaciela. Magowie Fairy Tail stoją w miejscu nadal szokowani. Lukas podchodzi do Hiroshiego z uśmiechem mówiąc:
-Daj mi chwilę odsapnąć...idź powalczyć przez chwilę sam.
-Phi! Bardzo chętnie powalczę z nimi sam. -Uśmiecha się tym razem on.
Idzie do boju, a Rosado siada na ziemię ciężko oddychając.
Pierwszy z szoku otrząsnął się Jellal.
-Gwiezdna Dłoń!
Krzyknął i wycelował Hiroshiego swoją magią, ale blondyn zrobił szybko unik.
-Co tylko na tyle cię stać! Ha! -Zaśmiał się Hiroshi. Następnie zaatakował Jellala.
-Pnącza śmierci. -Powiedział złowieszczo.
Pod Fernandesem pojawił się zielony magiczny krąg z którego nagle wyrosły zielone pnącza owijające się na ciele Jellala.
-Aaa! -Krzyknął niebiesko-włosy w agonii.
-Nie bój się...-spojrzał się na Jellala-...nie umrzesz szybko...-uśmiechnął się złowieszczo-...tylko będziesz umierał pomalutku w męczarniach. Haha~ -Zaczął się śmiać zadowolony.
Kiedy on się śmiał Erza zakradła się od tyłu ścinając pnącza trzymające Jellala.
-Dzięki Erza. -Fernandes się uśmiechnął, a Erza odwzajemniła jego uśmiech.
-No to ruszajmy go załatwić! -Krzyknęła Scarlet, a Minako (Nazwisko Hiroshiego :P) im się przyglądał czekając na ich ruch.
-Atakujemy! -Krzyknęli obydwoje i ruszyli na czarnego maga.
-Podmiana! Suknia z Yuen! -Krzyknęła Erza podmieniając swą zbroję w piękne kimono z dzidą (Chyba tak to się nazywało tej zbroi XD Pewna nie jestem :P)

Niebiesko-włosy się zatrzymał, a Erza w tym czasie zaatakowała Hiroshiego swoją bronią w brzuch, przez co Minako plunął krwią.
Między czasie Jellal się zatrzymał, krzycząc:
-Erza! Unik!
-Hai! -Krzyknęła Erza odskakując na bezpieczną odległość.
-Gwiezdny Podmuch! -Krzyknął szybko Jellal, żeby przeciwnik nie zdołał uciec.
Gigantyczna kula z Niebiańskiej Magii ruszyła na blondyna z ogromną szybkością.
-Cholera. -Powiedział przed zderzeniem z kulą Minako.
Dym unosił się. Jellal upadł na kolana,a z zmęczenia zaczął ciężko dysząc.
Dym nadal się unosił, a Erza podeszła do Jellala. Patrząc się czy ich przeciwnik zdołał przetrwać ten atak.

Między czasie u Miry.

Czemu nie mogę go pokonać! On nawet nie może ustać na nogach. Więc dlaczego!?
Pomyślałam po czym przejęłam Duszę Szatana: Sytri.


Moje całe ciało owiły płomienie. Zaczęłam się pomalutku zbliżać do Lukasa, który na mój widok tylko obolale się uśmiechał. Zbliżałam się do niego powoli. Nagle mój ogień znikł.
-O co chodzi? -Wyszeptała patrząc się na swoje ręce.
-Hihi~ -Usłyszałem jego cichy śmiech. Spojrzałam się w jego stronę. Miał jedno oko otwarte i uśmiechał się zadowolony.
-Z czego się śmiejesz? -Powiedziałam groźnie.
-Z tego, że myślisz, że nic nie mogę zrobić. -Uśmiechnął się jeszcze bardziej tym razem ze zgrozą, a następnie kontynuował:
-Zapomniałaś o jednym szczególe...Jestem osobą władającą żywiołami. Co tyczy się również twojego płomienia szatana. Nie muszę stać, żeby coś zrobić twoim płomieniem. Nawet z miejsca nie muszę się ruszać. -Powiedział zamykając oczy i podnosząc barki do góry.
Spojrzałam się na niego groźnie.
                                         (Wiecie tylko Mira była w postaci demona XD)

Zniwelowałam swoją przemianę i spojrzałam się na tego kolesia tym razem  już spokojnie. Zaczęłam się do niego zbliżać, a ten zdziwiony patrzył się na mnie. Byłam coraz bliżej niego. Zaczęłam słyszeć jego ciężki oddech. Uklękłam przed nim i spojrzałam w jego oczy. Można było w nich zauważyć ból i jeszcze coś. Chciałam go dotknąć, ale mój instynkt zadziałał w ostatniej chwili. Odskoczyłam od chłopaka, wokół którego zaczęły pojawiać się cztery żywioły, które były niczym łańcuchy krążące wokół niego. Zauważyłam, że na jego czole pojawiają się kropelki potu, zmieszane z piachem. Wstał na równe nogi ciężko dysząc...jeszcze bardziej niż przedtem.
-Czas skończyć zabawę. -Wyszeptał i  nagle w moją stronę ruszyły owe cztery żywioły.
-Przejęcie: Dusza Szatana! -Krzyknęłam szybko w powietrzu w czasie robienia uniku.


