W poprzednim rozdziale:
Teraz dopiero się zacznie prawdziwa walka. Już nie mogę się doczekać!
Ale się napaliłem!!!!!!!!!
**************
-To do jasnej anielki! -Gray nagle nie wiadomo dlaczego wybuchł.-DLACZEGO NIE MOŻESZ UŻYĆ TEGO SWEGO NOCHALA I SPRÓBOWAĆ ZŁAPAĆ ICH TROP?!
-A co ja pies! -Odkrzyknął mu wkurzony Natsu.
-Nie! Jesteś smoczkiem. No to dalej smoczku szukaj ich trop w stylu smoka.
**********
-Dzień dobry panienko..., a może powinienem powiedzieć..-przerwał.-Dzień dobry Lucy Heartfilio.
-Skąd znasz moje imię? -Powiedziałam, a raczej wyjąkałam cicho w szoku.
-To jest na razie nie ważne.
****
Cały czas patrzyłem się na jej twarz, czekając cierpliwie na Wendy i Happy'ego...
**
Natsu
Długo na szczęście nie musiałem na nich czekać. Wendy i dwa exceedy przyleciały po nie całych pięciu minutach.
Dobrze się spisałeś Happy.
Gdy młoda sprawdzała czy Luce wszystko w porządku. Zgłodniałem....Poszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę, a tam gotowy obiad z przyczepiona karteczką na której pisało: Dla Natsu.
Oooo jak słodko. Skąd wiedziała, że będę głodny.
Uśmiechnąłem się, ale mój uśmiech zaraz znikł z mojej twarzy. Posmutniałem. Stałem przed lodówką dobre pięć minut, aż w końcu wziąłem przygotowany dla mnie posiłek i poszedłem do pokoju.
Gdy do niego wszedłem zobaczyłem, że Wendy skończyła już z Luce.
Postawiłem moje jedzonko na stole i podszedłem do Smoczej Zabójczyni.
Dziewczynka gdy tylko mnie zauważyła uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
-Natsu-sam...-Zaczęła.-...z Lucy-sam wszystko w porządku. Powinna się zaraz obudzić. -Uśmiechnęła się znowu do mnie.
-Dziękuje Wendy.
Podszedłem do niej bliżej i zacząłem głaskać ja po głowie. Na mój gest ona tylko się lekko zarumieniła. Po krótkiej chwili wziąłem rękę i przestałem ją głaskać.
Następnie pożegnałem się z nią i z jej exceedem.
Gdy wyszły z domu Luce, poszedłem zjeść przygotowany dla mnie posiłek.
-Natsu...-usłyszałem nagle i przestałem jeść.
Myślałem, że mi się przesłyszało, ale poczułem, że ktoś dotyka mnie w nogę. Skierowałem wzrok w tą stronę. Zobaczyłem na ziemi mojego małego towarzysza z smutną minką. Już bałem się ze coś jest z Luce. Chciałem się na nią spojrzeć, ale usłyszałem jak Happy mówi:
-Natsu jestem głodny! Masz rybkę?
Myślałem ze z krzesła spadnę. No na serio!
Westchnąłem tylko i powiedziałem do niego.
-Idź poszukaj w lodówce...Wydaje mi się,że jedną widziałem.
-Aye sir! -Wzleciał i poleciał do kuchni.
-Kurcze on zawsze musi się pytać o tą rybę. -Wymamrotałem i zacząłem jeść posiłek.
Gdy byłem w trakcje jedzenia. Nagle po plecach mnie przeszedł taki dziwny dreszcz. Odwróciłem się pomalutku do tyłu z pełną buzią i zobaczyłem Luce patrzącą się na mnie groźnie.
O co jej chodzi...Kiedy się obudziła?
Przełknąłem jedzenie, spojrzałem się na nią i się uśmiechnąłem. Jej zły humor prysł jak mydlana bańka. Uśmiechnęła się do mnie.
