-Dobra...-przytaknął głową-...powiedzmy mu...-uśmiechnął się lekko, a zaraz kontynuował-...i tak mamy go nie zabijać.-Zamknął oczy, a po chwili otworzył jedno patrząc się na swojego starszego brata.
-My...-zaczęli wspólnie i mówili dalej również razem-...jesteśmy uczniami...
*******
On podszedł do mnie i uklęknął na kolano. Spojrzał się w moje oczy, a ja w jego. Jego twarz była cały czas niewzruszona.
Znowu przełknęłam ślinę. Następnie powiedziałam jąkając się:
-Co ty tu robisz...
***
Natsu
-My...-zaczęli wspólnie i mówili dalej również razem-...jesteśmy uczniami...-uśmiechnęli się znowu wspólnie -Zerefa.
-Co? -Wyszeptałem, a moje oczy powiększyły się do granic możliwości.
-Jak to? -Zadałem cicho kolejne pytanie i cofnąłem się o krok w tył.
Spojrzałem się na nich i powiedziałem cicho:
-Czemu on chce ją zabić?
Mój wzrok był spuszczony w dół.
-Nie znamy szczegółów, ale...-spojrzałem się na nich groźnie- ...chodzi chyba o...-Yosuke spojrzał się na mnie i przestał gadać. Przełknął ślinę i powiedział dalej już spokojnie. -zabicie jego.
-A co ma do tego Lucy? -Spytałem się ich i spojrzałem się na nich jeszcze groźniej.
Dwójka cofnęła się o jeden krok w tył.
Czemu się cofają? Boją się?
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Czy wreszcie mi powiecie co do tego ma moja Luce?
Yoske z Hikaru spojrzeli się po sobie. Kurai przytaknął głową i tym razem zaczął mówić on.
-Zeref chce ją zabić, dlatego, żeby ciebie wkurzyć. -Zapaliłem swą pięść, a Hikaru przełknął ślinę i zaraz kontynuował:
-Żebyś był gotowy go zabić...
-Guzik mnie on na razie obchodzi.-Powiedziałem spokojnie, a następnie kontynuowałem:
-Rozprawie się najpierw z wami! -Ruszyłem w ich stronę. Przywaliłem Hikaru w brzuch. Ten pod wpływem uderzenia zgiął się wpół. Cofnąłem się, a ten upadł na ziemie ciężko dysząc.
-Hikaru! -Krzyknął Yosuke. Spojrzałem się na niego. Po jego czole spływały kropelki potu.
Hiromi przygryzł dolną wargę i spojrzał się na mnie groźnie. Jeszcze nigdy u niego nie widziałem takiego wzroku.
-Teraz to mnie wkurzyłeś! -Krzyknął na całe gardło. Zaczął biec moim kierunku. Chciał zadać mi cios, ale zrobiłem unik. Kątem oka spojrzałem się na niego. Uśmiechnął się i nagle poczułem ból na plecach. Dotknąłem tamtego miejsca i spojrzałem się na dłoń, która była cała we krwi.
Jak on to zrobił!?
-Mówiłem, że mnie wkurzyłeś. Teraz to mam ochotę cię zabić! Guzik mnie obchodzi co powie Zeref. -Jego oczy zasłaniała grzywka.
-Zabiję cię za to co zrobiłeś mojemu bratu! -Krzyknął i spojrzał się na mnie ze złością, a ja uśmiechnąłem się i utworzyłem napis come on z mojego ognia.
Było widać, że się wkurzył. Nagle zaczął mnie atakować. Jego ruchy była chaotyczne, niesprecyzowane. Łatwo unikałem jego ciosów. Blondyn stanął w miejscu. Nic nie robił. Nagle koło niego pojawił się jakiś portal. Odwróciłem się za siebie i zobaczyłem, że nie ma tego drugiego.
Nagle z owego portalu wychodzi mój drugi przeciwnik. Stoimy bezczynie, ani ja, ani oni nie atakują. Wiatr zawiał bawiąc się naszymi włosami i nagle Yosuke zaczął biec w moim kierunku, krzycząc:
-Wodne cieńcie smoka wód!
Co?! On jest smoczym zabójcą!
Jego atak ruszył w moją stronę. Zrobiłem szybki unik i spojrzałem się na wodne ostrze.
-Przestrzeń smoka. -Wyszeptał groźnie Kurai.
Przed wodnym atakiem pojawił się czarny portal, który wchłonął wodną magię.
Spojrzałem się na nich jeszcze bardziej szokowany.
Co?! Ci dwaj są smoczymi zabójcami!? Jak to?!
Zobaczyłem mały uśmieszek na twarzy bruneta. Spojrzałem się za siebie. Za mną pojawił się koleiny portal, z którego wyleciało wodne ostrze.
-Cholera! -Krzyknąłem i oberwałem potężnym atakiem. Dym zaczął się unosić, a ja leżałem na ziemi z krwawiącą rękom pośród dymu.
Dosyć, że mi zraniło lewą rękę, to jeszcze to coś wybuchło.
Dym opadł, a ja stanąłem. Moje nogi były jak z waty.
-O jeszcze się trzymasz? -Powiedział spokojnie Hiromi.
-Takim czymś mnie nie pokonasz. -Powiedziałem spokojnie i spojrzałem się na Yosuke. Na co on przygryzł dolną wargę z której pociekła krew i powiedział:
-Nie bój się kolejny atak cię załatwi!
-Już się boje kropelko!
-Jak mnie nazwałeś ty idioto! -Zaczął iść w moją stronę, ale Hikaru położył mu rękę na barku, przez co Yosuke się zatrzymał.
-Czego?! -Krzyknął blondas do swojego brata odwracając się w jego stronę z groźną miną.
-Spokój! -Krzyknął groźnie Hikaru, a następnie powiedział już spokojnie:
-On już jest. Musimy iść.
-Co?! -Krzyknął zły Yosuke, a następnie kontynuował z rezygnacją w głosie:
-Nie mógł przybyć później.
-Właściwie to przybył już dawno, ale chciałem, żebyś się zabawił. -Uśmiechnął się, a następnie już powiedział z kamienną twarzą:
-Idziemy. -Powiedział Kurai i otworzył za nimi portal, następnie zaczął kierować się w tamtą stronę. Gdy miał już wchodzić, zatrzymał się, spojrzał na swojego młodszego braciszka i pokazał mu palcem gdzie ma iść. Yosuke zrezygnowany westchnął i poszedł w stronę portalu.
-Czekajcie! -Krzyknąłem do nich przed ich wejściem do portalu. Zacząłem biec, ale zaraz się wywaliłem na ziemię.
-Spokój płomyczku. -Powiedział już spokojny blondyn. Zaczął wchodzić do portalu i gdy już prawie całkowicie znikł powiedział:
-Do zobaczenia płomyczku.