Nagle zawiał mocny wiatr od góry. Był tak silny, że wbiłam się ziemię. Z każdą chwilą coraz mocniej wbijał mnie w grunt. W końcu ustał, a ja leżałam w ogromnej dziurze. Szybko wzleciałam i krzyknęłam:
-Eksplozja zła!
Ogromny strumień mocy poleciał w stronę Lukasa. Dym się unosił (Znowu dym...). Gdy opadł zobaczyłam ledwo stojącego chłopaka, którego ochrania tarcza z wody, ognia, ziemi i z powietrza. Uśmiechnął się lekko i wykrzyczał:
-Atak żywiołów!
W moją stronę poleciała ogromny strumień magiczny. Zrobiłam unik, ale strumień magii zawrócił i znów wycelował się we mnie. W czasie robienia uników spojrzałam się ukradkiem na Rosada. Zobaczyłam jego uśmiech. Spojrzałam się szybko na strumień i zrobiłam kolejny unik. Nagle strumień stał się kilka razy większy. Nie zdążyłam zrobić uniku...
-Aaaaaaaa! -Krzyknęłam w agonii.
Zaczęłam upadać na ziemię...Wróciłam do swojej poprzedniej postaci.
Zamglonym wzrokiem spojrzałam się na różowo-włosego. Upadał na ziemię. Nagle chłopak znikł.
Uśmiecham się i mówię słabo:
-Remis...
Zaczynam tracić przytomność.
Natsu chroń Lucy...
Pomyślałam i straciłam przez chwilę przytomność. Gdy z powrotem ją odzyskałam, byłam na arenie.
-Kolejne dwie osoby przybyły...-usłyszałam-...przynieście kolejne noszę.
Spojrzałam się w niebo zamglonym wzrokiem.
Po chwili znowu zemdlałam.

******************
Erza

Podeszłam do Jellala, obserwując miejsce gdzie stał nasz przeciwnik. Nagle poczułam dziwne wibracje pod ziemią.
-Jellal! Uważaj! -Krzyknęłam.
On spojrzał się na mnie zdziwiony. Wielkie kolce wyłoniły się z ziemi raniąc Jellala. Spojrzał się na mnie jednym okiem, bo drugie miał przymknięte.
-Wybacz Erza. -Powiedział i znikł.
Zacisnęłam ręce w pięść i spojrzałam się groźnie na naszego...nie...mojego przeciwnika, a ten jak zawsze się uśmiechał tym głupim dla mnie uśmieszkiem.
-Zabiję cię. -Wysyczałam groźnie.
-No dalej Tytanio! Mam zadanie do wykonania!
-Guzik mnie obchodzi twoje zadanie!
-Podmiana: Zbroja Niebiańskiego Koła!

Ruszyłam na niego atakując go. Atakowałam bardzo szybko, a on robił uniki równie szybko jak moje ostrze. Nagle się odsłonił.
Miecz był już tuż koło niego. Nagle znikąd wyjął swój miecz...
*Bam*
Miecze się zetknęły. Iskry leciały od naszych oręży.
Siłą natarcia była aż tak mocna, że Hiroshi wbił się ziemię.
Odskoczyłam od niego i spojrzałam się na niego morderczym wzrokiem. Nie pozostał mi dłużny uśmiechnął się psychopatyczne i zamachnął się mieczem, który położył na swój bark mówiąc:
-Niezła jesteś, ale...nie na tyle niezła, żeby wygrać tą walkę T-Y-T-A-N-I-O. -Przeliterował moje przezwisko i wyciągnął miecz przed siebie, wskazując nim na mnie. Od miecza odbiły się promienie świetlne, które pokierowały się na oczy Minako. Przymrużył swoje oczy.
Zdjął gardę!
-Blumenblatt!
Krzyknęłam szybko i zaatakowałam blondaska.