Wstałem od stołu i się do niej przytuliłem. Trwaliśmy tak dobre kilka minut. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie, ale...muszę się jej spytać co się stało.
-Luce...
-Tak Natsu.
-Co ci się stało...-zacząłem-... ,bo jak przyszedłem leżałaś na ziemi nieprzytomna.
Nie odpowiadała mi.
Zacząłem się trząść.
Myślałem, że to z zimna, więc przytuliłem ją do siebie mocniej.
Poczułem na sobie coś mokrego...łzy?
Czułem ten słony zapach. Czułem również jak moja kamizelka moczyła się od nich.
-Jak chcesz to nic nie mów. Nie chcę cię zmuszać. -Powiedziałem to z bolesnym uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy.
Uspokoiła się i powiedziała:
-Powiem ci. -Odsunęła się ode mnie trochę.- Był to brat...-łzy zaczęły zbierać się w jej oczach-...tego blondyna...co wcześniej mnie zaatakował.
-Coo...-wyjąkałem. Moje źrenice powiększyły się do granic możliwości.
-Ale to nie wszystko...-zaczęła-...nie wiem czemu, ale znał moje imię i nazwisko.
Zaczęła znowu płakać. Przytuliłem ją z powrotem i powiedziałem do niej:
-Nie ważne kto cię zaatakuje...Na pewno cię obronie. -Mój głos był w tedy łagodny i opiekuńczy.
Wszystko dla niej...zrobię...poświecę. Bo mój świat bez niej był by niczym.
Odsunęliśmy się od siebie. Nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie. Gdy miał nastąpić pocałunek usłyszeliśmy:
-Nie całujcie się na moich oczach...a tak przy okazji...wy się luubicie~.
-Happy! -Krzyknąłem.
-No co?
Odpowiedziałem mu tylko westchnięciem.
Zawsze musi zepsuć romantyczną scenę między nami.
Patrzyłem się cały czas na niego zły.
Przestałem kiedy usłyszałem śmiech Luce.
-No co? -Spytałem się jej razem z Happy'm.
-Nic. -Powiedziała powstrzymując śmiech i ocierając łzy z kończyku oczu. -Nic.- Powtórzyła.
Nic już nie powiedziałem tylko uśmiechnąłem się do niej. Zobaczyłem, że gdzieś idzie. Chciałem za nią iść, ale mnie zatrzymała, spiorunowała wzrokiem i powiedziała:
-Do łazienki ze mną raczej nie wejdziesz.
-A czemu nie...tyle razy widziałem cię gołą i do tego chodzimy ze so...
Nie dokończyłem bo dostałem czymś w twarz i upadłem na ziemie. Ona zdążyła już wejść do łazienki i się w niej zamknąć.
Podbiegłem do drzwi i zacząłem w je pukać i krzyczeć:
-No weź Luce! Wpuść mnie i wykąpmy się razem! Luce!
-Może innym razem.
-Dobra. -Odpowiedziałem jej i usiadłem przed drzwiami naburmuszony, bo wiedziałem, że kłamała z tym kąpaniem.
Usłyszałem śmiech mojego małego towarzysza. Spojrzałem się na niego i powiedziałem:
-Z czego się śmiejesz?
-Z was. -Powiedział to przez śmiech, a następnie dodał-...jesteście tacy zabawni.
-Cicho bądź.
-Haha~...-Zaczął się śmiać jeszcze bardziej, wycierając przy tym łzy z kącików oczu.
Zrezygnowany wstałem tylko z podłogi, żeby nie siedzieć pod tymi drzwiami. Poszedłem do pokoju i usiadłem na łóżko. Następnie się na nie położyłem. Spoglądając w sufit, myślałem o jutrzejszym dniu.
Co nas czeka jutro?
Przeszło mi przez głowę tylko to jedno pytanie. Nagle poczułem jak moje powieki robią się coraz cięższe. Zamknąłem oczy i zasnąłem.
*********************
Miejsce:Niewiadome....
Byli to dwaj bracia.
