Rozdział dedykuję moim nowym czytelniczką, czyli: Rise chan i Lucy Heartfilii
Lucy
(nadal)
Zamiast tej dwójki ujrzałam jeszcze dwie dziewczyny i dwóch chłopaków.
Jedna miała czarne włosy i oczy. Ubrana była zaś w białą koszulkę na długi rękaw i różową spódniczkę.
Druga dziewczyna była bardzo piękna. Miała oczy w kolorze miodu i jasno niebieskie włosy spięte w kwiatową spinkę. Ubrana była zaś w piękną fioletową yukatę.
(Chyba taki kolor włosów miała jak opisałam, bo sama pewna nie jestem...)
Był tam też chłopak o blond włosach, tylko jaśniejszych niż Yosuke. Miał szare oczy... Ubrany zaś był w bardzo ozdobny brązowy garnitur i w rękawiczki tego samego koloru. Na szyi zaś miał jakiś czarny tatuaż...
Gdy zobaczył, że się na niego patrze... wyciągnął z nie wiadomo skąd czerwoną róże, uśmiechnął się do mnie, a wokół niego zaczęły latać białe pióra, które zaraz przesiąkły krwią ?
Wystraszyłam się trochę. Cofnęłam się o jeden krok w tył, a ten uśmiechnął się zadowolony...
Następnie spojrzałam na ostatniego członka ich drużyny.
Miał różowe włosy i oczy. Ubrany był w biały zimowy płaszcz i czarne spodnie, a na jego uszach znajdowały się różowe słuchawki.
Cała szóstaka dla mnie była dość dziwna, aż stąd można było poczuć ich magię...
Złą magię...
Ciekawe jaką się dokładnie magią posługują ?
Odpowiedź na to pytanie znajdę pewnie w czasie walki.
********************
Natsu
(W czasie kiedy przeciwnicy ściągali kaptury)
Doznałem szoku gdy zobaczyłem jego...
Co on tu robi?!
Wciągnąłem powietrze i poczułem znajomy mi zapach. Ten co czułem w domu Luce. Spojrzałem się na bruneta, który stał koło blondyna.
Więc to on był w tedy w jej domu !
Zabije obydwóch!
Spojrzałem się tym razem na moją dziewczynę, była szokowana, bała się. Cofnęła się kilka kroków w tył. Złapała się za głowę i powtarzała ciągle panicznie ,,nie".
Upadła na ziemię klęcząc. (Ma to jakiś sens o-0...a tam nie ważne ^-^)
Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Dopiero teraz poczułem jak bardzo się trzęsie.
Wiem też, że ona jest szokowana tak jak ja...
Tylko o wiele bardziej...
-Lucy co się stało? -Pyta się jej Erza.
Nie odpowiada.
-Wszystko w porządku Lucy? -Pyta się jej tym razem Mira.
-Lucy wszystko gra?! -Wykrzyczał Gray podchodząc do niej.
-Co jej jest?- Pyta się Laxus Miry.
-Nie wiem...- Białowłosa odpowiada na jego pytanie.
-Czy mamy tam jakiś problem? -Pyta się tym razem Kioske.
-Nie...nie ma problemu! -Odpowiadam na zadane pytanie.
Spojrzałem na tą dwójkę. Uśmiechają się zadowoleni, ale...
Ja im i tak skopie tyłki za to co zrobili mojej ukochanej! W tedy ten ich uśmieszek zniknie z ich twarzy.
Lucy nagle wstaje na równe nogi. Patrzy się na nich.
Oni uśmiecha się złowieszczo do niej.
A ona?
Ukrywa swój strach... wiem to...
Czas teraźniejszy
(Nadal Natsu)
-Zaraz zostaniecie przeniesieni. -Poinformował nas Kioske, a po chwili kontynuował. -Spytam się jeszcze raz...czy jesteście gotowi.
-Hai! -Krzyknęła nasza drużyna, a nasi przeciwnicy przytaknęli tylko głową na znak, że również są gotowi.
-Obie drużyny gotowe! Czas was przenieść!
Uśmiechnął się i teleportowaliśmy się na jakąś polanę. Byliśmy sami. Nigdzie nie było drużyny przeciwnej.
-Co powiecie, żeby się rozdzielić i ich poszukać. -Zaproponowała Erza.
-Ale co tak sami? -Spytała się jej Luce.