-Cholera. -Usłyszałam jak mówił przed oberwaniem moim atakiem.
Piasek zmieszany z liśćmi unosił się w miejscu gdzie on stał.
Wygrałam...?
Uklękłam na kolano, wbijając koło siebie jeden z moich mieczy. Podmieniłam zbroję na moją normalną. Dym opadł (Dużo dzisiaj tego dymu u mnie XD), a Hiroshi leżał na ziemi ciężko dysząc, a jego oczy zaś były zamknięte.
Resztkami sił wstałam. Podeszłam do niego.
Gdy byłam wystarczająco blisko chłopak otworzył jedno oko, które było zamglone i uśmiechnął się do mnie słabo.
Przyłożyłam miecz do jego szyi, mówiąc:
-Jakie jest twoje zadanie?
-Nie powiem ci. -Przyłożyłam mocniej miecz do jego szyi na której powstała mała rana, a zaraz z tej rany zaczęła sączyć się szkarłatna niczym me włosy krew.
Hiroshi przełknął ślinę. Zobaczyłam w jego oczach strach.
-Dobra. -Powiedział spokojnie, a zaraz kontynuował. -Powiem ci, ale najpierw je wykonam. Dzikie kolce zniszczenia! -Krzyknął nagle, a pod nami pojawił się zielony krąg.
Cholera! Nie zdążę uciec!
Różane cierni wyrosły z ziemi raniąc mnie i Minako. Gdy czar przestał działać wylądowaliśmy z hukiem na ziemi...
Chłopak spojrzał się na mnie i powiedział resztkami sił:
-Zadanie wykonane...miałem doprowadzić do remi..su za wsze..lką cenę.
Uśmiechnął się słabo, a z jego ust wyleciała strużka krwi.
Widziałam jak traci przytomność. Przed całkowitym straceniem jej wyszeptał prawie niesłyszalnie:
-Mam nadzieję... ,że...będziesz...zadowolony mistrzu.
Zamknął oczy i znikł z pola walki.
Zaczęłam ciężko dyszeć. Nawet nie miałam sił, żeby wstać. Zamknęłam oczy.
Ciekawe kto jest ich mistrzem?
Au!
Poczułam ból w prawym ramieniu. Spojrzałam się w owe miejsce i dopiero teraz zauważyłam wielką ranę. Krew mieszała się z szkarłatem moich włosów.
Kurcze zaczynam tracić przytomność...
Moje powieki robią się coraz cięższe...cięższe.
W końcu zamykam oczy i tracę przytomność...

******************
Natsu

-Jesteście nieźli. -Powiedziałem zirytowany wycierając strużkę krwi płynąca mi z ust trzęsącą się i zranioną ręką.
Cholera jeżeli nic nie zrobię to przegram z nimi.
-Żelazna Pięść Ognistego Smoka! -Krzyknąłem atakując Hiromiego. Niestety zrobił unik, odskakując w tył.
-Kurcze! -Krzyknąłem zdenerwowany i jeszcze bardziej zdeterminowany niż zazwyczaj, a zaraz dodałem:
-Tak właściwie...to czemu słuchacie się tego kolesia? -Spojrzałem się na nich groźnie.

 -A tak właściwie, kim jest ten gościu co chce zabić moją Luce?! -Krzyknąłem wściekły patrząc się na nich mym morderczym wzrokiem.
-Yosuke może mu powiemy kim jest nasz mistrz? -Powiedział Hiroshi do swojego brata patrząc się na niego ukradkiem.
-Dobra...-przytaknął głową-...powiedzmy mu...-uśmiechnął się lekko, a zaraz kontynuował-...i tak mamy go nie zabijać. -Zamknął oczy, a po chwili otworzył jedno oko patrząc się na swojego starszego brata.
-My...-zaczęli wspólnie i mówili dalej również razem-...jesteśmy uczniami...

Lucy

Nie wiem ile czasu biegnę przed siebie...
Cały czas przedzieram się przez krzaki raniąc się.
Boję się...
Boję się, że coś się stanie Natsu. 
Kilka łez spłynęło po mym policzku.
Zatrzymałam się i po raz pierwszy od tego czasu co Natsu kazał mi uciekać i patrze się za siebie. Ciężko dyszę.
Moje serce szybko biję. Zamykam oczy i skupiam się w jego szybki rytm. Otwieram oczy. Mój wzrok kieruję na moje poranione ręce i nogi. Całe są w licznych zadrapaniach z których pomalutku wypływa krew.
Adrenalina włada moim ciałem przez co nie czuję bólu.
Mój oddech stopniowo się uspokaja...Moje serce biję początkowym, stopniowym rytmem.
Odwracam się i znowu kieruję się przed siebie. Tylko tym razem nie biegnę, a idę wolno.
Gdy chce zawrócić...Nie mogę tego zrobić, bo...
Przede mną pojawia się obraz Natsu. Słyszę jak mówi uciekaj. W tedy czuję wewnętrzny smutek, poczucie winy i idę dalej przed siebie.
*Pęk...Tup*
Ktoś idzie! Czy to Natsu!
Rozglądam się dookoła i wsłuchuję się w odgłosy kroków i pękających gałęzi.
Gdy określiłam kierunek skąd dochodzą kroki...idę w ich stronę.
Idę...
Idę...
Idę, aż w końcu natrafiam na jakąś polanę. Nie widzę ani jednej żywej duszy, oprócz jednego wielkiego stuletniego drzewa.