-I jak tam się spisałeś? -Zaczął blondyn.- Wykonałeś swoje zadanie?
-Tak jakby...-powiedział ziewając.- Wiesz co...spać mi się chcę. -Przeciągnął się brunet.
Na co jego brat o mało nie zaliczył gleby na jego odpowiedź. Na czole blondyna pojawiła się pulsująca żyłka. Podniósł rękę zaciśniętą w pięść na wysokość swojej klatki piersiowej i powiedział zirytowany:
-I to niby ty jesteś ten starszy. -Westchnął i się uspokoił, a następnie dodał:
-A tak na serio, udało ci się czy nie?
-Może tak,może nie.
Na czole blondyna znowu pojawiła się pulsująca żyłka...tylko tym razem większa. Zrobił zirytowany krok w przód i krzyknął na brata:
-Dawaj mi odpowiedź! Teraz to jak dziecko się zachowujesz!
Brunet nagle spoważniał. Uśmiechnął się chytrze i spojrzał się na swego brata mówiąc:
-Wszystko zgodnie naszym planem...-zaczął iść przed siebie. Z każdym jego krokiem kolejny reflektor się zapalał....Tworząc drogę z światła przez salę do jego brata.
Gdy był wystarczająco blisko. Stanął i spojrzał się na uśmiechniętą twarz swojego braciszka i powiedział:
-Jutro nasze zadanie się skończy, a dzisiaj jest początek końca. -Uśmiechnął się złowieszczo i zaczął się po chwili śmiać.
Po krótkiej chwili dołączył do niego blondyn. Ich śmiech zaczął rozchodzić się po ogromnej sali.
Światła zaczęły gasnąć. Gdy zapanowała całkowita ciemność. Śmiechy ucichły.
Światła z powrotem się zapaliły...
A na sali nie było już nikogo.
***************
Gdzieś w jakimś zamku
-Gajeeeel boje się~ -Powiedziała trzęsąc się ze strachu niebiesko-włosa przytulająca się do Smoczego Zabójcy.
-Uf. -Wypuścił powietrze z płuc, a następnie powiedział:
-Co ja z tobą mam. Nie ma się czego bać.
-Aaaaa....-zaczęła się jąkać-...aa duuchy?
Chłopak się zatrzymał wraz z dziewczyną. Spojrzał się na nią i powiedział:
-Ile razy mam ci tłumaczyć TU NIE MA DUCHÓW.
Levy nic mu nie odpowiedziała. Tylko patrzyła się cały czas w jedno miejsce. Po krótkiej chwili podniosła trzęsącą rękę, którą wskazała jakiś punkt, a następnie powiedziała drżącym głosem:
-Jak to ni.e.e duch tooo coo.
Gajeel tylko westchnął i odwrócił się w stronę, którą wskazywała dziewczyna. Stanął szokowany, bo...
Zobaczył latające prześcieradło unoszące się nad ziemią.
Odwrócił się szokowany w stronę dziewczyny i powiedział, a raczej wyjąkał:
-Tooo duch! -Złapał za rękę dziewczynę. -Uciekajmy!
Zaczął biec, ciągnąc Levy za sobą. Biała postać poruszała się za nimi. Oni chowali się w jakimś pokoju, a duch do nich przychodził i tak w kółko i tak w kółko.
W końcu Gajeel nie wytrzymał. Był zdenerwowany, że żadna z jego kryjówek nie była wystarczająca dobra. Stanął przed duchem i powiedział zaklęcie:
-Pięść żelaznego smoka!
Był już tuż tuż przed przywaleniem jej (chodzi o tą białą postać) ,ale nagle się zatrzymał. Pomrugał kilka razy oczami i krzyknął.
-Lily! To ty!
-Tak to ja. -Odpowiedział mu kot zdejmując prześcieradło.
Chłopak prawie upadł na ziemie.
Następnie zacisnął w pięść dłonie, a na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka.
-Lily... -powiedział imię kota groźnie, zbliżając się do niego. Gdy był wystarczająco blisko przywalił mu w głowę.