Portal się zamknął, a ja zdenerwowany przywaliłem pięścią w ziemie krzycząc:
-Cholera! Cholera. -Powtórzyłem już spokojnie, patrząc się groźnie na miejsce gdzie stałą tamta dwójka.
Próbowałem się znowu podnieść i gdy mi się to udało, rozejrzałem się wokół siebie. Wsłuchiwałem się w szum wiatru z nadzieją, że usłyszę moją ukochaną. Po chwili powiedziałem:
-Cholera. Nigdzie jej nie słyszę.
Zacząłem iść wolno przed siebie. Nagle się zatrzymałem, ponieważ... świat wokół mnie zaczęła pochłaniać ciemność.
-Co się dzieję? -Szepnąłem szokowany.
Gdy ciemność całkowicie zapanowała, zacząłem się rozglądać.
-Mam ci pomóc? -Usłyszałem przepiękny melodyjny głos kobiety.
Szokowany odwróciłem się za siebie i ujrzałem dziewczynę. Miała fioletowe włosy, ogon i uszy. Spojrzałem się na nią jeszcze bardziej szokowany. Dziewczyna wilk zaczęła machać swoim puszystym ogonem.
-Mam ci pomóc odnaleźć tą dziewczynę? -Spytała mnie się znowu.
-A czemu mam ci zaufać? -Spytałem się jej, a ona się uśmiechnęła i powiedziała:
-Bo jak mi nie zaufasz to stanie się to.
Nagle przez moją głowę przeleciał mi pewien obraz.
Widziałem jak Lucy mnie osłania przed atakiem Zerefa. Czarny mag po tym ataku znikł zadowolony, a ona zaczęła upadać na ziemię. Szybko w tym obrazie ją złapałem.
Następnie stałem się uczestnikiem tego wszystkiego, a nie tylko obserwatorem.
Łzy zaczęły mi wypływać z oczu, dziewczyna położyła mi swoją dłoń na moim policzku, zaczęła mi wycierać łzy. Następnie powiedziała do mnie z słabym uśmiechem:
-Dziękuje ci Natsu, za wszystko. Kocham cię.
Łzy tym razem spłynęły po jej policzku. Zamknęła oczy, a ręka, która była na moim policzku upadła na ziemię.
W końcu jej serce się zatrzymało.
Perłowe łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-Nie! -Krzyknąłem zrozpaczony i zacząłem dalej szlochać z martwą księżniczką w mych ramionach.
Wróciłem do tej ciemności. Kilka łez spłynęło mi po policzku, które szybko wytarłem. Spojrzałem się na spokojną dziewczynę, która powiedziała po chwili:
-Abo to.
Tym razem ukazał mi się mój sen. Tylko tym razem widziałem twarze dwójki napastników, którymi okazali się być Hikaru i Yosuke.
Znowu moja ukochana umiera z uśmiechem w mych ramionach mówiąc mi, że mnie kocha i znowu z moich oczu płyną łzy.
Wspomnienie snu się skończyło. Spojrzałem się z łzami w oczach na wilczycę.
-To co mam ci pomóc? -Spytała się mnie jeszcze raz, a ja odpowiedziałem jej bez chwili wahania wycierając łzy :
-Tak.
-Na początek uleczę twoje rany chłopcze. -Powiedziała i podeszła do mnie wręczając błękitny kwiat.
Przyjąłem ten kwiat i się na niego spojrzałem. Był piękny.
-Co mam zrobić z tym kwiatem? -Spytałem się wilczycy spoglądając na nią.
-Zjeść go.
-Co?
-Nie bój się nie jest trujący. -Wilczyca uśmiechnęła się.
-Dobra. My tu tak gadamy, a Lucy może grozić niebezpieczeństwo. -Powiedziałem i włożyłem kwiatek do buzi, który okazał się w smaku bardzo słodki.
-Nie bój się. -Powiedziała i zaraz kontynuowała:
-Jak jesteśmy w tej strefie to świat na zewnątrz się zatrzymuję.
-Aha. -Powiedziałem przełykając kwiat.
-To jak mam do niej trafić? -Spojrzałem się w jej oczy.
-Idź za wilczymi śladami! -Uśmiechnęła się, a następnie podeszła do mnie, a ja wciąż stałem miejscu obserwując ją. Wyciągnęła ręce z jakimś niebieskim wisiorkiem.
-Schyl się. -Powiedziała i spojrzała się na mnie tymi mądrymi oczami.
-A co to za wisiorek. -Powiedziałem schylając się. Ona założyła mi owy wisiorek na szyję mówiąc:
-Jest to talizman. Później się dowiesz do czego służy. -Uśmiechnęła się tak, że było widać jej piękne białe zęby i kły.
-A tak właściwie jak się nazywasz? Jeżeli mogę się spytać.
Spojrzała się na mnie i zrobiła przez chwilę minę smutnego szczeniaka. Jej sterczące uszy opadły. Spojrzałem się na nią smutny.
Może nie powinienem się o to pytać.
Spuściłem wzrok na chwilę i spojrzałem się znowu na nią. Jej uszy z powrotem sterczały.
-Nazywam się Risha Ookami. -Powiedziała jak się nazywa i uśmiechnęła się.
-Miło mi. -Uśmiechnąłem się do niej, a następnie powiedziałem:
-Ja jestem Natsu Dragneel.
-Wiem jak się nazywasz. -Spojrzałem się na nią zdziwiony.
-A teraz czas już na ciebie. -Powiedziała Risha i znikła. Zabłysło światło i świat wrócił do normy.
Szybko zacząłem szukać wilczych śladów i znalazłem w końcu odcisk wilczej łapy. Zacząłem biec w tamtym kierunku najszybciej jak się da.
***********************
Lucy
-Co ty tu robisz Zerefie?
Nic mi nie odpowiedział tylko wstał. Spojrzał się na mnie z góry. Jego czerwone oczy hipnotyzowały mnie. Te oczy kolorze szkarłatnej krwi. Chciałam przestać się w nie wpatrywać, ale nie mogłam tego zrobić.
-Wstań. -Jego groźny, a zarazem spokojny ton wyrwał mnie z transu.
Nie mogłam wykonać jego polecenia, chociaż tak bardzo tego chciałam. Strach opanował całe moje ciało. Nie mogłam się ruszać. Byłam sparaliżowana. Ostatni raz czułam się tak jak Zero nas atakował. Tylko teraz jest o wiele gorzej.
-Wstań! -Krzyknął wkurzony. Złapał mnie za głowę i zaczął podnosić do góry.
-Au! -Krzyknęłam z łzami w oczach.
Gdy już stałam, puścił moją głowę i spojrzał się znowu w moje oczy. Uśmiechnął się i powiedział:
-Lubię u ciebie ten wyraz twarzy. Lubie patrzeć się w twoje oczy pełne bólu i strachu.