Podchodzę wolno do owego drzewa.
Gdy byłam już przed nim, dotchnęłam jedna rękom korę drzewa, następnie zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum liści i śpiewy ptaków.
Wiatr wiał delikatnie, bawiąc się przy tym moimi włosami. Był bardzo orzeźwiający.
Nagle zrobiło się cicho. Ptaki przestały śpiewać swe melodię.
*Pęk*
Usłyszałam nagle za sobą odgłos łamiącej się gałązki.
Odwróciła się w stronę odgłosu. Stanęłam szokowana i zaczęłam się cofać pomalutku do tyłu, w końcu zatrzymałam się na drzewie. Moje serce zaczęło znowu szybko bić. Zaczęłam się trząść ze strachu, a moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.
Przełknęłam ciężko ślinę, a owa osoba zaczęła do mnie podchodzić. Moje nogi zaś zaczęły robić się jak z waty. W końcu sunęłam się plecami po pieńku. Tak, że teraz siedziałam oparta o drzewo.
On podszedł do mnie i uklęknął na kolano. Spojrzał się w moje oczy, a ja w jego. Jego twarz była cały czas niewzruszona.
Znowu przełknęłam ślinę.
Następnie powiedziałam jąkając się:
-Co ty tu robisz...

Ciąg dalszy nastąpi... XD

***************************************************************************************
Jeje! Dłuższy wyszedł XD
Shiro: Ty wredna kobito! Czemu skończyłaś w takim momencie -_-|| 
A ty co tu robisz Shiro! Gdzie jest Kioske!
*rozglądam się w celu poszukania jego*
Shiro: Haha~
*Odwracam się w jego stronę*
Z czego się śmiejesz!
Shiro: Hy...Kisoke jest za mnie na...koncercie. Hahaha~
*Uderzam go z całej siły w głowę. Przez co on upada na ziemię*
Głupi Shiro. A już myślałam, że się niego pozbyłam. (Chodzi o Shiro)
*Mówię to zdanie na stronie*
Shiro: Ej! Słyszałem to!
Leż na ziemi idioto!
*Patrze się na niego groźnie*
Shiro: Hai.
A tak na marginesie podoba wam się ten rozdział o-0, bo dużo walki w niej było, a ja walk kompletnie opisywać nie umiem XD

Zobaczcie jaki fajny dubbing znalazłam ;)
Jest śpiewany w każdym możliwym języku! Nawet w Polskim!
Obejrzyjcie do końca. Po prostu czadowy!
To do zobaczenia za tydzień!

czwartek, 22 stycznia 2015

Liebster award 2!



 Zabawa polega na tym !
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
Zostałam nominowana przez :  Tytanie Scarlet.

Bardzo dziękuję za drugą nominację Nashi-chan ^-^

Pytania skierowane do mnie :
1. Co jest twoim natchnieniem do bloga ?
Trudne pytanie... Moim natchnieniem jest przede wszystkim, że to co piszę podoba się innym, że po prostu lubię to robić i mam wiele pomysłów, które chce zrealizować ;)  (Może być taka odpowiedź XD )
2. Czy po napisaniu obecnej historii, zamierzasz napisać inną ?
Tak, po napisaniu tej historii zamierzam napisać inną :)   
3. Masz trzy życzenia, czego sobie życzysz ?
Pierwsze życzenie bym zmarnowała na to, żeby spotkać  idealnego dla mnie chłopaka (*^-^*) 
Drugie za pokój na świecie. (Wiem, że typowe, ale nie lubię wojen ;-;)
Trzecie nie wiem na co bym zmarnowała :D
4. Plany na przyszłość ?
Nie wiem za bardzo. To takie odległe czasy XD
5. Ulubiony autor mangi, uzasadnij swój wybór. 
Czytałam wiele mang i znam wielu autorów, chociaż moim ulubionym autorem mang jest Hiro Mashima. Lubie go przede wszystkim za mangę Fairy Tail i Rave Masters. Cenię go za ładną kreskę, za humor i za to ze zawsze mnie zaskakuję. Chociaż nie lubię jego jednej produkcji pt. One Piece to i tak go nadal lubię. 
6. Gdybyś mogła zostać postacią anime, jaką byś była ?
Hm~ Zastanowię się, chyba bym chciała być Lucy lub Erzą ;) 
7. Trzy ulubione anime.
Trudniejszego pytania nie mogłaś dać  XD
1. Fairy Tail i Fairy Tail (2014)
2. Ao no Exorcist
3. Inuyasha.
8. Gdybyś mogła wyjechać za granicę, gdzie byś wyjechała ?
Do Japonii !
9. Trzy ulubione paringi.
1. Nalu
2. Jerza 
3. Gruvia .
10. Jakiej postaci nie lubisz FT ?
Lisanny >-<
11. Dlaczego Fairy Tail? Uzasadnij swój wybór.
Fairy Tail jest moim ulubionym anime. To jedyne anime, które mi przypadło do gustu i lubię w nim wszystko :3 No oprócz jednej osoby, czyli Lisanny XD

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację ^-^

Nominuję:


Teraz pytania:
1. Ulubione anime ? (Podaj min. 5)
2. Ulubiony paring FT ?
3. Dlaczego zaczęłaś pisać swojego bloga?
4. Co cię interesuję ?
5. Ulubiony owoc.
6. Pepsi czy cola ? Co wolisz i dlaczego?
7. Jak spędzasz swój wolny czas?
8. Cztery ciekawostki o tobie :)
9. Masz jakieś zabawne wspomnienie? Opisz je ;)
10.  Ulubiona postać FT. Uzasadnij swój wybór.
11.Czy po napisaniu obecnej historii, zamierzasz napisać inną ?