-Za co to Gajeel? -Powiedział czarny kot masując przy tym swą obolałą głowę.
Smoczy zabójca nic mu nie odpowiedział tylko ruszył przed siebie wściekły na swojego czarnego towarzysza....
********************
Lucy
Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam śpiącego Natsu na moim łóżku. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Wyglądał tak słodko~
Następnie położyłam się koło niego, a potem wtuliłam się w niego.
Niestety nie było mi dane szybko zasnąć. Ciągle myślałam o tej tajemniczej dwójce.
Co czeka mnie juto? Co takiego się wydarzy? Czy zginę?
Oczy zaczęły mi się zamykać ze zmęczenia.
Zasnęłam...
A zadane pytania w mojej podświadomości zostały bez odpowiedzi.
Z snem przeszła moja wątpliwość i strach.
******************************************************************************************
Witam was z rozdzialikiem :D
Shiro: Co taki krótki :P
Był by dłuższy gdy bym nie musiała napisać rozprawki do szkoły ;-;
Shiro: To twoja wina, że bierzesz wszystko na ostatnią chwilę.
*Wzdycha*
A właśnie, że nie moja. Byłam chora przed świętami i dopiero 28.12 dowiedziałam się o tej rozprawce i koleżanka mi przekazała test z rozprawką ;-;
Shiro : Dobra, dobra...winy się zawsze tłumaczy.
Ja wina nie jestem! Jeszcze dzień wolnego jest! To nie ostatnia chwila >-<
Shiro : Dobra, dobra...
Wracając do rozdziału...
Mam nadzieję,że wam się podobał pomimo długości ;) i nie będziecie na mnie źli, że taki krótki :D
Shiro : Mógł być....
A i jeszcze coś...
W przyszłych rozdziałach planuje wcisnąć trochę więcej akcji. Jeżeli teraz wam się podoba to później będzie się działo :P
Shiro : Aaaaaaa!
Co się stało?
Shiro : Nie dałaś w ogóle zdjęć do rozdziału...Co ci się stało?!
Nic, ale na koniec zaraz dodam :3
Shiro : Wiedziałem.
Do do zobaczenia :*
Macie tu taki słodki obrazek :3
E tam, co tam że taki krótki! Ważne że jest! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Gajeel i Levy ....
Hahaha.
Ciekawe co się zdarzy w następnym rozdziale ?
Może wreszcie dowiemy się o tym braciach ....
Pozdrawiam i życzę weny!
N~~
Dzięki za wenę :D
UsuńNastępnym rozdziale będzie mała niespodzianka,bo pojawi się coś nowego :D
A co do tych braci...dam taki mały spoiler.
Pojawią się pod koniec kolejnego rozdziału,a w trzynastym więcej się o nich dowiecie :P
Shiro:To nie spoiler.Tylko napisałaś kiedy się pojawią...
Shiro zamknij się.Jak chcecie spoiler to macie.
Oni są powiązani trochę z zawodami dla magów.
Lepiej.
Shiro:Tak...lepiej.
No nic skomentowała wszystko i czekam na dalsze części ^^
OdpowiedzUsuńSłodko ;3
Pozdrawiam i ślę wenę <3
Dzia za wenę ;)
UsuńDzięki też,że skomentowałaś poprzednie rozdziały :D
Witam, szablon został wykonany, prosiłabym Cie o jakiś kontakt np e-mail, żebym mogła przesłać Ci plik z gotowym kodem html na bloga. :)
OdpowiedzUsuńDobra, nie ważne. Znalazłam maila xD Wyślę Ci kod html wraz z linkiem do strony gdzie jest napisane, jak masz go wstawić, jeśli tego nie wiesz. ;) Jeśli będą problemy pisz u mnie na blogu. Tak najszybciej.
UsuńKawaii ;3 Zeferek? Lily jako duch ;3 Lucy nie giń!!
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz akai-chan :D
Usuń