Powiedział i przywalił mi z pięści w brzuch. Pod wpływem uderzenia zgięłam się wpół. Wypluwając przy tym ślinę zmieszaną z krwią. Odsunął rękę i zaczęłam spadać, ale złapał mnie drugą ręką tuż przed upadkiem. Wziął mnie na ręce w stylu ślubnym. Przybliżył się do mojej twarzy i powiedział mi na ucho:
-Trochę chcę się z tobą zabawić, zanim umrzesz.
Odsunął ode mnie twarz i uśmiechnął się złowieszczo. Następnie położył mnie na ziemię. Szybko usiadłam na ziemi, on wyciągnął moją stronę rękę. Od niechcenia ją chwyciłam. Pociągnął mnie do siebie tak, żebym mogła ustać. Gdy byłam już pozycji stojącej powiedział do mnie:
-Masz dwadzieścia sekund na ucieczkę. -Uśmiechnął się, a następnie krzyknął. -Czas star!
Zaczęłam uciekać. Spojrzałam się dla pewności za siebie. Stał miejscu. Zaczęłam biec najszybciej jak się da przed siebie.
-Zostało ci dziesięć sekund!
Przyśpieszyłam. Moje serce zaczęło szybko bić, a ja sama zaczęłam ciężko dyszeć. Nagle się po-tchnęłam i przewróciłam. Spojrzałam się stronę Zerefa, zaczął wolno iść w moim kierunku. Następnie szybko spojrzałam się w stronę lasu, który był już na wyciągnięcie ręki. Szybko wstałam.
-Au!-Syknęłam, bo poczułam ból w kolanie. Spojrzałam się na nie, krwawiło. Zaczęłam iść wolno w stronę lasu, utykając na jedną nogę.
Może uda mi się zgubić w tym lesie!
Jeszcze trochę...
Po moim czole spłynęły kropelki potu.
*Bam*
Przede mną wybuchła kula magii Zerefa.
-Aaa! -Krzyknęłam w powietrzu wyrzucona pod wpływem wybuchu.
Na ziemie upadłam z hukiem. Zeref podszedł do mnie. Nic nie mówił tylko uśmiechnął się. Następnie kopnął mnie w brzuch. Siła uderzenia była tak mocna, że zatrzymałam się na wielkim stuletnim drzewie stojącym na polanie.
Spojrzałam się zamglonym wzrokiem na czarnego maga. Podchodził do mnie, a ja wyplułam z moich ust krew.
Zaczęłam znowu uciekać.
-Aleś ty nie znośna. -Powiedział Zeref, a następnie powiedział groźnie:
-Filar śmierci.
Zmiana narracji.
Pod blondynką pojawił się czarny krąg magiczny, z którego po chwili wyłoniła się czarna kolumna sięgająca aż poza chmury.
Czarny mag po wykonaniu zaklęcia uśmiechnął się zadowolony.
Stał cały czas w miejscu patrząc się na miejsce gdzie stała dziewczyna.
Wolał lepiej poczekać, aż dym upadnie, bo w końcu nigdy nic nie wiadomo.
Dym opadł, a zdziwienie pojawiło się na twarzy czarnego maga. Był zdziwiony, bo zobaczył leżącą Lucy całą i zdrową (No nie licząc tych ran co jej zadał wcześniej i tych małych skaleczeń XD ) koło wielkiego krateru, który powstał pod wpływem zaklęcia.
Czarny mag uśmiechnął się nikle mówiąc:
-Muszę przyznać niezłą jesteś. -Zaczął iść w jej stronę, a zaraz kontynuował dalej:
-Przeżyłaś mój atak i do tego zrobiłaś unik.
Lucy próbowała się podnieść, ale jej się to nie udawało.
Zeref podszedł przodem do leżącej dziewczyny. Ukucnął i spojrzał się na nią z góry. (XD)
Dziewczyna spojrzała się w jego oczy ze strachem. Czarny mag zamknął oczy i wstał. Podszedł obok dziewczyny i kopnął ją w brzuch. Siła uderzenia była tak mocna, że dziewczyna wylądowała na wielkim drzewie krzycząc z bólu. (Znowu XD)
Sunęła się po pieńku, a z jej buzi wyleciała mała strużka krwi. Zeref znikł i zaraz pojawił się koło dziewczyny. Ukucną i złapał ją za szyję jedna ręką, podnosząc ją do góry. Lucy nie mogła złapać powietrza. Drżącymi rękami złapała jego rękę. Cały czas próbowała nabrać powietrza. Zaczęła już tracić przytomność. Nagle Zeref ją puścił przez co wylądowała na ziemie.
Nabierała powietrze kaszląc. Złapała się za szyję i spojrzała z łzami w oczach na czarnego maga. Następnie mag ukucnął przed Heartfilią, spojrzał się w jej zapłakane oczy. Przybliżył swoja twarz do jej i pocałował ją w polik, następnie powiedział jej na ucho:
-Jak za dawnych dobrych lat.
O co mu chodzi?
Spojrzałam się na niego zdziwiona. Nic nie mówił tylko odsunął się ode mnie.
Nagle za jego plecami pojawił się jakiś portal.
-Długo to wam zajęło. -Powiedział niczym nie wzruszony Zeref, nawet nie odwracając się w stronę owego portalu.
-Bylibyśmy wcześniej, ale musiałem uspokoić mojego młodszego braciszka.
Z portalu wyszła mi dobrze mi znana postać, a mianowicie brunet. Następnie wyszedł blondyn. Spojrzałam się na nich z powiększonymi do granic możliwości oczami.
Co oni tu robią.
Przez moje ciało przeszedł nagle dziwny impuls.
Natsu!
Spojrzałam się na dwójkę zła.
Yosuke spojrzał się na mnie i uśmiechnął się zadowolony, a następnie powiedział zwracając się do czarnego maga:
-Jeszcze jej nie zabiłeś mistrzu. -Spojrzał się na mnie groźnie, na co ja przełknęłam tylko ślinę, następnie blondyn spojrzał się na czarnego maga.
Zeref odwrócił się w ich stronę spoglądając na nich.
-A jak tam z Natsu? -Spytał się ich spoglądając na mnie ukradkiem.
Brunet uśmiechnął się i powiedział spokojnie:
-Niedługo powinien tu dotrzeć.
Westchnęłam cicho i zaczęłam ich obserwować. Nagle blondyn zaczął iść, ale minął czarnego maga. W czasie jego mijania spojrzał mu w oczy, które na chwilę zamknął i z powrotem otworzył. Podszedł do mnie uklęknął na kolano i powiedział z wielkim uśmiechem:
-Pamiętasz mnie?
-Tak. -Odpowiedziałam mu, a za chwilę dodałam z chytrym uśmiechem:
-Jak mam nie pamiętać takiego brzydala jak ty.
Yosuke przygryzł dolną wargę i wysyczał groźnie przywalając mi w brzuch:
-Jak mnie nazwałaś!