-Nie sami, tylko w dwójkach. Najlepiej jeżeli każdy pójdzie ze swoją parą.
-Zgadzam się. -Powiedział Gray.
-Jak Gray-sama się zgadza, to Juvia również!
-Ja również. -Powiedział Laxus.
-I ja! -Krzyknęła Mirajane.
-My też. -Odpowiedziałem w imieniu moim i mojej ukochanej.
-Dobra... -zaczęła Erza - ...to postanowione. Rozdzielamy się. Tylko nie przegrajcie jak na kogoś traficie. -Uśmiechnęła się do nas.
-Tylko ty nie przegraj Erza. -Powiedziała Mira.
-O to się nie bój.
Uśmiechnęły się do siebie. Po chwili każdy się rozdzielił.
Ruszyliśmy w cztery strony świata.
Ja z Luce poszliśmy na północ.
Mira z Laxusem na południe.
Gray z Juvią na wschód.
Erza z Jellalem na zachód.
Teraz to dopiero się zacznie jazda!
Gray
(Jakiś czas później)
-Juvia! Przestań się do mnie przytulać!
Krzyknąłem próbując odciągnąć ją od siebie.
-Ale Gray-sama, Juvia musi, bo boi się o panicza!
-Juvia nie martw się... -westchnąłem-...nic mi się nie stanie.
-Ale...
Usłyszeliśmy szum przed sobą.
Juvia odsunęła się ode mnie i przyjęła pozycję do ataku.
Nagle zaatakowały nas kule z pistoletu.
Juvia przyjęła na siebie atak, ale usłyszeliśmy jak jakaś dziewczyna mówi :
-Tworzenie: Wodne kule.
Chcieliśmy zrobić unik, ale Juvia oberwała w ramię z którego zaczęła sączyć się krew.
-Jak mogłaś zranić wodne ciało Juvi!
-To proste... - Powiedział jakiś drugi głos. -Moja przyjaciółka Mikasa używa magi tworzenia.
-Ale jakiej konkretnie? - Spytałem się ich, a one nadal ukrywały się w krzakach.
-Każdej. - Odpowiedziała znowu.
-Jak to?! To nie możliwe... - Powiedziałem cicho.
-A jednak możliwe. -Usłyszałem.
-A ty jaką magią się posługujesz! -Krzyknęła Juvia.
-Magią harmonii.
-Co?! Co to za magia? -Juvia zadała jej pytanie.
-Ach... jacy wy upierdliwi. A tam co mi szkodzi. Powiem wam i tak zaraz zginiecie. -Powiedziała bez uczuć.
-Co? -Wysyczałem wściekły.
-Bez harmonii świat by nie istniał... -zaczęła- ...harmonia to nic innego niż ład i symetria. Wszystkie organizmy, przyroda ma swoją nieprzerwaną równowagę, którą ja mogę zmieni, przerwać. Przez co mogę stworzyć coś całkiem przeciwnego.
-Chaos i dysonans*-Wyszeptałem.
-Brawo, brawo! Zgadliście!
Zaczęła klaskać.
-A teraz...gińcie. -Powiedziała to groźnie.
Nagle ziemia pod nami zamieniła się niestały grunt i zaczęliśmy się zapadać.
Dwie dziewczyny wyszły przed nami. (Nie muszę tłumaczyć chyba, które :D) Jedna z nich uśmiechała się złowieszczo. Miała również uniesioną rękę do góry, którą otaczała jasnoniebieska poświata, a druga trzymałam w rękach pistolet, a jej twarz była niewzruszona.
-Nie ujdzie wam to na sucho! Lacrimy wszystko nagrywają! -Krzyknąłem patrząc się na nie z wściekłością wymalowaną na twarzy.
-Oj jak mi przykro...-Powiedziała Kagome i po chwili dopowiedziała z chytrym uśmiechem- ...zniszczyliśmy wszystkie Lacrimy.
-Jak to...- Wyjąkałem.
A one zaczęły się śmiać... A my nadal tonęliśmy w piasku.
Erza
-Ciekawe gdzie oni są?
Zaczęłam się rozglądać dookoła.
-Nie martw się... -zaczął Jellal- ...zaraz ich znajdziemy.
-Nie martwię się. Tylko...
-Co tylko?
-Chce to szybko skończyć.