środa, 21 stycznia 2015

Kolejne rysunki ;)

 Cześć!
Dzisiaj z dwoma nowymi rysunkami!
(Teraz na pewno nowe, bo jeden dzisiaj narysowałam XD )
Jeden rysunek dla fanów Nalu!
A drugi taki normalny.
Oto one:
(Czy mi się wydaję, że Lucy trochę nie wyszła...a tam nie ważne XD )

A to coś bardziej rzeczywistego. Pierwszy raz rysowałam takie włosy :D
Wiecie co na żywo te rysunki lepiej wyglądają...Tak mi się wydaję XD 

A co do rozdziału to pojawi się jak zawsze w sobotę ;)

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 13

     Rozdział dedykuję moim nowym czytelniczką, czyli: Rise chan  i Lucy  Heartfilii

 Lucy
(nadal)

Zamiast tej dwójki ujrzałam jeszcze dwie dziewczyny i dwóch chłopaków.
Jedna miała czarne włosy i oczy. Ubrana była zaś w białą koszulkę na długi rękaw i różową spódniczkę.


Druga dziewczyna była bardzo piękna. Miała oczy w kolorze miodu i jasno niebieskie włosy spięte w kwiatową spinkę. Ubrana była zaś w piękną fioletową yukatę.
 (Chyba taki kolor włosów miała jak opisałam, bo sama pewna nie jestem...)

Był tam też chłopak o blond włosach, tylko jaśniejszych niż Yosuke. Miał szare oczy... Ubrany zaś był w bardzo ozdobny brązowy garnitur i w rękawiczki tego samego koloru. Na szyi zaś miał jakiś czarny tatuaż...

Gdy zobaczył, że się na niego patrze... wyciągnął z nie wiadomo skąd czerwoną róże, uśmiechnął się do mnie, a wokół niego zaczęły latać białe pióra, które zaraz przesiąkły krwią ?


Wystraszyłam się trochę. Cofnęłam się o jeden krok w tył, a ten uśmiechnął się zadowolony...
Następnie spojrzałam na ostatniego członka ich drużyny.
Miał różowe włosy i oczy. Ubrany był w biały zimowy płaszcz i czarne spodnie, a na jego uszach znajdowały się różowe słuchawki.


Cała szóstaka dla mnie była dość dziwna, aż stąd można było poczuć ich magię...
Złą magię...
Ciekawe jaką się dokładnie magią posługują ?
Odpowiedź na to pytanie znajdę pewnie w czasie walki.

********************

Natsu
(W czasie kiedy przeciwnicy ściągali kaptury)

Doznałem szoku gdy zobaczyłem jego...
Co on tu robi?!
Wciągnąłem powietrze i poczułem znajomy mi zapach. Ten co czułem w domu Luce. Spojrzałem się na bruneta, który stał koło blondyna.
Więc to on był w tedy w jej domu !
Zabije obydwóch!
Spojrzałem się tym razem na moją dziewczynę, była szokowana, bała się. Cofnęła się kilka kroków w tył. Złapała się za głowę i powtarzała ciągle panicznie ,,nie".
Upadła na ziemię klęcząc. (Ma to jakiś sens o-0...a tam nie ważne ^-^)
Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Dopiero teraz poczułem jak bardzo się trzęsie.
Wiem też, że ona jest szokowana tak jak ja...
Tylko o wiele bardziej...
-Lucy co się stało? -Pyta się jej Erza.
Nie odpowiada.
-Wszystko w porządku Lucy? -Pyta się jej tym razem Mira.
-Lucy wszystko gra?! -Wykrzyczał Gray podchodząc do niej.
-Co jej jest?- Pyta się Laxus Miry.
-Nie wiem...- Białowłosa odpowiada na jego pytanie.
-Czy mamy tam jakiś problem? -Pyta się tym razem Kioske.
-Nie...nie ma problemu! -Odpowiadam na zadane pytanie.
Spojrzałem na tą dwójkę. Uśmiechają się zadowoleni, ale...
Ja im i tak skopie tyłki za to co zrobili mojej ukochanej! W tedy ten ich uśmieszek zniknie z ich twarzy.
Lucy nagle wstaje na równe nogi. Patrzy się na nich.
Oni uśmiecha się złowieszczo do niej.
A ona?
Ukrywa swój strach... wiem to...