Siła uderzenia była tak mocna, że musiałam nabrać powietrza, bo mi go przez chwilę zabrakło, a następnie Hiromi powiedział już spokojnie:
-Nie chodzi mi o tamto. Czy pamiętasz jak spotkaliśmy się w przeszłości...w dzieciństwie.
-O czym ty mówisz! -Krzyknęłam zła, ale uspokoiłam się gdy zobaczyłam jego wściekły wzrok, następnie powiedziałam już spokojnie:
-Ja poznałam cię dopiero niedawno. Nie pamiętam, żebym cię spotkała w dzieciństwie.
Chłopak tylko westchnął wstając, spojrzał się na swojego brata. Hikaru zamknął oczy i przytaknął mówiąc:
-Powiedz jej.
Gdy brunet to powiedział Yosuke spojrzał się na mnie i powiedział:
-Moje i mojego brata prawdziwe nazwisko to Julenell...
Co! Tak na nazwisko miał koleś za którego miałam wyjść za mąż. Zaraz to któryś z nich.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam się szokowana w oczy blondyna. Ten uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Teraz pamiętasz. Chociaż nie widzieliśmy się jak ogłosili nasze zaręczyny to widzieliśmy się na bankiecie zorganizowanym przez twojego ojca.
-Ciebie trochę kojarz, ale jego nie. -Spojrzałam się na Hikaru.
Chociaż pewna nie jestem, że go spotkałam...
-To dlatego, że na mnie wpadłaś w ogrodzie.
Chwila namysłu...
-Pamiętam cię! -Wskazałam na niego palcem.
Jak był mały to wyglądał słodko.
-Wstań. -Jego groźny, a zarazem spokojny ton wyrwał mnie z transu.
Nie mogłam wykonać jego polecenia, chociaż tak bardzo tego chciałam. Strach opanował całe moje ciało. Nie mogłam się ruszać. Byłam sparaliżowana. Ostatni raz czułam się tak jak Zero nas atakował. Tylko teraz jest o wiele gorzej.
-Wstań! -Krzyknął wkurzony. Złapał mnie za głowę i zaczął podnosić do góry.
-Au! -Krzyknęłam z łzami w oczach.
Gdy już stałam, puścił moją głowę i spojrzał się znowu w moje oczy. Uśmiechnął się i powiedział:
-Lubię u ciebie ten wyraz twarzy. Lubie patrzeć się w twoje oczy pełne bólu i strachu.
Powiedział i przywalił mi z pięści w brzuch. Pod wpływem uderzenia zgięłam się wpół. Wypluwając przy tym ślinę zmieszaną z krwią. Odsunął rękę i zaczęłam spadać, ale złapał mnie drugą ręką tuż przed upadkiem. Wziął mnie na ręce w stylu ślubnym. Przybliżył się do mojej twarzy i powiedział mi na ucho:
-Trochę chcę się z tobą zabawić, zanim umrzesz.
Odsunął ode mnie twarz i uśmiechnął się złowieszczo. Następnie położył mnie na ziemię. Szybko usiadłam na ziemi, on wyciągnął moją stronę rękę. Od niechcenia ją chwyciłam. Pociągnął mnie do siebie tak, żebym mogła ustać. Gdy byłam już pozycji stojącej powiedział do mnie:
-Masz dwadzieścia sekund na ucieczkę. -Uśmiechnął się, a następnie krzyknął. -Czas star!
Zaczęłam uciekać. Spojrzałam się dla pewności za siebie. Stał miejscu. Zaczęłam biec najszybciej jak się da przed siebie.
-Zostało ci dziesięć sekund!
Przyśpieszyłam. Moje serce zaczęło szybko bić, a ja sama zaczęłam ciężko dyszeć. Nagle się po-tchnęłam i przewróciłam. Spojrzałam się stronę Zerefa, zaczął wolno iść w moim kierunku. Następnie szybko spojrzałam się w stronę lasu, który był już na wyciągnięcie ręki. Szybko wstałam.
-Au!-Syknęłam, bo poczułam ból w kolanie. Spojrzałam się na nie, krwawiło. Zaczęłam iść wolno w stronę lasu, utykając na jedną nogę.
Może uda mi się zgubić w tym lesie!
Jeszcze trochę...
Po moim czole spłynęły kropelki potu.
*Bam*
Przede mną wybuchła kula magii Zerefa.
-Aaa! -Krzyknęłam w powietrzu wyrzucona pod wpływem wybuchu.
Na ziemie upadłam z hukiem. Zeref podszedł do mnie. Nic nie mówił tylko uśmiechnął się. Następnie kopnął mnie w brzuch. Siła uderzenia była tak mocna, że zatrzymałam się na wielkim stuletnim drzewie stojącym na polanie.
Spojrzałam się zamglonym wzrokiem na czarnego maga. Podchodził do mnie, a ja wyplułam z moich ust krew.
Zaczęłam znowu uciekać.
-Aleś ty nie znośna. -Powiedział Zeref, a następnie powiedział groźnie:
-Filar śmierci.
(Proszę nie zwracać uwagi, że on jest w tym samolocie i ,że on go zniszczył. On stoi na łące, a nie na pokładzie XD)
Pod blondynką pojawił się czarny krąg magiczny, z którego po chwili wyłoniła się czarna kolumna sięgająca aż poza chmury.
Czarny mag po wykonaniu zaklęcia uśmiechnął się zadowolony.
Stał cały czas w miejscu patrząc się na miejsce gdzie stała dziewczyna.
Wolał lepiej poczekać, aż dym upadnie, bo w końcu nigdy nic nie wiadomo.
Dym opadł, a zdziwienie pojawiło się na twarzy czarnego maga. Był zdziwiony, bo zobaczył leżącą Lucy całą i zdrową (No nie licząc tych ran co jej zadał wcześniej i tych małych skaleczeń XD ) koło wielkiego krateru, który powstał pod wpływem zaklęcia.
Czarny mag uśmiechnął się nikle mówiąc:
-Muszę przyznać niezłą jesteś. -Zaczął iść w jej stronę, a zaraz kontynuował dalej:
-Przeżyłaś mój atak i do tego zrobiłaś unik.
Lucy próbowała się podnieść, ale jej się to nie udawało.
Zeref podszedł przodem do leżącej dziewczyny. Ukucnął i spojrzał się na nią z góry. (XD)
Dziewczyna spojrzała się w jego oczy ze strachem. Czarny mag zamknął oczy i wstał. Podszedł obok dziewczyny i kopnął ją w brzuch. Siła uderzenia była tak mocna, że dziewczyna wylądowała na wielkim drzewie krzycząc z bólu. (Znowu XD)
Sunęła się po pieńku, a z jej buzi wyleciała mała strużka krwi. Zeref znikł i zaraz pojawił się koło dziewczyny. Ukucną i złapał ją za szyję jedna ręką, podnosząc ją do góry. Lucy nie mogła złapać powietrza. Drżącymi rękami złapała jego rękę. Cały czas próbowała nabrać powietrza. Zaczęła już tracić przytomność. Nagle Zeref ją puścił przez co wylądowała na ziemie.