Zaczęłam iść przed siebie, a Jellal ruszył za mną. Szliśmy chwilkę, aż nagle mój instynkt zadziałam. Rzuciłam kilkoma sztyletami w krzaki. Szybko pobiegłam tamtym kierunku, a tam na ziemi leżały stopione sztylety.
Natsu? Nie...on by się zaraz awanturował za takie coś.
Usłyszałam szelest. Jellal zaczął biec, a ja za nim.
Osobnik, którego goniliśmy biegł bardzo szybko.
Biegliśmy za nim już od dobrych kilku minut.
Nagle...
Zderzyliśmy się z kimś.
Byli to Mira i Laxus.
-Co wy tu robicie? -Spytałam się ich.
-Za kimś biegliśmy i wpadliśmy na was. -Powiedziała Mira.
-Ciekawe... -Wyszeptałam.
-Haha~
Usłyszeliśmy śmiech. Co dziwne pochodził z wszystkich kierunków. Tak jak bym byli otoczeni.
Zaczęliśmy się rozglądać. Aż tu nagle przed nami pojawiła się dwójka naszych przeciwników.
-Kim jesteście? -Spytałam się ich, bo w końcu nie wiem jak mają dokładnie na imię.
-Ja jestem Lukas. -Powiedział różowo-włosy mrugając jednym okiem i uśmiechając się uwodzicielsko.
-A ja jestem Hiroshi. -Powiedział z uśmiechem blondyn wyciągając nie wiadomo skąd czerwoną róże.
Spojrzeli się na siebie i uśmiechnęli się, a następnie powiedzieli wspólnie:
-Jakieś ostatnie życzenie... -Moja irytacja i złość rosła z każdym kolejnym ich słowem- ...moi mili.
-Nie wkurzaj mnie! -Wykrzyczał Laxus, a od jego ciała emitowały błyskawice.
-Spokój iskierko. -Powiedział Hiroshi, a przed Laxusem pojawiły się pęta kolczastych roślin.
-Wy pierwotnie nie jesteście naszym celem. -Powiedział Lukas.
-Ale... -zaczął ten drugi- ...mam ochotę się zwami zabawić.
-A wiecie jak kończą się nasze zabawy.
Wokół nas powstała ściana z ognia, a rękę Lukasa owiło czerwone światło i płomienie.
-Śmiercią ,,zabawek". -Powiedział blondyn. (Nie mylcie go z Yosuke :D)
-Co?! -Wysyczałam pełna złości.
-A tak na marginesie, kto jest waszym celem? -Spytała się ich Mira z swoim sztucznym uśmiechem.
Czemu sztucznym?
Wiem kiedy uśmiecha się prawdziwie i wiem, że jest tak samo wkurzona jak ja.
Na co dwójka uśmiechnęła się złowieszczo... spojrzeli się na siebie i przytaknęli.
-Dobra powiemy wam... -Zaczął Lukas.
-Naszym celem jest... -Dopowiedział Hiroshi.
-Lucy Heartofilia. -Powiedzieli wspólnie.
Co?! Czemu Lucy! Nie pozwolę wam skrzywdzić mojej przyjaciółki!
-Podmiana: Zbroja Niebiańskiego koła! -Wykrzyczałam jeszcze bardziej wściekła niż poprzednio.
-O pani Tytania zaczyna na poważnie! -Wykrzyczał blondyn celując w nas jakimiś roślinami.
Mira przejęła duszę szatana.
Całe ciało Laxusa objęły błyskawice.
(Gdzieś tak to wyglądało :P )
Jellal zaczął rysować magiczny krąg.Ruszamy do boju razem.
Przeciwnicy stoją w miejscu z powagą wymalowaną na twarzy.
A ognista powłoka była nadal wokół nas.
***************
Natsu
Idziemy już dobre parę minut, a jeszcze nikogo nie spotkaliśmy na naszej drodze. Luce cały czas idzie blisko mnie.
Wiem, że się boi, ale nie wiem jak ją pocieszyć.
-Lucy... -Mówię nagle. -...Nie masz się czego bać. Nieważne co się stanie i tak cię obronię.
-Natsu...
Spojrzałem się na nią, rumieniła się, a ja uśmiechnąłem się na ten widok.
Jedno mnie dziwi. Gdzie są lacrimy?
Zacząłem się rozglądać i nagle usłyszałem szelest w krzakach. Ruszyłem w tamtym kierunku, ale nikogo nie było. Wróciłem do mojej drugiej połówki.