Czas teraźniejszy
(Nadal Natsu)

-Zaraz zostaniecie przeniesieni. -Poinformował nas Kioske, a po chwili kontynuował. -Spytam się jeszcze raz...czy jesteście gotowi.
-Hai! -Krzyknęła nasza drużyna, a nasi przeciwnicy przytaknęli tylko głową na znak, że również są gotowi.
-Obie drużyny gotowe! Czas was przenieść!
Uśmiechnął się i teleportowaliśmy się na jakąś polanę. Byliśmy sami. Nigdzie nie było drużyny przeciwnej.
-Co powiecie, żeby się rozdzielić i ich poszukać. -Zaproponowała Erza.
-Ale co tak sami? -Spytała się jej Luce.
-Nie sami, tylko w dwójkach. Najlepiej jeżeli każdy pójdzie ze swoją parą.
-Zgadzam się. -Powiedział Gray.
-Jak Gray-sama się zgadza, to Juvia również!
-Ja również. -Powiedział Laxus.
-I ja! -Krzyknęła Mirajane.
-My też. -Odpowiedziałem w imieniu moim i mojej ukochanej.
-Dobra... -zaczęła Erza - ...to postanowione. Rozdzielamy się. Tylko nie przegrajcie jak na kogoś traficie. -Uśmiechnęła się do nas.
-Tylko ty nie przegraj Erza. -Powiedziała Mira.
-O to się nie bój.
Uśmiechnęły się do siebie. Po chwili każdy się rozdzielił.
Ruszyliśmy w cztery strony świata.
Ja z Luce poszliśmy na północ.
Mira z Laxusem na południe.
Gray z Juvią na wschód.
Erza z Jellalem na zachód.
Teraz to dopiero się zacznie jazda!

Gray
(Jakiś czas później)

-Juvia! Przestań się do mnie przytulać!
Krzyknąłem próbując odciągnąć ją od siebie.
-Ale Gray-sama, Juvia musi, bo boi się o panicza!
-Juvia nie martw się... -westchnąłem-...nic mi się nie stanie.
-Ale...
Usłyszeliśmy szum przed sobą.
Juvia odsunęła się ode mnie i przyjęła pozycję do ataku.
Nagle zaatakowały nas kule z pistoletu.
Juvia przyjęła na siebie atak, ale usłyszeliśmy jak jakaś dziewczyna mówi :
-Tworzenie: Wodne kule.
Chcieliśmy zrobić unik, ale Juvia oberwała w ramię z którego zaczęła sączyć się krew.
-Jak mogłaś zranić wodne ciało Juvi!
-To proste... - Powiedział jakiś drugi głos. -Moja przyjaciółka Mikasa używa magi tworzenia.
-Ale jakiej konkretnie? - Spytałem się ich, a one nadal ukrywały się w krzakach.
-Każdej. - Odpowiedziała znowu.
-Jak to?! To nie możliwe... - Powiedziałem cicho.
-A jednak możliwe. -Usłyszałem.
-A ty jaką magią się posługujesz! -Krzyknęła Juvia.
-Magią harmonii.
-Co?! Co to za magia? -Juvia zadała jej pytanie.
-Ach... jacy wy upierdliwi. A tam co mi szkodzi. Powiem wam i tak zaraz zginiecie. -Powiedziała bez uczuć.
-Co? -Wysyczałem wściekły.
-Bez harmonii świat by nie istniał... -zaczęła- ...harmonia to nic innego niż ład i symetria. Wszystkie organizmy, przyroda ma swoją nieprzerwaną równowagę, którą ja mogę zmieni, przerwać. Przez co mogę stworzyć coś całkiem przeciwnego.
-Chaos i dysonans*-Wyszeptałem.
-Brawo, brawo! Zgadliście!
Zaczęła klaskać.
-A teraz...gińcie. -Powiedziała to groźnie.
Nagle ziemia pod nami zamieniła się niestały grunt i zaczęliśmy się zapadać.
Dwie dziewczyny wyszły przed nami. (Nie muszę tłumaczyć chyba, które :D) Jedna z nich uśmiechała się złowieszczo. Miała również uniesioną rękę do góry, którą otaczała jasnoniebieska poświata, a druga trzymałam w rękach pistolet, a jej twarz była niewzruszona.
-Nie ujdzie wam to na sucho! Lacrimy wszystko nagrywają! -Krzyknąłem patrząc się na nie z wściekłością wymalowaną na twarzy.
-Oj jak mi przykro...-Powiedziała Kagome i po chwili dopowiedziała z chytrym uśmiechem- ...zniszczyliśmy wszystkie Lacrimy.
-Jak to...- Wyjąkałem.
A one zaczęły się śmiać... A my nadal tonęliśmy w piasku.