Nabierała powietrze kaszląc. Złapała się za szyję i spojrzała z łzami w oczach na czarnego maga. Następnie mag ukucnął przed Heartfilią, spojrzał się w jej zapłakane oczy. Przybliżył swoja twarz do jej i pocałował ją w polik, następnie powiedział jej na ucho:
-Jak za dawnych dobrych lat.
Lucy
Spojrzałam się na niego zdziwiona. Nic nie mówił tylko odsunął się ode mnie.
Nagle za jego plecami pojawił się jakiś portal.
-Długo to wam zajęło. -Powiedział niczym nie wzruszony Zeref, nawet nie odwracając się w stronę owego portalu.
-Bylibyśmy wcześniej, ale musiałem uspokoić mojego młodszego braciszka.
Z portalu wyszła mi dobrze mi znana postać, a mianowicie brunet. Następnie wyszedł blondyn. Spojrzałam się na nich z powiększonymi do granic możliwości oczami.
Co oni tu robią.
Przez moje ciało przeszedł nagle dziwny impuls.
Natsu!
Spojrzałam się na dwójkę zła.
Yosuke spojrzał się na mnie i uśmiechnął się zadowolony, a następnie powiedział zwracając się do czarnego maga:
-Jeszcze jej nie zabiłeś mistrzu. -Spojrzał się na mnie groźnie, na co ja przełknęłam tylko ślinę, następnie blondyn spojrzał się na czarnego maga.
Zeref odwrócił się w ich stronę spoglądając na nich.
-A jak tam z Natsu? -Spytał się ich spoglądając na mnie ukradkiem.
Brunet uśmiechnął się i powiedział spokojnie:
-Niedługo powinien tu dotrzeć.
Westchnęłam cicho i zaczęłam ich obserwować. Nagle blondyn zaczął iść, ale minął czarnego maga. W czasie jego mijania spojrzał mu w oczy, które na chwilę zamknął i z powrotem otworzył. Podszedł do mnie uklęknął na kolano i powiedział z wielkim uśmiechem:
-Pamiętasz mnie?
-Tak. -Odpowiedziałam mu, a za chwilę dodałam z chytrym uśmiechem:
-Jak mam nie pamiętać takiego brzydala jak ty.
Yosuke przygryzł dolną wargę i wysyczał groźnie przywalając mi w brzuch:
-Jak mnie nazwałaś!
Siła uderzenia była tak mocna, że musiałam nabrać powietrza, bo mi go przez chwilę zabrakło, a następnie Hiromi powiedział już spokojnie:
-Nie chodzi mi o tamto. Czy pamiętasz jak spotkaliśmy się w przeszłości...w dzieciństwie.
-O czym ty mówisz! -Krzyknęłam zła, ale uspokoiłam się gdy zobaczyłam jego wściekły wzrok, następnie powiedziałam już spokojnie:
-Ja poznałam cię dopiero niedawno. Nie pamiętam, żebym cię spotkała w dzieciństwie.
Chłopak tylko westchnął wstając, spojrzał się na swojego brata. Hikaru zamknął oczy i przytaknął mówiąc:
-Powiedz jej.
Gdy brunet to powiedział Yosuke spojrzał się na mnie i powiedział:
-Moje i mojego brata prawdziwe nazwisko to Julenell...
Co! Tak na nazwisko miał koleś za którego miałam wyjść za mąż. Zaraz to któryś z nich.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam się szokowana w oczy blondyna. Ten uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Teraz pamiętasz. Chociaż nie widzieliśmy się jak ogłosili nasze zaręczyny to widzieliśmy się na bankiecie zorganizowanym przez twojego ojca.
-Ciebie trochę kojarz, ale jego nie. -Spojrzałam się na Hikaru.
Chociaż pewna nie jestem, że go spotkałam...
-To dlatego, że na mnie wpadłaś w ogrodzie.
Chwila namysłu...
-Pamiętam cię! -Wskazałam na niego palcem.
Jak był mały to wyglądał słodko.
Wstał i spojrzał się na mnie groźnie, a następie powiedział:
-Przeszłość nie jest ważna. Liczy się to co jest teraz, a teraz mam za zadanie cię zabić.
Yosuke i Hikaru zaczęli iść w stronę Zerefa. Gdy stanęli koło niego, chłopak o czerwonych oczach odwrócił się w moją stronę patrząc się na mnie. Hiromi również się odwrócił patrząc się na mnie. Wiat zawiał mocniej bawiąc się moimi i ich włosami. Nagle Zeref znikł i pojawił się koło mnie. Spojrzałam się na niego przestraszonym wzrokiem. Nagle czarny mag kopnął mnie z całej siły tak, że wylądowałam w ramionach Hikaru stojącego dwa metry dalej. Spojrzałam się tym razem na niego. Uśmiechnął się i rzucił mnie w stronę Yosuke, który wbił mnie w ziemię.
-Czas skończyć naszą zabawę. -Podszedł do mnie spokojny Zeref, a blondyn mnie puścił.
-Zaraz on przybiegnie. -Powiedział znowu czarno-włosy i spojrzał się w las, a następnie kontynuował:
-Więc zaczynajmy. -Spojrzałam się pustym wzrokiem na trójkę, Yosuke i Hikaru przytaknęli tylko na znak zgody. Yosuke wstał z miejsca mówiąc:
-Miecz wodnego smoka.
W jego ręku pojawił się wodny miecz. Zamachnął się nim i zranił mnie w rękę.
-Aa!! -Krzyknęłam w bólu.
Następnie podszedł do mnie Kurai, mówiąc wystawiając przed siebie rękę:
-Miecz smoka przestrzeni.
W jego wystawionej ręce pojawił się czarny miecz. Podszedł do mnie i zranił mi drugą rękę. Tym razem nie krzyknęłam z bólu. Udawałam silną, ale zaczęłam tracić przytomność.
-Tym razem nie uciekniesz. -Powiedział Zeref podchodząc do mnie, a dwójka za to się cofa na bezpieczną odległość.
-Przeszłość nie jest ważna. Liczy się to co jest teraz, a teraz mam za zadanie cię zabić.
Yosuke i Hikaru zaczęli iść w stronę Zerefa. Gdy stanęli koło niego, chłopak o czerwonych oczach odwrócił się w moją stronę patrząc się na mnie. Hiromi również się odwrócił patrząc się na mnie. Wiat zawiał mocniej bawiąc się moimi i ich włosami. Nagle Zeref znikł i pojawił się koło mnie. Spojrzałam się na niego przestraszonym wzrokiem. Nagle czarny mag kopnął mnie z całej siły tak, że wylądowałam w ramionach Hikaru stojącego dwa metry dalej. Spojrzałam się tym razem na niego. Uśmiechnął się i rzucił mnie w stronę Yosuke, który wbił mnie w ziemię.