Zatrzymałem się szokowany, bo...
Yoske trzymał Lucy...
Jedną ręką trzymał jej ręce, a drugą zasłaniał jej usta, a Hikaru stał oparty o drzewo z zamkniętymi oczami.
-Wy! Puszczajcie ją! -Krzyknąłem wściekły.
-Nie, mamy zadanie...
-Guzik mnie obchodzi wasze zadanie! -Krzyknąłem ruszając w ich stronę.
Kopnąłem blondaska w twarz, przez co upadł na ziemię puszczając Lucy.
-Ty draniu.- Wysyczał Yosuke, a po chwili dodał:
-Za kogo ty się uważasz!
-Za Natsu Dragneela, za tego który wam skopie tyłek. -Uśmiechnąłem się, a po chwili dodałem już groźną miną:
-A wy za kogo się uważacie.
Spojrzałem się na nich groźnie.
-Ja... -zaczął blondyn.- Ja uważam się za Yosuke Hiromiego i za tego co skopię ci tyłek i zabiję tą dziewczynę. -Wskazał na Luce, która była trzymana tym razem przez Hikaru.
-A ja... -zaczął tym razem brunet- ...za Hikaru Kuraia.
Zamrugałem kilka razy oczami i powiedziałem:
-Czemu macie inne nazwisko? Przecież jesteście braćmi?
-Porzucona przeszłość. -Powiedział jak by ze smutkiem w oczach Yosuke.(Dowiecie się o co chodzi w przyszłych rozdziałach i kim oni są na prawdę :D Oj,oj zaskoczę was XD )
-Aha... -Powiedziałem.
-Ale koniec tej miłej pogawędki. -Powiedział Hiromi z uśmiechem i zaatakował mnie bez magi.
Nie zdążyłem zrobić uniku i oberwałem pięścią w brzuch.
Wylądowałem na pniu drzewa. Chwilą zderzenia wyplułem ślinę zmieszaną krwią.
Stanąłem na równe nogi... wycierając spływającą krew po moim policzku. Spojrzałem się na Kuraia, który trzymał Luce.
-Jesteś słaby. -Powiedział Yosuke podchodząc do mnie powoli z chytrym uśmieszkiem, a następnie kontynuował:
-Ty po takim słabym ataku ledwo co stoisz, a pomyśl sobie co się stanie jak użyję moją magie.
Był coraz bliżej...
-Ale nie bój się... ponieważ ona nie zginie na twoich oczach.
-Nie wkurzajcie mnie!! -Krzyknąłem ruszając w ich stronę, a zaraz dodałem nadal krzycząc:
-Żelazna Pięść Ognistego Smoka!
Przywaliłem temu blondasowi z całej siły w brzuch. Tym razem to on wbił się w drzewo, plując krwią. Uśmiechnąłem się tryumfalnie i zacząłem kierować się stronę tego drugiego.
Moje ciało się zapaliło. Byłem bardzo wściekły.
(Tylko on szedł i nic nie mówił :3 )
Przywaliłem mu, a on ja puścił.Mamy chwilę czasu...
Uspokoiłem się i powiedziałem do płaczącej dziewczyny:
-Uciekaj... -uśmiechnąłem się do niej- ...ja sobie z tą dwójką poradzę. Więc uciekaj! -Krzyknąłem.
-Natsu nie zostawię cię! -Krzyknęła płacząc.
-Uciekaj!!
Przytaknęła mi, wstała na równe nogi i zaczęła uciekać.Usłyszałem z jej ust tylko:
-Nastu przepraszam.
Chciałem zaatakować naszych przeciwników jak by chcieli ją gonić, ale oni nie atakowali jej. Tylko stali i patrzyli się na mnie zadowoleni.
Co jest granę! O co im chodzi! Czemu jej nie gonią?
-Nie powiedzieliśmy ci o jednym płomyczku. -Powiedział blondyn patrząc się z uśmiechem na bruneta.
-To nie my mieliśmy ją zabić... tylko ON.
Co?!
-ON czyli kogo macie na myśli?
-Dowiesz się w swoim czasie Natsu. -Powiedział Kurai.
Spojrzałem się na nich jeszcze raz wściekły mówiąc:
-Zanim to się stanie, zanim On ją zabije...to ja was stłucze!
-Życzymy szczęści płomyczkowi... a teraz do boju!