 Erza

-Ciekawe gdzie oni są?
Zaczęłam się rozglądać dookoła.
-Nie martw się... -zaczął Jellal- ...zaraz ich znajdziemy.
-Nie martwię się. Tylko...
-Co tylko?
-Chce to szybko skończyć.
Zaczęłam iść przed siebie, a Jellal ruszył za mną. Szliśmy chwilkę, aż nagle mój instynkt zadziałam. Rzuciłam kilkoma sztyletami w krzaki. Szybko pobiegłam tamtym kierunku, a tam na ziemi leżały stopione sztylety.
Natsu? Nie...on by się zaraz awanturował za takie coś.
Usłyszałam szelest. Jellal zaczął biec, a ja za nim.
Osobnik, którego goniliśmy biegł bardzo szybko.
Biegliśmy za nim już od dobrych kilku minut.
Nagle...
Zderzyliśmy się z kimś.
Byli to Mira i Laxus.
-Co wy tu robicie? -Spytałam się ich.
-Za kimś biegliśmy i wpadliśmy na was. -Powiedziała Mira.
-Ciekawe... -Wyszeptałam.
-Haha~
Usłyszeliśmy śmiech. Co dziwne pochodził z wszystkich kierunków. Tak jak bym byli otoczeni.
Zaczęliśmy się rozglądać. Aż tu nagle przed nami pojawiła się dwójka naszych przeciwników.
-Kim jesteście? -Spytałam się ich, bo w końcu nie wiem jak mają dokładnie na imię.
-Ja jestem Lukas. -Powiedział różowo-włosy mrugając jednym okiem i uśmiechając się uwodzicielsko.
-A ja jestem Hiroshi. -Powiedział z uśmiechem blondyn wyciągając nie wiadomo skąd czerwoną róże.
Spojrzeli się na siebie i uśmiechnęli się, a następnie powiedzieli wspólnie:
-Jakieś ostatnie życzenie... -Moja irytacja i złość rosła z każdym kolejnym ich słowem- ...moi mili.
-Nie wkurzaj mnie! -Wykrzyczał Laxus, a od jego ciała emitowały błyskawice.
-Spokój iskierko. -Powiedział Hiroshi, a przed Laxusem pojawiły się pęta kolczastych roślin.
-Wy pierwotnie nie jesteście naszym celem. -Powiedział Lukas.
-Ale... -zaczął ten drugi- ...mam ochotę się zwami zabawić.
-A wiecie jak kończą się nasze zabawy.
Wokół nas powstała ściana z ognia, a rękę Lukasa owiło czerwone światło i płomienie.
-Śmiercią ,,zabawek". -Powiedział blondyn. (Nie mylcie go z Yosuke :D)
-Co?! -Wysyczałam pełna złości.
-A tak na marginesie, kto jest waszym celem? -Spytała się ich Mira z swoim sztucznym uśmiechem.
Czemu sztucznym?
Wiem kiedy uśmiecha się prawdziwie i wiem, że jest tak samo wkurzona jak ja.
Na co dwójka uśmiechnęła się złowieszczo... spojrzeli się na siebie i przytaknęli.
-Dobra powiemy wam... -Zaczął Lukas.
-Naszym celem jest... -Dopowiedział Hiroshi.
-Lucy Heartofilia. -Powiedzieli wspólnie.
Co?! Czemu Lucy! Nie pozwolę wam skrzywdzić mojej przyjaciółki!
-Podmiana: Zbroja Niebiańskiego koła! -Wykrzyczałam jeszcze bardziej wściekła niż poprzednio.



-O pani Tytania zaczyna na poważnie! -Wykrzyczał blondyn celując w nas jakimiś roślinami.

Mira przejęła duszę szatana.


Całe ciało Laxusa objęły błyskawice.

 (Gdzieś tak to wyglądało :P )
Jellal zaczął rysować magiczny krąg.
Ruszamy do boju razem.
Przeciwnicy stoją w miejscu z powagą wymalowaną na twarzy.
A ognista powłoka była nadal wokół nas.

***************

 Natsu

Idziemy już dobre parę minut, a jeszcze nikogo nie spotkaliśmy na naszej drodze. Luce cały czas idzie blisko mnie.
Wiem, że się boi, ale nie wiem jak ją pocieszyć.
-Lucy... -Mówię nagle. -...Nie masz się czego bać. Nieważne co się stanie i tak cię obronię.
-Natsu...
Spojrzałem się na nią, rumieniła się, a ja uśmiechnąłem się na ten widok.
Jedno mnie dziwi. Gdzie są lacrimy?
Zacząłem się rozglądać i nagle usłyszałem szelest w krzakach. Ruszyłem w tamtym kierunku, ale nikogo nie było. Wróciłem do mojej drugiej połówki.
Zatrzymałem się szokowany, bo...
Yoske trzymał Lucy...
Jedną ręką trzymał jej ręce, a drugą zasłaniał jej usta, a Hikaru stał oparty o drzewo z zamkniętymi oczami.
-Wy! Puszczajcie ją! -Krzyknąłem wściekły.
-Nie, mamy zadanie...
-Guzik mnie obchodzi wasze zadanie! -Krzyknąłem ruszając w ich stronę.
Kopnąłem blondaska w twarz, przez co upadł na ziemię puszczając Lucy.
-Ty draniu.- Wysyczał Yosuke, a po chwili dodał:
-Za kogo ty się uważasz!
-Za Natsu Dragneela, za tego który wam skopie tyłek. -Uśmiechnąłem się, a po chwili dodałem już groźną miną:
-A wy za kogo się uważacie.
Spojrzałem się na nich groźnie.