-Czas skończyć naszą zabawę. -Podszedł do mnie spokojny Zeref, a blondyn mnie puścił.
-Zaraz on przybiegnie. -Powiedział znowu czarno-włosy i spojrzał się w las, a następnie kontynuował:
-Więc zaczynajmy. -Spojrzałam się pustym wzrokiem na trójkę, Yosuke i Hikaru przytaknęli tylko na znak zgody. Yosuke wstał z miejsca mówiąc:
-Miecz wodnego smoka.
W jego ręku pojawił się wodny miecz. Zamachnął się nim i zranił mnie w rękę.
-Aa!! -Krzyknęłam w bólu.
Następnie podszedł do mnie Kurai, mówiąc wystawiając przed siebie rękę:
-Miecz smoka przestrzeni.
W jego wystawionej ręce pojawił się czarny miecz. Podszedł do mnie i zranił mi drugą rękę. Tym razem nie krzyknęłam z bólu. Udawałam silną, ale zaczęłam tracić przytomność.
-Tym razem nie uciekniesz. -Powiedział Zeref podchodząc do mnie, a dwójka za to się cofa na bezpieczną odległość.
-Filar śmierci. -Powtarza znowu Zeref.
Pode mną pojawia się czarny krąg. Zamykam oczy czekając na śmierć.
-Luce!!!!!!
Słysze krzyk Natsu i otwieram oczy, patrząc się na niego. Jest zdyszany. Uśmiecham się słabo i mówię cicho:
-Natsu kocham cię.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Czar zaczął działać, a ciemność zaczęła mnie pochłaniać.
(Trochę wcześniej)
Pode mną pojawia się czarny krąg. Zamykam oczy czekając na śmierć.
-Luce!!!!!!
Słysze krzyk Natsu i otwieram oczy, patrząc się na niego. Jest zdyszany. Uśmiecham się słabo i mówię cicho:
-Natsu kocham cię.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Czar zaczął działać, a ciemność zaczęła mnie pochłaniać.
******************
Natsu(Trochę wcześniej)
Biegłem za śladami wilczych łap. Nagle poczułem zapach Luce. Zacząłem biec szybciej. Wybiegłem z lasu. Zobaczyłem Yosuke, Hikaru i Zerefa, moja ukochana zaś leżała na ziemi. Oczy miała zamknięte a pod nią był czarny magiczny krąg.
-Luce!!!!!! -Krzyknąłem biegnąc w jej kierunku.
Ona otworzyła oczy i spojrzała się na mnie. Przyśpieszyłem mój bieg przez co zacząłem ciężko dyszeć. Widzę jak ona uśmiecha się słabo i jak mówi cicho:
-Natsu kocham cię.
Powiedziała to, a jej krystaliczne łzy zaczęły spływać po jej policzku. Byłem coraz bliżej niej. Nagle czar się aktywował. Wielka czarna kolumna sięgająca poza chmury pochłonęła Lucy.
Zatrzymałem się szokowany. Moje źrenice powiększyły się do granic możliwości. Upadłem na kolana i wpatrywałem się pustym wzrokiem znikającą kolumnę, gdy ona całkowicie znikła Luce nie było. Wielkim kraterze leżały tylko jej kluczę. Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach, a zaraz spłynęły po mym policzku.
-Luce! -Krzyknąłem jej imię w bólu i w rozpaczy. Łzy nadal płynęły po moich policzkach. Słyszę, że ktoś kieruję się w moją stronę. Nie wiem kto idzie. Guzik mnie to obchodzi!
Dwie osoby zatrzymały się koło mnie.
-Trochę mi jej szkoda. -Mówi Yosuke, a następnie kontynuuję:
-To ja chciałem ją zabić.
Spojrzałem się na niego groźnie z łzami w oczach.
-Zamknij się bracie! Przynajmniej wykonaliśmy swe zadanie. -Powiedział opanowany brunet z uśmiechem.
Wstałem na równe nogi, wzrok miałem wpuszczony ziemię, a moje oczy zasłaniała grzywka. Wytarłem łzy i spojrzałem się na nich groźnie. Oni cofnęli się o kilka kroków w tył. Zacząłem biec, gdy znalazłem się koło dwójki, przywaliłem Yosuke z całej siły brzuch. Poleciał kilka metrów dalej. Następnie zacząłem iść w stronę bruneta, ale minąłem zdezorientowanego brązowookiego i poszedłem w stronę dziury. Wszedłem do niej i chwyciłem klucze mojej ukochanej. Przyłożyłem je sobie do serca, a z mych oczu znowu zaczęły płynąć łzy. Zacisnąłem dłoń w pięść.
Zabiję ich. Zabiję. Głupia wilczyca miała do tego nie dopuścić.
Wstałem i schowałem kluczę Luce do kieszeni. Wytarłem po raz kolejny łzy i spojrzałem się na Zerefa. Wiatr zawiał mocniej bawiąc się naszymi włosami. Zacząłem pomalutku iść przed siebie. Minąłem zdziwionego Zerefa. Koleś pewnie myślał, że się zaraz na niego rzucę.
Poszedłem w stronę braci. Yosuke najwyraźniej dopiero co doszedł do swojego brata. Zacisnąłem dłonie w pięść, a po chwili zapaliłem je. Zacząłem biec w ich stronę. Zdziwieni nawet nie zdążyli zrobić uniku. Wbiłem oby dwóch w ziemie. Wstałem na równe nogi i spojrzałem się na nich moim pustym wzrokiem, mówiąc niewzruszony:
-Najpierw rozprawie się z wami. -Spojrzałem się groźnie na Zerefa, mówiąc:
-A później z nim.
Zeref uśmiechnął się zadowolony, patrząc się w moje oczy, a wiatr zawiał po raz kolejny tego dnia bawiąc się naszymi włosami. Następnie spojrzałem się na tych cholernych braci z góry. Oni spojrzeli się na mnie i na ich twarzach zagościł strach. Przełknęli jednocześnie ślinę.
-Przestrzeń smoka. -Powiedział szybko Hikaru, a pod nimi pojawił się kolejny portal. Wchłonął ich i pojawił się znów tylko tym razem koło Zerefa. Oni wyszli z niego, a ja zacząłem kierować się w ich stronę. Gdy byłem wystarczająco blisko nich zapaliłem swoje całe ciało.
-Ja się nim zajmę. -Powiedział Yosuke nawet nie spoglądając na swojego brata. Patrzył się cały czas na mnie z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
-Dobrze. -Powiedział Hikaru, a następnie kontynuował z uśmiechem:
-Twoja woda, zgasi jego płomień.