Krzyknął i dwójka ruszyła do walki. Nie pozostając im dłużny również ruszyłem, żeby skopać im tyłek!
Luce mam nadzieję, że nic ci się nie stanie...
Ciąg dalszy nastąpi...
******************************************************************************************
*brak zgodności, rozbieżność
Skończony, skończony :3
Wybacz Coco-chan znowu krótki wyszędł...Tylko mnie nie zabijaj ;-;
Mam też nadzieję, że ty Nashi-chan mnie też nie zabijesz ;-;
Kioske : Tylko kończysz w takim momencie.
Przyzwyczajcie się gdzieś, bo do końca tej sagi będę zawsze kończyła w takich momentach XD
Shiro : Bo jesteś kompletną idioką.
*Patrze się na niego groźnie*
Co powiedziałeś idioto! I jak wróciłeś do domu!
Shiro:Nic nie powiedziałem i *uśmiecha się* ma się swoje sposoby.
*Przywalam mu w głowę, daje mu drugi bilet, dzwonie po taksi, które po chwili przyjeżdża, Shiro znowu jedzie na lotnisko i odlatuję samolotem*
Kioske : Biedny Shiro *mówi cicho*
Coś mówiłeś Kioske!
Kioske : Nie...
To dobrze :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał :P Bo chyba trochę dziwny wyszędł ;-;
Ps...następny rozdział planuję napisać trochę dłuższy XD
Chcę śmierci Lucy! I jakiegoś cudu!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Postarałaś się!
Tylko to "Luce" ciągle się powtarza, to robi się męczące...
Pozdrawiam i życzę weny!
Ok zaraz postaram się to trochę pozmieniać. Przez kuzyna nie miałam za bardzo czasu posprawdzać rozdziału...
UsuńA tak pro po dzia za wenę :D
No nie zabiję cię, ale postaraj się dłuższe pisać Domi-chan <3
OdpowiedzUsuńWidziałam kilka błędów, ale mi się zapodziały xD
Tak czy siak rozdział cudowny <333
Czekam na następny Domi-chan ! Ślę wenę ;*
Następny postaram się napisać dłuższy ^-^
UsuńDziękuję za wenę Coco-chan.
Mam nadzieję że Lucy zginie *-* I Natsu będzie bardzo,bardzo płakał... I wyl z desperacji i rozpaczy za stratą ukochanej...
UsuńA gildia ( która dowiedziała się o jej śmierci ) niech pogrąży się w wieloletnim smutku...
Ah...
Lucy: O.O Ty...jesteś.... NIENORMALNA !
Oj... Cicho siedź... Co jest w tym złego że chce twojej śmierci ?
Lucy: WSZYSTKO ?!?!?!
Wiesz co?! czemu kończysz mi w takim momencie?
OdpowiedzUsuńFried- a ON to Zeref? prawdaa?
Ciii,,,nie spoileruj! Domi-chan! Dogoniłam akcję! czy ty wiesz ile mam jeszcze blogów do nadgonienia? Muszę coś wymyślić.
Fried- już wymyśliłaś.
Chciałam Domi-chan podtrzymać w napięciu :3 co tydzień będę jechała po blogach i doczytywała. I tyle!
Fried- no,ok. Ejjjj..ale reszcie nic się nie stało,prawda?
Oby ;-; Boję się o Lucyśkę...
Fried- A jak wypruje jej flaki?!
Albo zje mózg?!
Fried- zombie jedzą mózgi.
Nie wiesz do końca kim ON jest. Więc mnie nie pouczaj.
Fried- ale wierzę w...Laxusa! on ją uratuje!
Prędzej Natsu.
Fried- Nie! Laxus to zrobi.
Ciii..ja głosuję na Natsu...Fried?
Fried- hmm?
Kończymy już?
Fried- yhymm..
No, to życzymy wenki i zyskałaś stałych czytelnikóóów! Yea! Bye!
Marika i Fried
Dzięki z wenę Marika-chan :)
UsuńFajnie też, że zyskałam nowych czytelników ;)
A co do pytania...to do końca tej sagi będę kończyć w takich momentach XD
Osz ty ><
UsuńA tak wogóle, to (zapomniałam dopisać) czemu czarne charaktery są takie przystojne xdd
Fried- aż tak przystojni nie są.
Nie znasz się :P
Marika i Fried
Dowiesz się później dlaczego ;)
Usuń