-Ja... -zaczął blondyn.- Ja uważam się za Yosuke Hiromiego i za tego co skopię ci tyłek i zabiję tą dziewczynę. -Wskazał na Luce, która była trzymana tym razem przez Hikaru.
-A ja... -zaczął tym razem brunet- ...za Hikaru Kuraia.  
Zamrugałem kilka razy oczami i powiedziałem:
-Czemu macie inne nazwisko? Przecież jesteście braćmi?
-Porzucona przeszłość. -Powiedział jak by ze smutkiem w oczach Yosuke.(Dowiecie się o co chodzi w przyszłych rozdziałach i kim oni są na prawdę :D Oj,oj zaskoczę was XD )
-Aha... -Powiedziałem.
-Ale koniec tej miłej pogawędki. -Powiedział Hiromi z uśmiechem i zaatakował mnie bez magi.
Nie zdążyłem zrobić uniku i oberwałem pięścią w brzuch.
Wylądowałem na pniu drzewa. Chwilą zderzenia wyplułem ślinę zmieszaną krwią.
Stanąłem na równe nogi... wycierając spływającą krew po moim policzku. Spojrzałem się na Kuraia, który trzymał Luce.
-Jesteś słaby. -Powiedział Yosuke podchodząc do mnie powoli z chytrym uśmieszkiem, a następnie kontynuował:
-Ty po takim słabym ataku ledwo co stoisz, a pomyśl sobie co się stanie jak użyję moją magie.
Był coraz bliżej...
-Ale nie bój się... ponieważ ona nie zginie na twoich oczach.
-Nie wkurzajcie mnie!! -Krzyknąłem ruszając w ich stronę, a zaraz dodałem nadal krzycząc:
-Żelazna Pięść Ognistego Smoka!
Przywaliłem temu blondasowi z całej siły w brzuch. Tym razem to on wbił się w drzewo, plując krwią. Uśmiechnąłem się tryumfalnie i zacząłem kierować się stronę tego drugiego.
Moje ciało się zapaliło. Byłem bardzo wściekły.

                                       (Tylko on szedł i nic nie mówił :3 )                                                       
Przywaliłem mu, a on ja puścił.
Mamy chwilę czasu...
Uspokoiłem się i powiedziałem do płaczącej dziewczyny:
-Uciekaj... -uśmiechnąłem się do niej- ...ja sobie z tą dwójką poradzę. Więc uciekaj! -Krzyknąłem.
-Natsu nie zostawię cię! -Krzyknęła płacząc.
-Uciekaj!!
Przytaknęła mi, wstała na równe nogi i zaczęła uciekać.Usłyszałem z jej ust tylko:
-Nastu przepraszam.
Chciałem zaatakować naszych przeciwników jak by chcieli ją gonić, ale oni nie atakowali jej. Tylko stali i patrzyli się na mnie zadowoleni.
Co jest granę! O co im chodzi! Czemu jej nie gonią?
-Nie powiedzieliśmy ci o jednym płomyczku. -Powiedział blondyn patrząc się z uśmiechem na bruneta.
-To nie my mieliśmy ją zabić... tylko ON.
Co?!
-ON czyli kogo macie na myśli?
-Dowiesz się w swoim czasie Natsu. -Powiedział Kurai.
Spojrzałem się na nich jeszcze raz wściekły mówiąc:
-Zanim to się stanie, zanim On ją zabije...to ja was stłucze!


-Życzymy szczęści płomyczkowi... a teraz do boju!
Krzyknął i dwójka ruszyła do walki. Nie pozostając im dłużny również ruszyłem, żeby skopać im tyłek!
Luce mam nadzieję, że nic ci się nie stanie...

Ciąg dalszy nastąpi...

******************************************************************************************

*brak zgodności, rozbieżność
Skończony, skończony :3
Wybacz Coco-chan znowu krótki wyszędł...Tylko mnie nie zabijaj ;-;
Mam też nadzieję, że ty Nashi-chan mnie też nie zabijesz ;-;
Kioske : Tylko kończysz w takim momencie.
Przyzwyczajcie się gdzieś, bo do końca tej sagi będę zawsze kończyła w takich momentach XD
Shiro : Bo jesteś kompletną idioką.
*Patrze się na niego groźnie*
Co powiedziałeś idioto! I jak wróciłeś do domu!
Shiro:Nic nie powiedziałem i *uśmiecha się* ma się swoje sposoby.
*Przywalam mu w głowę, daje mu drugi bilet, dzwonie po taksi, które po chwili przyjeżdża, Shiro znowu jedzie na lotnisko i odlatuję samolotem*
Kioske : Biedny Shiro *mówi cicho*
Coś mówiłeś Kioske!
Kioske : Nie...
To dobrze :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał :P Bo chyba trochę dziwny wyszędł ;-;
Ps...następny rozdział planuję napisać trochę dłuższy XD