-Chyba śnicie! -Krzyknąłem wściekły i zacząłem biec w stronę blondyna, atakując go moją ognistą pięścią. Ten zrobił szybki unik, krzycząc w powietrzu:
-Ostrze wodnego smoka!
Wodne ostrze poleciało w moja stronę, nie zrobiłem uniku tylko przyjąłem atak na siebie.
Salamander dostał atakiem blondyna, który jak tylko wylądował z powrotem na ziemi, tylko zadowolony się uśmiechnął. Dym zaczął opadać. Oczom całej trójki ukazał się Dragneel cały i zdrowy.
-Niezły jesteś. -Powiedział Yosuke przyglądając się Smoczemu Zabójcy Ognia. Ruszył na różowo-włos-ego, który stał nadal w miejscu niewzruszony. Blondyn dobiegł do niego i zadawał mu coraz szybsze ciosy, które Salamander unikał. Dragneel zapalił swoją pięść, a następnie przywalił niebieskookiemu w twarz. Chłopak po raz kolejny pod wpływem uderzenia zatrzymał się na jednym, jedyny drzewie na wielkiej polanie. Chłopak sunął się po drzewie, uśmiechnął się i wytarł strużkę krwi wypływającą z jego ust. Natsu zaczął kierować się w jego stronę. Naszyjnik na jego szyi zalśnił niebieskim światłe. Zeref spojrzał się na niego zdziwiony.
Skąd on ma ten talizman.
Zacisnął ręce w pięść, a następnie pomyślał zezłoszczony:
Risha.
Ciąg dalszy nastąpi...
*********************************************************************************
Shiro: Zrobiłaś to ;-; Zamordowałaś moją Luce ;-;
Tak zrobiłam to i co mi zrob...
*przestałam mówić, bo Shiro wyszedł zapłakany z domu*
Okey...
*Powiedziałam zdziwiona, a następnie powiedziałam już normalnie*
Każdy czekał na śmierć Luce, a kto spodziewał się, że tak zginie. Sen i wizja była inna. Chociaż ja mam niezawodny plan.
*Uśmiecham się*
Kto zgadnie jak to wszystko się skończy.
Czy Salamander pokona dwójkę braci?
Czy Natsu zabiję Zerefa?
Jak zakończą się zawody?
Jak zareaguję gildia na wieść o Lucy?
Na zadane pytania znajdziecie odpowiedź za tydzień w ostatnim rozdziale ;)
*Uśmiecham się*
To do zobaczenia :*
PS Wiem, że tym rozdziale pojawiało się dużo razy słowo NAGLE i NASTĘPNIE, dlatego proszę o wybaczenie nadużycia tych dwóch słów i mam nadzieję, że rozdział się podobał ;)
-Luce!!!!!! -Krzyknąłem biegnąc w jej kierunku.
Ona otworzyła oczy i spojrzała się na mnie. Przyśpieszyłem mój bieg przez co zacząłem ciężko dyszeć. Widzę jak ona uśmiecha się słabo i jak mówi cicho:
-Natsu kocham cię.
Powiedziała to, a jej krystaliczne łzy zaczęły spływać po jej policzku. Byłem coraz bliżej niej. Nagle czar się aktywował. Wielka czarna kolumna sięgająca poza chmury pochłonęła Lucy.
Zatrzymałem się szokowany. Moje źrenice powiększyły się do granic możliwości. Upadłem na kolana i wpatrywałem się pustym wzrokiem znikającą kolumnę, gdy ona całkowicie znikła Luce nie było. Wielkim kraterze leżały tylko jej kluczę. Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach, a zaraz spłynęły po mym policzku.
-Luce! -Krzyknąłem jej imię w bólu i w rozpaczy. Łzy nadal płynęły po moich policzkach. Słyszę, że ktoś kieruję się w moją stronę. Nie wiem kto idzie. Guzik mnie to obchodzi!
Dwie osoby zatrzymały się koło mnie.
-Trochę mi jej szkoda. -Mówi Yosuke, a następnie kontynuuję:
-To ja chciałem ją zabić.
Spojrzałem się na niego groźnie z łzami w oczach.
-Zamknij się bracie! Przynajmniej wykonaliśmy swe zadanie. -Powiedział opanowany brunet z uśmiechem.
Wstałem na równe nogi, wzrok miałem wpuszczony ziemię, a moje oczy zasłaniała grzywka. Wytarłem łzy i spojrzałem się na nich groźnie. Oni cofnęli się o kilka kroków w tył. Zacząłem biec, gdy znalazłem się koło dwójki, przywaliłem Yosuke z całej siły brzuch. Poleciał kilka metrów dalej. Następnie zacząłem iść w stronę bruneta, ale minąłem zdezorientowanego brązowookiego i poszedłem w stronę dziury. Wszedłem do niej i chwyciłem klucze mojej ukochanej. Przyłożyłem je sobie do serca, a z mych oczu znowu zaczęły płynąć łzy. Zacisnąłem dłoń w pięść.
Zabiję ich. Zabiję. Głupia wilczyca miała do tego nie dopuścić.
Wstałem i schowałem kluczę Luce do kieszeni. Wytarłem po raz kolejny łzy i spojrzałem się na Zerefa. Wiatr zawiał mocniej bawiąc się naszymi włosami. Zacząłem pomalutku iść przed siebie. Minąłem zdziwionego Zerefa. Koleś pewnie myślał, że się zaraz na niego rzucę.
Poszedłem w stronę braci. Yosuke najwyraźniej dopiero co doszedł do swojego brata. Zacisnąłem dłonie w pięść, a po chwili zapaliłem je. Zacząłem biec w ich stronę. Zdziwieni nawet nie zdążyli zrobić uniku. Wbiłem oby dwóch w ziemie. Wstałem na równe nogi i spojrzałem się na nich moim pustym wzrokiem, mówiąc niewzruszony:
-Najpierw rozprawie się z wami. -Spojrzałem się groźnie na Zerefa, mówiąc:
-A później z nim.
Zeref uśmiechnął się zadowolony, patrząc się w moje oczy, a wiatr zawiał po raz kolejny tego dnia bawiąc się naszymi włosami. Następnie spojrzałem się na tych cholernych braci z góry. Oni spojrzeli się na mnie i na ich twarzach zagościł strach. Przełknęli jednocześnie ślinę.
-Przestrzeń smoka. -Powiedział szybko Hikaru, a pod nimi pojawił się kolejny portal. Wchłonął ich i pojawił się znów tylko tym razem koło Zerefa. Oni wyszli z niego, a ja zacząłem kierować się w ich stronę. Gdy byłem wystarczająco blisko nich zapaliłem swoje całe ciało.
-Ja się nim zajmę. -Powiedział Yosuke nawet nie spoglądając na swojego brata. Patrzył się cały czas na mnie z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
-Dobrze. -Powiedział Hikaru, a następnie kontynuował z uśmiechem:
-Twoja woda, zgasi jego płomień.
-Chyba śnicie! -Krzyknąłem wściekły i zacząłem biec w stronę blondyna, atakując go moją ognistą pięścią. Ten zrobił szybki unik, krzycząc w powietrzu:
-Ostrze wodnego smoka!
Wodne ostrze poleciało w moja stronę, nie zrobiłem uniku tylko przyjąłem atak na siebie.
Zmiana narracji.
Salamander dostał atakiem blondyna, który jak tylko wylądował z powrotem na ziemi, tylko zadowolony się uśmiechnął. Dym zaczął opadać. Oczom całej trójki ukazał się Dragneel cały i zdrowy.
-Niezły jesteś. -Powiedział Yosuke przyglądając się Smoczemu Zabójcy Ognia. Ruszył na różowo-włos-ego, który stał nadal w miejscu niewzruszony. Blondyn dobiegł do niego i zadawał mu coraz szybsze ciosy, które Salamander unikał. Dragneel zapalił swoją pięść, a następnie przywalił niebieskookiemu w twarz. Chłopak po raz kolejny pod wpływem uderzenia zatrzymał się na jednym, jedyny drzewie na wielkiej polanie. Chłopak sunął się po drzewie, uśmiechnął się i wytarł strużkę krwi wypływającą z jego ust. Natsu zaczął kierować się w jego stronę. Naszyjnik na jego szyi zalśnił niebieskim światłe. Zeref spojrzał się na niego zdziwiony.
Skąd on ma ten talizman.
Zacisnął ręce w pięść, a następnie pomyślał zezłoszczony:
Risha.
Spojrzał się wściekły na chłopaka o różowych włosach i zacisnął pięści jeszcze mocniej.
Trzeba zniszczyć ten talizman.
Zaczął iść wolno w jego kierunku. Zdziwienie wkradło się na twarz bruneta, który stał koło czarnego maga, bo w końcu Zeref stał cały czas bezczynie przyglądając się walce.
Natsu w między czasie walczył z Yosuke, który ze swojej wody stworzył kolejny wodny miecz. Stanął przed Salamandrem wyciągając miecz przed siebie. Natsu tylko jak poprzednio podpalił swoją pięść i spojrzał się groźnie na swojego przeciwnika. Blondyn przełknął tylko ślinę i ruszył na Salamandra. Deszcz zaczął padać, a złoto-włosy uśmiechnął się i znikł. Natsu po raz pierwszy w czasie tej walki był zdziwiony. Jego płomień na rękach zgasły, a on sam zaczął rozglądać się wokół siebie. Nagle Yosuke pojawił się przed nim. Salamander ostatniej chwili zrobił szybki unik przed mieczem Hiromiego, ale niestety miecz przeciął mu polik. Krew zmieszana z wodą skapywała na ziemię. Natsu szybko chwycił Yosuke za rękę, przez co on upuścił miecz, który znikł upadając. Niebieskooki przygryzł dolną wargę i spojrzał się wściekłe oczy chłopaka. Natsu zamachnął się i przywalił z całej siły Yosuke w brzuch z pięści, którą zdołał zapalić pomimo deszczu. Uderzony chłopak splunął krwią, a Smoczy Zabójca Ognia puścił jego rękę, przez co Hiromi upadł na ziemię łapiąc się za brzuch. Natsu spojrzał się na niego z góry, a chłopak o błękitnych niczym najczystsze niebo oczach spojrzał się na różowo-włos-ego. Zeref podszedł do swojego ucznia i spojrzał się w oczy Salamandra, a następnie pokierował wzrok na wystający medalion. Przygryzł dolną wargę i ze złością spojrzał się w puste oczy Salamandra, a deszcz zaczął mocniej padać...
Trzeba zniszczyć ten talizman.
Zaczął iść wolno w jego kierunku. Zdziwienie wkradło się na twarz bruneta, który stał koło czarnego maga, bo w końcu Zeref stał cały czas bezczynie przyglądając się walce.
Natsu w między czasie walczył z Yosuke, który ze swojej wody stworzył kolejny wodny miecz. Stanął przed Salamandrem wyciągając miecz przed siebie. Natsu tylko jak poprzednio podpalił swoją pięść i spojrzał się groźnie na swojego przeciwnika. Blondyn przełknął tylko ślinę i ruszył na Salamandra. Deszcz zaczął padać, a złoto-włosy uśmiechnął się i znikł. Natsu po raz pierwszy w czasie tej walki był zdziwiony. Jego płomień na rękach zgasły, a on sam zaczął rozglądać się wokół siebie. Nagle Yosuke pojawił się przed nim. Salamander ostatniej chwili zrobił szybki unik przed mieczem Hiromiego, ale niestety miecz przeciął mu polik. Krew zmieszana z wodą skapywała na ziemię. Natsu szybko chwycił Yosuke za rękę, przez co on upuścił miecz, który znikł upadając. Niebieskooki przygryzł dolną wargę i spojrzał się wściekłe oczy chłopaka. Natsu zamachnął się i przywalił z całej siły Yosuke w brzuch z pięści, którą zdołał zapalić pomimo deszczu. Uderzony chłopak splunął krwią, a Smoczy Zabójca Ognia puścił jego rękę, przez co Hiromi upadł na ziemię łapiąc się za brzuch. Natsu spojrzał się na niego z góry, a chłopak o błękitnych niczym najczystsze niebo oczach spojrzał się na różowo-włos-ego. Zeref podszedł do swojego ucznia i spojrzał się w oczy Salamandra, a następnie pokierował wzrok na wystający medalion. Przygryzł dolną wargę i ze złością spojrzał się w puste oczy Salamandra, a deszcz zaczął mocniej padać...
Ciąg dalszy nastąpi...
*********************************************************************************
Shiro: Zrobiłaś to ;-; Zamordowałaś moją Luce ;-;
Tak zrobiłam to i co mi zrob...
*przestałam mówić, bo Shiro wyszedł zapłakany z domu*
Okey...
*Powiedziałam zdziwiona, a następnie powiedziałam już normalnie*
Każdy czekał na śmierć Luce, a kto spodziewał się, że tak zginie. Sen i wizja była inna. Chociaż ja mam niezawodny plan.
*Uśmiecham się*
Kto zgadnie jak to wszystko się skończy.
Czy Salamander pokona dwójkę braci?
Czy Natsu zabiję Zerefa?
Jak zakończą się zawody?
Jak zareaguję gildia na wieść o Lucy?
Na zadane pytania znajdziecie odpowiedź za tydzień w ostatnim rozdziale ;)
*Uśmiecham się*
To do zobaczenia :*
PS Wiem, że tym rozdziale pojawiało się dużo razy słowo NAGLE i NASTĘPNIE, dlatego proszę o wybaczenie nadużycia tych dwóch słów i mam nadzieję, że rozdział się podobał ;)